-
Agnieszka Kruk odsłony: 2111
Zdrowe - niezdrowe produkty dla dzieci?
Zapraszam do przeczytania http://www.przekroj.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1507&Itemid=48. Co na ten temat myślicie drogie Mamusie?
warszawską kranówkę, filtrowaną. Młoda częściej gotowaną, my częściej nie.
Odpowiedz
Przestawilismy sie na cisowianke (po testach konsumenckich - mam nadzieje, ze faktycznie niezaleznych ).
Mozna gdzies znalezc testy wod dla dzieci ?
Małemu dajemy tez wode dla dzieci nestle, bo ma poreczne male butelki, w sam raz do torby.
Na początku gerbera, teraz vitę, no chyba, że nie ma nic innego, to i kropla beskidu przejdzie.
OdpowiedzNo właśnie w takim razie jaką wodę dajecie maluchom? Jakoś warszawska kranówka nie przemawia do mnie zbytnio A do tej pory Szymek dostawał Zywca
OdpowiedzO Żywcu wiedzialam, zresztą i tak go nie kupuję, bo jest niedobry w smaku. Najbardziej lubię wodę Vita i Primavera.
Odpowiedz
up :)
Shiadhal napisał(a):nooo... kolejna metoda pozyskiwania funduszy przez instytucje zwiazane glownie ze sluzba zdrowia.
mnie juz wieeeeele lat temu uswiadomil kumpel, syn lekarzy, co do tego jak przyznawane sa tego typu certyfikaty, rekomendacje i tym podobne.
czyli: nic nas nie zwolni od samodzielnego wczytywania sie w sklad produktow jesli chcemy wiedziec wiecej, niz producent zechcial powiedziec przez reklame czy hasla na opakowaniu.
Bluemendale napisał(a):żadna nowina - cale szcżęście zostałam uświadomiona przed pojawieniem się Miśka i zamiast sugerować się opiniami poprostu czytam skład.
Shiadhal napisał(a):zresztą to nie tylko produktów 'dzieciowych' dotyczy - te wszystkie margaryny dobroczynne dla serca i takie tam działają na podobnej zasadzie. owszem, są dobroczynne - w końcu kasa producenta idzie do instytutów kardiologicznych ;)
Sabcia - dokładnie to, co ty pomyslałam ;)
Ile z nas mamy żywiły wg schematów wprowadzania pokarmów? Jakie mleko dostawałyśmy? Z czego gotowały nam obiadki?
No i cała reszta typu własnie te landrynki, buty "po starszej siostrze" i cała reszta...
Ja tam staram się mierzyć w złoty srodek (hehe, a patrząc na to, co w koło, to w taki pozłacany bardziej ;) ) - nie przesadzać w żadną stronę.
BTW - mam po sąsiedzku plantatora, który dostarcza swoje warzywka do sklepów z żywnością ekologiczną - nie wiem, czy po takiej marchewce od niego podłoga pani z artykułu nie zrobiła by się jeszcze ciekawsza niż po tym słoiczku
Żywca nie pijemy nawet my - moja teściowa prowadziła hurtownię wód mineralnych - miała wyniki profesjonalnych badań i jasno z nich wynikało, że to gorsze od wody z kranu.
Danonków Zuza nie lubi - raz podałam i na tym sie skończyło. Podejrzewam, że były zbyt słodnie, a do tego nie jest przyzwyczajona.
Kupiłam Chrupaczki Czy jakoś tak Bobowity - ciasteczka. Po przeczytaniu składu stwoerdziłam, że jest bardziej skomplikowany od cisteczek Be-Be czy innych w tym stylu. Zjedliśmy je z mężem.
Podaję Małej to, co wydaje mi się dla niej odpowiednie. Ale też nie przesadzam z tylko tym, co najzdrowsze.
Szczerze mówiąc denerwują mnie takiego typu artykuły, moim zdaniem sieją niepotrzebną panikę wśród mam i za niedługo już właściwie nic nie będzie można podawać dziecią. Czasem zastanawiam się jakim cudem my jeszcze zyjemy, przecież gdy byłysmy małe nikt nie kontrolował jedzenia. Jadłyśmy parówki, oranżadki w proszku, landrynki w ktorych były tylko cukier i farba ) i co naprawdę tak strasznie teraz chorujecie? Bo ja jakoś nie.
Moim zdaniem zdrowy rozsądek jest tu najważniejszy.
Oliwka pije wodę z kranu, je parówki morlinki ( raz w tygodniu) , danonków nie je bo faktycznie po nich ulewa, poza tym są strasznie słodkie.
Mam mało zaufania do produktów różnego typu, ktore mają mieć cudowne właściwości od kiedyw Wyborczej przecyztałam dwa artykuły. Jeden o Actimelu - kiedy dziennikarka włączyła się w akcję w której po dwutygodniowym piciu actimela organizm ma być odporniejszy a jeśli będzie inaczej to zwrócą pieniądze. Drugi o tworzeniu różnych instytucji ( oczywiście fikcyjnych) typu : Instytut Dobrego Odżywiania itp. które zwykle rekomendują produkt. Dziennikarz odszukał te placówki, okazało się, że są to one nieprawdziwe, a stworzone by podać ich nazwę w reklamie i uwiarygodnić działanie produktu.
Co do produktów wymienionych : wodę pije Gabi od urodzenia przegotowaną z kranu, parówek nie daję - sama jem rzadko a wiadomo co w tej parówce siedzi, nikt mi nie powie, że za 10 zł za kilo w parówce jest mięso cielęce najwyżeszego sortu. Danonków jeść nie może ze względu na skazę białkową. O wpadkach ze słoickzowym jedzeniem można czasem przecyztać na forum gazety, o pleśni i innych takich.
Tak na serio to na tym świecie jest mało rzeczy zdrowych, o ile jeszcze jakieś są.
Marcel jeszcze nie zaczął jeść nic z tego co tam podają...Ale od zawsze bylam przekonana zgodnie z sugestią na opakowaniu, ze Zywiec to najlepsza woda dla malucha...
mam nadzieje, ze za czas jakis nie wyplynie jakas wtopa ze sloikowym jedzeniem
:o :o :o
Żywiec Zdrój i Danonki stanowiły istotną część diety Julki
natalia25 napisał(a):A zdrugiej strony przykre jest to, że w naszym pięknym kraju szpitale właśnie w taki sposób muszą zarabiać na swoje utzrymanie
O ile to rzeczywiście całe szpitale na tym zyskują, a nie tylko konkretne osoby
Podobne tematy