Wychowanie dziecka to nie zajęcia pozalekcyjne

Wychowanie dziecka to nie zajęcia pozalekcyjne

Rodzice ochoczo posyłają swoje dzieci na liczne zajęcia dodatkowe. Uważają, że tym samym zapewniają pociechom idealne wychowanie i start życia. Swoje pytania ograniczają do "Jak było w szkole?".

Reklama

mini_dzieckoRodzice ochoczo biorą nadgodziny w pracy, by móc zarobić na kolejny kurs pozalekcyjny dla dziecka. Coraz częściej przyjmuje się, że edukacja jest jedynym ważnym elementem w wychowywaniu dziecka. – W zależności od statusu materialnego rodzice organizują zajęcia dzieci tak, aby po powrocie do domu położyły się spać. Weekendy natomiast często spędzają poza domem, np. u dziadków – mówi agencji Newseria Lifestyle Paweł Woliński, prezes Fundacji Mamy i Taty.

Wyścig szczurów

Wypełnianie do maksimum czasu dzieciom jest skutkiem "wyścigu szczurów", jaki wyzwoliły w społeczeństwie firmy korporacyjne. Maluch będzie miał większe szanse w zawodach, jeśli od 3. roku życia będzie pobierał nauki z różnych dziedzin. Co ważne, zazwyczaj rodzice nie biorą pod uwagę preferencji dziecka. Ma umysł ścisły? Dobrze, ale dodatkowo ma uczęszczać na zajęcia nauki gry na pianinie oraz koło sportowe, choć malucha w ogóle to nie interesuje.

Najważniejsze oczywiście, by dziecko umiało zaciskać zęby i nie skarżyć się na obowiązki. – Zdarza się, że rodzice uważają za sukces wychowawczy fakt, że dziecko nie jest absorbujące, czyli potrafi zająć się samo sobą. Oznacza to zabawę bez towarzystwa, a w przypadku zmęczenianatychmiastowe położenie się spać zamiast marudzenia.  A najważniejsza jest rozmowa. Pełna miłości, zaufania i zainteresowania potrzebami oraz uczuciami dziecka – mówi Woliński.

Bez uczuć

Rodzicom coraz bardziej zależy na tym, by dziecko było zdrowe, ubrane w markowe ubrania oraz żeby osiągało dobre wyniki w nauce. Na drugi lub nawet trzeci plan schodzą rzeczywiste uczucia malucha. Matki i ojcowie, zamiast rozmawiać z potomkiem, sami oceniają stopień jego szczęścia, analizując pozory. Jeśli maluch twierdzi, że jest niezadowolony, coraz częściej uznaje się to za kłamstwo. Statystyczny ojciec poświęca na rozmowę z dzieckiem 15 minut tygodniowo. – W praktyce ogranicza się to do komunikatów typu: „Jak było w szkole?, „Podaj sól”, „Kiedy wrócisz?” – wylicza ekspert.

Co ciekawe, zachowanie rodziców w stosunku do dzieci można łatwo przełożyć na sytuację samych dorosłych. Wymaga się obecnie zachowywania pogody ducha na podstawie zajmowanego stanowiska pracy oraz stanu majątkowego. Tymczasem nazbyt wielką oczywistością zdaje się tłumaczyć, że składowe szczęścia są zupełnie inne.

Reklama
Reklama