Takiej gratki Meghan Markle nie mogła przepuścić: na kortach Wimbledonu miała wystąpić jej bliska przyjaciółka Serena Williams. Trudno się dziwić, że świeżo upieczona mama Meghan zostawiła dziecko z opiekunką i popędziła kibicować amerykańskiej tenisistce.
Złośliwcy oczywiście zaraz zaczęli szukać drugiego dnia. Dzień wcześniej na londyńskich kortach brylowała księżna Kate, która, jeśli wierzyć kolorowej prasie, zawzięcie współzawodniczy z Meghan. W tej sytuacji tam, gdzie tylko zaistnieje żona księcia Williama, musi zaraz się pojawić żona księcia Harry'ego - albo odwrotnie - ale zawsze po to, by żadna z nich nie zdobyła nadmiernej przewagi.
Meghan na trybunach z całą pewnością wyglądała ślicznie i wakacyjnie. W czarnych okularach i kapeluszu sprawiała wrażenie wypoczętej i na luzie - aż trudno uwierzyć, że dotyczy ją znana wszystkim mamom rutyna nocnego wstawania do dziecka i karmienia go.
Ale fanów ujęło jeszcze coś innego: Meghan przyszła na korty w marynarce i dżinsach, w które ledwie się mieściła. Fanki zachwyciły się tą autentycznością:
Dziękujemy ci za to, że pokazujesz, jak naprawdę wygląda kobiece ciało po urodzeniu dziecka - piszą.
Cóż, nam się wydaje, że w tych stwierdzeniach jest nieco przesady. Naszym zdaniem, choć Meghan troszkę się zaokrągliła, pozostaje bardzo szczupłą kobietą.
Zresztą oceńcie sami: tak oto Meghan pozowała do zdjęć na Wimbledonie!