• ewa78 odsłony: 5487

    Jak zachować zimną krew przy dziecku?

    Jak to jest z Wami? Czy macie chwile kiedy zaciskacie pięści, żeby zdusić w sobie nerwy?Zawsze cechował mnie spokój i rozwaga, ale teraz muszę się przyznać, że nerwy mi puszczają. Muszę czasem "walczyć" z upartą córką i przeraża mnie ten fakt. Karolek też różki pokazuje. Coraz częściej zdarzają się sytuacje, w których muszę być "Salomonem" . Sprzeczki pomiędzy dziećmi już się pojawiają codziennie.Powiedzcie jak zachować "zimną krew"?

    Odpowiedzi (15)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-07-10, 08:04:05
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
ewa78 2009-07-10 o godz. 08:04
0

I jak tu nie krzyknąć na dziecko jeśli jest taka sytuacja:
Mamy do pracy na 8.00, ja już jestem gotowa, mąż prawie, a Emka leży uśmiechnięta w łóżku i nie docierają moje prośby żeby wstała i się ubrała. Dodam, że jest już godzina 7.30. Mówię, proszę, powtarzam po 20 razy to samo i nic. W końcu wyprowadza mnie z równowagi i zaczynam krzyczeć. Jest godzina 7.40 w końcu muszę ją na siłę wyciągać, ona już płacze....przychodzi niania Lolka i mi jest głupio. Spod domu wyjechaliśmy o 7.50 A jeszcze Emkę do przedszkola trzeba zawieźć....
Jaka jestem zła i wściekła. wrrrrr

Odpowiedz
Och 2009-06-26 o godz. 21:05
0

Ja siedzę od poniedziałku w domu z Dominiką i już moje zapasy cierpliwości się kończą. Podziwiam więc kobiety, które nie pracują tylko opiekują się własnymi dziećmi 24 h na dobę. Osobiście chybabym zwariowała

Monia, nie doradzę nic innego jak asia_asica. Jeśli masz możliwość zostaw małą na kilka godzin, idź się zrelaksuj, spotkaj z koleżankami. WIem, że trudno, bo sama nie potrafiłam, ale uwierz, że to naprawdę działa!

Odpowiedz
ewa78 2009-06-26 o godz. 13:27
0

asia_asica napisał(a):Mnie najbardziej denerwują sytuacje gdy Oliwia coś sobie wymyśli i wymaga ode mnie realizaji swoich dziwactw. Np. mówi mamo weź mnie za rękę tak bardzo mocno. Ja ją biorę i wychodzimy po schodach ona się nagle wyrywa, schodzi na dół i wściekła krzyczy, miało być MOCNO !! Chce żebym po nią zeszła i chwyciła ją jeszcze raz tylko mocniej. Nie wiem co wtedy robić, zejśc do niej, czy może nie schodzić. Najwłaściwszym rozwiązaniem wydaje mi się wyjście na górę i poczekanie aż przyjdzie sama ale ponieważ mieszkamy w bloku, a ona gdybym sobie poszła zaczęłaby krzyczeć wolę szukać innych rozwiązań. Zastanawiam mnie dlaczego ona wymyśla takie dziwactwa i później pilnuje ich realizacji. Jak to widzę przypomina mi się film "Dzień świra" Najgorsze jest to, że nie wiem co mam robić.

asia_asica
Mogę Ci tu podać rękę. Jak to przeczytałam przed oczami stanęła mi moja Emilka i jej zachowania, równie dziwaczne. Też potrafi stanąć w jednym miejscu na klatce schodowej i krzyczeć, że miałam iść OBOK niej a nie trzy kroki przed nią. Stoi jak wryta i każe mi zejść po nią. I ja głupia schodzę, bo też chcę uniknąć sytucji jaki opisałaś. Dodam, że moja panna jest w podobnym wieku co i Twoja. Może to TEN wiek dziwactw i takiego zachowania.

Odpowiedz
asia_asica 2009-06-26 o godz. 09:55
0

Mnie najbardziej denerwują sytuacje gdy Oliwia coś sobie wymyśli i wymaga ode mnie realizaji swoich dziwactw. Np. mówi mamo weź mnie za rękę tak bardzo mocno. Ja ją biorę i wychodzimy po schodach ona się nagle wyrywa, schodzi na dół i wściekła krzyczy, miało być MOCNO !! Chce żebym po nią zeszła i chwyciła ją jeszcze raz tylko mocniej. Nie wiem co wtedy robić, zejśc do niej, czy może nie schodzić. Najwłaściwszym rozwiązaniem wydaje mi się wyjście na górę i poczekanie aż przyjdzie sama ale ponieważ mieszkamy w bloku, a ona gdybym sobie poszła zaczęłaby krzyczeć wolę szukać innych rozwiązań. Zastanawiam mnie dlaczego ona wymyśla takie dziwactwa i później pilnuje ich realizacji. Jak to widzę przypomina mi się film "Dzień świra" Najgorsze jest to, że nie wiem co mam robić.

Monia gdy Oliwia przyszła na świat reagowałam podobnie jak ty. Czułam się z tym strasznie. Mój dół pogłębiał dodatkowo fakt, że nie poradziłam sobie z kramieniem piersią i szybko zaczęłam dawać dziecku butelkę. Miałam depresję poporodową, czułam się bezsilna i zmęczona, większość czasu spędzałam z dzieckiem sama i to wszystko powodowało, że czasem wybuchałam. Nie wiem czy ktoś ci pomaga przy malutkiej ale najlepszą radą na twoje nerwy byłby wypoczynek i zajęcie się na chwilę czymś innym niż opieka nad dzieckiem.

Odpowiedz
Gość 2009-06-25 o godz. 23:23
0

Kurde a co ja mam powiedzieć ??
Jestem mamą od niedawna a kompletnie nie mam cierpliwoście...jest mi tak przykro i czuje się tak cholernie podle...bo jak można krzyczeć na 4 miesięczne dziecko, które nic nie rozumie i nie wie ,że źle robi...nie umiem sobie z tym poradzić...jak się zdenerwuje i krzyczę to potem cały dzień płaczę...i próbuje jej to zrekompensować...ale się niestety nie da...ona jest taka kochana...ale ja tak szybko wybucham, denerwuje się...
Może Wy wiecie jak sobie mogę z tym poradzic...bo sama nie umiem...i tak mi wstyd

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-06-19 o godz. 09:35
0

My mamy patent na powrót do domu, mówię że albo wujek przyjechał albo tatuś przyszedł z pracy, a najlepiej działa tekst: choć Misiu mam da ci puk puk. Działa natychmiastowo. (wiem że takie przekupstwo to nie metoda wychowawcza, ale na ten moment nic innego mi do głowy nie przychodzi)

Odpowiedz
Gość 2009-06-18 o godz. 20:00
0

laureline napisał(a):To mam do Was pytanie.
Jestescie na placu zabaw, jest duzo dzieci. Jednak musicie sie zbierac, poniewaz macie pilna sprawe. Norma jest ze dzieci isc nie chca, to logiczne. Jaka macie/mialyscie metode na zalatwienie tego bez placzu ?
Przestalam z nia chodzic w takie miejsca, gdy jestesmy tylko my dwie, bo o powrocie nie ma najmniejszych szans
Ja przeważnie tłumacze jej że jutro przyjdziemy.
Albo przekupuje ją tik takami które czekają na nią w domu.
Czasem oczywiscie to nie działa.
no i napewno moje dziecko niedługo nie bedzie takie głupiutkie, żeby jej każdy kit wcisnąc.

Wiem że nie powinnam ją przekupywac, ale i tak zanim dojdziemy do domu to ona o tych tik takach zapomina, bo mamy sąsiadke młodszą o 8 miesiecy od mojej klaudi i zawsze sie pyta jak juz wchodzimy pod schody co robi Ala?

Odpowiedz
ewa78 2009-06-18 o godz. 17:15
0

No problem jest z powrotami do domu jeśli miejsce, w którym się znajdujemy jest atrakcyjne.
Zdarza się, że daje się grzecznie namówić do powrotu, ale najczęściej zabieram go z krzykiem i na siłę pakuję do wózka. W wózku mam zwykle coś słodkiego albo picie i próbuję go przekupić. Wsadzam mu smoka (a nie powinnam) i jakoś z żalem ale wracamy do domu. Już z Emką jest prościej pod tym względem i zwykle grzecznie wraca.

Odpowiedz
laureline 2009-06-18 o godz. 16:03
0

To mam do Was pytanie.
Jestescie na placu zabaw, jest duzo dzieci. Jednak musicie sie zbierac, poniewaz macie pilna sprawe. Norma jest ze dzieci isc nie chca, to logiczne. Jaka macie/mialyscie metode na zalatwienie tego bez placzu ?
Przestalam z nia chodzic w takie miejsca, gdy jestesmy tylko my dwie, bo o powrocie nie ma najmniejszych szans

Odpowiedz
ewa78 2009-06-18 o godz. 15:47
0

Inny też jet Lolek jak siedzi z opiekunką a inny jest jak jest z nami :o

Wszysto się da wytłumaczyć. Na pewno. Bez nerwów.

Odpowiedz
Reklama
laureline 2009-06-18 o godz. 13:09
0

no wlasnie Justyska gdzie lezy problem?????????
Rozalka inaczej sie zachowuje jak przychodza znajomi - jest agresywna, popisuje sie, tak samo na dworze. W domu gdy jestesmy sami jest inna. Gdzie popelniamy blad?

Odpowiedz
Gość 2009-06-18 o godz. 11:52
0

to fakt czasem jest bardzo ciężko, ja narzekać nie mogę bo większość obowiązków wychowawczych przejęła teściowa. Nie skarży się, czesto chwali że Michał grzeczny i usłuchany (poza wyjątkami). Lecz po naszym powrocie z pracy, wstępuje mały diabełek. Czasem po dwóch godzinach mam dość, weekendy też nie należą do spokojnych, na dworze ucieka mi z uśmiechem na ustach, perfidnie robi na złość czasem wpada w histerię nawet na palcu zabaw. Nie wiem dlaczego takie zachowanie ma miejsce tylko przy rodzicach, a przy babci anioł. Moze zrobiłam z mężem jakiś radykalny błąd wychoawczy, albo za dużo mu pozwalamy i nas po prostu wtczuł?

Odpowiedz
ewa78 2009-06-18 o godz. 11:35
0

Ręce czasem opadają i człowiek sam na siebie jest zły, że krzyknie na dziecko. Ale jeśli tłumaczenia, prośby nie pomagają? Inaczej też jest jak dziecko już potrafi prowadzić dyskusje i jest nieziemsko uparte (to po tatusiu). Dochodzi też drugie, które zaczyna się orientować co to jest walka o zabawkę i wykorzystuje już siłę swoich dłoni i słabe punkty swojej siostrzyczki (ciągnie za włosy). Kiedy zabieram Lolka od Emki, żeby jej nie ciągnął czy bił, on dostaje dzikiej furii i w powietrzu kopie nogami i krzyczy w niebogłosy. Ciężko jest też tłumaczyć, jedno nie rozumie nic i jedyną regułą postępowania dla niego to "wszystko jest moje i tylko moje. To co jest Twoje to tak naprawdę jest MOJE", a drugie mimo, że już ma parę lat to też nie rozumie dlaczego ma zrezygnować z czegoś dla młodszego.

Laureine, zabawa dopiero się zacznie.....

Odpowiedz
laureline 2009-06-18 o godz. 10:53
0

u nas nie bardzo dzialaja, tego typu kary..... u nas nic nie dziala tak naprawde i Ewa ja po prostu Cie podziwiam. Powoli zaczynam wpadac w panike nie dlugo tez bedzie nas wiecej i co to dopiero bedzie...

Tlumaczenie nie pomaga, kary typu masz siedziec w swoim pokoju nie skutkuja, bo od razu zaczyna sie rzucanie na ziemie i histeria. Na krzyk odpowiada krzykiem i mnie samej nieraz nerwy wysiadaja.

Ostatnio gdy probowalam Rozi wlozyc do wozka wyrwala mi sie (jakies 15 metrow, gdzie nie moglam jej dogonic) i wybiegla na ulice cale szczescie zdazylam ja zlapac i wciagnac na chodnik, gdybym nie zdazyla, zostalaby pewnie pod kolami smieciarki, ktora akurat jechala. Zostawilam wozek, wzielam Rozi do domu i dalam jej konkretnego klapsa - a potem siedzialam na ziemi i ryczalam jak glupia.

Co robic w takich sytuacjach, kiedy one nie chca nas w ogole sluchac????????
Moja kuzynka ma takze dwojeczke rozrabiakow, wlasnie mysli powaznie o solo wakacjach, bo juz nie daje rady

Czy sa mamy, ktore daja sobie rade i maja zloty srodek?

Poza tym to sa okresy - jest wszystko dobrze jest usluchana, a potem kilka dni, w ktorych daje nam konkretnie w kosc.

Odpowiedz
Magdalena_28 2009-06-18 o godz. 10:32
0

nie wiem czy powinnam się wypowiadać w tym temacie - bo mamą jeszcze nie jestem

zajmowałam się dziećmi w Stanach - gdzie ponad rok byłam au pair
tam nie wolno podnosić głosu na dzieci, nie mówiąc o klapsie :| Kiedy 3-letnia Nora zaczynała dokazywać (np. po wypicu soku pamarańczowego czy zjedzeniu kilku herbatników wg. Mary podnosił jej się poziom cukru we krwi ) kazałam jej siedzieć przez 3 min. w milczeniu - w takim dużym fotelu w living roomie i to pomagało. Owszem zdarzało się, że Nora zabierała Matthew zabawki i uciekała ... ale jeśli było to zbyt często- lądowała w fotelu

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie