Z życia - Strona 31
"Miałam wrażenie, że siostra mnie wykorzystuje. Nie było tygodnia, aby ze dwa razy nie dzwoniła i nie prosiła o opiekę. Niejednokrotnie musiałam rezygnować ze swoich planów, aby ona mogła zrealizować swoje. Czasem próbowałam jej dać do zrozumienia, że ta sytuacja nie jest dla mnie ok. Jednak ona udawała, że nie rozumie aluzji. Kiedy więc stanowczo odmówiłam opieki nad jej dzieckiem, to urwała kontakt i się mnie wyrzekła".
Nd. 24 marca
"W życiu każdego człowieka są takie chwile, gdy człowiek poddaje się chwilowym namiętnością. Rezygnuje ze wszystkiego i rzuca dla miłości. Ja sama jednak na własnej skórze przekonałam się o tym, że kierowanie się tylko uczuciami jest poważnym błędem. Miałam męża, dziecko i żyłam sobie w szczęśliwej rodzinie. A jednak sama to wszystko odrzuciłam. Odrzuciłam i wybrałam kochanka. Dzisiaj bardzo tego żałuję. To był największy błąd w moim życiu".
Nd. 24 marca
"Odkąd wziął rozwód z mamą, byłam pewna, że już na zawsze pozostanie sam jak palec. Jakoś nie potrafiłam wyobrazić go sobie z żadną inną kobietą. Myślałam, że jeśli kiedykolwiek sobie kogoś znajdzie, to będzie to największa nudziara na świecie, bo tata jest strasznie przewidywalny. To mama zawsze wszystko organizowała — jakieś wyjścia, atrakcje... Ojciec najchętniej siedziałby przed telewizorem! Ku mojemu zaskoczeniu okazało się jednak, że musiał wynurzyć się z kapci i udać gdzieś na miasto. Prawdopodobnie tam znalazł sobie nową partnerkę, którą ostatnio mi przedstawił".
Nd. 24 marca
"Latami starałam się o dziecko. Tylko moja poduszka wie, ile łez wylałam po nocach. Kiedy w końcu się udało, prawie oszalałam ze szczęścia. Ale teraz rzeczywistość nie jest tak kolorowa, jak sobie wyobrażałam. Co ja sobie myślałam?!"
Nd. 24 marca
"Jestem typem takiej osoby, która uważa, że każdy człowiek ma to, na co sobie zasłuży. Uważałam, że biedni ludzie zapewne popełnili wiele grzechów i w ich skutek wylądowali na ulicy. Nigdy przesadnie nie chciałam im pomagać, albo się jakoś w to angażować. Aż do czasu, gdy na ulicy pewnie bezdomny uratował mi życie. A potem ja starałam się odmienić mu życie".
Nd. 24 marca
"Ostatnio teściowie postanowili przyjechać do nas w niedzielę. Nasz dom stoi otworem przed każdym, a więc nie miałam nic przeciwko, choć wizja spędzania wolnego dnia z moimi teściami nie napawała mnie optymizmem. Cóż miałam jednak zrobić, zacisnęłam zęby i przyjęłam ich z otwartymi ramionami. Teściowa bardzo się zdziwiła, kiedy dowiedziała się, że to mój mąż ugotował obiad. Była na mnie zła, a ta posiadówka zakończyła się wielką awanturą. Ona miała do mnie pretensje! Jak mogła?"
Nd. 24 marca
"Jak to możliwe, że śmiertelnie chora kobieta wybiera jakieś wygłupy ponad swoje życie? Moja matka, najbardziej rozsądna kobieta, jaką było mi dane w życiu poznać, w obliczu próby okazała się całkowicie nieracjonalna. Jak mam z nią rozmawiać?"
Sob. 23 marca
"Co roku cała rodzina przyjeżdżała do mnie na Wielkanoc. Moje dzieciaki, siostra z rodziną, czasem nawet teściowa córki. Przyzwyczaiłam wszystkich, że wpadają na gotowe. Zawsze spełniałam się jako pani domu i nie oczekiwałam, że ktoś mi będzie pomagał. Sytuacja zmieniła się dwa lata temu. Owdowiałam i jedna emerytura sprawiła, że nie mogę sobie pozwolić na życie na dawnym poziomie. Na co dzień udaje mi się jakoś wiązać koniec z końcem, ale święta... No co będę kłamać, nie stać mnie. Wymyśliłam wiarygodną wymówkę dla rodziny, ale prawda jest taka, że będę siedzieć sama, bo wstyd mi powiedzieć prawdę".
Sob. 23 marca
"Moja siostra i ja, chociaż nie jesteśmy bliźniaczkami i wizualnie trochę się różnimy, to jednak mamy trochę wspólnego. Przede wszystkim łączy nas to, że obie mamy podobny gust. Lubimy takie same potrawy, lubimy podobne ubranie i ogólnie jesteśmy do siebie bardzo podobne. Nie sądziłam jednak, że to doprowadzi nas do czegoś takiego. Ostatnio siostra zaprosiła swojego nowego chłopaka na obiad rodzinny. Okazało się, że ja znam go aż za dobrze. Nie tego się spodziewałam".
Sob. 23 marca
"Rozumiem, że edukacja wczesnoszkolna jest bardzo ważna, a rozwoju dzieciaczków nie można przeciągać w nieskończoność, ale gdy znów widzę, że moja córeczka dostała do zrobienia kolejną pracę domową, zastanawiam się, kto to wymyślił? Przecież ona ma zaledwie sześć lat! To doskonały moment, żeby zaczęła rozwijać swoje pasje, a nie ćwiczyła jakieś nudne szlaczki czy literki. Przez te nudne jak flaki z olejem prace domowe powoli zaczyna nam brakować czasu na realizację naszych własnych planów wobec Martusi. A powiem szczerze, że nie chciałabym z niczego rezygnować..."
Sob. 23 marca
Najnowsze