Olga Frycz przytyła w ciąży. "Koleżanki mówiły, że jak urodzę to zniknie mi 15 kg od razu. U mnie zniknięcie nie nastąpiło"

Olga Frycz przytyła w ciąży. "Koleżanki mówiły, że jak urodzę to zniknie mi 15 kg od razu. U mnie zniknięcie nie nastąpiło"

Olga Frycz niedawno urodziła córkę Helenę. Swoje przemyślenia na temat macierzyństwa zamieszcza na nowym profilu instagrmowym toja_mama. W najnowszym wpisie aktorka wyznała, że sporo przytyła w ciąży i mimo zapewnień koleżanek, że po porodzie schudnie od razu 15 kg, jej waga wcale cudownie nie drgnęła.

Reklama

Jest mi miło czytać wiadomości i komentarze od Was, że fajnie wyglądam po ciąży, że dodatkowe kilogramy mi służą... że szanujecie, że nie katuje się od razu treningami, dietami i fit życiem a przez to poświęcam się w 100 procentach macierzyństwie. To bardzo miłe ale... no właśnie ALE... W ciąży przytyłam bardzo! Serio przytyłam więcej niż „średnia krajowa”. Przy moim 162 wzroście ✖✖ kilogramów robiło robotę.

Koleżanki mówiły, że jak urodzę to po wyjściu ze szpitala zniknie mi 15 kg w ogóle OD RAZU tak o! A reszta to już na spokojnie. U mnie zniknięcie nie nastąpiło a do zrzucenia nadal mam ✖✖ kilogramów.

Aktorka nie zamierza jednak spocząć na laurach. Zapowiedziała, że kiedy tylko w pełni dojdzie do siebie, rozpocznie ćwiczenia fizyczne. Tymczasem odchudza się w mniej inwazyjny sposób, korzystając z basenu i sauny. Przeszła też na dietę pudełkową.

Oczywiście daje sobie na wszystko czas, z treningami brzucha muszę jeszcze poczekać ale jak wszystko mi wróci na swoje miejsce to sobie będę napie*****ać brzuszki z Mel B! Presja otoczenia jest ogromna! Sama łapię się na tym, że przeglądając instagrama nie mogę wyjść z podziwu, że tej czy tamtej mamie tak szybko udało się wrócić do wagi z przed ciąży. Żeby sprawa była jasna! Wcale nie uważam że inne kobiety mogą je za to krytykować! Jeśli kobieta całe życie uprawiała sport i ma wyćwiczone ciało to wiadomo, że będzie miała łatwiej. Jeśli ma ochotę, czas i możliwości żeby wrócić do treningów to SUUUUPER!! I wcale to nie oznacza, że jest gorszą matką bo czas który spędza na siłce powinna poświęcić swojemu potomstwu. Bo jak stare porzekadło głosi  - "szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko" i ja się z tym w 100% zgadzam.

I teraz tak: od trzech dni „trzymam michę” i zamówiłam pudełka, wczoraj był grany basen i sauna, za miesiąc czyli (3 miesiące po porodzie) wrócę na spokojny Cross fit i dodatkowo znalazłam zajęcia dla mam z maluszkami. Później jedziemy na narty ale przed tym muszę popracować nad nogami żeby się nie połamać i żeby wzmocnić uda i łydy. Bo hola hola sikoreczki. Dupa sama nie zmaleje, mięśnie same nie urosną.

Widać, że przytyła?

Reklama
Reklama