-
Anita_S odsłony: 11599
Jak odmówić teściom niedzielnego obiadu?
Chciałam Was się zapytać, czy Wasi teściowie co tydzień zapraszają Was na obiadki, bo ja już nie wyrabiam, cały tydzień pracuję, mąż też, wraca późno, w sobotę zawsze próbuję ogranąć mieszkanko, no i w końcu przychodzi upragniona niedziela,podczas której chcę odpocząć. I tu do akcji wkraczają teście, zapraszają nas na obiadek, ja nie mam ochoty, więc piszemy, że nie przyjdziemy, to z kolei zapraszają nas na jakieś ciacho czy coś takiego, a ja po prostu nie mam ochoty i siły nigdzie wychodzić, chcę zostać w domku i co tydzień żyję w stresie, bo chcę niedzielę spędzić w domu, a co tydzień jest tak samo :(Nie mówiąc o tym, że wizyty polegają na siedzieniu i wspólnym oglądaniu TV, bo tak naprawdę to nie mamy za dużo tematów do rozmów, no chyba, że wypytywanie, kiedy się postaramy o wnuki, albo kiedy mój mąż kupi w końcu buty(bo nie miał zimowych butów).Dzisiaj znów się zaczęło, więc mąż się uparł, że zaprosi ich do nas, to oczywiście zdążyli wyrazić zdanie na temat umeblowania naszego mieszkania i tego, że komputer męża stoi w pokoju gościnnym ale co do cholery ich to obchodzi :(Chciałam się Was zapytać, czy to ze mną jest coś nie tak ? Bo ja już nie wiemCzy nie można spędzić niedzieli bez teściów, ja rozumiem, że może tęsknią za swoim dzieckiem, ale to mówię, że niech mąż sam idzie, to ostatnio stwierdzili, że się na nich obraziłam, bo nie przyszłam.Moja mama jest inna, mówię jej, że nie przyjdziemy, bo nie mamy ochoty, albo że jestem zmęczona i jest ok, a oni drążą i drążą, że nie ma jak się z tego wyplątać.Sorki, że tak długo, ale musiałam się komuś wyżalić.
My poki cO mieszkamy narazie z tesciami i nie tylko niedzielne obiadki sa problemeM. Codziennie chce zebysmy u nich jedli. Czasami mnie to cieszy jak wracam zmeczona z pracy i nie mam na nic sily ale zwykle gotuje i ona wie o tym. A jak nie pojdziemy to widac ze taka obrazona. kurcze przeciez mamy swoja kuchnie i swoja lodowke.Jestemy prawie rok po slubie i jeszcze nie jedlismy sami obiadku niedzielnego. Czasami juz nie wytrzymuje ale mowie spokojnie i delikatnie- ze nie moze nas tak uczyc bo pozniej sie rozleniwie i nie bedzie mi sie chcialo gotowac. Nie wiem jak inaczej przemowic zeby sie nie obrazila. czasami mam wrazenie przez to,ze uwaza ze niE Dosc dostatecznie goTUje jej synkowi (dodam ze moj maz zawsze chwali to co przygoTUje i mowi ze smakuje nawet lepiej niz u mamy) oczywiscie powiedzial tak tylko do mnie bo gdyby tesciowa uslyszala... 8)
MoI RodziCE za to powiedzieli zebysmy przyjezdzali zawsze kiedy mamy ochote..czasami dzownIA w sobote wieczorem i pytaja czy przyjedziemY na obiad ale nigdy nie ma problemu gdy z jakiegos powodu odmowimy...
ale mam male pytanko... :)
jak my - tesciowe lol bedziemy nowoczesne to jakie beda nasze synowe
Joanna,bedziemy.. i to szybciej niż nam się wydaje....
ale nam sie bedzie wydawało ze będziemy nowoczesne i na czasie a nasze synowe czy zieciowie i tak powiedza-stara zacofana tesciowa:):)
Anita S o tak prosto bez owijania w bawełne, nie mozecie poiwedzieć, ze Wam to nieodpowiada. Powiedzcie ze mozecie raz na 2 tygodnie wpasć na obiadek a pooglądać telewizję to mozecie wspólnie u siebie.
Boze najgorsze w tym wszystkim jest to , ze my też kiedys teściowymi będziemy
Można dużo napisać o moich teściach :)
Znalazłam sposób też, czasami mówię, że dziś mąż dla mnie gotuje i pomaga:) Teraz czekam na wiosnę, wówczas jestem na działce często i nie będzie może problemu.
Najbardziej się obawiam tego, że jak teraz nie pokażemy, że jesteśmy niezależni i mamy swoje zdanie, to jak kiedyś będzie dziecko, to nie wiem, jak to będzie, wogóle się nie odczepią.
hehe, tesciowie czasem tak maja:)
my do naszych wpadamy 2-3 razy w mies, a jak jedziemy to zostajemy na caąły weekend...
mieszkają pod w-wą, i czasem ja w piatek wieczorem ubieram małą i jadę autobusem, a maz po pracy o 22-23 dojeżdza do nas...
do mojej mamy jeździmy dużo zadziej..ale faktycznie, moze porozmawiaj z mezem,wyjdź z inicjatywą, np w ten weekend chce cię miec dla siebie, idziemy do kina, itp..moze poskutkuje..........
kurcze, z tego co napisalam wyszlo tak, ze mi zle z tym, ze nas nie zapraszaja. a wcale tak nie jest. lubie spedzac niedziele u siebie. zreszta za kazdym razem jak jedziemy do moich rodzicow, to moj mąż z tata dyskusje handlowo-polityczno-gospodarcze prowadza, a moja mama to mi swieze plotki z podworka podaje, a ostatnio to ciagle o dziecku nadaje.
no i mam tak jak ty, mam jeszcze 2 siostry ktore mieszkaja z rodzicami, wiec jak zapraszam to cala 4, wiec jak u ciebie obiad na 6 osob. a wole nie, bo moj tato wtedy zaczyna znowu marudzic: "ja to bym sobie takich mebli nie kupil, nie idzie przy nich jesc...." itp itd
Hmm, w każdą stronę, jak widać źle i nigdy wszyscy nie będą zadowoleni, nie wiem, może to kwestia wychowania rodziców przez ich rodziców?
U mnie jest tak, że jak zapraszam teściów, to nie wypada nie zaprosić młodszej siostry męża, która w tym roku kończy gimnazjum i oczywiście babci, bo jakby to wyglądało, czyli wychodzi na to, że wówczas gotuję obiad na 6 osób, a moja mama nie chce na obiadki przychodzić, bo wie, że z tym troszkę roboty jest, a że przez całe życie gotowała dla 7 osób, więc jest przywyczajona i od czasu do czasu zrobi większy obiadek i zaprasza wszystkich :)
u nas tego nie ma, a nawet moglabym powiedziec ze jest zupelnie odwrotnie. tylko nie wiem czy to dobrze czy zle. tzn. moi rodzice to nas nie zapraszaja, bo oni uwazaja ze to my mamy do nich sie zapraszac i po prostu przyjezdzac. a jak dlugo nie przyjezdzamy to moja mama ma tysiac pretensji na minute, ze ich olewamy, zapominamy itp itd.
a z kolei tesciowa, ktora m ieszka w bloku obok (o ironio! ale to i tak dalej niz w zeszlym roku, hihih) wcale nas nie zaprasza a jak my ja zaprosimy to jej albo cos wypadnie, albo przychodzi z taka mina ze nie wiem co myslec.
no wiec, tak jest dobrze czy nie???
powiem Ci ze ja ze swoim przyszlym mezem nie wyobrazam sobie takich niedzielnych obiadkow co tydzien cy to u moich rodzicow czy u jego...
bo to bedzie nasze zycie...
nasz wspolny czas....
nie mamy nic przeciwko naszym rodzicom ale jestesmy tego samego zdania.... Rodzicow bedziemy odwiedzac gora! raz na miesiac....
Dostalam od niego ksiaze... WARTO POKOCHAC TESCIOWA autora Jacka PULIKOWSKIEGO....
wydaje mi sie ze jest tam pare odpowiedzi na nurtujace Cie pytanie- pytania....
Właśnie o to chodzi, ja nie mam nic przeciwko tym obiadkom, ale od czasu do czasu, a jak odmawiam, to jak pisałam, zapraszają na chruściki, jak to nie skutkuje, to jeszcze w końcu dzwonią do męża i wówczas już ciężko się wykręcić, rozmawiam z mężem, ale on nie widzi w tym nic złego, choć czasami też nie ma na to ochoty.
Odpowiedz
Anita_S sprobuj porozmawiac z mezem o tym co Cie gryzie i Ci sie nie podoba...
dla mnie to jest pewnego rodzaju.... ingerencja-kontrola, ktora uwazam nalezaloby jak najszybciej skrocic bo jej konsekwencje moga byc nie ciekawe.... takie jest moje skromne zdanie...
Anita_S my mielismy ten problem z moja mama, ona by nas wszystkich co niedziela chciala miec, mojemu M sie to bardzo nie podobalo, oczywiscie od czasu do czasu to tak ale nie co niedziela.
I poprostu zaczelismy odmawaiac ze mamy plany albo ze musimy cos tam zrobic. Albo ja jak mama zadwonila w niedziele rano to jej powiedzialam ze nie bo jjuz mieso odmraza sie i musze cos z tym zrobic bo inaczej sie zepsuje ( to najlepiej dziala).
I teraz chodzi raz na miesiac bo milo jest. Ale tez moja mama nas co niedziela nie zaprasza tylko raz na jakis czas. Wkoncu zrozumiala ze chcemy miec niedziele dla siebie.
Podobne tematy