• Gość odsłony: 3822

    Facet a zdejmowanie prania

    Ile mija czasu od chwili, gdy po raz pierwszy poprosicie swojego mężczyznę o zdjęcie suchego prania do momentu, gdy to pranie rzeczywiście zniknie z suszarki?
    Bo nie wiem, czy tylko mój ma taką niesamowitą awersję do zdejmowania i składania suchych ubrań, co po 3 dniach proszenia doprowadza mnie do szału.

    Odpowiedzi (31)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-02-26, 18:44:56
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2009-02-26 o godz. 18:44
0

Ania napisał(a):Ile mija czasu od chwili, gdy po raz pierwszy poprosicie swojego mężczyznę o zdjęcie suchego prania do momentu, gdy to pranie rzeczywiście zniknie z suszarki?

Mija tyle czasu ile jest od tego dnia do dnia nastepnego prania ;)
Czyli zazwyczaj około siedmiu dni lol

Ale mam to gdzieś 8)
Ważne, że ja nie musze prania z suszarki ściągać - bo nie lubię 8)

Odpowiedz
Gość 2009-02-25 o godz. 17:13
0

Z suszarki ja ściągam pranie bo ja prasuje, natomiast od skończenia prania do rozwieszenia go mija ruski rok. Najpierw kilka razy przypominam, ze pranie trzeba wyjąć, po czym słyszę wszystkie możliwe wyrazy bliskoznaczne do słowa "zaraz" (zaraz, za moment, za chwilę, juz idę - to równięż oznacza zaraz), następnie M. schodzi po pranie, przynosi w misce na górę, miskę stawia (bo przeciez o rozwieszaniu nic nie mówiłam tylko o wjęciu z pralki), mówię, żeby rozwiesił i znowu słusze "zaraz" w roznych formach, az w końcu rozwiesza, co ciekawe swoje koszule na wieszakach, moje na sznurkach :o

Do zostawiania na noc skarpetek przy lóżku już się przyzwyczaiłam, wynosi rano, do traktowania krzesła jako szafy również.
Sprzątamy raz w tygodniu w sobotę.
Niedogodnosci z całego tygodnia wynagradza mi tym, że robi śniadania, zmywa, sprząta kuchnie i łazienkę (do sprzatania łazienki sam sie rwie :o ), jak jestem zmęczona i nic mi się nie chce w sobotę to mówi "połóż się kochanie, poczytaj gazetkę, odpocznij a ja posprzątam" :D no i odkąd razem mieszkamy nie dotykam odkurzacza, mopów, itp.

Odpowiedz
Gość 2009-02-25 o godz. 16:51
0

Przez cztery lata wspolnego mieszkania mozna nauczyc sie zyc ze soba. Przynajmniej w takim stopniu, aby sie nie pozabijac nawzajem lol
U nas w domu to ja zajmuje sie praniem, prasowaniem i odkurzaniem. Sprzatanie w moim przypadku jest swietnym lekarstwem na stres.
P. nie znosi zadnej z tych czynnosci. ;)
Za to swietnie gotuje (i od trzech lat za kazdym razem sprzata kuchnie :D ), lubi myc okna :o , perfekcyjnie sprzata (ale musi miec wene), nosi torby z zakupami (ja zawsze ide obok jak sierotka marysia z kluczami do domu).
Tak naprawde jest idealem. Ale jak kazdy ideal czasami sie zapomina.
Zostawia rzeczy na fotelu, na krzesle, w sypialni, w salonie, w lazience, czasami zapomina o pustych kubkach.
Ale kiedy sprzatam i potrzebuje pomocy (bo juz padam na twarz i ciskam wzrokiem gromy) P. natychmiast przychodzi z pytaniem:
- potrzebujesz mojej pomocy?
- nie, daje sobie rade
(oczywiscie nie przyznam sie, ze jestem na niego zla, ze siedzi na kanapie, a ja druga godzine sama sprzatam. Jestem taka pokrecona Zosia samosia, ktorej trudno poprosic o pomoc)
- kochanie, ja jestem facetem. Jesli chcesz zebym cos zrobil, powiedz mi to.
Wiec mowie :D

Odpowiedz
Gość 2009-02-25 o godz. 16:21
0

U mnie jest dziwnie, ale momentami podobnie do was. Jak już jesteśmy razem to sie dzielimy. Ja robie jedno, W. drugie.
No ale sielanka na tym sie kończy, kiedys już mowiłam o majsterkowaniu przy stole w pokoju.
Jeśli chodzi o pranie to ja tylko nie daje mu niczego do wykręcania, bo mi przekręca! Zwyczajnie zniekształca materiał i mam nastepną ścierke.
Ale zmywa, chowa do szafek i tylko.... ubrania trzyma na fotelu, wersalce, krześle. Jakby szafy nie istniały! I umiejętnośc składania ubrań przerasta tego silnego, dzielnego mężczyznę.
Ale w zamian robi mi herbate w środku nocy (kubek myję sama rano), wyrywa ciężkie siaty na zakupach, naprawia i to sprawia ze łatwiej mi przebaczyć fakt, ze 5 pilotów na stole nie przeszkadza i zjeść obiadu. Da sie jeść rozpychając piloty, zegarek, portfel, dokumenty i butelkę mineralnej, szklankę oraz tubke kremu do rąk, z którego korzystał dwa dni wcześniej.

Taki jest, tacy są....leczyc mozna, ale gwarancji wyleczenia nie ma.

Odpowiedz
tc-op 2009-02-25 o godz. 16:15
0

to moj chyba rekord pobil - pranie (posciel) wisiala miesiac na strychu

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-02-25 o godz. 15:11
0

a u nas jest na odwrót aaa trafiłam na pedanta!!!!

Odpowiedz
katarinka7 2009-02-25 o godz. 14:49
0

Wiecie, a u nas:
ja wieszam pranie, uwielbiam to robić, zwłaszcza latem gdy suszę je na balkonie. Sprawia mi to dosłownie fizyczną przyjemność.
Zdejmuje mąż bo ja głowy juz do tego nie mam - nawet jak pada.
Czasem ja zdejmuję jak mi się przypomni ze potrzebuję danego ciucha.
Kupa prania leży długo - nikomu nie chce się prasować.
W końcu męską decyzję podejmuje mąż - ja nie cierpię tej czynności. Za to chowanie do szaf idzie mu nie bardzo i jak dla niego takie poskłądane, czyste i wyprasowane pranie mogłoby leżec tygodniami (czasem mam podejrzenie, że on nie bardzo wie co gdzie chować, oprócz swoich rzeczy oczywiście), więc robię to ja.

Skłonność do rozsiewania kubeczków mam ja.
Mój mąż rozsiewa i nie sprząta srubokrętów i różnych takich.

Natomiast wiem ile mozna czekać na przymocowanie np. listwy przypodłogowej długośći 90cm (przy wyjściu na balkon) - pół roku.
To dziwne dość bo np. pokój wyszpachlował i pomalował w 2 dni.

Odpowiedz
Nezi 2009-02-25 o godz. 14:48
0

To mój z tych rzadszych egzemplarzy (tak jak Gohy i Loxi).

Wywiesza pranie mokre na suszarkę (czasami niedokładnie, ale nie narzekam bo mógłby wcale tego nie robić). Z suszarki nie zdejmuje a jeśli zdejmuje to przekłada tylko na deskę do prasowania.
Ostatnio nawet nauczył się nastawiać pranie i nic nie farbuje.

A poza tym, zamiata, odkurza, podlewa kwiatki, odkamienia prysznice, sprząta wszystko po posiłkach (tj. donosi do zlewu lub zmywarki)... Nie zmywa jedynie a jak proszępodaj mi coś tam, bo stoi przy szafce w której to coś tam się znajduję, to mówi "zaraz", kiedy wystarczyłoby po prostu sięgnąć ręką w tej samej chwili w której o to proszę. No i to właściwie jedno "zaraz" które słyszę i które mnie tak denerwuje :D

Poza tym że nie zmywa, nie robi też nic w kuchni... oprócz notorycznego ścierania blatu i zamiatania, bo ciągle widzi jakieś okruszki... :D

Ale ogólnie życie z nim to je bajka ;) :D

Odpowiedz
Anna! 2009-02-25 o godz. 14:37
0

No widzę że nie jestem sama!

Identyczne problemy: mnóstwo szklanek i kubków na parapecie, przy kompie i gdzie tylko jest kawałek wolnego miejsca Poza tym puste butelki, opakowania po wszelakich chipsach, cukierkach itd. Do tego pełno wszędzie walających się dyskietek, płyt, kabelków :x

Na początku żonka wszystko sprzątała cierpliwie, ale- z przykrością dla męża- skończyło się. Zabija się narazie o własne skarpetki, ale nie zamierzam reagować i sprzątam tylko po sobie. Mam nadzieję że w końcu go "wychowam"...

Odpowiedz
Gość 2009-02-25 o godz. 11:12
0

Kicia napisał(a):hehehe, moj ma zawsze duuuzo czasu ;) i jak mu o czyms przyopminam, to slysze "zaraz", "za chwile", "za moment"... a
Mój też tak ma. To jego ulubione zwroty ze słownika lol
Zawsze się pytam czy " zaraz-teraz", "zaraz -potem", czy "zaraz-nigdy" cobym wiedziała na czym stoję.

Jesli chodzi o pranie to nie pozwalam mu sie do niego dodtykac. jak coś rozwiesi to tak ze:
- na suszarce mieszczą sie tylko 3 koszule
- pranie schnie przez tydzień i wciąż jest wilgotne
- nie da rady później go odprasowac.
- upycha na siłe na półki.
No i ma doskonałą zdolnośc chomikowania kubków na kawie czy herbacie lol
Natomiast za duży sukces dydaktyczny moge uznać to ze po ok 2 latach tresury wie gdzie znajduje sie kosz na bielizne i nie rzuca skarpetek pod łóżko czy w jego okolice. lol

Jego nie wątpliwą zaletą jest to ze potrafi swietnie gotowac i zaopatrywac lodówkę.
Natomiast to co pozostawia po sobie po gotowaniu to woła o pomstę do nieba
Dlatego zaządałam kupna zmywarki - tylko mój małżonek na prośbę o jej podłączenie mówi "zaraz" lol
Ale ja już się przyzwyczaiłam i nawet już nie walczę - szkoda mi nerwów lol

Odpowiedz
Reklama
Loxia 2009-02-25 o godz. 10:53
0

Goha napisał(a):No mój nie tylko sam wszystko sprząta i odkłada na miejsce......... on utrzymuje w całym domu pedantyczny porządek :o - wierzcie mi, od tego też można zwariować . Chodzi i zbiera ciągle jakieś pyłki czy okruszki i wścieka się że jest TAKI BURDEL :o
chyba się z moim znają.. wg mojego w domu też jest ciągle bałagan. ale jak sprząta po śniadaniu to tylko mój kubek zostaje na stole bez względu pusty czy pełny.
pranie wywieszam sama bo po jego wieszaniu mimo nauki wyglada jak psu z gardła.. zdejmuje tez ja.
ale za to on bez przerwy układa papiery, które ja rozsiewam po całym mieszkaniu.

Odpowiedz
Gość 2009-02-25 o godz. 10:50
0

No mój nie tylko sam wszystko sprząta i odkłada na miejsce......... on utrzymuje w całym domu pedantyczny porządek :o - wierzcie mi, od tego też można zwariować . Chodzi i zbiera ciągle jakieś pyłki czy okruszki i wścieka się że jest TAKI BURDEL :o

Żeby się nie stresować wprowadziłam nowy system. Ja gotuję i sprzątam (na prawde jest czysto) po czym MÓWIĘ, że "ogarnęłam po wierzchu" i mąż wkracza do kuchni DOKOŃCZYĆ sprzątanie. Zawsze znajdzie jakiś okruszek albo ślad odciśniętego palca na uchwycie lodówki

Pranie też sam rozwiesza, bo jest RÓWNIEJ! Zdejmuje też sam. Tylko o wyprasowanie zawsze prosi - ale to już nie duży ból zwaqżywszy na to, że rzeczy z suszarki wyglądają jak z magla lol

Odpowiedz
Gość 2009-02-25 o godz. 10:12
0

Mój mąż nie zdejmuje ani nie wiesza prania bo :

mokre pranie tak jak wymietolone wyciagnie z pralki tak rzuci na suszarkę i potem ubrania dwa dni się kiszą i doschnąć nie mogą

suche natomiast rzuca byle i w rezultacie jest strasznie pomięte a wiadomo jak jest dobrze pranie powieszone i potem poskładane to niektórych rzeczy nie trzeba prasować

Co do kubków to czasem sie mu zdarzy zostawić koło kompa natomiast zawsze zostawia kufel z piwa i puszki po piwie w salonie - wieczorem nie ma siły posprzatąc a rano nie ma czasu bo wiecznie spózniony jest więc sprzątam ja.
Natomiast pilnuje tego zeby po posiłku talerz lądował w zlewie i tak długo nudze aż mąż odniesie talkerz i kubek do zlewu

Odpowiedz
Gość 2009-02-25 o godz. 09:25
0

hehehe, moj ma zawsze duuuzo czasu ;) i jak mu o czyms przyopminam, to slysze "zaraz", "za chwile", "za moment"... a najbardziej nie moge sie nadziwic jak zostawimy cos oboje na stole, i on zabiera swoj np kubek do kuchni a moj zostawia :P jak ja bym tak chciala robic to bysmy czystych kubkow nie mieli :) :)

Ale wiecie co, czasami mnie to wkurza a czasami zlewam to...w koncu pan maz ma tez swoje zalety :) ja tez nie jestem idealem :)

Ps. z praniem problemow nie mam, bo ON SAM WIESZA MOKRE I ZDEJMUJE SUCHE :o mnie nie wolno bo podobno krzywo rozwieszam

Odpowiedz
Gość 2009-02-25 o godz. 02:48
0

Agusiek napisał(a):Widzę że nasi mężowie mają ze sobą wiele wspólnego
Klony moze? :)
No ale w koncu wiedzialysmy kogo bierzemy wiec nie mozemy narzekac.

Odpowiedz
Keito 2009-02-24 o godz. 23:52
0

Ania napisał(a):Ile mija czasu od chwili, gdy po raz pierwszy poprosicie swojego mężczyznę o zdjęcie suchego prania do momentu, gdy to pranie rzeczywiście zniknie z suszarki?
Bo nie wiem, czy tylko mój ma taką niesamowitą awersję do zdejmowania i składania suchych ubrań, co po 3 dniach proszenia doprowadza mnie do szału.
Dziewczyno szczęściara z Ciebie, mój to po tygodniu nie łapie o co chodzi 8)

Odpowiedz
Gość 2009-02-24 o godz. 22:12
0

ewasia napisał(a):Ania napisał(a):Ile mija czasu od chwili, gdy po raz pierwszy poprosicie swojego mężczyznę o zdjęcie suchego prania do momentu, gdy to pranie rzeczywiście zniknie z suszarki?
Duzo czasu mija. Wieki cale...
A jak juz moj szanowny maz sie do tego zabierze to i tak musze mu stac nad glowa i pilnowac.
Bez pilnowania po zdjeciu prania z szuszarki rzuca je byle gdzie i byle jak lub tez (w wyjatkowych przypadkach) upycha wszystko w szafkach nie skladajac.
Widzę że nasi mężowie mają ze sobą wiele wspólnego

Odpowiedz
Gość 2009-02-24 o godz. 20:05
0

Ania napisał(a):Ile mija czasu od chwili, gdy po raz pierwszy poprosicie swojego mężczyznę o zdjęcie suchego prania do momentu, gdy to pranie rzeczywiście zniknie z suszarki?
Bo nie wiem, czy tylko mój ma taką niesamowitą awersję do zdejmowania i składania suchych ubrań, co po 3 dniach proszenia doprowadza mnie do szału.
Dobra, dzis moj maz sciagnal pranie, ktorego ja nie moglam zebrac od dobrych paru dni lol Tylko kto to teraz posklada ;) Jak widac u nas sytuacja jest odwrotna, jesli chodzi o pranie ;)

Odpowiedz
Gufeer 2009-02-24 o godz. 16:13
0

W ubiegłym tygodniu mój brat pokółcił się z bratową Scenka wyglądała mniej więcej tak. On siedzi w pokoju i popija herbatke z kubka (zostały mu jeszcze 2 łyki) Jako że mieli za chwile wychodzić to ona poszła do kuchni zmyć kubek po sobie i chciała wziąć również jego.
(ona) Wypij szybko i daj kubek to zmyje
(on) Ale juz mi sie nie chce pic
(ona) to wylej i mi przynies
(on)to mam wypic czy wylac?
(ona) jak chcesz przynies mi w koncu ten kubek
W tym miejscu brat odstawil focha i sie obrazil ze ona nie chce mu powiedziec co on biedak ma zrobic w tak trudnym momemcie.
Kubek oczywiscie nie zostal umytyi grzecznie stal w pokoju do dnia nastepnego

lol

Odpowiedz
Gość 2009-02-24 o godz. 15:54
0

WhiteRabbit napisał(a):Facet a sprzątnięcie kubka po kawie z biurka
Wyżej wymieniony zniknął po trzech dniach
Może trzy dni to jakiś magiczny termin?
Ha! Trzy dni to jeszcze nic, moj przyszły potrafi przechowywać na biurku kubek+talerz mały+talerz duży nawet tydzień
Co wy na to?
Z początku grzecznie za niego wynosiłam, ale teraz NEVER EVER!!!

Odpowiedz
Gość 2009-02-24 o godz. 15:23
0

Odnoszenie brudnych garow do kuchni i wrzucanie brudnych ciuchow do kosza juz nie sprawia mojemu mezowi problemu. Wytresowalam go ;)

Tesciowa byla w szoku jak to zobaczyla. Po raz pierwszy widziala jak jej syn sam z siebie sprzata po sobie.
W domu to ona wszystko robila. Wyreczala go gdzie tylko mogla.
Ostatnio mi opowiadala, ze nawet ciuchy rano synkowi wyciagala z szafek i kladla na krzeslo. Dobrze przynajmniej, ze sie sam ubieral
A ja teraz musze doroslego chlopa wychowywac

Marchefka tez robilam pare razy takie eksperymenty
Podczas pierwszego przez tydzien omijalam skrzynkę z narzedziami stojaca na środku pokoju. Bylam ciekawa po jakim czasie sprzatnie ją sam, bez mojego ponaglania.
No i az tydzien musialam czekac. I codziennie mowilam mu ze przeprowadzam pewien eksperyment.
Podczas kolejnych ekspwerymentow szybciej reagowal :)

Odpowiedz
Gość 2009-02-24 o godz. 14:53
0

oj Kerala - u mni wyladowalyby na kanapi/fotlu/lóżku
ale z pwnoscia nie w szafie;

Wiec wszystkie wymienione tu rzeczy robie sama - szkoda mi nerwow lol

Odpowiedz
WhiteRabbit 2009-02-24 o godz. 11:19
0

stary napisał(a):WhiteRabbit napisał(a):Facet a sprzątnięcie kubka po kawie z biurka
Wyżej wymieniony zniknął po trzech dniach

facet czy kubek?
Facet of kors 8)

Odpowiedz
Kerala 2009-02-24 o godz. 01:16
0

Jeśli będą to białe koszule to jest szansa, że zadziała. A najlepiej niech bedą to ulubione spodnie i koszule, w których facet na drugi dzień musi iśc do pracy. W tym celu warto zgromadzić zapas brudnego prania ;)
Zaręczam, że na podłodze nie wylądują.

Kerala

Odpowiedz
Gość 2009-02-24 o godz. 01:10
0

Aha, już to widzę. Zostawiam pranie na komputerze, a potem ląduje ono na podłodze.

U mnie to nie zadziała

Odpowiedz
Kerala 2009-02-24 o godz. 01:00
0

Istnieje dobry sposób "przyuczenia" do porzadku. Wystarczy zawalić wszystkimi niepozbieranymi rzeczami wyjątkowo drogi czyjemuś sercu sprzęt. Na przykład wrzucić pranie z suszarki na przednie siedzenie samochodu lub zakryć ciuchami telewizor tuż przed finałowym meczem siatkówki

Działa, naprawdę działa.
Wiem to po sobie- odkąd eks mąż wywalił całe pranie wprost pod komputer moja opieszałość znikła

Kerala

Odpowiedz
Gość 2009-02-24 o godz. 00:55
0

oj to chyba bylo pytanie retoryczne??? nie wiem czy to ja mam takich znajomych, ale w okolicy nie slyszalam o facecie ktory ma potrzebe odkladania rzeczy na miejsce...brudnych garow do zlewu, brudnych ciuchow do kosza, plyt do pudelek itp.....

kiedys kiedy juz nie zdzierzylam omijania wzrokiem kubkow itp gadzetow przez mojego meza zrobilam test. Nie komentowalam ze ma cos wyniesc ale wyczul ze cos jest na rzeczy i zaczal dociekac o co mi moze chodzic. powiedzialam mu ze kiedy skoncze eksperyment to mu powiem. Stal w progu pokoju dluzsza chwile i wodzil po nim wzrokiem zeby zgadnac czego nie wyniosl (;) ). na stole stala butelka keczupu, czerwona...i on jej nie widzial...wiec co tu mowic o skladaniu prania... ;)

Choc mnie tez to nijak nie pociesza :)

Odpowiedz
stary 2009-02-24 o godz. 00:54
0

WhiteRabbit napisał(a):Facet a sprzątnięcie kubka po kawie z biurka
Wyżej wymieniony zniknął po trzech dniach

facet czy kubek?

Odpowiedz
Gość 2009-02-24 o godz. 00:38
0

A więc nie jestem sama.
Nic a nic mnie to nie pociesza.

Odpowiedz
Gość 2009-02-24 o godz. 00:35
0

Ania napisał(a):Ile mija czasu od chwili, gdy po raz pierwszy poprosicie swojego mężczyznę o zdjęcie suchego prania do momentu, gdy to pranie rzeczywiście zniknie z suszarki?
Duzo czasu mija. Wieki cale...
A jak juz moj szanowny maz sie do tego zabierze to i tak musze mu stac nad glowa i pilnowac.
Bez pilnowania po zdjeciu prania z szuszarki rzuca je byle gdzie i byle jak lub tez (w wyjatkowych przypadkach) upycha wszystko w szafkach nie skladajac.

Mam nadzieje ze kiedys uda mi sie go wychowac...

Odpowiedz
WhiteRabbit 2009-02-23 o godz. 19:10
0

Facet a sprzątnięcie kubka po kawie z biurka
Wyżej wymieniony zniknął po trzech dniach
Może trzy dni to jakiś magiczny termin?

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie