• Gość odsłony: 10659

    Mąż z Internetu

    Ciekawi mnie czy któraś z Was poznała swoją druga połowę właśnie przez Internet ? Jeśli tak to gdzie miało to miejsce ? Przez GG, portal randkowy czy może było to jakieś inne miejsce ? No i kto kogo tak naprawdę znalazł ? Ile czasu trwały te wirtualne imizgi zanim poznaliście się w realu ? Opiszcie proszę swoje historie :) W końcu żyjemy w dobie Internetu więc liczę na to, że ktoś się znajdzie :D

    Ja właśnie w taki sposób poznałam mojego małżona 8) Gdy inne metody zawodzą i nie ma się szczęścia spotkać tego jedynego w pracy, szkole, sklepie, dyskotece, kościele, wakacjach itp. to trzeba szukać innych miejsc :) Poznaliśmy się na portalu Randki.Interia.Pl. On napisał do mnie. Pisaliśmy tak do siebie jakieś 3 tygodnie i postanowiliśmy się spotkać bo super się rozmawiało na wszelkie tematy. Baliśmy się oboje, że po spotkaniu cała przygoda może się skończyć, ale szczęśliwie tak się nie stało. Od chwili spotkania już się właściwie nie rozstaliśmy :D

    Odpowiedzi (92)
    Ostatnia odpowiedź: 2016-03-30, 15:31:21
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Monika Nowak37 2016-03-30 o godz. 15:31
0

my również poznaliśmy się przez internet, przez portal ezeo.pl :) za dwa miesiące czeka mnie najważniejszy dzień w życiu :)

Odpowiedz
agna33 2011-05-20 o godz. 05:31
0

To temat dla mnie:) Ja mam meza (za 2 tygodnie slub) tez z netu. Dopiero co kupiłam laptopa i rejestrowałam się jak szalona wszędzie. Na messengerze była reklama serwisu match.com. Chciałam poćwiczyć angielski, więc zarejestrowałam się prosząc o kontakt osoby z Londynu. Dostawałam chyba raz na tydzień "oferty" chłopaków. Gdyby któryś mi się spodobał mogłam wysłać mu zaproszenie i jeśli on chciał pogadać odsyłał mi "wirtualny pocałunek" i mogliśmy zacząć gadać. Ja kilka takich pocałunków dostałam, a wysłałam tylko jeden: do mojego P. On zapisał się do serwisu, bo właśnie przeprowadzał się do Londynu z Hiszpanii i chciał poznać ludzi, tak żeby wyjść na kawę, poptyać o sprawy bytowe itp. Po wysłaniu pocałunku zapomniałam o całej sprawie, a tu po jakimś czasie on przysłał mi walentynkę. Ja odebrałam ją dopiero po kilkunastu dniach. A że były to akurat jego urodziny, to wysłałam mu pocztówkę. I tak się zaczęło. Gadaliśmy na messengerze przez ponad miesiąc. Ja wracałam z pracy o 11stej w nocy i gadaliśmy do 4-5 nad ranem...Po około miesiącu wyjechałam w góry, odcięłam się od świata i od niego. I tęskniłam, choć wydawało mi się, że traktuję go wyłącznie jako towarzysza konwersacji angielsko-hiszpańskich. Nie wytrzymałam, wysłałam maila z mojej komórki. Nie wiedziałam nawet, czy dojdzie, bo robiłam to pierwszy raz w życiu. Doszedł.A wraz z nim numer mojej komórki. Zaczęliśmy więc też smsmować. Wróciłam z gór w niedzielę. On nie wytrzymał i przyleciał do mnie.Po dwóch miesiącach się oświadczył. Od ponad pół roku mieszkamy razem, a za dwa tygodnie nasz ślub!
A recepty na związek udany - nie ma. Mój P. miał kiedyś dziewczynę z internetu, która mieszkała z nim, okradła go, jego rodzinę, narobiła problemów w firmie, w której ją zatrudniono z jego polecenia....Nigdy nie wiadomo.

Odpowiedz
zolza20 2011-05-20 o godz. 01:56
0

Witajcie.Ja poznalam swojego pol rocznego juz meza na czacie sciaga.pl po miesiacu spotkalismy sie nio i juz tak zostalo,po 5latach wzielismy slub...jest cudownie.Wiecej szczegolow na GG 1707287.

Odpowiedz
melasia1980 2010-12-05 o godz. 21:16
0

Ja mojego narzeczonego - niestety już byłego :( - też poznałam przez internet. 15 grudnia 2000 pierwszy raz rozmawialismy na chacie Interii, 17 grudnia pierwszy raz spotkalismy się "na żywo" i od razu zaiskrzyło. W styczniu wiedzieliśmy, że chcemy być razem i tak minęło prawie 6 lat naszego bycia razem.

Niestety 19 października 2006 wszystko się skończyło...

Odpowiedz
Shady 2010-12-05 o godz. 19:50
0

Ja mężusia poznałam 7 lat temu na IRCu na #krakow.
Oboje mieszkalismy wtedy w innych miastach, po pol roku postanowilismy sie spotkac u mnie w miescie i tak przez rok do siebie do jezdzalismy. Co tydzien, co dwa, co trzy, raz na miesiac. Po roku ja sie przeprowadzilam do Krakowa, wpakowałam sie do niego do pokoju w mieszkaniu studenckim. Mialo byc na chwile, mialam sobie poszukac mieszkania do wynajecia bo jak to tak od razu mieszkac razem nie wiadomo jak bedzie itd.. Ale ani ja nie spieszylam sie z szukaniem mieszkania, ani on nie nalegał zebym go szukała. I tym sposobem mieszkamy razem ze soba 6 lat, a malzenstwem jestesmy od roku :)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-12-05 o godz. 07:51
0

My też!!! :D
Poznaliśmy sie na jakims portalu (nie pamiętam nazwy...) 2 lata temu!
Ja zostawiłam tam ogłoszenie - tak w porywie natchnienia ;) On w porywie natchnienia odpisał!
Po 2 tygodniach postanowilismy sie spotkać i od tego czasu spotykamy się codziennie :D
A od 3 miesięcy jesteśmy szczęśliwym małżeństwem :D
Niech żyje internet! :D

Odpowiedz
Rosalinda 2010-12-05 o godz. 06:01
0

no cóż ja miałam w zeszłym semestrze dosyć szczegółowa prace o internecie...
nie wiem czy bym się zdecydowała na taki związek. chyba zraziło mnie to co przeczytałam w mądrej książce był przykład faceta, który podawal się za lesbijkę wchodził i podrywał inne kobiety sam też udając kobietę (powód- nudziła go zona)
ja nie generalizuje oczywiście nie znaczy że wszyscy są jakimiś pozerami itp
tylko skąd ja mogę wiedzieć, czy trafiam na porządnego człowieka po 2 stronie kabelka?

Odpowiedz
kkotek 2010-12-05 o godz. 05:58
0

I ja Mojego W. poznalam pzrez internet :D zaczelo sie od niewinnej rozmowy i po pol roku spotkalismy sie pierwszy raz na live i wtedy miedzy nami cos zaiskrzylo :D mozna powiedziec,ze JEST TO MIŁOŚĆ OD PIERWSZEGO WEJRZENIA :love: jestesmy juz ze soba parwie 3 lata i planujemy wspolna przyszlosc :D ciesze sie i nie zaluje,ze weszlam wtedy na czata i zagadalam Go bo dzieki temu zyskalam PIERWSZA I PRAWDZIWA MIŁOŚĆ :heart: :heart: :heart: :heart:

Odpowiedz
Alma_ 2010-12-05 o godz. 05:49
0

Małżeństwo na szczęście z tego nie wyniknęło, ale mam za sobą dwa poważne związki "netowe", jeden nawet skończył się już po zaręczynach... obydwa, jak się okazywało za późno, straszne niewypały.

Także ja osobiście podchodzę z dużą rezerwą do takich znajomości...

Odpowiedz
PatrycjaS 2010-12-05 o godz. 05:14
0

Naomi widze expressowe tempo :P:P tak jak u nas:P
Poznalismy sie w grudniu 2004
W marcu 2005 sie spotkalismy
W styczniu 2006 pobralismy
A na pierwsza rocznice ślubu nasza córeczka będzie miłama juz 11 miesięcy :D

Odpowiedz
Reklama
Zola 2010-12-05 o godz. 05:10
0

nie widziałam tego wątku wcześniej
nie sądziłam, że "nas" tak dużo lol

zaczęłam swoją pierwszą pracę w życiu w sierpniu 2004, tam dowiedziałam się co to GG i tu poznałam swojego małżona, jedyny z jakim się spotkałam na żywo....
po 3-ech dniach spotkaliśmy się
(tego wieczoru powiedziałam mamie, że poznałam męża-a on swojej, że żone poznał- choć nie szukaliśmy nikogo...)
po 2 tyg. zamieszkaliśmy razem
po 5 miesiącach mieliśmy ustaloną datę ślubu, sale weselną itp.
po roku od poznania się wzięliśmy ślub
pierwszą rocznicę ślubu uczciliśmy razem z naszą 4-miesięczną córeczką lol

Odpowiedz
PatrycjaS 2010-12-05 o godz. 02:03
0

Witam.Ja rowniez poznałam swojego mężulka przez internet a dokładniej przez gg i to pzupełnym przypadkiem:P

Odpowiedz
Gość 2009-12-25 o godz. 00:59
0

faktycznie bardzo nas duzo...

my tez poznalismy sie przez net - 14 listopada 2001 (o kurde - przegapilismy rocznice poznania....) na GG :)

u niego byl kolega i korzystal z netu. moj M pokazywal mu m.in na jakiej zasadzie dziala GG - kolega chcial sie przkonac w praktyce i wynalazl mnie... wiec na poczatku rozmawialam z kolega :) potem wielokrotnie siedzielismy na gg, a kiedys jak mialam jakis klopot z kompem to zaproponowal ze zadzwoni i sprobuje pomoc - jak mielismy tel. do siebie to juz poszlo z gorki... pierwsze spotkanie chyba 5-6 grudnia i wlasciwie od poczatku sie zakochalismy :) ale jak sie dowiedzialam ze to kolega mnhie zaczepil to sie wsciekalam :)

a kolega byl gosciem honorowym na naszym slubie :)

Odpowiedz
Magdalena_28 2009-12-24 o godz. 21:48
0

Ale jakoś mam opory do ujawniania swego oblicza na forum ... może za jakiś czas :|

Odpowiedz
Magdalena_28 2009-12-24 o godz. 21:41
0

:brawo: "Musimy wreszcie być razem"

Odpowiedz
sarenka24 2009-12-24 o godz. 21:36
0

http://marieclaire.interia.pl/reportaz/news?inf=100057227

tylko tyle znalazlam w necie :D

Odpowiedz
Magdalena_28 2009-12-24 o godz. 19:59
0

Nasze zdjęcie jest w listopadowym numerze Marie Claire
w artykule pt. związki na odległość

Historyjka miała się ukazać w numerze sierpniowym :|

Odpowiedz
algaj 2009-12-24 o godz. 19:22
0

Magdalena_28 napisał(a):
nawet byliśmy w "Marie Claire"
ooo, a w ktorym numerze, bo mam pare MC??

Odpowiedz
Magdalena_28 2009-12-24 o godz. 19:16
0

Ja swojego Niemęża również poznałam w internecie :D

nawet byliśmy w "Marie Claire"

Odpowiedz
Gość 2009-12-24 o godz. 18:19
0

ciesze sie ze nas jest tyle:)
poznałam swojego męża na sympatia.onet.pl , nigdy przenigdy nie spodziewałam się poznać przez net faceta - z którym będę!!!

po 2 latch z groszem wzielismy slub, a wczesniej ze soba zamieszkalismy:)

Odpowiedz
Gość 2009-12-07 o godz. 21:45
0

mała cholera napisał(a):a ja będę zgryźliwa, bo szczerze denerwuje mnie to "och ach ech"... romantyczny internet. a ile razy zanim znalazłyście tego "księcia" zdążyłyście się naciąć?
nie uważacie że to mimo wszystko uboższa forma kontaktów międzyludzkich?
Ja też poznałam drugą połówke na necie... juz o tym pisalam więc teraz tylko przekopiuje moja wypowiedź by było szybciej (tym bardziej ze zdania nie zmienilam... juz 38 dni po slubie :) )

Uważam ze pary które poznały sie na necie wiąże jakaś "niewidzialna nic" która łączy dusze. Takie pary nie są oparte tylko na fascynacji wyglądem, "fizycznym pociagiem" ale fundamentem ich miłości jest wzajemne zrozumienie tego co mamy w sobie, bo przeciez nie widząc się rozmawialiśmy o tym co jest we wnętrzu nas,a nie jak wyglądamy. Takie pary wg mnie mają podstawy do zbudowania trwałego związku. Wygląd sie zmienia ale pozostaniemy tacy jacy bylismy gdy się poznalismy, bo charakteru nie da sie zmienić.

A oto moja historia...
Poznalismy sie w maju 2002 roku na GG. Zagadal mnie wtedy chlopak o ciekawym nicku. Bylam ciekawa kto to taki... i odpowiedziałam, bo z natury jestem ciekawska
Gadalismy tak codziennie, doslownie o wszystkim... zainteresowania, praca, szkola, co kto lubi a czego nie lubi, o zyciu codziennym. Miło nam się rozmawiało i okazalo się że mieszkamy całkiem blisko siebie.Poniewaz mieszkalismy tylko 7 km od siebie postanowilismy sie spotkac. Kiedy po 2 miesiącach spotkaliśmy się na żywo juz co nieco wiedzący o sobie, a intuicja podpowiadala mi że to jest ten jedyny :) I się nie pomyliłam (znamy się już ponad 3 lata) i jestem szczesliwą mężatką :)

Odpowiedz
Lavinio 2009-12-07 o godz. 04:38
0

Vanilia26 napisał(a):Ale z was szczęściary!!!!
Ja już trzeci rok jestem na sympati, poznałam tam całe mnustwo facetów, z dwoma próbowałam być (porażka), ale jak to Oleńka powiedziała sami popaprańcy. Ostani z którym się spotkałam bardziej był zainteresowny syfitem niż mną!.......
nie poddawaj się i walcz dalej!może wejdź na randki na o2.pl ja tam znalazłam swojego Michała a raczej on mnie:)na pewno częśc facetów nie jest fajna,ale jest ta druga część fajnych chłopaków którzy maja iskierkę nadziei na znalezienie kogoś przez net:)pozdrawiam!

Odpowiedz
Liberales 2009-12-04 o godz. 13:51
0

MY rówinież jesteśmy internetową parą....poznaliśmy się na IRC'u więc to było jakieś 8 albo 9 lat temu......

Odpowiedz
monalizka 2009-12-04 o godz. 08:48
0

:D ja swojego misia tez poznałam przez necik a tak dokladniej przez gry na wp , podobno bylam upierdliwa i nachalna lol lol :P ale sie opłaciło

Odpowiedz
Vanilia26 2009-12-04 o godz. 01:06
0

Ale z was szczęściary!!!!
Ja już trzeci rok jestem na sympati, poznałam tam całe mnustwo facetów, z dwoma próbowałam być (porażka), ale jak to Oleńka powiedziała sami popaprańcy. Ostani z którym się spotkałam bardziej był zainteresowny syfitem niż mną!.......

Odpowiedz
Sylwuska22 2009-12-03 o godz. 21:23
0

:D :D :D No to i ja dołączam do grona szczęśliwie zakochanych dzięki internetowi.
Ja 4 maja 2004 zainstalowałam sobiekomunikator Tlena i chcąc sprawdzić jak on działa wpisałam kryteria i pojawił się login mojego K. który po chwili mnie zbył ponieważ był w pracy ale za to następnego dnia ku mojemu zdziwieniu odezwał się. Dokładnie po 2 tygodniach - 18 maja spotkanliśmy się a 2 miesiące puźniej już razem mieszkaliśmy.
W Lipcu 2005 oświadczył się a 12 sierpnia 2006 bierzemy ślub :D

Odpowiedz
Lavinio 2009-12-02 o godz. 22:04
0

Ja poznałam swojego chłopaka przez randki na tlenie.
To on zobaczył moją fotkę i wysłał wiadomość,spodobał mi się na fotce i po ok.3 tyg.umówiliśmy się na spotkanie było baaardzo fajnie:pamietam jak on poszedl do wc a ja szybciutko wysłałam smsa koleżance"Fajna dupa z niego":)za 2 dni było następne spotkanie o 14 lutego oficjalnie zaczeliśmy byc parą i tak jest do tej pory:)

Odpowiedz
Bluesilk 2009-12-02 o godz. 20:08
0

Nie jestem przykładem internetowego małżeństwa ale byłam świadkiem na ślubie takiego :) moja przyjaciółka poznała swojego męża przez gg :)

Odpowiedz
mako.mako 2009-12-02 o godz. 17:57
0

My tez poznaliśmy się przez net

Miałam wtedy pierwszy dzień internet w domu. Więc nie wiedziałam co i jak. Kolega powiedział mi co to czat wiec sobie weszłam z ciekawości. Nie szukalam nikogo bo właśnie kończył się mój 4 letni związek i chciałam trochę pobyć sama. Taki miałam przynajmniej zamiar ;) Weszłam na czat na wp.pl na Warszawę i gadałam z wieloma osobami. Odezwał się też mój J - ale go zignorowałam :D ( do dzisiejszego dnia mi to wypomina he he ). Po jakimś czasie zaminiłam z nim kilka zdań powiedział mi,że jest Dj i gra na dyskotekach więc odrazu go olałam bo jakoś nie jestem zbytnio dyskotekowa dziewczyna :) Powiedziałam mu,ze wychodze z domu i musze kończyc więc on spytał czy mam gg??? A ja na to ,ze chyba mam bo wtedy naprawde nie wiedziałam co to gg- he he Ale jakos mi powiedział gdzie mam numer i dałam mu go. Na drugi dzien jak weszłam na gg to sie odezwał do mnie. Gadalismy codziennie po kilka godzin na gg po ok 2 tyg dałam mu nr tel kom. Wtedy to się zaczęło gadalismy codziennie po kilka godzin. Po miesiący gadania na gg i telefony spotkalismy się. I tak juz zostało i jestesmy razem juz prawie 4 latka.
Powiem Wam tylko,że jak z nim tak długo gadałam to zakochałam się w nim i jak szłam na spotkanie to miałam takiego strach,żeby nie był jakims Zombim ;) Okazał się całkiem całkiem lol
Rany ale się rozpisałam ale to dla mnie takie przyjemne powspominać sobie lol stare czasy!!!!

Pozdrawiam Was

Odpowiedz
edysz 2009-12-02 o godz. 17:39
0

My też poznaliśmy sie przez net ;)

W kwietniu 2002 roku powinnam uczyć się do egzaminu... ale byłam juz tak znudzona powtarzanym materiałem, że weszłąm do sieci i z ciekawosci alogowałam się na cacie Onet-u (pokój Warszawa).

I to on pierwszy zagadał... Jeszcze tego samego dnia wymieniliśmy się nr gg i ... dalej gadaliśmy... Tyle, że (o czy, dowiedziałam się oczywiście późnniej) on mnie niezle przepytywał, a na domiar złego sprawdzał, czy to co mówię jest prawdą (adres, szkola...)

Po kilku dniach chciał się ze mną spotkać, ale ja akurat wyjeżdżałam na długi weekend majowy do domu. Nie uwierzył w ten powód, myślał, że o olałam... A ja naprawdę pojechałam do domu....

Spotkaliśmy się pierwszy raz 8 maja 2002 roku. Po powrocie do akademika powiedziałam koleżankom, że nie zgodze się na następne, chociaż nie był napastliwy ani nic z takich rzeczy... po prostu nie zrobił na mnie jakiegoś wrażenia...ot, przeciętny facet ;)

Ale cóż... koleżanki z pokoju dopięły swego i spotkaliśmy się ponownie i jeszcze raz i jeszcze raz...

Potembyły współne wakacje....

W drugą rocznicę poznania się odbyły się zaręczyny...

2 miesiące temu pobraliśmy się...

Chcę tylko zaznaczyć, że nasze netowe gadanie trwało jakiś tydzień, potem były już tylko telefony i spotkania w realu...

Odpowiedz
Gość 2009-12-02 o godz. 16:45
0

Ja też poznałam swojego narzeczonego przez GG w 2001 roku. To były moje początki gadowania, więc jak zaproponował spotkanie po dwóch tygodniach, to się wykręcałam jak mogłam (bałam się że to jakiś gwałciciel, świr i nie wiem kto jeszcze ;) lol )
W końcu za namową koleżanek się zgodziłam i umówiłam się z nim na 1 grudnia w samo południe pod najbardziej okupowanym przez randkowiczów miejscem w Warszawie.
Jak go zobaczyłam to miałam ochotę zwiać.... (przyjechał na kacu bo dzień wcześniej miał imieniny dwóch Andrzejów i nie zdążył się wyleczyc do 12) hmmm....
Drugi raz już nie chciałam się z nim spotkać, ale że był wytrwały, wydzwaniał i wydzwaniał to się zgodziłam, no i poszłam na spotkanie ..... z bratem i koleżanką lol
Trochę czasu jeszcze minęło zanim się do niego przekonałam (naszczeście wytrwały z niego chłopak) Ale już w wakacje w 2002 roku na współnym wyjeździe planowaliśmy naszą przyszłość.
Za 9 msc nasz ślub

Odpowiedz
Pucia 2009-10-31 o godz. 06:57
0

Hmmm, coraz nas więcej. My też jesteśmy znajomością z netu i twierdzę, że to był los, bo wtedy pierwszy raz wywaliłam "mazowieckie" a jego post był pierwszy... napisałam pierwsza i wcale nie żałuję. Potem były maile, maile, maile, bo mieliśmy do siebie 300 km. Pierwsze spotkanie było super i wszystkie nastęne też. Małżeństwem jesteśmy od ponad roku a znamy się ogólnie ponad dwa lata. I jesteśmy diabelnie szczęśliwi. I wiem, że to ten.
Kerala ma rację, że to proste, choć ja trafiłam na jakichś dziwnych gości... odsiewałam po spotkaniu i już. Choć z tymi zdjęciami to bywa różnie (czasem jak brak to się panowie wściekają przedziwnie - moja znajoma tak miała niedawno, aż mnie wcieło, ale nie będę tu pisała, bo chcę jej przesłać linka do tego postu, co by ją podnieść na duchu).
Ja też nie dawałam zdjęć i trochę skomplikowałam opis. Zadziałało!

Osobiste podziękowania dla budowniczych sieci :D

Odpowiedz
Małgosia25 2009-10-30 o godz. 16:03
0

Ja równiez poznałam swojego męża przez net.

Siedziałam sobie w pracy i mój Staruszek "wciął" mi się na GG.
Potem codziennie przez ok. 2 m-ce zostawialiśmy sobie wiadomości i w wolnych chwilach rozmawialiśmy ze sobą.I po 2 miesiącach w końcu się spotkaliśmy.Od razu po pierwszym spotkaniu wiedzieliśmy oboje ,że to jest TO.Po czterech miesiącach poprosił mnie o rękę a pobraliśmy się po 15 miesiącach od pierwszego spotkania :D :D :D :D

Odpowiedz
Gość 2009-10-29 o godz. 23:12
0

Kerala przyznam, że uwielbiam Twoje posty lol

Nie ma to jak wnikliwa analiza psychologiczna
Zgadzam się z całej rozciągłości, że w przypadku ofert internetowych trafia się na odbicie swojej oferty. Ja znalazłam dokładnie tę osobę, której szukałam i zajęło mi to jakieś 2 tygodnie od zalogowania. Kwestia pierwszego spotkania to oczywiście historia z innej beczki.

Odpowiedz
Kerala 2009-10-29 o godz. 22:55
0

Ja w obronie znajomości internetowych ;)

Też się swego czasu zastanawiałam, jak to jest, że jeden wpisuje anons i bach! to jest własnie to, grom z jasnego nieba, zyli długo i szczęsliwie, a inny latami wisi na sympatiach i innych, a wychodzi z tego d..a blada.
Swojego drugiego męza poznałam przez internet;) Był pierwszym facetem, z którym się umówiłam i oboje wpadliśmy jak śliwki w kompot.
W każdym razie postanowiłam zbadać bliżej sprawę internetowych statystyk i w ogóle sprawdzić, jak to z tymi znajomościami jest.
Nie muszę pisac, że komentarze samotnych znajomych były takie, że trafiło mi się jak slepej kurze ziarno, przypadek, łut szczęścia itd.
No więc moim zdaniem nie do końca.
Przejrzałam sobie anonse, które zamieszczały moje znajome. I cóż, nie dziwię się, że wychodziły na tym jak Zabłocki na mydle.
Potem przejrzałam sobie oferty panów, którzy mieli być "tymi jedynymi" wybranymi przez panie. Żenada.
Wszystko zależy od tego, czego i kogo się szuka oraz od tego, kim się samemu jest.
Podaję przykłady:
Pani umieszcza zdjęcie typu "ona w kostiumie nad morzem". Szansa, że trafi na normalnego faceta: 0%. Szansa, że trafi na internetowego zaliczacza panienek: 100%
Pani pisze szeroko o swoim romantyzmie i sympatii do kotów. Ogólnie sentymentalny bełkot. Kupi to albo ktoś równie bełkotliwy, co ona sama, albo ktoś, kto cynicznie wykorzysta jej zamiłowanie do zachodów słońca.
Pan umieszcza swoje zdjęcie: na siłowni, obok awionetki, obok jaguara itp. Od razu od odstrzału. Od razu widać, że nic z tego nie będzie, o ile szuka się poważnych facetów, którzy mają poukładane w głowie. Szanse, że facet okaże się narcyzem zapatrzonym w mamusię, swój portfel i atrakcyjne żeńskie posladki: wysokie.
Pan pisze "w separacji". Szansa na to, że separacja jest "zoną, z którą od dawna nie współżyję i która mnie nie rozumie" bez przyklepanego wyroku- jakieś 80%
Pan umieszcza na portalu swoją poezję "wysokich lotów". Cóż, jeśli kogos bawią niespełnieni frustraci...
Pan/pani piszą "rozwiodłam się nie ze swojej winy"- oczywiste jest, że jak najbardziej ze swojej.
Pan/Pani umieszcza motto "carpe diem"- chce powiększyć swoją statystykę seksualną.
Pan opisuje swoje życie w czterdziestu akapitach, z których wynika, że jest wyjątkowy- zblazowany nudziarz, który popełniłby samobójstwo skacząc ze swojej samooceny na swoje IQ
Pani pisze cokolwiek na temat seksu- dostanie konkretne propozycje, albo maile będące wstępami do konkretnych propozycji.
I tak dalej, i tak dalej.

W większości przypadków ludzie wystawiają sobie konkretne świadectwa, które łatwo zweryfikować, o ile ceni się swój czas i siebie samego.

Czasem przeglądając anonse widziałam jak na dłoni, z kim mam do czynienia. Czasem rozeznanie się w temacie wymagało jednego maila i wszystko było jasne. Dlatego mam dość okrutne zdanie, że w internecie zawsze się znajdzie to, co jest naszym odbiciem.

Osobiście poznałam trzech sympatycznych i normalnych facetów, z którymi mile mi się korespondowało. Nie trafiłam na ani jednego świra. W drugim tygodniu poznałam swojego przyszłego męza. Proste jak budowa cepa.
Inna sprawa, że mój anons był skonstruowany prezycyjnie i na wstępie odsiewał wszystkich tych, którzy:
- nie byli w stanie go zrozumieć (idiotów nie potrzebuję)
- nie mieli poczucia humoru (jak wyżej)
- nie mieli wyczucia ironii (jak wyżej)
- mieli nieuregulowany stan cywilny

Poza tym był zniechęcający seksualnie, co oszczędziło mi maili od muskularnych osiłków szukających przygód. Nie umieszczałam zdjęc, bo nigdy tego nie robię i uważam to za dobrą metodę. Albo się idzie na łatwiznę, albo się stawia na jakość.

I tyle. Mogłam szukać w realu i chętnych było wielu, ale ponieważ zawsze ciekawiły mnie możliwości internetu, więc postanowiłam spróbować. Strzał w dziesiątkę.
Kerala

ps. poza tym pierwszym wyznacznikiem, który od razu skreslał "kandydata" w moich oczach było zdanie "lubię sporty ekstremalne" hłe hłe hłe...

Odpowiedz
Gość 2009-10-29 o godz. 22:08
0

ach jakie te nasze historie romantyczne :love:
tak sobie dzisiaj mysle, ze ten pierwszy romantyzm sie skonczyl, ale jak to wspaniale jest zyc z kochana i kochajaca cie osoba pod wspolnym dachem, zmagac sie z codziennoscia, planowac przyszlosc...to jest nawet piekniejsze od tego szalu kiedy sie poznalismy :stokrotka:

a propos poznania, dodam, ze spotkalismy sie po miesiacu gadania i telefonowania na naszej pieknej polsko - niemieckiej granicy ;)

Odpowiedz
Sylwuska22 2009-10-29 o godz. 21:06
0

:D My z moim K. też poznalismy sie przez internet a dokladnie przez tlena.
Co najciekawsze oboje w tedy bylismy w zwiazkach. Spotkalismy sie po 2 tygodniac ciaglych rozmow na tlenie. On pierwszy zakonczyl swoj zwiazek potem ja poszlam w jego slady. Po niecalych 2 miesiacach sie do niego wprowadzilam a 12 sierpnia 2006 pobieramy sie.

Odpowiedz
Shady 2009-10-29 o godz. 20:09
0

My z Połówkiem poznalismy sie 6 lat temu na IRCu, na # kraków :D
24 grudnia bierzemy ślub cywilny :)

Odpowiedz
Gość 2009-10-29 o godz. 17:16
0

Moja internetowa znajomośc była tą pierwszą i ostatnią :)
Był tym pierwszym do mnie napisał i własciwie tylko z nim pisałam/popisywałam.
Długo trwało zanim dostał odemnie nr. telefonu i zanim sie spotkaliśmy.
Miałam wtedy koniec studiów na głowie, trudne egzaminy, mieszkałam pod Wawą i nie chciałam tarcic czasu na randki w ciemno, dojazdy do Wawy .
Umówiliśmy sie dopiero jak dostałam dyplom i dostałam sie na doktorat.
Poprosiłam przyjaciółkę zeby zadzwoniła do mnie po 15 minutach spotkania - zebym z twarzą mogła powiedziec " o mój boże, naprawdę za pietnaście minut bedę"w przypadku gdy facet mi sie nie spodoba ;)
Ale ona zapomniała... Tak wiec siedziałam i plotłam trzy po trzy, bo on na 4-tej randce tego dnia był lekko znudzony i bez zenady gapił mi sie w biust i taksował wzrokiem :o
Gdy zbieraliśmy sie do wyjscia okazalo sie, ze mieszkamy 15 min drogi od siebie.lol
Do domu wracaliśmy razem. Nigdy wczesniej i później droga z Warszawy do Legionowa nie zajęła mi 6 godzin - ja dotarłam gdzies tak około 2-giej w nocy. lol
Weszło nam to w nawyk i po 2-miesiącach, przedreptanych setkach kilkometrów na trasie 1 km., wyczerpani fizycznie, niedospani ale szczesliwi stwierdzilismy, ze dalej tak nie mozna. Zaczełam u niego pomieszkiwac. :)

Odpowiedz
Gość 2009-10-29 o godz. 16:55
0

"siedzialam" na sympatii kolo 2 lat, poznalam mnostwo facetow, z kilkoma sie spotkalam , wszyscy byli popaprańcami psychicznymi, zaplatał się tam nawet jeden słynny dziennikarz - szok - który również okazal sie popaprańcem. I poznalam faceta, zauroczylam sie, bylo super.. 7 miesiecy.. tez do niczego... Mojego Jerza poznalam wtedy kiedy zupelnie sie tego nie spodziewalam:-)) i nie przez Internet z czego sie bardzo ciesze:-))

Odpowiedz
Gość 2009-10-29 o godz. 16:37
0

tomek i ja - z forum - psychologia - psp
i na zlocie psp :)
po 15 minutkach spotkania
zapytał czy wyjde za niego

Odpowiedz
Gość 2009-10-29 o godz. 07:31
0

Moja siostrucha ze swoim mezem poznali sie przez internet :D wtedy jeszcze dosc w polsce kulawy.... minelo niedawno siedem lat po slubie a znali sie jeszcze prawei poltora roku wczesniej :D
my za to jak najbardziej realnie 8)

Odpowiedz
Gość 2009-10-29 o godz. 05:05
0

My tez z netu :)
Poznalismy sie na randkach na wp.
Wszystko odbylo sie przez totalny przypadek - najpierw ja wypelniajac formularz, wpisalam zly zakres wieku - myszka mi sie przesunela ;)
A m. wszedl na randki wp tylko dlatego, ze dostal maila....
Pozniej pisal do mnie, a mnie sie jakos nie chcialo odpisywac, ale w koncu odpisalam i podalam moj nr gg.
Zagadywal mnie na gg, ale albo mnie nie bylo, albo mi sie nie chcialo z nim gadac ;)No ale w koncu sie udalo... :D zaczelismy rozmawiac...
m. zaproponowal spotkanie... a ja poprosilam go dla zartu o cv, podanie list motywacyjny, 2 zdjecia i znaczek skarbowy :)
Powyzsze otrzymalam nastepnego dnia... a znaczek skarbowy na pierwszej randce :D

Znamy sie 2.5 roku, malzenstwem jestesmy od czerwca :D

Odpowiedz
bajeczka 2009-10-28 o godz. 20:31
0

Loxia napisał(a):poznalismy się na sympatia.onet.pl
2 lata temu.
rok temu wzielismy cywilny ślub tydzień temu kościelny :)
My też przez net i sympatię. Rok i 3 m-ce temu. Ślub w sierpniu 2006 :)

Odpowiedz
Aliencia 2009-10-28 o godz. 20:30
0

A ja kiedyś poznałam przez net super faceta. Co prawda to nie on bedzie moim mężem, chociaż mało brakowało..:)

Poznaliśmy się na ircu. Później zaczęły się telefony, smsy, rozmowy do rana...
W końcu wysłaliśmy sobie nasze fotki i tak się zachwyciłam, że następnego dnia na wagary udałam sie do ... Warszawy..:)
I tak się zaczął jeden z najwspanialszych okresów mojego życia.
Trwało to ponad 3 lata.
I pewnie trwałoby do dziś..heh..

Życie potoczyło się jednak tak, jak się potoczyło. Nie potrafiłam, nie chciałam, nie mogłam dzielić się z Nim moją tragedią, jako przyszło mi swego czasu przeżyc.
Nie chciałam Go obciążać moimi problemami.. i odeszłam..

Ale mimo tego, że nasze drogi sie rozeszły, akurat do tego faceta mam niesamowity senstyment.. i czasem sobie myślę, że szczęściara ze mnie, że mam takiego boskiego ex..z internetuuuu;)

Odpowiedz
Gość 2009-10-28 o godz. 18:57
0

mała cholera napisał(a):a ja będę zgryźliwa, bo szczerze denerwuje mnie to "och ach ech"... romantyczny internet. a ile razy zanim znalazłyście tego "księcia" zdążyłyście się naciąć?
nie uważacie że to mimo wszystko uboższa forma kontaktów międzyludzkich?
Oczywiście było kilka spotkań nieudanych (czytaj: nic z nich nie wyniknęło i były to spotkania jednorazowe) ale kto szuka ten w końcu znajduje. Wcześniej chyba za szybko decydowałam się na pierwsze (i ostatnie jak się później okazywało) spotkanie. Dlatego z moim obecnym rozmawialiśmy wirtualnie 3 tygodnie - może to dla niektórych niedługo, ale akurat w tym przypadku wystarczająco :D

A poznając kogoś w realu też się źle trafia, bo gdyby wszyscy od razu dobrze trafiali to parowalibyśmy się w wieku 16 lat albo i wcześniej

Odpowiedz
Gość 2009-10-26 o godz. 16:10
0

Meza poznalam wprawdzie "w realu", ale gdyby nie net, to moze nigdy bysmy nie poznali sie blizej- dziwnie to brzmi, w dzisiejszych czasach latwiej zblizyc sie do kogos przez net niz w rzeczywistym swiecie lol

Odpowiedz
Gość 2009-10-26 o godz. 15:54
0

becja napisał(a):
A ja przez internet Kiniaka poznałam :love:
Tak :love: planujemy wspólną, szaloną przyszłość

Odpowiedz
Kinia Jones 2009-10-26 o godz. 14:45
0

Żuczek napisał(a):
Kinia Jones i Ariakan: Pytanie poglądowe:
Podglądacie swoje posty

Czasami sobie nawet linki podsyłamy do tego co któreś z nas napisało

Odpowiedz
nusia20 2009-10-25 o godz. 20:54
0

my też się poznaliśmy przez neta (icq) ja zagadnełam męża ;) co cieakwgo ma tak samo na naziwsko jak moj poprzedni ;) i po miesiacu pogadauszek wiedzielismy ze to to na pierwszym spotkaniu sie utwierdzilismy ;) potem byly odwiedziny bo Sławek jest z Bydgoszczy ;) a potem się przeprowadził do Warszawy dla mnie ;) i tak mineło juz nam ponad 4 latka od roku jesteśmy małżeństwem ;)

Odpowiedz
djf 2009-10-25 o godz. 20:05
0

popieram !! net w dzisiejszych czasach moze sluzyc poznawaniu ludzi tak samo jak tradycyjne poznanie sie u kolezanki na imieninach.
a co do watpiacych i podejrzliwych co do netu - to ile razy w tzw realu poznalyscie facetow ktorzy pozniej okazali sie delikatnie mowiac do d....?

Odpowiedz
xandra 2009-10-25 o godz. 19:57
0

mała cholera napisał(a):a ja będę zgryźliwa, bo szczerze denerwuje mnie to "och ach ech"... romantyczny internet. a ile razy zanim znalazłyście tego "księcia" zdążyłyście się naciąć?
nie uważacie że to mimo wszystko uboższa forma kontaktów międzyludzkich?
Internet to metoda na poznanie jak każda inna, nie ma co się na niego obrażać ;) .
Ja akurat nie szukałam faceta, tym bardziej na Forum o komputerach i programowaniu (choć jest ich tam najwięcej, to fakt :D ) po prostu tak się jakoś stało...
Tak, można trafić na tych co udają na necie, ja takich nie spotkałam. W katalogu nie ma o mnie żadnych danych, zero, nowe rozmowy zawsze spławiałam, bardzo chronię swoją prywatność. I nie szukałam ja tak znajomości.
Zatem tu można powiedzieć, że to był net z musu, by się porozumieć już z kimś o kim coś tam wiedziałam - a zwracam uwagę na składnię, na brak błędów, czy ktoś sobie lubi rzucić "mięskiem" itd...

A że ludzie coraz więcej pracują na necie, mają net w domach to doszła nowa metoda komunikacji, proste :) .

Odpowiedz
asia_asica 2009-10-25 o godz. 19:29
0

mała cholera napisał(a):a ja będę zgryźliwa, bo szczerze denerwuje mnie to "och ach ech"... romantyczny internet. a ile razy zanim znalazłyście tego "księcia" zdążyłyście się naciąć?
nie uważacie że to mimo wszystko uboższa forma kontaktów międzyludzkich?
Nie nacięłam się ani razu. Nie szukałam faceta przez internet. To było moje jedyne spotkanie z kimś poznanym przez internet.

Odpowiedz
Loxia 2009-10-25 o godz. 19:05
0

mała cholera napisał(a):a ja będę zgryźliwa, bo szczerze denerwuje mnie to "och ach ech"... romantyczny internet. a ile razy zanim znalazłyście tego "księcia" zdążyłyście się naciąć?
nie uważacie że to mimo wszystko uboższa forma kontaktów międzyludzkich?
zanim znalazłam mojego mężą naciełam się kilka razy. ale warto było szukać żeby go znaleźć. nasza znajomość bardzo szybko przeszła z internetowej w realną. od pierwszego kontaktu mineło chyba 3 tygodnie zanim się spotkaliśmy.

Odpowiedz
mała cholera 2009-10-25 o godz. 19:02
0

a ja będę zgryźliwa, bo szczerze denerwuje mnie to "och ach ech"... romantyczny internet. a ile razy zanim znalazłyście tego "księcia" zdążyłyście się naciąć?
nie uważacie że to mimo wszystko uboższa forma kontaktów międzyludzkich?

Odpowiedz
daynaher 2009-10-25 o godz. 18:42
0

my rowniez poznalismy sie przez Internet, przypadkiem weszlam na czat mojego miasta, zagadalam do pewnego pana ktory w nicku mial liczbe 27 - po 5 minutach przenieslismy sie na gg. po dwoch tygodniach spotkalismy sie, pamietam jak dzis :D w miedzyczasie okazalo sie, ze M. jest dobrym znajomym mojego kolegi ze studiow, wiec zasiegnelam jezyka o nim :P

i tak jestesmy razem do dzis - ponad 9 miesiecy, a za 11 miesiecy bierzemy slub

Internet to fajna sprawa
:heart: :heart: :heart:

Odpowiedz
asia_asica 2009-10-25 o godz. 17:50
0

Mój mąż też jest z neta :D Poznałam go gdy byłam świeżo po zerwaniu z eksem. Starałam sie o tym nie myśleć i sytuację odreagować w necie. Męża poznałam przez gg - to ja go zaczepiłam. Był moim najfajniejszym rozmówcą. Mial swoje zdanie na każdy temat i to mi się w nim podobało. Nie sądziłam, że kiedyś spotkany się w realu. Gdy zaproponował spotkanie przełożyłam je na następny tydzień bo trochę się tego obawiałam. To on "rozkręcił" ta znajomość bo od razu zaprosił mnie na następne spotkanie. Dziwiłam się, że wogole nie zrażal go fakt, że bylam samotną matką. 2 miesiącach przyjacielskich spotkań staliśmy się para. Po pół roku on poznał moje dziecko. Po roku zamieszkaliśmy razem i szybko się pobraliśmy. :D

Odpowiedz
freya4 2009-10-25 o godz. 01:46
0

ehhh, ja mojego meża nie poznałam przez neta, ale mam straszny sentyment do takich znajomości
Dla mnie te Wasze historie są strasznie romantyczne.....

Odpowiedz
Gość 2009-10-25 o godz. 01:17
0

my też netowcy :)

w październiku 2003 dostałam na tlenie info że jakiś tam chce mnie dodać do kontaktów, a niech dodaje ;) Za kilka dni zaczepił mnie czy się znamy i dlaeczego chcę dodać Go od kontaktów :D No i od słowa do słowa okazało się że to jakieś zawirowania programu były bo ni On ni ja nikogo nie wyszukiwaliśmy :D Zaczęliśmy rozmawiać ze sobą, potem telefony, On był w jakimś związku ja też....rozpadły się oba i pod koniec listopada zaprosiłam Go do siebie na sylwestra :D bagatela ja w Kole On z Rzeszowa - coś koło 400-430km :D Jak przyjechał na tydzień tak od razu wiedzieliśmy że chcemy być razem a teraz od 3mcy mieszkamy razem a od miesiąca jako mąż i żona :)

Odpowiedz
angie77 2009-10-25 o godz. 01:02
0

Ja osobiście nie poznałam męża przez net, bo mieszkał w bloku obok, ale dziś byłam na ślubie kumpelki, która ponad 3 lata temu poznała się ze swoim już teraz mężem na gg :D
Śliczna z nich para i pogodę mieli cudną.

Odpowiedz
Gość 2009-10-25 o godz. 00:12
0

Ja też męza poznał w sieci, do spotkania doszło dopiero po 3 latach ale pokolei ;)

Od pazdziernika 2000 studiowałam zaocznie w Krakowie tam też mieszkałam i pracowałam dla biur turystycznych jako instruktor, pilot, wychowawca, organizator ds. promocji.
Generalnie byłam w ciągłych rozjazdach :D
W swojej rodzinnej miejscowości bywałam żadko :(

Była zima 2000 ja miałam lat 19 a On 26
siedziałam w sobotnie przedpołudnie na uczelni na zajęciach z informatyki,z ciekawości weszłam na onetowskiego czata i tam zaczepił mnie M - chwilę pogadaliśmy i na tym się skończyło - jakoś czat ani zawierani internetowych znajomości mnie nie kręciło
Zresztą i tak nie miałam stałego dostępu do sieci - z netu korzystałam w pracy albo sporadycznie na uczelni.
W lutym 2001 kiedy miałam w swoim mieszkaniu w Krakowie stały dostęp do netu od czasu do czasu w wolnych chwilach wpadałam na czata onetowskiego i któregoś popołudnia znowu M mnie zaczepił - pogadalismy sobie trochę - M namówił mnie do założenia gg, wymienilismy się numerami i tyle. Pózniej już jakoś okazji nie było pogadać bo ja w sumie na gg nie siedziałam.
Ale któregoś kwietniowego dnia M dopadł mnie na gg pogadalismy wymienlismy się telefonami - zanajomśc netowa trwała do końca czerwca 2001 - po tym czasie zerwałam z nim wszystkie kontakty dlaczego ?? M wydawał mi się za stary a po za tym za bardzo rozrywkowy kazdy wolny weekend spędzał na imprezach w dyskotekach a że mnie to kompletnie nie kręciło stwierdziłam że to facet nie dla mnie.
Szczerze powiedziawszy wystraszyłam się takiej znajomosci tym bardziej że M zaczął nalegać na spotkanie.
Minęły dwa lata - w miedzy czasie zmieniłam swój numer komórki, swój numer gg, adres emailowy M równiez zmienił komórke, numer gg i wyprowadził z dotychczasowego mieszkania
W kwietniu 2003 wróciłam do swojej miejscowści aby odbyć praktyki w firmie o której pisałam pracę licencjacką.
Po miesiący praktyk dostałam w firmie etat i zostałam w Piwnicznej juz na stałe :D
Któregoś wieczoru przez gg wysłałam wiadomośc do kolezanki z Wrocławia z prosba o przesłanie mi zdjec z naszego marcowego wypadu do Austrii na narty.
Po trzech dniach otrzymuje odpowiedz - że to pomyłka że z tej strony Mirek a nie żadna Magda - przeprosiłam za pomyłkę i tyle ( jak sie pózniej okazało ja miałam stary numer gg Magdy który ona zlikwidowała i któryzostał przydzielony Mirkowi )
Kilka dni pózniej w sobotne popołudnie obydwoje siedzielismy w parcy i M wpadł na pomysł aby się do mnie odezwac ( jeszcze nie był świadomy tego że ja to ta Justyna z przed dwóch lat ) rozmowa nasza początkowo nie bardzo się kleiła ale od słowa do słowa okazało sie że my sie już znamy co było szokiem dla nas obydwojga. :o
W ciągu nastepnych dwóch tygodni urządzalismy sobie maratony pogawędkowe przez gg i telefon, bombardowalismy się smsami.
M bojąc się że odmówię spotkania z nim, nawet tego nie proponował tylko którejś pieknej czerwcowej niedzieli odwiedził mnie w pracy
No i od razu na tym pierwszym spotkaniu zaproponował "chodzenie" - pół roku pózniej nieoficjalnie sie oświadczył, w kwietniu 2004 były oficjalne zaręczyny a we wrzesniu tego samego roku ślub.

Odpowiedz
Gość 2009-10-24 o godz. 22:20
0

Ja też się zgłaszam :)

Męża poznałam ok 4 lata temu, po półrocznym gadaniu spotkaliśmy się w realu :)

Odpowiedz
cheetah 2009-10-24 o godz. 15:51
0

Poznalismy sie 6 lat temu na ircu. I do dzisiaj jestemy razem. On z Warszawy, ja ze swinoujscia. Rok 'bylismy' ze soba na odleglosc 600km. Pozniej moje studia, a po pierwszym roku mieszkalismy juz raem.

Cheetah

Odpowiedz
xandra 2009-10-24 o godz. 05:37
0

To i ja dołączę do Was.
Poznaliśmy się stereotypowo ;) ... na forum komputerowym 8) :D .
Oboje jesteśmy z Warszawy, zaczęły się spotkania jako kumple, ja wtedy miałam kogoś, ale to był związek na odległość i coraz bardziej mnie to męczyło.
Przemek zawsze był tym co pomógł, wysłuchał jacy to faceci są podli ;) , zrobił zakupy i leki gdy chorowałam... był przy mnie zawsze, jako przyjaciel... Widywaliśmy się 2,3 razy w tygodniu by pogadać co mnie i jak z kobietami u niego. Zawsze byliśmy dumni z naszej "bezpłciowej" przyjaźni damsko-męskiej lol ... że umiemy się zachować jak ludzie i mimo, że się sobie podobaliśmy nigdy nic nie było... aż do czasu :D .
Mój związek z tamtym umierał od dłuższego czasu, czułam się zaniedbywana itd i tak jakoś wyszło po moich urodzinach, że w końcu odbyła się rozmowa z moim P. i wyszło że się kochamy tak naprawdę od dłuższego czasu...

No i poleciało... ponieważ znaliśmy się wcześniej prawie 2 lata wiedziałam, że mogę na Niego liczyć, że wiążąc się z kobietą po przejściach (bardzo ciężki rozwód i 7 letni cudowny synek) - wie co robi.
Po 2 m-cach od zamieszkania razem były zaręczyny, już planujemy ślub - czerwiec 2006 r.

Niech żyją internetowe znajomości :D .
Ja znam wiele par, które tak wylądowały na ślubnym kobiercu i myślę, że będzie ich coraz więcej.

Odpowiedz
becja 2009-10-24 o godz. 05:33
0

niezłe dejavu migotka!

A ja przez internet Kiniaka poznałam :love:

Odpowiedz
migotka76 2009-10-24 o godz. 05:17
0

Tia, wyszedł rebus jakiś :(

Odpowiedz
migotka76 2009-10-24 o godz. 05:15
0

My poznaliśmy się na gg. Zaczepił mnie kiedy akurat rozmawiałam z moim kolegą. Na zaczepkę nie zareagowałam. Po kilku dniach stwierdził, że ile razy wchodzi na net to moje słoneczko świeci. Mieszkałam wtedy u ciotki, byłam po rozstaniu z facetem i odreagowywałam, bo w domu net miałam przez modem, a u ciotki było stałe łącze. Okazało się, że mimo braku reakcji zostawił mój nick. Chwile pogadaliśmy, bo ja akurat się wyprowadzałam. już u siebie w domu odebrałam wiadomość z jego nr telefonu, ale nie zadzwoniłam.
Po jakiś 2 mies. robiłam porządki na gg i w ostatniej chwili rozmyśliłam się w kwestii usunięcia Go z listy kontaktów (nawet nie wiem co mnie powstrzymało).
W pracy miałam wtedy gg, ale niegdy Go nie było. A tu akurat tego dnia jego słoneczko zaświeciło i zaczepił mnie. Porozmawialiśmy i wymieniliśmy się nr telefonów. Potem zaczęły się sms-y, a jak mu się znudziło stukanie w klawiaturkę telefonu to zadzwonił. Nasze rozmowy trwały po kilka godz. Aż mnie ucho i łapa bolały. Kilka razy próbował mnie namówić na spotkanie, ale bezskutecznie. Ale jakoś po mies. spotkaliśmy się, potem były kolejne spotkania. Zaręczyliśmy się po 2 latach, w zeszłym roku w październiku. Nie mieszkaliśmy ze sobą, ale spędzałam u niego weekendy. Najpierw co 2-3, a potem każdy. W sierpniu b.r. wzięliśmy ślub :)niegy Go nie było. A tu akurat tego dnia jego słoneczko zaświeciło i zaczepił mnie. Porozmawialiśmy i wymieniliśmy się nr telefonów. Potem zaczęły się sms-y, a jak mu się znudziło stukanie w klawiaturkę telefonu to zadzwonił. Nasze rozmowy trwały po kilka godz. Aż mnie ucho i łapa bolały. Kilka razy próbował mnie namówić na spotkanie, ale bezskutecznie. Ale jakoś po mies. spotkaliśmy się, potem były kolejne spotkania. Zaręczyliśmy się po 2 latach, w zeszłym roku w październiku. Nie mieszkaliśmy ze sobą, ale spędzałam u niego weekendy. Najpierw co 2-3, a potem prawie każdy.
W sierpniu b.r. wzięliśmy ślub :)

Odpowiedz
Loxia 2009-10-24 o godz. 05:15
0

coraz więcej "sympatycznych" par :)

Odpowiedz
Gość 2009-10-24 o godz. 05:13
0

słodka malinka napisał(a):Można powiedziec,ze poznalismy sie "po raz drugi" przez interenet...
Bo wczesniej znalismy sie,a nawet bylismy razem,ale cos sprawilo,ze sie nie udalo.. (za pierwszym razem)
On znalazl mnie na sympatia.onet.pl..
Potem zaczelismy wszystko od poczatku..
No i tak zostalo 8)
kurcze, prawie identycznie jak u nas :o my całe życie mieszkaliśmy 200 metrów od siebie, chodzilismy razem do podstawówki i liceum, coprawda nie byliśmy nigdy wcześniej ze sobą, ale znaliśmy się, później kilka lat przerwy (każde z nas było w innym związku) i spotkalismy się ponownie na sympatia.pl :)

Odpowiedz
Gość 2009-10-24 o godz. 04:54
0

Można powiedziec,ze poznalismy sie "po raz drugi" przez interenet...
Bo wczesniej znalismy sie,a nawet bylismy razem,ale cos sprawilo,ze sie nie udalo.. (za pierwszym razem)
On znalazl mnie na sympatia.onet.pl..
Potem zaczelismy wszystko od poczatku..
No i tak zostalo 8)

Odpowiedz
Gość 2009-10-24 o godz. 04:29
0

dobrze, że jest taki wątek bo też mnie to ciekawiło jak to jest u nas na Forumi. Ja na początku roku poznałam chłopaka na czacie. spotykaliśmy się około dwa miesiące w realu ale nic nie wyszło.
Teraz spotykam się z kolegą z gg:) miło spędzamy razem czas, ale czy bedzie coś wiecej hmmmmm cięzko powiedzieć... Myslę ze skończy się na ciekawej znajomości:)

Odpowiedz
Gość 2009-10-24 o godz. 04:07
0

Poznalismy sie via net, na jakims czacie ( nie randkowym ). Iskrzylo ale to tylko slowa. Nie on pierwszy i nie ostatni z którym mi sie fantastycznie rozmawialo. Potem byly grupowe spotkania, mozliwosc poznania sie realnego, telefony, smsy, telefony, smsy, telefony....
Znamy sie ponad 6 lat, mieszkamy razem ponad 3, jestesmy 3,5 miesiaca po slubie :)

Lobo napisał(a): kadzidlo (taka metalowa torebka ktora strasznie kopci) wymsknelo mi sie z rak na jej widok i ... zapalila jej sie sukienka
Lobo nie przebijesz mnie. Mysmy na pierwszym naszym spotkaniu zagrali w pokerka... rozbieranego 8) ;)

PS ja wygralam 8)

Odpowiedz
Gość 2009-10-24 o godz. 03:37
0

My tez poznalismy sie przez net.
Najpierw, klikalismy na czacie Interia.pl a potem na gg. Trwalo to pare dni.
Potem wymienilismy sie telefonami..... pierwsza nasza rozmowa trwala 8 godzin
W weekend (z piatkiem wieczorem) gadalismy 23 godziny :o (pamietam bo w poniedzialek poszlam nieprzytomna do pracy).
Po chyba 2 tygodniach zdecydowalismy sie spotkac :D .... i od tamtej pory jestesmy razem (od 10 grudnia 2003 :usciski: ).
Po rownym roku znajomosci zareczylismy sie, a teraz jestem najszczesliwsza mezatka pod sloncem :stokrotka: :love: :love: :love: :stokrotka:

Odpowiedz
Gość 2009-10-24 o godz. 00:30
0

ziutka napisał(a):No to sie proboszcz musial znerwic. Wiadomo, ze gospodyni jest proboszcza...
Nooo tak...rzucila Go dla mnie

Odpowiedz
Gość 2009-10-24 o godz. 00:24
0

No to sie proboszcz musial znerwic. Wiadomo, ze gospodyni jest proboszcza...

Odpowiedz
Gość 2009-10-24 o godz. 00:24
0

Odchodzimy od tematu...

Odpowiedz
Gość 2009-10-24 o godz. 00:09
0

Żuczek napisał(a):Lobo napisał(a):Internet, tez mi cos ... ja swoja zone poznalem na procesji w boze cialo...
Lobo (o ile ta historia jest prawdziwa bo z tą sukienką to jakiś wątek sensacyjny :o lol ) napisałam na początku: "Gdy inne metody zawodzą i nie ma się szczęścia spotkać tego jedynego w pracy, szkole, sklepie, dyskotece, kościele, wakacjach itp. to trzeba szukać innych miejsc "
Nie, ta historia nie jest prawdziwa, troche mi glupio pisac ze bylem mlodym wikariuszem w parafi pod wezwaniem swietej Penellope (patronka od bolu zebow) a moja zona gospodynia w naszym probostwie

Odpowiedz
Gość 2009-10-24 o godz. 00:07
0

Lobo napisał(a):Internet, tez mi cos ... ja swoja zone poznalem na procesji w boze cialo...
Lobo (o ile ta historia jest prawdziwa bo z tą sukienką to jakiś wątek sensacyjny :o lol ) napisałam na początku: "Gdy inne metody zawodzą i nie ma się szczęścia spotkać tego jedynego w pracy, szkole, sklepie, dyskotece, kościele, wakacjach itp. to trzeba szukać innych miejsc "

Odpowiedz
Gość 2009-10-24 o godz. 00:04
0

W naszym przypadku tez myślą, że żartujemy stąd moja ciekawość ile takich par rzeczywiście jest i dochodze do wniosku, że jednak nie mało :D To miłe.

Kinia Jones i Ariakan: Pytanie poglądowe:
Podglądacie swoje posty

Odpowiedz
Gość 2009-10-24 o godz. 00:03
0

Internet, tez mi cos ... ja swoja zone poznalem na procesji w boze cialo...ona byla bielanka, sypala platkami roz , a ja bylem ministrantem.... pamietam jak dzis, kadzidlo (taka metalowa torebka ktora strasznie kopci) wymsknelo mi sie z rak na jej widok i ... zapalila jej sie sukienka

Odpowiedz
liberte 2009-10-23 o godz. 23:56
0

no to widzę że wcale nie jesteśmy aż tak nietypową para jak myślałam
wiele osób kiedy słyszy że znamy sie z moim juz męzem z internetu myśli że żartujemy :P

było kiedyś coś takiego jak odigo (chyba jeszcze za czasów gdy istniał portal arena.pl) - pamięta ktoś?

no i na wspomnianym odigo ja zaczepiłam mojego m.
tydzień pózniej spotkaliśmy sie po raz pierwszy i cos zaiskrzyło...
zaczęlismy się regularnie spotykac , po pół roku pomieszkiwać u siebie nawzajem a po roku oficjalnie wprowadzilismy się do naszego pierwszego własnego M

za chwilę minie rok od zaręczyn i 2 miesiące od naszego ślubu 8)

Odpowiedz
Kinia Jones 2009-10-23 o godz. 23:44
0

Żuczek napisał(a):Ariakan napisał(a):
Ale za to mój Pyszczek była ostatnią z internetowych randek :)

szczegóły kilka postów wyżej więc nie będę się powtarzał :)
No, no Ariakan :D Czyżby Kinia Jones

Tak, tak, to ja :D

Odpowiedz
Gość 2009-10-23 o godz. 23:35
0

Ariakan napisał(a):
Ale za to mój Pyszczek była ostatnią z internetowych randek :)

szczegóły kilka postów wyżej więc nie będę się powtarzał :)
No, no Ariakan :D Czyżby Kinia Jones

Przepraszam za źle sformułowany temat. Powinno być:
" Mąż / Żona z Internetu ". Nie chciałam nikogo dyskryminować

Odpowiedz
Gość 2009-10-23 o godz. 23:21
0

My poznaliśmy sie na czaterii w pokoju katowice. to był 1 lipca 2002 rok. Ja poszłam do kafejki z koleżanką. ona chciała pogadac z kolesiami a ja sie z tego nabijałam i chciałam przy okazji porozmawiać z koleżanka z innego miasta. On w mieście odległym o 70 km. też akurat poszedł do kafejki z kolegą. Nie pamietam kto pierwszy zagadał ale mój mąż twierdzi że ja. :) Po tej rozmowie ja poszłam do pracy i popisalismy sobie sms-y. Niestety on na drugi dzien wyjeżdżał za granice więc nie zdążyliśmy sie spotkać. Przez kilka miesięcfy jak Go nie było pisaliśmy eski i tak utrzymaliśmy naszą znajomośc do 8 grudnia. Wtedy sie spotkalismy po raz pierwszy w realu. Potem było różnie ale ostatecznie po roku zamieszkalismy razem. Pół roku później zaręczyliśmy się a rok po zaręczynach wzięlismy ślub. Teraz jestesmy już małżeństwem z 6-cio tygodniowym stażem i pilnie staramy się o dzidzię. :)

Odpowiedz
Ariakan 2009-10-23 o godz. 23:12
0

kurczak napisał(a):Ja byłam jego czwartą randką tego dnia ;) . Własnie sprowadził sie do Wawy i starał się "zaaklimatyzowac" :)

No proszę proszę.. jaka moc przerobowa... a moja internetowa dziewczyna (teraz już żona), nie mogła się nadziwić że była ...nasta z którą się spotkałem. Ale nie jednego dnia :)

Ale za to mój Pyszczek była ostatnią z internetowych randek :)

szczegóły kilka postów wyżej więc nie będę się powtarzał :)

Odpowiedz
Gość 2009-10-23 o godz. 23:06
0

ja poznalam swojego meza na icq, po 3 miesiacach zamieszkalismy razem, z tym ze oboje z innych panstw, dlatego tak szybko sie wszystko potoczylo lol
po 8 miesiacach wzielismy slub cywilny, po roku i 8 miesiacach od poznania slub koscielny, obecnie razem jestesmy 2 lata lol

acha, chyba to ja jego zagadalam jakos

Odpowiedz
Gość 2009-10-23 o godz. 22:57
0

No śmiało Dziewczyny ! ( Faceci )
Chyba jest nas tu więcej 8)

Trzeba potwierdzić, że każdy sposób jest dobry :D

Pozdrowienia dla wszystkich Net-owych Małżeństw

Odpowiedz
Agugu 2009-10-23 o godz. 22:30
0

JA swojego malza tez poznalam przez internet, nie pamietam teraz gdzie ale na jakims czacie. Pamietam, ze ja go pierwsza zaczepilam w maju 2002 roku, pozniej rozmawialismy ze soba na gg do pazdziernika 2002 na poczatku listopada sie spotkalismy i od tamtej pory juz sie nie rozstajemy, no chyba ze maz jedzie w delegacje lub na szkolenie. W listopadzie tego roku stumna nam razem 3 latka :)

Odpowiedz
Gość 2009-10-23 o godz. 22:28
0

Ja też mam męza z sieci :) Poznaliśmy się prawie 5 lat temu.
Ale trochę trwało zanim sie spotkaliśmy w realu. Ja byłam wtedy jeszcze w innym związku, który dogorywał ale trudno było nam przeciąć tą pępowinę. Były rozstania i powroty. Cięzka sprawa.
Moja znajomosć internetowa była i czekała, az nie podjęłam ostatecznej decyzji o rozstaniu i spotkaniu w realu.
Zgodziłam sie wtedy na spotkanie - w koncu :)
Ja byłam jego czwartą randką tego dnia ;) . Własnie sprowadził sie do Wawy i starał się "zaaklimatyzowac" :)
Ale o tym dowiedziałam sie duuuuuużo później.
Mój obecny pomógł mi skutecznie zakończyć tamten zwiazek. Jestem dla niego pełna uznania tego jak sie zachowywał i to wszystko znosił.
Jakies 1,5 - 2 miesiące później przeprowadziłam sie do niego - ale tylko jedną nogą ;) Na stałe, oficjalnie zamieszkaliśmy 6 miesiecy później.
Rok temu był slub, poprzedzony 1,5 rocznym okresem "narzeczeństwa" :)

Odpowiedz
Kinia Jones 2009-10-23 o godz. 22:08
0

:D
A my się poznaliśmy przez randki.o2.pl :D Koleżanka mnie namówiła żebym się tam zarejestrowała :D

On mnie zaczepił, ja mu odpowiedziałam i po tygodniu już się spotkaliśmy :D I jak zaczęliśmy się spotykać to już nie skończyliśmy lol

Ślub wzięliśmy 11 czerwca w tym roku, tak jak zaplanowaliśmy chyba z miesiąc po tym jak się poznaliśmy lol

Odpowiedz
Kaskak1 2009-10-23 o godz. 22:06
0

Ja tez sie poznalam z moim mezem przez net. Bylo to ponad trzy lata temu. Niestety nie pamietam nazwy portalu, gdzie sie poznalismy (sympati jeszcze wtedy nie bylo). Po trzech miesiacach wymiany listow postanowilismy sie spotkac. A potem jeszcze troszke trwalo, zanim do nas dotarlo, co do siebie czujemy. Nie zakochalam sie w moim mezu przez internet :) Po poltoraroku znajomosci ( w realu) sie zareczlismy. A od roku jestesmy malzenstwem.
Kasia

Odpowiedz
Loxia 2009-10-23 o godz. 21:55
0

poznalismy się na sympatia.onet.pl
2 lata temu.
rok temu wzielismy cywilny ślub tydzień temu kościelny :)

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie