-
agnesblue odsłony: 2089
Czy ja naprawdę przesadzam???
Hej dziewczyny
Mam problem... chodzi o teściów a dokładnie o teścia.
Za każdym razem jak mały raczkuje ten stoi nad nim i "sie trzesie" żeby mały przypadkiem za blisko nogi od stolu nie podszedl itp.
Ja uwazam, że jesli mały sie bawi spokojnie na dywanie, poznaje swiat a ja siedze i caly czas mam go na oku to nie ma powodu bez potrzeby interweniowac.
Ostatnio poklocilam sie z tesciem bo maly dosłownie dotknal głowka nogi od stolu, nawet tego nie zauwazyl tylko bawil sie dalej a tescio do mnie ze co ja robie, przeciez on sie uderzyl!! Stwierdzilam ze skoro maly nawet nie jeknal to po co do niego leciec skoro grzecznie bawi sie dalej. No to sie dowiedzialam ze zle sie dzieckiem zajmuje i w ogole...
Co wy na to??
Czy wy tez uwazanie ze sie zle malym zajmuje???
Plissss pomozcie bo zwariuje.. ja juz zycia nie mam.
Dziewczyny wy macie problemy z tesciami.Ja mam tesciow daleko i nawet wnuka jeszcze nie widzieli ale mam w domu lepszy numer.Mieszkamy z moja kolezanka.Mloda ,panna,bezdzietna i to wkasnie on wpiep.... mi sie we wszystko.Malemu potrafi zdjac sweterek bo uwaza ze jest mu zacieplo,albo jak grzeje butelke z kasza to stoi i pilnuje czy aby niezagorace i takie tam inne.To ja na pewne rzeczy bym nie wpadla.I co???? bardzo ja lubie ,ale juz mnie ...denerwuje.Staram sie delikatnie mowic ze sama bede wychowywac swoje dziecko.Nie chcve byc niegrzeczna bo czasami zostaje z Szymone i nie chce zeby sie obrazila.
???????????????????????????????????????????????????????????????????????
współczuje wam dziewczyny bo wiem co to znaczy byc na celowniku tesciow, choc z nimi mieszkalam bardzo krotko ale oni nawet z odleglosci kilkunastu kilomterow potrafili mi psuc nastroj swoimi radami.
Ja czasem mysle, ze oni nie rozumieja, ze my uczymy nasze dzieci czegos, np. samodzielnego zasypiania, porusazania sie bezpiecznego po ieszkaniu po to, zeby im bylo lepiej, zeby byly bardziej samodzielne. Przedwczoraj moj brzdac pod naszym okiem spadl z kanapy az ma sliwe na pol czola bo dzieci nie da sie upilnowac na 100% a moj mlody tak sie nauczyl ze jak sie stlucze o cos np. w glowke to sam przychodzi do mnie i pokazuje mi gdzie mam "pofufać" - niektorzy tez uwazali ze bylam wyrodna jak sie przewracal i nie lecialam od razu do niego.
glowa do gory i nie dajcie sie na pewno nie jestescie zlymi matkami :)
współczuje wam dziewczyny bo wiem co to znaczy byc na celowniku tesciow, choc z nimi mieszkalam bardzo krotko ale oni nawet z odleglosci kilkunastu kilomterow potrafili mi psuc nastroj swoimi radami.
Ja czasem mysle, ze oni nie rozumieja, ze my uczymy nasze dzieci czegos, np. samodzielnego zasypiania, porusazania sie bezpiecznego po ieszkaniu po to, zeby im bylo lepiej, zeby byly bardziej samodzielne. Przedwczoraj moj brzdac pod naszym okiem spadl z kanapy az ma sliwe na pol czola bo dzieci nie da sie upilnowac na 100% a moj mlody tak sie nauczyl ze jak sie stlucze o cos np. w glowke to sam przychodzi do mnie i pokazuje mi gdzie mam "pofufać" - niektorzy tez uwazali ze bylam wyrodna jak sie przewracal i nie lecialam od razu do niego.
glowa do gory i nie dajcie sie na pewno nie jestescie zlymi matkami :)
Aga, ja tez oczywiscie bez przesady, ale moja mia?a 9 mies i ju? chodzi?a a jak mia?a pó? roku to sta?a..przeciez nie przywia?e do ?ózeczka by nie wstawa?a czy nie wy?azi?a...
A guzy si? zdarzaj? i nic na to nie poradzisz, i ty nie raz sobie nabi?as:D:D
A napewno jeste? dobra mam?, wiec sie nie martw
Aga, ja tez oczywiscie bez przesady, ale moja mia?a 9 mies i ju? chodzi?a a jak mia?a pó? roku to sta?a..przeciez nie przywia?e do ?ózeczka by nie wstawa?a czy nie wy?azi?a...
A guzy si? zdarzaj? i nic na to nie poradzisz, i ty nie raz sobie nabi?as:D:D
A napewno jeste? dobra mam?, wiec sie nie martw
No to u mnie z mama lepiej bo sie wcale nie wcina. Może dlatego że ona mnie i moją siostre tez tak chowała.
A z tesciami juz wariuje. Gdybyśmy rzeczywisice sie widzieli raz na dwa tygodnie to bym odpuscil;a, ale ze mieszkamy razem to musze walczyc bo mi dziecko rozpuszcza i zrobia z niego chorowitego bobasa. A przy moich metodach wychowawczych jakoś nam nie choruje.
A takie trzeymanie pod kloszem to tylko zaszkodzic dziecku moze.
Agnesblue, olej teściów
W końcu to Ty wiesz, co dla Twojego dziecka jest najlepsze. A guzy na pewno przytrafią się jeszcze nie raz.
My jak jesteśmy u teściów (na szczęście baaardzo rzadko ) to teściu też: połóż ją na łóżku, a nie na tej podłodze... I tym podobne gadki. Ale jak ja Gochę położe na łóżku, to nawet obiadu nie zjem bo będę musiałą cały czas przy niej siedzieć taka jest ruchliwa. A poza tym, to ona na miękkim podłożu zaraz się wkurza i wścieka bo nie może się przekręcić na brzuch. Ale nasłuchac się muszę... Teściowa się nie wcina. I dobrze :D
Natomiast moja mama czasami jak przyładuje, to nie wiem co mam robić śmiać się czy płakać... No ale tu sytuacja jest prosta. Mówimy sobie wszystko jasno i klarownie i po sprawie.
Acha, jeszcze jedno
Żeby było weselej to dwa dni temu nie zdążyłam zareagować i Maks spadł z mojego łóżka, wprawdzie to niewysoko, ale guza ma.
I nie wystarczy.ło to ze ja sie z tym podle czulam bo nie upilnowałam (to byla 6 rano a ja nieprzytomna).
Teściu mial satysfakcje jak nie wiem co że miała racje, że wyszlo na niego ze zle sie dzieckiem zajmuje...Wyć mi sie chce
to ja robie dokladnie tak jak xena_music, tyle ze bez przesady bo Maks ma dopiero 8 miesiecy :)
Ale np jak sobie raczkuje to oczywisice jestem obok, ale jak sie rozjedzie na dywanie i sam sie podnosi i nie robi problemu to po co ja mam do niego leciec i go na sile przytulac.
U mnie problem polega na tym, ze my mieszkamy razem z tesciami i mam ich na glowie non stop.
Wczoraj np szlismy z mezem wieczorem do kolegi i zostawilismy Maksa z babcia. Byla juz chyba 8 a on nie spal. Ja w takiej sytuacji jeszcze chwile sie z nim pobawie a potem klade go do lozeczka i tam zasypia. Oczywisice jesli placze to przychodze, przytule ale potem z powrotem odkladam do lozeczka i tak w kolko az zasnie, ale najczesciej zasypia bez placzu. A co zrobila moja tesciowa???? Maks troche marudzil bo juz byl przemeczony to ona go do wózka i bujała az nie usnal . Normalnie krew mnie zalewwa. Jak tylko uda mi sie Maksa czegoś nauczyć, np, tego zasypiania w łóżeczku to ona namiętnie mi to rozwala. A jak jej zwrócila uwagę to ona do mnie "To gdzie ja mam go dać?"
RATUNKU!!!! Z dnia na dzień jest coraz gorzej.
to ja mam odwrotnie, wszyscy mówią mi ze stosuję poligonowe wychowanie i to krytykują. Tzn. Jak Majka się przewróci to albo nie reaguję albo pytam no to gdzie zając??? oczywiście jak sięfaktycznie uderzy to przytlam ale bez przesady. Majce pomagam jeść ale łychę to juz bardzo dawno sama trzyma(no ale jak to tak małe dziecko na siłe usamodzielniac-to słyszałam jak mała miała 1,5 roku i swietnie radziła sobie z łyżką, do buzi trafiała) po drabinkach łazi nie najmniejszych(tatuś nauczył) ale ostrożnie, w domu jak jej się jesć zachce to idzie do lodówki i bierze sobie parówkę czy serek czy coś tam innego...
czy to dziwne??
Ona ma prawie 3 lata, samodzielna jest bardzo, sama sie ubierze(czasem z pomoca) ale dla niektórych ja tez jestem wyrodna bo powinnam ją myć, ubierać, karmić do 3 r.z, pilnowac by sobie guza czy siniaka nie nabiła..
A jak sobie nabije to co???to jest nieuniknione, ... dlatego wnerwiają mnie ciotki pociotki pilnujące mojej małej by się nie wybrudziła nie udezyła ....wrrrrrrr
widze ze nie tylko ja mam problem z tesciami u mnie taka jest tesciowa Zuzia lubi byc noszona (chyba pozostalosci po tej strasznej kolce) i czesto chce wymusic na mnie zebym ja wziela na rece tak samo probuje wymyszac inne rzeczy ja staram sie byc nieugieta a tesciowa odrazu na rece jak mala po cos siega to ta jej podaje nie mam juz sily bo jak jej mowie (maz tez jej mowi) zeby przestala to ona ze jak raz na jakis czas przyjdzie i porozpieszcza mala to nic jej nie bedzie niestety nie dociera do niej ze ja mam potem problemy z mala bo sie drze i placze normalnie jak grochem o sciane ostatnio malz z racji ze to jego strona opitolol ja zobaczymy co z tego wyjdzie niestety przykra sprawa ze trza bylo w niemily sposob ale po dobroci nie dalo rady
Odpowiedziskierkaa absloutnie sie im nie daj, bo zaczyna sie od takich malych rzeczy a pozniej wejda ci na glowe, niech patrza z ukosa na ciebie - ostatecznie to oni maja problem nie ty. Ja swojego synka dawalam na podloge i teraz jak ma 15 miechow tez jego glownym terytorium jest podloga a to ze dziecko caly czas sie o cos uderza to normalka, moj królik jak sie przewraca to powie bam i wstaje i dalej szaleje, trzeba uwazac na dziecko obserwowac jak sie bawi i maksymalnie zabezpieczyc jego terytorium ale nie wpadac w paranoje
Odpowiedz
Wiecie to jest ta ze ja caly czas myslalam ze robie dobrze. Ale skoro ciagle ktos by wam powtarzal ze to i tamto robicie zle to byscie sie pewnie zaczely zastanawiac.
Druga sprawa to to ze mieszkamy razem z tesciami. My mamy do dyspozycji jeden pokoj w ktorym absolutnie nie ma miejsca nawet na podlodze :(
Wiec sila rzeczy mały bawi się w duzym pokoju - pokoju tesciow. Nam na srodku stoi ogromny stol, wiec maly nie ma za duzo miejsca na zabawe. Oczywisice daje go na podloge i choc nie ma za wiele przestrzeni to zawsze sobie cos znajdzie. Ostatnio byl zachwycony jak wlazl pod stol i ogladal blat od spodu :)
I macie racje: W koncu stanowczo powiem ze ja jestem od wychowaywania dziecka i kropka.
Acha, zeby nie bylo: mąż jest jak najbardziej po mojej stronie ale do tesciow to mozna gadac jak grochem o sciane - nic nie dociera. Oni uwazaja ze przez 30 lat nic sie w wychowywaniu dziecka nie zmienilo i ze my tylko idziemy na latwizne.
Ehhh szkoda gadac. Mogłabym tak pisac ze dwa dni...
Dzieki :)
Podniosłaś mnie na duchu.
A z moimi tesciami to jest tak ze ona nawet trojke swoich synow trzymali pod kloszem a efekty tego sa takie ze jeden wątrobowiec, drugi wrzodowiec a trzeci alergik na wszystko....
Prob;lem w tym ze razem mieszkamy i juz mi sil brakuje na te wojny o wychowywanie Maksa :(:(
Nie martw się napewno jesteś dobrą mamą. To twoi teście wpadają w paranoję, bo w przeciwieństwie jak wychowywali swoje dzieci, wnuki starają się trzymać pod kloszem. A tu nie o to chodzi, przecież dziecko właśnie w ten sposób poznaje świat. Jak się nie przewróci o próg to nie będzie wiedziało że trzeba podnieść nogę, żeby go minąć, a jak nie nabije sobie guza to nie będzie wiedziało, że to jest niebezpieczne. Moja córcia nie nauczyłaby się schodzić z łózka gdyby parę razy nie spadła. Oczywiście nie popadajmy w skrajność i nie sadzajmy dziecka na stole, żeby spadło bo wtedy się nauczy że to niebezpieczne, ale drobnych kontuzji nawet gdybyśmy chciały to i tak nie unikniemy. Powodzenia w walce z teściami.
OdpowiedzPodobne tematy