12 maja 2007 roku Maddie McCann miała świętować czwarte urodziny. Ale wcześniej zdarzyło się coś, czego rodzice nie przewidzieli w najczarniejszych koszmarach: równo 12 lat temu małą Angielką uprowadzono nocą z łóżeczka w portugalskim kurorcie w prowincji Algavre. Do tej pory dziewczynki nie odnaleziono.
Rodzice byli gotowi poruszyć niebo i ziemię, "każdy kamień, każdą skałę", jak zapowiadali w poruszającym apelu po porwaniu dziecka. Nie pomogło. Różowe baloniki kupione na urodzinowe przyjęcie Maddie poszybowały w niebo. Co roku rodzice upamiętniają dzień 3 maja, gdy tak nagle utracili dziecko.
Już wcześniej czekali na nie długie lata. Kate i Gerry McCannowie przeszli uciążliwą terapię leczenia bezpłodności. Dlatego narodziny pierwszej córki były dla nich tak wielkim sukcesem i szczęściem. Do wyczekiwanej Maddie dołączyły potem bliźniaki, Sean i Amelie.
Tamte wakacje miały być słodką rodzinną idyllą. 3 maja rodzina spędziła na plaży, wieczorem Kate przygotowała dzieciom kolację, Gerry czytał im bajkę na dobranoc. Rodzice poczekali jeszcze, aż dzieci zasną, by potem pójść ze znajomymi do oddalonymi o ledwie 50 metrów baru tapas. Mieli sprawdzać, co u dzieci co pół godziny, lecz tak słodko i mocno spały...
Do dziś nie mogą sobie tego darować. Przed 22 Kate odkryła, że drzwi prowadzące do pokoju od strony patio zostały wyważone. Madeleine nie było w łóżeczku.
Od tamtej pory trwają poszukiwania, zakrojone na naprawdę szeroką skalę. Dziewczynki szukało 180 portugalskich policjantów, angielscy detektywi, bogacze z całego świata wykładali pieniądze, gotowi pomóc, w tym Richard Branson...
Niebawem Maddie skończyłaby 16 lat. Czas nie działa na korzyść rodziny w żałobie, która nie chce utracić nadziei. Kate z bliźniakami upamiętniła dzień zaginięcia najstarszej córeczki nabożeństwem w rodzinnej miejscowości Rothley. Po raz pierwszy w tych smutnych obchodach nie towarzyszył jej mąż. Czyżby stracił wiarę w sens poszukiwań Maddie?
Przypominamy jej zdjęcia i cyfrowo stworzone "starsze" portrety. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie...