Minęło pół roku od głośnego rozstania Beaty Tadli i Jarosława Kreta. Para pożegnała się w niedogodnym dla obojga momencie, bo tuż przed rozpoczynającym się "Tańcu z gwiazdami", w którym zgodzili się wziąć udział. Choć od tygodni huczało od plotek, że pogodynek wyprowadził się od prezenterki, para cały czas robiła dobrą minę do złej gry i zaprzeczała rozstaniu. Kret potwierdził to enigmatycznym wyznaniem: "Ja mam swój własny dom na warszawskiej Starówce, Beata ma swój gdzie indziej. Nie chcę wnikać w szczegóły i o tym opowiadać, ale tak wygląda nasze życie." Jednak zanim Tadla zdobyła Kryształową Kulę, zdążyło się już potwierdzić, że związek z Kretem to już przeszłość.
Po doniesieniach o dość nieeleganckim rozstaniu się z prezenterką, na Jarosława spadła fala hejtu. Pogodynek próbował nawet odzyskać ukochaną, klękając przed nią na oczach całej redakcji i próbując skłonić do przeczytania listu, który do niej napisał. Niestety Beata uznała to za tanią szopkę i ostatecznie zgasiła wszelkie nadzieje na powrót.
Wygląda na to, że Beata Tadla na dobre wyrzuciła Kreta z serca i zrobiła miejsce dla nowej miłości. Niedanowo paparazzi przyłapali gwiazdę w towarzystwie postawnego bruneta. Para piła wino i spacerowała po sopockim molo trzymając się za ręce. Nie minął tydzień, a Tadla sama potwierdziła, że w jej życiu jest nowy mężczyzna. Na InstaStories wrzuciła zdjęcie, jak ukochany ściska jej dłoń podczas kolacji przy świecach.
"Po pracy..." - brzmi podpis okraszony serduszkami.
Wcześniejsze zdjęcie również nie pozostawia złudzeń, że dziennikarka jest w kimś zakochana.
Dobranoc się z Państwem. Mówi to bardzo szczęśliwa kobieta - napisała na tle wyraźnie rozpromienionej siebie.
Jeśli tak, to tylko wypada pogratulować i życzyć powodzenia!