• Gość odsłony: 17303

    Jestem w ciąży i krótko po ślubie a mąż mówi że mnie nie kocha, jak sobie poradzić?

    Pisze bo jestem juz tak zalamana,ze nie wiem juz co ze sobą zrobićMialam cudownego chłopaka,poznalismy sie ponad rok temu..Typowa miłosc odpierwszego wejrzenia..zasypywał mnie słowami uczucia,zreszta i jego czyny otym świadczyly.W wakacje okazało sie ze jestem w ciazy,ucieszylismy sie,wkoncu i tak mieliśmy byc zawsze razem.9 pazdziernika ślub cywilny..wszystko przeszło romantycznie i zakonczonezostało krociutko podrozą podślubną w gory.Potem sie zaczęło,urzadzamy mieszkanie, dlatego do tej pory kazdy z nasmieszka osobno.Ale kłótnie o kolory ścian,o remont..po prostu ogłupoty.Jednak oboje nie mamy łatwych charakterów..To co sie zdarzyło ostatnio,jest juz ponad moje siły, jestem wyczerpanapsychicznie i fizycznie.Ostatnio po jakiejs dłuzej kłótni i niedomówieniach, przyjechał do mnie ipowiedział ze juz nie potrafi na mnie patrzeć jak poprzednio..ze juz mnie taknie kocha..a moze nie kocha wcale.Runąl mi cały świat..za chwile miała byc przeprowadzka..On tak cieszył sie nadziecko..Nie moge nawet opisac co wtedy czułam i co czuje do tej poryJak jego miłosc mogla tak szybko wygasnąć..w miesiąc po naszym ślubie ijeszcze tydzien potem deklarował ze bardzo mnie kocha..Jak ..Ja nie potrafie być teraz sama..nadal jednak go kocham..nie wyobrażam sobieprzejscia tej ciaży bez niego..Wiem ze psychicznie nie dam rady..Teraz juz nie mam nawet łez,nie potrafie jesc bo wszystko zwracam,mamdrgawki,nie potrafie sie pozbierać..i tak bardzo sie boje ze odbije sie to namaleństwie..Po tym co powiedział, potem to odkręcił..tzn powiedział ze jeszcze bedziemyszczesliwi.Ale nie usłyszałam ze mnie kocha, teraz jest ze mną chyba tylko zewzgledu na moje zdrowie i dziecka..A ja..nadal nie wiem jak z tego wyjsc..Jesli z nim bede..sam jego widoksprawia ze wszystko mi sie przypomnina,jego słowa ze mnie nie kocha takbardzo mnie ranią ..ze oddałabym wszystko aby skonczyc ten koszmar..Zyjeteraz tylko ze wzgledu na maleństwoJesli za tydzien znowu powie ze jednak nie da rady tak dalej ze mna byc bojuz mnie nie kocha...a jesli ja juz nie dam rady bo ciagle bedzie nade mna tasytauacja ..Nie moge zrozumiec dlaczego tak nagle przestał mnie kochać..I nie mogezrozumiec jak w stanie był mnie tak zranic, w miesiac po małżenstwie i kiedyjestem w czwartym miesiacu noszac jego dziecko..przepraszam ze tyle napisałam,musialam to z siebie wylac..Jesli przyjdzie wamjakas dygresja na ten temat,przeczytam..

    Odpowiedzi (18)
    Ostatnia odpowiedź: 2013-10-29, 05:48:20
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2013-10-29 o godz. 05:48
0

Dziewczyny dziekuje za dobre słowa to dla mnie ważne.
ale to i tak nie jest takie proste może kiedyś wam napisze coś wiecej


Dziewczynki kochane chciałabym wam sie pochwalić że w końcu przenoszę się na ciężarówki... wprawdzie moja sytuacja dalej nie jest prosta... bo najprawdopodobniej będę mamą samotnie wychowującą swoją dzidzie... i niestety łatwo mi nie będzie bo znikąd nie będę miała pomocy... a ojca dziecka o alimenty nie chcę podawać... ale teraz mam pod serduszkiem promyczek który nadał sens mojemu życiu... a wszystko inne mam nadzieje ze z czasem się ułoży...
pozdrawiam was bardzo gorąco...

Odpowiedz
Gość 2013-10-29 o godz. 05:47
0

uwazam ze nic nie dzieje sie bez przyczyny...
wszystko ma swoj sens....
swoje znaczenie....

nie mozemy sie poddawac i myslec ze jest koniec
bo tak na prawde ten koniec moze byc poczatkiem
czegos nowego...pieknego...lepszego...

z kazej sytuacji chociaz nie wiem jak bylaby beznadziejna
jest wyjscie...

potrzebujemy tylko pogody ducha aby dostrzec z niej wyjscie

czy sie myle

Odpowiedz
Gość 2013-10-29 o godz. 05:44
0

lisi - nie poddawaj sie wiem że teraz wszystko widzisz w czarnych kolorach i pewnie nie szybko zobaczysz smugi różowego słoneczka, ale uwierz nastąpi to napewno i napewno ułożysz sobie życie z kimś innym.
Ja wyszłam pierwszy raz za mąż w wieku 21 lat po roku wyprowadziłam sie - starałam sie o rozwód nie było to łatwe bo mój małżonek uważał że nadal mnie kocha - jednak bardzie zależało mu na wygodzie ze mna niż na mnie samej... długa historia.... w końcu sie udało, szybko by zapomnieć czy zleku przed samotnością rzuciłam sie w wir nowych znajomości - raz ja odchodziłam, innym razem facet - trwało to 3 lata a ja nadal nie znalazłam tego jedynego postanowiłam sobie że jak przed trzydziestką nie znajde, posatram sie o dzidzie jakoś "sama" i sama ja wychowam :) W tym czasie miałam wielu znajomych... czasem spotykałam sie (pzrychodził naprawiac mi kompa) a czasem na piwo ze znajomym jeszcze z przedszkola mojego byłego małżonka który był swiadkiem na naszym ślubie, bardzo go lubiałam ale nic wiecej, aż pewnego czasu zapytał (nie robił sobie nadzieii wiedział że z kimś sie spotykam od krótkiego czasu) czy może my nie sbrobowalibyśmy być razem - szybko odpowiedziałam że to nie możliwe... gdy wyszedł zaczełam płakać ... nie umiałam sie uspokoić ... nie rozumiałam swoich uczuć. Napisałam mu smsa że do siebie nie pasujemy, zadzwonił poprsoił Martusiu zastanów sie - obiecałam że podejme decyzje po sylwestrze czyli za mniej wiecej miesiąc, czekał w tym czasie widzieliśmy sie kilka razy ale nie naciskał nie nalegał... 22 grudnia powiedziałam mu że tego sylwestra spedzimy razem:) w połowie stycznia zamieszkaliśmy razem a w lipcu kupiliśmy własne M3 po półtoraroku wzieliśmy ślub, w pierwsza rocznice śłubu postaraliśmy sie o dzidziusia, na którego teraz niecierpliwie czekamy...
artur nie jest ideałem bo nikt nim nie jest... zdarzają sie kłótnie i moje łyzy... ale kocham go najbardziej na życze wszystkim

Odpowiedz
Gość 2013-10-29 o godz. 05:41
0

Już nie jestesmy tacy szczesliwi i chyba nigdy nie byliśmy!!!
Może jednak warto uważniej wsłuchiwać sie w słowa one jednak zawsze coś kryją :-( w ramach sprostowania od sierpnia zeszłego roku coś pękło... w listopadzie sie wyprowadziłam..... a od 6-go lutego jestem rozwódką.... a nadodatek dowiedziałam sie że mój były mąż bedzie tatusiem.... ironia naszczescie nie mojego dziecka.... a ja coż mi pozostaje..... brak planów na przyszłość brak perspektyw na własne życie.... a moja dzidzia..... też jej brak.... i wszystko wskazuje na to że chyba zostanie tylko w moich marzeniach.... :|
w tak krótkim czasie wszystko tak szybko sie potoczyło czy ktoś to przewidział.... NIE ale najwidoczniej tak musiało być....
teraz tylko jeszcze siły potrzebuje ale skąd ją wziąć???????
czy ktoś to wie???

Odpowiedz
Gość 2013-10-29 o godz. 05:39
0

Amelio zbyt poważnie wziałaś jego słowa do siebie!!! Mężczyżni już tacy są! Wiem że to cholernie trudno zrozumieć i wytłumaczyć samej sobie "jak on mógł mi powiedzieć że mnie już nie kocha?" Zgdadzam sie z odojoachim" Jest to cholernie cięzkie, gdy para która spotykała się ze sobą często zamieszkuje razem. Wtedy wychodzą wszystkie brudy. Każde z was ma do zarzucenia sobie coś. wiesz co jednak jest w tym najlepsze? To wszystko minie. " Na tym świecie poprostu tak jest gdy jesteś szcześliwa i pewna że nic i nikt nie zniszczy waszego szcześcia nagle wszystko sie wali i już nic nie ma dla nas sensu!!! Byłam w podobnej sytuacji mojego męża poznałam jakieś 6 lat temu na początku byliśmy wzorową parą niewiedzieliśmy co to są kłutnie. Po ok 2 latach postanowiliśmy zamieszkać razem i wtedy sie zaczeło nikt nie mógł w to uwieżyć,podobnie jak odojoachim wiele razy sie pakowałam. Ale udało nam sie to przetrwać i znów byliśmy szczesliwi wiedzieliśmy że każdy musi mieć czas aby się "dotrzeć"zaczeliśmy planować ślub byłam taka rozpromieniona uroczystość przyniosła wiele wzruszeń ale ja byłam tak bardzo spokojna. A tu nagle trach i znów zaczeło się wszystko walić wiele razy były wypowiedziane słowa "nie kocham cie już" ale teraz wiem że to jest pewna forma obrony męzczyzn przed ich własnym strachem!!!! PAMIĘTAJ O TYM!!! Niestety żaden z nich sie do tego nie przyzna!!!
Pozdrawiam cie gorąco i życze abyście sie szybko "dotarli"
Jestem pewna że teraz jest już lepiej!!!

P.S
15 marca wybije druga rocznica naszego ślubu.
JESTEŚMY SZCZĘŚLIWI!!!!

Odpowiedz
Reklama
Gość 2013-10-18 o godz. 19:25
0

AMELIO:

mineło dzisiaj 2 miesiące od Twojego postu i szczerze mówiąc to mam wielką nadzieję, że już wszystko sobie poukładałaś

jeśli nie to napiszę krótko:

porozmawiajcie ze sobą, na spokojnie, nigdzie się śpiesząć, nie podczas kolacji, oglądania TV czy innych zajęć, tylko tak po prostu w momencie gdy NIKT i NIC nie będzie mogło Wam przeszkodzić

i nie bój się otwarcie mówić co Cię dręczy, nasi panowie są (pod tym wzgledem) bardzo prości i nie licz raczej na to, że jest jasnowidzem i sam się domyśli o co chodzi

i nie dawaj Mu jakiś dzikich alternatyw do wyboru, nie naciskaj zbytnio bo skoro macie trudne charaktery to po raz kolejny usłyszysz coś przykrego

a jeśli okarze się, że po tej rozmowie się rozstaniecie to i tak warto było ją przeprowadzić, bo to może mieć także pozytywne skutki, nie myśl negatywnie, myśl tylko pozytywnie bo Dzidzia to wszystko czuje i cierpi razem z Tobą

i potwierdzam (choć nie do końca ) że nie należy trzymać się tego związku za wszelką cenę, nie należy bać sie rozstania ale na pewno trzeba walczyć o wspólne szczęście jeśli tylko stwierdzisz że jest jakaś szansa i że nadal tego pragniecie

pozdrawiam wszystkich a Ciebie szczególnie ciepło

Odpowiedz
Gość 2013-10-10 o godz. 15:27
0

amelio-wiesz ile razy ja pakowałam walizki bo już mialam dosyc? Oczywiście, było tak na samym początku gdy zamieszkaliśmy razem. Jest to cholernie cięzkie, gdy para która spotykała się ze sobą często zamieszkuje razem. Wtedy wychodzą wszystkie brudy. Każde z was ma do zarzucenia sobie coś. wiesz co jednak jest w tym najlepsze? To wszystko minie. Ja z mężem zamieszkaliśmy ze sobą dużo przed ślubem. Mamy obydwoje włoskie charaktery. Kłócimy się często, ale potem mamy przyjemność w przepraszaniu się. Ludzie w chwilach złości pletą 3 po 3. Nie tylko mężczyźni, ale też i kobiety. Potrafimy ranić siebie okropnie. Wiesz jednak, że miłość Ci wszystko wybaczy. Jeżeli go naprawdę kochasz to nie wierzę w to, że mu nie wybaczysz. Każda z nas przeżyła w swoim związku chwile podłe, gdzie najchętniej rzuciłaby to wszystko w cholerę. Kto z nas nie ma przysłowiowego trupa w szafie? chyba nikt. Jednak małżeństwa te nadal są, walczą o sibie i nie poddają się. Mimo, że gdzieś tam w sercu jest mała zadra. Wiedz jednak to,że jeżeli się chce naprawdę można wywalczyć jeszcze u Was szczęście. jednak są dwa warunki: szczerość, szczerość i jeszcze raz szczerość w rozmowie którą powinniście jak najszybciej przeprowadzić i obydwoje musicie tego chcieć
puszku-nie warto tak się przejmować jakimś nieodpowiedzialnym mężczyzną. Wiem, że łatwo mi to powiedzieć, bo nie jestem w Twojej sytuacji, ale wiem jedno gdybym tak miała to bym starała się zrobić wszystko by nie denerwować się tak dla dobra dziecka (sama jestem w 39 tygodniu ciąży). wiesz ile kwiatu na tym świecie? Napewno jeszcze znajdziesz tego który Ci jest dany, a serce się zagoi w końcu czas leczy rany
dziewczynygłowa do góry po burzy zawsze nastaje słońce

Odpowiedz
Eire 2013-09-27 o godz. 14:15
0

a ja uważam,że nie ma dymu bez ognia. I my kobiety też nie jesteśmy święte, też potrafimy nie źle zajść za skórę i zragnić słowem, to nie jest tylko domena facetów. I szczerze mówiąc dziwi mnie fakt,że tak ich tutaj obsmarowujecie.Przecież to normalne,że się pary kłóca. Sęk w tym aby kłócić się mądrze. Tzn powiedzieć a nawet wykrzyczeć co nas boli ale można to zrobić takimi słowami które nie zranią tej drugiej strony.Ja zawsze gdy kłócę się z moim mężem to potrafię się ugryźć w język i zamiast powiedzieć mu np. jesteś głupi to mówię głupio się zachowałeś. Wtedy nie określamy człowieka a tylko jego zachowanie. A to spora różnica.
Amelio myślę tak jak Iwetka,że powinniście porozmawiać ze sobą spokojnie i bez nerwów. Zastanowić się w którym miejscu Waszego związku się pogubiliście i czy wogóle chcecie się odnaleźć. Myślę,że Ty też powinnaś spojrzeć na siebie bardziej krytycznie i zastnanowić się które zachowania mogły zranić Twojego męża bo nie wierze w to aby był ostatnią świnią i z dnia na dzień przestał Cię kochać. Czasami warto spojrzeć na swój związek troszkę jakby z daleka,z większego dystansu.
puszku w Twojej kwestii zgadzam się z kiki. Ten facet nie jest wart Twojej ani jednej łzy. Skoro tak z Tobą postąpił to należy tylko się cieszyć,że nie masz z nim nic wspólnego a zwłaszcza dziecka. Ja w swoim życiu byłam w 3 poważnych związakch (tak mi sięwydawało) i każdy z tych moich facetów mnie rzucił dla innej. I teraz z perspektywy czasu jestem im za to cholernie wdzięczna bo po pierwsze nie byłaby teraz taką osobą jaką jestem i nie wiedziałabym jakich błędów unikać w związku a po drugie nie spotkałabym mojego męża, który poprostu jest cudownym człowiekiem i to nie dotyczy tylko relacji kobieta - mężczyzna (bo w tej kwestii nadal się siebie uczymy) ale poprostu widze jak zachowuje sie wobec inncyh ludzi i jak wiele szacunku im okazuje.
Więc uszka do góry na Was też gdzieś tam czeka ten jedyny tylko czasami trzeba to dostrzeć w pratnerze z którym się jest a czasmi poprostu cierpliwie poczekać.
ufff...ale się rozpisałam ale mam nadzieję,że to komuś pomoże
Pozdrawiam i jeszcze raz WESOŁYCH ŚWIĄT :D

Odpowiedz
Gość 2013-09-27 o godz. 04:10
0

witajcie, jestem nowa; i też akurat mam doła z powodu faceta ( jestem w 8 miesiącu);
Staram sie tłumaczyć go jak mogę; że bardzo przeżywa to co się dzieje - odpowiedzialnośż za mnie i dziecko, boi się czy da rade itd. ale też jż nie mam siły. Zgadzam się z barbarossą że mężczyźni potrafią czasem powiedzieć coś takiego, że uszy więdną i świat się kończy a zaraz potem zachowywać się tak jakby nic się nie stało - bo nie zdają sobie sprawy z tego jak te słowa nas ranią.
Mój facet tez tak robi - chociaż wiem, że tego nie chce!
trzymaj się

Odpowiedz
Iweta 2013-09-21 o godz. 21:21
0

Amelio, nie wiem co ci napisać. Sama nie potrafiłabym wyobrazic sobie takiej sytuacji, gdy mój mąż mówi ze mnie nie kocha. Moze to było tylko pod wpływem chwili, moze on faktycznie miał jakis stres. Jedno wiem na pewno, nie miał prawa ci tak powiedzieć. Ja sama wiem, ze trudno byłoby mi sie pogodzić z takimi słowami. Jednak spróbuj z nim porozmawiac na ten temat, co on faktycznie myśli. Czy nadal cie kocha, przecież miłość nie mogła tak nagle ulecieć. Porozmawiajcie, dla dobra dziecka i was samych b nadal będzie cie to dreczyć, a dzidzie nie lubią stresu. Trzymam kciuki żeby wszystko się ułozyło. Pamiętaj, ze w małzeństwie dwie strony musza iśc na kompromis. My tez często sie sprzeczaliśmy przy przeprowadzce, ale to były zwykłe nieważne kłótnie. po prostu każda strona wyraziła swoje uczucia i koniec. lol
Nie denerwuj się tak, bo to złe dla dzidzi.

Odpowiedz
Reklama
oliweczka26 2013-09-18 o godz. 22:22
0

Bardzo Ci wspólczuję! Ale głowa do góry, musisz teraz myśleć przede wszystkim o swoim maleństwie. Pamiętaj, że faceci są o całą epokę za nami. I nawet jeśli byśmy robili nie wiem co to oni i tak pewnych rzeczy nigdy nie zrozumieją. Oni nie wiedzą dlaczego chcemy być przytulne, całowane, dlaczego trzeba nam mówić że się nas kocha? Dla nich to zagadki. Jednocześnie nie potrafimy żyć bez facetów dlatego znosimy te ich wszystkie zagrywki. Zobaczysz, za kilka dni przyjdzie do Ciebie z bukietem kwiatów i będzie przepraszał... Oni już tacy są.

Odpowiedz
Slonka 2013-09-12 o godz. 22:50
0

smutno mi kiedy czytam takie rzeczy, ale wim jedno. dziecko jest najważniejsze. i wiem co mówię, mam 3 letnią córkę i męża jestesmy 4 lata po slubie. ale wiem jedno mimo, że bardzo go kocham, gdybym miała miedzy nimi wybierać, gdyby zrobił mojemu dziecku krzywdę, odeszłabym. wybrałabym moją córkę. więc nie ząłamujcie się. żadnych drgawek!! dziecko nie jest niczemu winne, jak się nim zajmiesz, kiedy teraz jestes w takim stanie? dziecko musi mieć mamę która będzie miała siłę zajac się nim za dwoje. tak na wszelki wypadek. oby to był jednorazowy niefortunny wyskok! W razie czego jestem na gg. chętnie wysłucham i pocieszę.

Odpowiedz
Gość 2013-08-21 o godz. 20:10
0

puszku kochana nie warto dla facetow az tak sie zadreczac. Ja wiem ze latwo mi mowic itd ale naprawde ZADEN, powtarzam ZADEN facet nie jest wart tej rozpaczy. Sprobuj podejsc do tego od drugiej strony - ze to dobrze ze nie jestes z nim w ciazy - ze na tym swiecie na pewno jest ktos kto bedzie ojcem twoich dzieci ale tez kochajacym ciebie mezczyzna. nawet jesli teraz wydaje ci sie ze nie chcesz juz dluzej zyc to za kilka dni nabierzesz do tego dystansu i potem z kazda chwila bedzie juz tylko lepiej. Faceci to dranie... Uszka do gory!!!

Odpowiedz
Gość 2013-08-20 o godz. 14:46
0

skad ja to znam?po czterech latach...jeszcze we wtorek mi mowil jak bardzo mnie kocha...calowal mnie...przytulal...caly czas powtarzalismy sobie ze nawet gdy swiat sie skonczy my bedziemy razem...zawsze bedziemy sie kochac...za 30-40 lat jako para staruszkow bedziemy chodzili trzymajac sie za rece...dzisiaj,16-tego mija 4 rok naszego zwiazku...a raczej minalby...wczoraj mnie zostawil...nawet mnie nie wpuscil do swojego domu...rozmawiala na korytarzu...blagalam by nie odchodzil...skomlalam...zdjal z palca srebrna obraczke ktora miala byc narazie zanim wezmiemy slub...potem bylo spotkanie z nim i jego nowa 19-letnia dziewczyna,handlarka narkotykow,z dwojka dzieci zyjaca na utrzymaniu rodzicow...jeszcze we wtorek zapewnial mnie o milosci...a w ponidzialek powiedzial ze sa ze soba od 2 miesiecy i pocalowal ja przy mnie...nie wieze w to ...od 3 lat walczylismy z moja choroba o dziecko...on odszedl do panienki z dwojka dzieci...gdybym nosila w sobie jego dziecko mialabym poco zyc...a tak nie mam po co...nie chce juz zyc...po prostu nie chce...

Odpowiedz
Gość 2013-08-19 o godz. 15:52
0

To wszystko jest takie cięzkie. Chciałabym o tym zapomnieć..nie pamiętać jego słów..wstawac z uśmiechem i dalej czuć się kochana. Od kilku dni jest ze mną coraz gorzej i to dlatego ze nie moge sobie wytłumaczyc jak miłość mogła tak szybko wygasnąć..Jak jeszcze tydzien czy dwa tyg. temu mógł mi pisac ze tak ogromnie mnie kocha...a potem taki cios..Kiedy teraz na niego patrze..tak bardzo mnie to boli..Chce byc z nim, ale tak bardzo mi ciezko..zbyt ciezko sie z tym zyje.
Teraz jesteśmy razem, nie wiem czy sie zmusza czy tez chce spróbowac..wiem ze musi minąć sporo czasu i moze bedzie jeszcze dobrze..ale chciałabym tylko wiedziec czy tak wszystko w nim wygaslo..Boje sie ze nie bede mogla dalej z tym życ...Samej tez bedzie mi ciezko..
Tak sie cieszyłam..ze za niedługo przeprowadzka..ze nowe miejsce..ze nasze miejsce..ze bedziemy mogli razem tam zyc z naszym maleństwem..Cieszylam sie jego miłością..cieszyłam sie na myśli o tym co przed nami...
I nadal bylabymsie w stanie cieszyc ..gdyby nie to jedno...gdyby nie uporczywa myśl ze on juz mnie nie kocha...A to tym nie da sie zapomniec ..po prostu sie nie da..

Odpowiedz
Gość 2013-08-19 o godz. 15:37
0

To wszystko jest takie cięzkie. Chciałabym o tym zapomnieć..nie pamiętać jego słów..wstawac z uśmiechem i dalej czuć się kochana. Od kilku dni jest ze mną coraz gorzej i to dlatego ze nie moge sobie wytłumaczyc jak miłość mogła tak szybko wygasnąć..Jak jeszcze tydzien czy dwa tyg. temu mógł mi pisac ze tak ogromnie mnie kocha...a potem taki cios..Kiedy teraz na niego patrze..tak bardzo mnie to boli..Chce byc z nim, ale tak bardzo mi ciezko..zbyt ciezko sie z tym zyje.
Teraz jesteśmy razem, nie wiem czy sie zmusza czy tez chce spróbowac..wiem ze musi minąć sporo czasu i moze bedzie jeszcze dobrze..ale chciałabym tylko wiedziec czy tak wszystko w nim wygaslo..Boje sie ze nie bede mogla dalej z tym życ...Samej tez bedzie mi ciezko..
Tak sie cieszyłam..ze za niedługo przeprowadzka..ze nowe miejsce..ze nasze miejsce..ze bedziemy mogli razem tam zyc z naszym maleństwem..Cieszylam sie jego miłością..cieszyłam sie na myśli o tym co przed nami...
I nadal bylabymsie w stanie cieszyc ..gdyby nie to jedno...gdyby nie uporczywa myśl ze on juz mnie nie kocha...A to tym nie da sie zapomniec ..po prostu sie nie da..

Odpowiedz
miu miu 2013-08-19 o godz. 06:33
0

Facetom czesto brakuje ogłady. Mówią cos i wierz mi ze nie zdają sobie sprawy jak bardzo zranili kobietę.Jesli to były tylko słowa wypowiedziane pod wpływem emocji i nie zostawił cie jednak na pastwe to porozmawiajcie. Czesto mezczyzni kiedy kobieta jest w ciąży doznają czegos w rodzaju szoku.Pomimo ze chcą dziecka i kochają jego matke zachowują sie jakby ich pokreciło.Nagle uswiadamiają sobie ze wszystko sie zmieni ze sobie nie poradzą i po swojemu to przezywają.Jesli jednak olał cie na serio bo mu sie cos odwidziało to szanuj sie dziewczyno.To nie twoja wina.Facet który tak postępuje jest...nie bede sie wyrazac...a na pewno nie jest wart twoich łez nerwów i zdrowia o które teraz musisz dbac!!!Wiem ze to trudne bo serce mówi swoje a krew nie woda ale spręz sie i mysl o dziecku.Jak je zobaczysz i przytulisz to uwierz mi zrozumiesz ze ono jest najwazniejsze!!!!To jest miłosc jakiej nie da sie porównac z zadna inną.Dbaj o siebie jedz porozmawiaj z kims do kogo masz zaufanie.Jak ci ciezko popłacz sobie ale przede wszystkim mysl o dziecku.Trzymaj sie.

Odpowiedz
Gość 2013-08-18 o godz. 22:33
0

Amelio zeby Ci cos poradzic musialabym Was znac. Ty sama musisz zdecydowac co dalej. Ludzie mowia rozne slowa w zlosci. Nie wierze, ze jego uczucie minelo tak szybko po slubie. Byc moze juz wczesniej cos sobie uzmyslowil, ale w sytuacji kiedy bylas w ciazy nie chcial Cie ranic. Wierze jednak, ze sie kochaliscie i kochacie, a ciaza tylko przyspieszyla decyzje, ktora i tak kiedys byscie podjeli. Ja tez nie mam latwego we wspolzyciu partnera i sama tez swoim charakterkiem powoduje ze klocimy sie bezsensownie. Wiele przykrych rzeczy powiedzielismy sobie nawzajem, nawet jak juz bylam w ciazy. Jestesmy takim wloskim malzenstwem- klocimy sie bardzo, godzimy i tak w kolko. Ale wiemy, ze mimo gorzkich slow, ktore nieraz padaly, tak naprawde bardzo sie kochamy. Teraz moj maz wyjechal i bardzo za soba tesknimy. Ale nawet w takich sytuacjach potrafimy podenerwowac siebie nawzajem przez telefon badz gg. Juz takie mamy charaktery. Pisze o tym pierwszy raz tu na forum. Mysle ze zadna z kolezanek forumowiczek nawet nie spodziewalaby sie ze tak u nas jest. Ja wypisuje tu jak bardzo kocham mojego meza i jak za nim tesknie. On zaskoczyl mnie tym jak tu pisal o swoim szczesciu kiedy jeszcze bylam w szpitalu po urodzeniu dziecka. I to nasze uczucie jest prawdziwe. Wiem, ze ktos moglby powiedziec, ze jak sie kogos kocha naprawde to nie mowi sie takich slow, ale sa osoby ktore maja taki ciezki i trudny charakter.
Musisz sama sobie odpowiedziec na pytanie jak to u Was jest i czy bedziesz potrafila zyc i zapomniec o tych slowach. Jezeli nie, to naprawde bedzie trudno i moze lepiej sie rozstac niz nawzajem meczyc. Mysle, ze powinnas powiedziec mu to co tu napisalas, to co czujesz i poprosic zeby sie do tego ustosunkowal i powiedzial Ci jak wyobraza sobie wasze wspolne zycie. Innego wyjscia nie widze.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie