Uwaga - Jemioł nadchodzi!

Uwaga - Jemioł nadchodzi!

Kojarzycie piosenkę Shauna Bakera V.I.P? "Everybody's free, to be a V.I.P. everybody's important to someone(...)". Hit, który w sposób prozaiczny, ale jakże prawdziwy opisuje klimat polskich imprez z wyższej półki. Atmosferę lansiarskich balang, skupiających tabuny samozwańczych gwiazdek, gwiazdeczek, serialowych aktorzyn czy (o zgrozo!) pudelkowych celebrytów.

Do tego zacnego grona dochodzą także zdesperowani "aspirujący", czyli niedoszli modele, bloggerki od trzech boleści czy bezrobotne stylistki (pardon, stylistki-freelancerki).

Reklama

Zgromadziwszy ich wszystkich do kupy, mamy eklskuzywną atmosferę, pachnącą Utopią (w tym tygodniu wielkie re-otwarcie) publiczność - zamknięty dla prostych śmiertelników świat branży showbiznesowo-modowej, wspólnie pielgrzymującej (w drodze do nieba?) z jednego pokazu na drugi.

W tym tygodniu pielgrzymka zawitała na imprezę Łukasza Jemioła (pokaz kolekcji aw 2012-2013), na której również miałem okazję się pojawić. Hit "V.I.P", przytoczony na początku mojej dzisiejszej relacji-rozprawy, najlepiej obrazuje ten szalony bieg, przepychankę, krwawą walkę o dostanie się na pokaz. Dostać się chciał każdy i na różny sposób (zaproszenia, lista, bliska znajomość z selekcjonerem). Tak czy owak miejsca w kameralnej Galerii Porczyńskich dla wszystkich naturalnie nie starczyło.

Smutny los tych biedaków, którzy nie trafili. Bo było co oglądać! Kolekcja dojrzała, wytrzymana w charakterystycznej dla Jemioła stylistyce "minimalistycznej awangardy" (proste kroje, ciekawe konstrukcje, nawiązujące do japońskiego kimono żakiety, oversize'owe bluzy i stonowana kolorystyka).

Całkiem świeże pomysły (jakże dawno na wybiegach nie było lazurowego błękitu czy turkusu) przeplatały się z wariacjami na temat klasycznych "małych czarnych" czy efektownych cekinowych wieczorówek. Dynamika pokazu (wyćwiczona zresztą do perfekcji przez Kasię Sokołowską) odpowiadała przesłaniu całej kolekcji. Ubranie było drapieżne i nieco agresywne (w dobrym tego słowa znaczeniu).

Wielki plus za biznesowe podejście do sprawy. Coraz więcej projektantów zaczyna współpracować z konsumentem, tworząc kolekcje nie tylko zgodnie ze swoim (nieraz chorym) widzimisię, ale przede wszystkim z myślą o kliencie.

W tej kwestii Łukasz jest bardzo dobrze poinformowany. Projektant doskonale zdaje sobie sprawę, jak wygląda/chce wyglądać jego odbiorca. Klientka Jemioła to niekoniecznie fashionistka z Tundry, okrywająca swoje roznegliżowane ciało ciężkim kożuchem (kolekcja Jemioła jesień/zima 2011/2012), ale raczej wielkomiejska elegantka ceniąca klasykę w nowej lekko awangardowej odsłonie.

Projektant postawił poprzeczkę bardzo wysoko. Jeśli dalej tak pójdzie, zagraniczna konkurencja może się schować - Jemioł nadchodzi!

Eustachy Bielecki

foto AKPA

Reklama
Reklama