• moni@ odsłony: 7998

    Za bardzo przejmuje się zajściem w ciąże i to wszystko psuje- co robić?

    Zastanawiam się jakim językiem powiedzieć mężowi, że starania o dziecko są dla mnie na dzień dzisiejszy najważniejsze. Mówiłam po polsku i nie poskutkowało…Wyraźnie informuję mu w jakim etapie jest mój organizm, kiedy będę miała mniej więcej owu, że ten tydzień jest odpowiedni na starania… a potem wszystko psuję. Jestem nerwowa, jestem wredna, czepialska i czasami nawet mu się nie dziwie, że nie ma ochoty na przytulanko ze mną – z taką jędzą kto by chciał?Zrobiłam się bardzo nieprzyjemna, działam na swoją niekorzyść. Nic nie jest dla mnie już ważne – nasza firma, niezapłacony rachunek – wszystko to jest nieistotne. Ważne że mój organizm szykuje się do uwolnienia jajeczka…Jest mi strasznie przykro że nie jest to dla niego tak ważne jak dla mnie. Owszem, staramy się (Boże, co znaczy staramy? Przecież trzeba się jeszcze czasami pokochać. Nie jestem wiatropylna!)I jak ogień – palę wszystko na swojej drodze bo to jest silniejsze ode mnie.Często wiem że jak coś palnę, to za chwilę się pokłócimy, zagryzam wargi, sinieją aż w końcu nie wytrzymuję napięcia i wyładowuję złość – właśnie na nim. Bo jest pod ręką, bo jest taki spokojny a ja taka nerwowa, bo ja chcę a on się za to nie zabiera... I im dłużej czekam czy przeciągam do spodziewanych najlepszych dni w cyklu – tym bardziej i niemądrze chcę, by to było piękne (jak kiedyś), żeby się kochać namiętnie (bo coraz bardziej mi tego brakuje).I wiem że to jest niemożliwe… bo on facet – po takiej przerwie nie jest w stanie mi nic innego zaoferować jak tylko szybki seks, może nawet nie będę spełniona, ale czy to ważne?Hormony buzują, sama już nie wiem czy chcę rzucić się na niego by tak po prostu był tylko dawcą nasienia czy czekać (Bóg wie ile) na wybuch namiętności…Czasami aż kłócę się sama ze sobą:jedna - taka delikatna, kochająca, wyrozumiała na jego stresy, ciepła żona i przyjaciółka; i ta druga – niszczycielka dobrego nastroju, pyskata i zła przede wszystkim na niego, że nie wie, że się nie domyśla, że już pora, że ona chce! pragnie! marzy tylko o jednym… A w największej złości wydaje mi się, że zdolna jestem by rozłożyć nogi komuś innemu… i dać mu potem najpiękniejszy dar na świecie – nowe życie. Tylko po co? By zniszczyć tą miłość?.. Boże co z człowiekiem się wtedy dzieje – aż zionę ogniem, mogłabym zniszczyć nawet jego, tylko dlatego że się nie domyśla… żepragnę jego ramion i jest mi źle, że brakuje mi tego, co nie umiemy zrobić…I z dnia na dzień oddalamy się od siebie, mijamy… czasami chcę go ukarać, żeby mnie nie dotykał, nie miał prawa! ale karzę tylko siebie... Czasami sama sobie odbieram to co najbardziej mi brak… I ile to jeszcze potrwa? kiedy się skończy? jak to się skończy?.. strach pomyśleć…

    Odpowiedzi (29)
    Ostatnia odpowiedź: 2013-10-04, 07:33:44
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Elunia_K 2013-10-04 o godz. 07:33
0

moni@ bedzie dobrze, silna z Ciebie kobieta! poradzisz sobie!!!!

ja mam znajomego, który ma odwrotna sytuację tylko ma córkę,ale od stycznia biedak cierpi,a zonka egoistka tylko pieniadze jej w głowie, i siedzi w domu na d... nie szuka pracy,bo to bo tamto a on zapierd... na rodzine i jeszcze ta robi mu problemy,że jej nie starcza na to i na to :|

Odpowiedz
czarnaaj 2013-09-10 o godz. 09:46
0

to i j a sie wypowiem --dlugo staralam sie o witka ale jakos zawsze jak przychodzila @bylalm wsciekla i rozalona --czasem zla na mezai czesto odgrywalam sie nanim bo wredna czesto bywam u mnie hustawa hormonow ma wplyw n anstroj diametralnie ---otoz strasznie mnie nieudane staranka dolowaly ale postanowailam odlozyc wykresy na chwile i dalam sobie luz, nie mowailam ciagle o tym , jakby pogodzilam sie z mysla ze na razie nie udaje sie i wtedy naprawde sie udalo w najmniej oczekiwanym momencvie


ojejka nie doczytalam kochana trzymaj sie cieplo zycze ci znalezienia odpowiedniego mezczyzny , nie mainsynka , co jest zmora wielu malzenstw --glowa do gory--ja za moja samodzielnosc czesto zbieram ciegiiiiii

Odpowiedz
moni@ 2013-09-06 o godz. 03:05
0

anetka74 napisał(a):Podejrzewam,ze mamusia juz szuka dla synka nowej zony ale takiej,ktora bedzie mogla rzadzic.
też tak myślę. Zwłaszcza, że znajomej naszej powiedziała, że za rozwodem nie jest. A już w momencie mojej wyprowadzki dała wyraźnie do zrozumienia, że wszystko ma zniknąć (co mogłoby w najmniejszym stopniu mnie przypominać...) Zaplanowała sobie bowiem malowanie sypialni... tyle razy męża prosiłam o to, by pomalował brzydkie ściany... widać nie chciało mu się i woli jak to zrobi za niego ktoś inny...

Mój mąż też się nie określił w żadną stronę - wydaje mi się, że ta sytuacja bardzo mu odpowiada. Zresztą widać, że chyba mu nie zależy - a przynajmniej tak mu dobrze.

Mi jest dobrze jak jest - poradzę sobie. I jeszcze będę szczęśliwa - choć na pewno ostrożniejsza.
Mam tylko jeden jedyny żal - że nawet w tych ostatnich chwilach nie potrafił porozmawiać. Żeby chociaż wydusił z siebie: tak będzie lepiej, ja tak chcę. Schował głowę w piasek i pozwolił na ingerencję mamusi... przykre...

Odpowiedz
Anetka74 2013-09-05 o godz. 13:57
0

Podejrzewam,ze mamusia juz szuka dla synka nowej zony ale takiej,ktora bedzie mogla rzadzic.

Trudno radzic kiedy tak naprawde nie zna sie calej sytuacji ale skoro czulas sie zle w tym zwiazku to to byl dobry wybor.

Ja w 12 roku zlego zwiazku (na szczescie bez slubu),w wieku 29 lat myslalam,ze juz mnie w zyciu nic dobrego nie spotka i do konca zycia bede musiala sie meczyc z tym facetem.
Odbilo mi i pojechalam do Danii i mam kochanego meza.
Masz racje Moni@,jeszcze wszystko przed Toba.

Odpowiedz
AniaR79 2013-09-05 o godz. 08:11
0

moni@, jestem pewna, ze za Twoj maz juz teraz teskni za Toba i pewnie niebawem zrozumie ze mamusia nie da mu tego czego pragnie, napewno nie zastapi milosci ktora Ty go obdarzalas.

Mam nadzieje, ze Twoje zycie pouklada sie tak jak tego pragniesz i spotkasz mezczyzne, ktory doceni w Tobie twoja niezaleznosc :D Zycze Ci Tego z calego serca :D

Pozdrawiam

Odpowiedz
Reklama
miu miu 2013-09-03 o godz. 08:50
0

Moni@ życze aby wszystko ułozyło sie dobrze!

a to:
Znów odzyskała synusia, znów będzie mogła imprezować z jego znajomymi)
:o :o :o

Odpowiedz
moni@ 2013-09-03 o godz. 03:59
0

Dziękuję kochane za ciepłe słowa.
Wiem, że matka go krzywdzi takim zachowaniem (wczoraj dowiedziałam się, że przyszli do niego znajomi - ta siedziała z nimi cały czas. Znów odzyskała synusia, znów będzie mogła imprezować z jego znajomymi). DObrze się stało, że teraz pokazał co tak naprawdę chce w życiu - łatwiznę, głaskanie po główce, skakanie przy nim.
Ja taka nie jestem i w porę się opamiętałam - że on to nie on jakiego poznałam. Kurcze, na aktorstwie zbił by majątek lol Dałam się nabrać - widocznie udawał: opiekuńczość, troskę, twardego zdecydowanego faceta. I z takim było mi dobrze. Potem chyba się zmęczył staraniem i wyczuł, że może żyć łatwiej, beztrosko, luzacko - tylko że mógł mi o tym powiedzieć. Że woli takie życie - przynajmniej wyszedł by z tym wszystkim z twarzą. Cholerny tchórz z niego. Jeszcze się wychwala znajomym, że był na imprezie. Niech mnie nie wkurza bo postaram się ozekanie o winie By chociaż na razie krył się ze swoją wolnością. Myśli że poza miastem, to się nie dowiem lol
Nie ma co żałować. Dziś chyba dostałam @ - i bardzo dobrze. Nie chciałabym mieć dziecka z takim słabeuszem. TEN do Góry wiedział co robi, że nie zachodziłam w ciąże. Szkoda że od razu nie wiedziałam, że nie jest mi pisane być z nim w ciąży - nie traciłabym tyle pieniędzy na leki, testy, termometry lol
Co tam - jeszcze kiedyś ogłoszę wspaniałą nowinę. Może nie tak prędko, ale teraz może być już tylko lepiej.
Pod koniec roku się przeprowadzam. Na śliczne mieszkanko. Już się nie mogę doczekać. Psiunia też się ucieszy. Będzie taras, duże tarasowe okno - nie będzie się dusił ze mną na tym dwóch pokoikach. Ehhhh... życie...

Odpowiedz
W.Fliperka 2013-09-03 o godz. 03:03
0

Moni@ Kochana trzymaj sie i zycze Ci wiele szczescia i zeby Wasze sprawy sie wyklarowaly

Odpowiedz
Pysia 2013-09-02 o godz. 13:21
0

Barbarosa Bo to chora miłość jest. I egoistyczna. chce się mieć dziecko tylko dla siebie. I zamiast kochać to kaleczy się to dziecko.
moni@, Myślę, że dobrze zrobiłas. Jeśli w związku jest wiele spraw nie wyjaśnionych, a właczają się w to osoby trzecie to to nie wróży nic dobrego. Poza tym w zwiazku powinno obowiązywac partnerstwo i szacunek. Różwnouprawnienie - ja pomagam Tobie Ty mnie. Jesteśmy razem. A nie każde osobno.

Odpowiedz
miu miu 2013-09-02 o godz. 13:15
0

nigdy nie rozumiałam matek które tak wychowują swoich synów
przeciez chłopca trzeba wychowac na mezczyzne

Odpowiedz
Reklama
asiek86 2013-09-02 o godz. 10:12
0

jak tak dalej będzie się Twój mąż trzymał kurczowo mamusi kiecuszki to daleko nie zajdzie :| :| :| :|
Ehh jak ja nie lubie takich mamich syneczków

Odpowiedz
miu miu 2013-09-02 o godz. 09:54
0

moni@ myśle ze dobrą decyzje podjęłaś
jesli czułaś sie nieszczesliwa to dobrze postąpiłaś
w zyciu trzeba ryzykować

Odpowiedz
moni@ 2013-09-02 o godz. 05:16
0

Ni i wypaliło się...
wyprowadziłam się i nawet nie czuję żalu. Mało tego - dobrze mi samej. Ostatnimi czasy z mężem wogóle go nie miałam a nawet był powodem moich stresów. Jak się wyniosłam - mam ciepełko domowe do którego chętnie wracam :P I czekam - jeśli nasza finansowa sytuacja wyjdzie na 0 i będzie chciał rozwodu, zgodzę się bez wahania. Bo jestem jeszcze młoda i jeszcze będę szczęśliwa. A ja potrzebuję oparcia i faceta z jajami a nie maminsynka - jeśli jemu jest z tym dobrze, że matka go teraz utrzymuje, pierze, sprząta, gotuje - jego wybór. Stary baran a przy cycusiu mamusi - ale to jego życie.

Szkoda, że nie był szczery, że otwarcie nie mówił i nie mówi czego chce - z nikim nie jest szczery

Wydaje mi się, że zapragnął małżeństwa, bo jeszcze tego nie smakował. Jak okazało się, że ma słodko-gorzki smak, zwinął kitę i uciekł... tchórz Szkoda tylko, że biegał za mną 1,5 roku, zawracał głowę, starał się bo chciał kobietę, która ma swoje zdanie.
Niestety później z tym zdaniem nie potrafił się liczyć... nie odnalazł się w roli męża...
Cholera jacy mężczyźni są słabymi tchórzami

Odpowiedz
magduś* 2013-07-05 o godz. 04:14
0

Monia Trzymam kciuki! ...za Was!

Odpowiedz
moni@ 2013-07-01 o godz. 03:58
0

Kochane, dziękuję za ciepłe słowa. Nasza sytuacja finansowa zaczyna się klarować. Od razu się rozweselił (wyznał mi miłość... już nie pamiętam kiedy to usłyszałam ) i moja mama miała rację - on po prostu czymś się mocno przejmował. Tylko najgorsze jest to że to ukrywał i każde z nas na swój sposób cierpiało. Przysięgaliśmy że na dobre i złe chwile, ale chcę razem a nie osobno trwać w smutku.
Przeprosił mnie, powiedział że następnym razem od razu będzie ze mną rozmawiać (mam nadzieję że nie będzie podobnego następnego razu) bo w małżeństwie trzeba się dzielić i smutkami i radościami... jego tego nikt nie nauczył. Tatuś (teść) zmarł jak mój mąż był nastolatkiem. Teraz może nas tylko chronić z góry Bardzo mi go brakuje i mojemu mężowi pewnie też...
A. już od następnego cyklu chce się starać. Nie piszczałam z radości - muszę ochłonąć. Tyle wrażeń przez taki krótki okres czasu...
Z wykresami chyba dam sobie spokój. A jesienią może wspomogę się lekami (mam wykupiony Clo i Duphaston). Na razie mam sporo czasu żeby otrząsnąć się ze smutków (jestem w 17dc więc do nast owu jest duuuuużo czasu).

Kochane dziękuję że jesteście.

Odpowiedz
sweety 2013-06-30 o godz. 11:15
0

Wiesz co, moni@, myslę, że właśnie teraz, kiedy przestajesz sie starać i wszystko podporządkowywać do tego, aby zajść, to właśnie sie uda.... a może raczej to bedzie wpadka?

A może Twój mąż specjalnie tak postapił, tak powiedział, żeby Wasze zycie toszke się zmieniło i żeby każde 'podejście' nie było tylko 'robieniem dziecka' ?

Ja tez juz od kilku cykli nie mierzę tempki, jest lżej....i mnie, i Jemu... i Wam życze tego samego.

Odpowiedz
Wuna 2013-06-30 o godz. 11:01
0

Kochana Monisiu, nic Ci niestety na to wszystko nie poradzę, ale tak sobie myślę, że może Twój mąż poczuł, ze skoro jest coś nie tak, że może to jego nasienie, że mogą być problemy... może najzwyczajnie świecie stara się uciec od tego. Uciec od problemów, które być może go przerastają?
Niestety u mnie było całkiem podobnie jak poroniłam. To było jak koszmar. Mój mąż, kochany mąż mnie unikał!!!! Gdyby nie moja mamusia to byłabym w derpresji pełną gębą. To ona cały czas przy mnie była, ona mnie pocieszała, ocierała łzy. Mój mąż wracał póxno z pracy jakieś 5 miesięcy, potem siłownia i tak ok 21 kładł się do łóżka. Po czym ja zasypiałam z podpuchniętymi oczami. Ryczałam jak tylko byłam sama. Pisałam do niego listy, emaile. Nigdy nie dostałam odpowiedzi. Kiedyś dostałam od koleżanki artykuł z gazety, który dokładnie układał w słowa to co czułam w trakcie ciąży i zaraz po jej stracie. To było takie oczywiste, ale nigdy nie umiałam tego wyrazić słowami. Było zbyt ciężko, żeby to zrobić. Dałam mu do przeczytania. Jeden dzień miałam wrazenie, że mnie rozumie. Tylko jeden dzień. Żaliłam się przyjaciókom. Kazały czekać, bo on pewnie to inaczej odczuwa, bo cierpi na swój sposób,Ale przecież przysięgał, że w chorobie i biedzie.... To czekanie nic nie dało. Teraz zaczął sie okres starań. Nie zrobił nic w tym kierunku, zeby zbadać siebie. Jak o tym mówię, stwierdza, że mam rację. I na tym się kończy. Twierdzi,że ja już wszystko wiem i to go zwalnia od wiedzy na temat starań.
Także, Monisiu, jedziemy na tym samym (prawie ;) wózku. Dobrze byłoby mieć takie lekarstwo na zranione dusze.

Odpowiedz
moni@ 2013-06-28 o godz. 07:48
0

Wykresy, testy owulacyjne, sprawdzanie wysokości szyjki, jakości śluzu; witaminy, Folik, Maca… wszystko to już jest niepotrzebne…
Mąż oznajmił, że musimy wyjść na prostą, że na razie nie stać nas na dziecko… tylko nie rozumie, że jeśli będzie nas stać (Boże, co to oznacza?! stać na co?! na pieluchy czy na ciuszki, a może na częste wizyty u lekarza?!) to wtedy już może nie będziemy mogli… :x
Kłótnia, łzy, krzyki… nie wiedziałam, nie przypuszczałam że od kilku miesięcy on nie chce bo czeka… nie wiem na co… Nie brał się za pracę jak powinien a teraz otwarły mu się oczy, że jest nie za dobrze…
Uważam że taki moment, kiedy na dziecko jest stać, nie nadchodzi nigdy zresztą zależy o jakich wymaganiach mówimy. Co on chce dziecku zapewnić? Codzienne zakupy nowych ubranek a może zabawek? A jeśli nie będzie nam już dane spłodzić dzidziusia bo za jakiś czas okaże się to niemożliwe (skoro teraz już były problemy… co będzie później?! Strach pomyśleć… Może jak wyjdziemy na prostą to – nie daj Boże – dojdą inne wydatki, może InVitro, a może jakieś kosztowne leczenie… )
Facet – i to jego proste myślenie. Że za jakiś czas… im się wydaje że jeden seks równa się poczęcie i to natychmiastowe, potem szczęśliwe 9 miesięcy i łatwy poród… płaczące niemowlę, wydatki, pieluchy, ciuchy…
…a gdzie miejsce na instynkt macierzyństwa? Czy można żyć w kolejności? Czy jesteśmy nieśmiertelni i wygraliśmy wieczne zdrowie?...

Gdy się poznaliśmy szybko powiedział, że mnie kocha; potem gadki o dziecku, że już się wyszumiał, że już by chciał… a potem zaczęły się schody – kłótnie z teściową, groźby że na ślub nikt nie przyjdzie jeśli terminu nie przesuniemy o kilka miesięcy… wszystko na czyjąś komendę… mogłam już po kilku miesiącach rozłożyć nogi ale nie chciałam, bo mówiliby że wzięłam go na dzieciaka, że A. musiał bidulek się żenić… chcieliśmy pokazać że z miłości, że w kolejności…

Powiedzcie jak mnie zaprogramować, może mam gdzieś jakiś guziczek i przestanę czuć, marzyć i myśleć… przestanę z zazdrością patrzeć na okrągłe brzuszki…
…i czuję się taka pusta, bo nie ma we mnie bijącego serduszka i nie wiem kiedy będzie, czy będzie mi dane w ogóle nosić w sobie życie… Słyszę jak mój zegar tyka, najlepszy okres na rodzenie dzieci już dawno się zaczął…

Krzyczałam, że ma się nie martwić, bo może w ogóle nie będę w ciąży bo ma kiepskie plemniki, a jak zajdę to może poronię, bo mam przegrodę… wstąpił we mnie diabeł i taki smutek rozrywał mi serce, czułam jak pękam i bałam się, że nie uda mi się już poskładać… cieszyć z życia, z seksu, miłości, która się ulatnia…

…z dnia na dzień będę umierać, może nie będę już płakać bo ileż łez można z siebie wydusić? …w końcu oczy wyschną, puste spojrzenie, zawiedzione i zranione, patrzące na gasnącą miłość, która paliła się żywym płomieniem a teraz się tli… i byle podmuch, byle łza może zadusić i wygasić… zostawiając już tylko wspomnienie…

Odpowiedz
Gość 2013-04-14 o godz. 17:10
0

Elunia uwazam tak jak Ty-lepiej troche odpuscic bo inaczej mozna zwariowac! Przez jakis czas bylam tak opetana staraniami,ze chcialam sie przytulac za kazdym razem kiedy byla owu,az pewnego dnia moj maz nie wytrzymal i powiedzial ze on tez chce dziecko ale chce sie kochac kiedy mamy na to razem ochote a nie dlatego,ze musimy..

Kiki26 ja rowniez za kazdym razem jak przytulalismy sie z mezem to myslalam tylko o tym,ze wlasnie "tworzymy" czlowieka i bylam tym tak zestresowana ze nie myslalam o tym co wlasnie czuje i o moim mezu tylko o tym zeby sie udalo.
A im bardziej czlowiek sie stara tym gorzej wychodzi dlatego wrzucilam na luz.. przytulamy sie kiedy mamy na to ochote a nie wtedy kiedy "powinnismy", nie zastanawiam sie czy sie udalo, nie doszukuje sie zadnych ewentualnych objawow..nie mysle o tym czy byla owu czy nie..nie podporzadkowuje calego zycia staraniom...zyje jak zwykle(wczesniej odmawialam sobie nawet najmniejszych ilosci alkoholu myslac,ze moze jestem w ciazy i wszystko temu podporzadkowywalam).

Moni@ rozumiem Cie bo mialam podobnie...zmienilam jednak taktyke-mam nadzieje,ze teraz wszystko sie ulozy i bedzie ok czego i Tobie zycze...

uffff...sie rozpisalam... :)

Odpowiedz
Eire 2013-04-13 o godz. 04:33
0

moni@ trzymam kciuki żeby tak zostało

Odpowiedz
moni@ 2013-04-13 o godz. 03:52
0

Gdyby to było takie proste to bym wyluzowała. Przecież piszę że wiem kiedy ja robię źle.

Nie zapeszam, ale jest lepiej (wzięłam sprawy w swoje ręce choć było już na ostrzu noża).. ale ciii... na razie ani słowa...

Odpowiedz
marta_lodz 2013-04-12 o godz. 15:14
0

Monia , czy ty czasem nie przesadzasz. :o Sama piszesz ze psujesz wszystko właśnie wtedy kiedy są te dni. Wiem ze to trudne ale wyluzuj troszkę, zamiast oczekiwac od niego namiętności , romantyznu to moze sama zadbaj o taki nastrój w domu. Zamiast sie wściekać na niego sama spróbój podejść go tak zeby zapragnął ciebie w te dni. Moze jakaś kolacja przy świecach, wspolna kąpiel, super nowa bielizna itp. To z pewnością bardziej go nastawi pozytywnie do seksu niż wrzeszcząca i wiecznie niezadowolona żona w domu.

Odpowiedz
Gość 2013-04-12 o godz. 09:11
0

Hmmm to zawsze jest trudna sytuacja... trudna bo nienaturalna... trzeba cos na gwizdek, a nie zawsze jest ochota...
Samam pamietam jak nasze starania byly w fazie gdy to lekarz nam wyznaczal kiedy moglismy dzialac...na pocztaku nawet to bylo zabawne, a potem... koszmar!!! oboje nie mielsimy ochoty tak na zawolanie, tym bardziej ze ja ciagle myslalam podczas takiego przytualnka tylko o tym ze robimy dziecko i o przyjemnosci w ogole nie bylo mowy!!!
Ale powiem szczerze chyba nie ma z tego wyjscia...tzn mozna probowac zpomniec o tym ze sie staracie, skupic sie na udanym zyciu seksualnym, ale dla nas kobiet to jest szalenie trudne...bo my znamy swoj organizm i podswiadomie bedziemy darzyly do zblizen w "te dni" i bedziemy potem nastawiac sie ze cos z tego bedzie...

Jestem teraz w komfortowej sytuacji bo zasadniczo bede potrzebowala meza jeszcze dwa razy i za kazdym razem bede go potrzebowala "do kubeczka" lol 8) ... a no i jak bym teraz chciala to nie moge...od 2 tyg zakaz przytulanek az do odwolania... :(

Odpowiedz
moni@ 2013-04-10 o godz. 17:07
0

Ma 28 lat i odkąd się planowaliśmy wspólne życie razem, to mówił że chciałby już dziecko, że już się wyszumiał (dwa lata temu).
Sam zaproponował żebym odłożyła pigułki ale nie rozumie jak ciężko jest utrafić w moment więc musiałby chociaż w ten tydzień trochę się postarać.
Mógłby zainicjować zbliżenie albo chociaż "popiwkować" za kilka dni a teraz - jak wie że jest możliwość - to się trochę poocierać. Czy wymagam za wiele?
Owszem - też mogę sama się o to postarać ale mam troszkę godności.

Odpowiedz
AniaR79 2013-04-10 o godz. 13:39
0

Moni - u nas bylo tak: Jak ja juz bylam gotowa na dziecko to maz nie chciala nawet o tym slyszec Bal sie chyba odpowiedzialnosci , zmiany dotychczasowego trybu zycia itd. W koncu po dlugich namowach z mojej strony zgodzil sie ale to bylo wymuszenie i bardzo zle sie z tym czulam. Gdy zblizaly sie dni plodne to on robil wszystko aby nie doszlo do zblizenia, mowil ze jest zmeczony itp. Postanowilam ze nie bede naciskac i wkoncu sam dorosnie do roli ojca. Tak tez sie stalo, po ok. pol roku sam wyszedl z taka inicjatywa . Bylam w szoku (oczywiscie w pozytywnym tego slowa znaczeniu) :D ) Teraz widze, ze jest wpelni gotowy na bycie ojcem. Niestety z kazda @ strasznie przezywa to ze sie nie udalo. U nas sytuacja sie teraz odmienila poniewaz ja juz tak mocno nie przezywam tych niepowodzen jak moj maz , On jest teraz na etapie ,ktory ja juz mam za soba :)
Byc moze Twoj maz rowniez jeszcze nie jest do konca gotowy na bycie ojcem. Moze potrzebuje troszeczke czasu agby oswoic sie z nowa sytuacja . Mezczyzni nie maja takiego instynktu macierzynskiego , oni musza sie go nauczyc :D
A tak z ciekawosci, (oczywiscie jesli nie chcesz to nie pisz ) ile Twoj maz ma lat

Przepraszam za zmieniony post ale jak zaczelam czytac to co napisalam i zobaczylam moj blad ortograficzny (nawet na poczatku nie moglam sie polapac co to za slowo :)) to musialam go zmienic.

Odpowiedz
Eire 2013-04-10 o godz. 11:47
0

moni@ a w jakis sposób chciałabyś aby wyglądały starnia Twojego męża, czego do niego oczekujesz

Odpowiedz
moni@ 2013-04-10 o godz. 09:17
0

Jest coraz gorzej i nic nie zapowiada się na przełomową zmianę :x
Nie chce mi się nawet o niego walczyć bo po co? skoro nie jest dla mnie oparciem teraz, nie umie stawić czoła problemom i pragnieniom... szkoda gadać...
Wielce gada że staramy się o dziecko ale chyba coś mu się pomyliło bo on wcale się nie stara. I jest we mnie tyle złości i żalu że aż krzyczę w środku, rozdziera mnie to od wewnątrz.
Chciałabym uciec, tak mi źle jest być obok bo wieje chłodem...
Boże co się porobiło?!! I co mam zrobić???

Odpowiedz
Elunia_K 2013-04-07 o godz. 10:53
0

własnie najgorsze co może być to dac się zwarjować staranią. To jest ważne ale nie może być sprawą która przesłoni wszystko,a czasem nawet popsuje zwiazek. Może twój mąż chce sie kochać,bo macie na to ochote,a nie musicie bo będzie owulacja. Lepiej oddać się miłości a fasolka sama u nas zagości. Rozumiem Cię bo jeszcze pół roku temu miałam świra na punkcie tego wszystkiego,ale odpuściłam sobie i moja psychika lepiej na tym wyszła :D

Odpowiedz
Eire 2013-04-07 o godz. 10:40
0

ja też na początku starań miałam pretnesje do męża,że się tym nie interesuje jak ja,że nie czyta o tym,że nie mówi mi,że pragnie dziecka tak samo jak ja. nie jeden raz robiłam mu o to wyrzuty. ale potym jak dzielnie 5 razy był w pokoiku,żeby oddać nasienie, jak latał do lekarza i przyjmował wszystkie świństwa to nie mam wogóle wątpliwości i nie muszę go o to pytać, ja poprostu to wiem. ale jak widzisz nam też zabrało to troszkę czasu. z tego co pamiętam to staracie się 2 cykly i to jest zupełnie nowa dla was sytuacja, nowe wyzwanie i każde z was przeżywa to po swojemu. powiedz mu co czujesz, pokaż tego posta i zaufaj mu bo staranie sie o dziecko to walka zespołowa. My kobiety kochamy tez dzieci mimo,iż ich wogole jeszcze nie ma nawet w naszych brzuchach a nasi panowie tak nie mają, poprostu są inaczej skonsturowani i to nie jest ich wina. poprostu tak jest. nie pozwól aby wasze starania zniszczyły to piękne uczucie między wami bo bez dziecka jakoś przeżyjesz ale czy wyborażasz sobie życie bez męża

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie