-
Gość odsłony: 11524
30-sto latki i kryzys?
Trzydziesci lat skonczylam w ubieglym roku.
Do tej pory nie zauwazylam zadnych objawow kryzysu. ;)
Co wiecej, moje zycie z uplywem czasu staje sie coraz ciekawsze i bardziej wartosciowe.
Człowiek po 30-tce zaczyna się spieszyć ;) przed 40-tką nie wiem dlaczego ale prześladuje mnie ten pośpiech ;)
30-tka przełamuje kompleksy, czuję się taką dojrzałą, znającą swoją wartość kobietą. Fajne uczucie !
Kryzys po 30? Nie wiem co to jest. To najpiękniejsze moje lata!!!! Rewelacja! Ciekawe co będzie po 40... Mam nadzieję że jeszcze lepiej
Odpowiedz
Najwiekszy kryzys przezyłam kończac lat 19.To było moje ostatnie -naście i myślałam, ze zaraz potem nastapi koniec lol Kolejna fatalne przezycie to tzw. ćwierćwiecze.Brrr....
Teraz przekroczyłam magiczną 30-tkę. Zero kryzysu. Zrobiłam podsumowanie.Wszystko ułozło sie na opak.I tak jest fajnie jak sie okazuje. W kiosku jak prosze o bilet dostaję ulgowy i strasznie mnie to wkurza, choc znajomi tez mi 6 odejmują. A ja czuję sie jak kobieta 30-letnia , świadoma swej urody(od razu widac, ze sacze browarek i pisze głupoty) 8)
Mama sie martwi tylko, że wciąz nie dorosłam do macierzyństwa a ja uczucia macierzyńskie przelewam na piesy.
Jak mam depresję , to umawiam sie na randkę z własnym Męzem a Panowie w pracy mnie skutecznie dowatościowywuja.
No i libido w górę 8)
Ostatnio na stacji benzynowej ,pan ekspedient zapytał mnie o dowód ,kiedy poprosiłam o marlboro (fuj ,niezdrowo)
i jak rozumiem ,ten pan se tak zażartował ......
Choc ze dwa lata temu zdarzyła mi sie podobna sytuacja (tez na stacji ,tylko innej)
Śmiem podejrzewac ,że to moze ten sam Pan...
Jeździ po Polsce ,najmuje sie na stacjach benzynowych i poprawia samopoczucie palącym trzydziestkom ;)
chcialam sie zasmiac, powiedziec ze mnie to nie dotyczy ale...
przypomnialam sobie chwile gdy ustalalismy date slubu. zazartowalam wtedy (czy aby napewno) ze moze byc kazdego dnia byle przed 30-tka. Slub bierzemy dokladnie dwa tygodnie przed moimi 30 urodzinami :)
Nie czuje sie na ten wiek. Ale ja generalnie mam problem z dojrzaloscia co uslyszalam nawet od szefa na ostatniej rozmowie rocznej
Pamietam natomiast dobrze ze kryzysem dla mnie bylo przejscie z "nascie" na "dziescia" i swiadomosc ze juz nikt o mnie nie powie nastolatka.... :)
AGABORA napisał(a):dobbi napisał(a):moze to polega na tym, ze ja po prostu nie czuje sie na swoj wiek, caly czas zyje w przeswiadczeniu ze mam gora 20 lat. czasem lapie sie na tym ze idiotycznie sie smieje z czegos, co nie smieszy nikogo, albo lapie dziwne makabryczne glupawki a to przeciez nie przystoi kobiecie w moim wieku! moze w tym przekonaniu utwierdzaja mnie tez uwagi, ze nie wygladam na 31 lat?
ja nawet nie ubieram sie jak 30 -latka powinna...mowie to porownujac sie do rownolatek z pracy, ktore wbijaja sie w garsonki, szpilki, itd...a ja w dzinsach, koszulkach, sweterkach, itd....
Dobbi ...czy Ciebie jest dwóch .yyy....dwie
ta druga
to ja .. :D
SIOSTROOOO syjamsko!
pojdz w me ramiona :D
Lillan napisał(a):ampa napisał(a):po trzydziestce kobieta ma się najlepiej
ma unormowane życie zawodowe i jest finansowo niezalezna
wie czego chce i jak to osiągnąć
jest mężatka albo rozwódką albo za mąż wyjść zamierza albo i nie -wszystko jak chce
zna siebia
lubi siebia
wygląda jak wygąda i wie że płakac z tego powodu nie trzeba
pryszcze jej rzadko wyskakują
nikt jej nie zarzuci że młoda i głupia
ale i nikt nie powie Starucha
seks jest świetny- w ciąże się zajśc nie boi bo najwyżej zajdzie więc kocha się bez stresu
To nie zycie 30-klatki, tylko marzenie 30-latki ;)
O przepraszam, to jest jak najbardziej moje życie 8)
Lillan napisał(a):ampa napisał(a):po trzydziestce kobieta ma się najlepiej
ma unormowane życie zawodowe i jest finansowo niezalezna
wie czego chce i jak to osiągnąć
jest mężatka albo rozwódką albo za mąż wyjść zamierza albo i nie -wszystko jak chce
zna siebia
lubi siebia
wygląda jak wygąda i wie że płakac z tego powodu nie trzeba
pryszcze jej rzadko wyskakują
nikt jej nie zarzuci że młoda i głupia
ale i nikt nie powie Starucha
seks jest świetny- w ciąże się zajśc nie boi bo najwyżej zajdzie więc kocha się bez stresu
To nie zycie 30-klatki, tylko marzenie 30-latki ;)
wypowiem sie jak będę ją mieć...
powyższe to wykładowczyni mojej stwierdzenia- a madra jest babeczka więc uwierzyłam
ampa napisał(a):po trzydziestce kobieta ma się najlepiej
ma unormowane życie zawodowe i jest finansowo niezalezna
wie czego chce i jak to osiągnąć
jest mężatka albo rozwódką albo za mąż wyjść zamierza albo i nie -wszystko jak chce
zna siebia
lubi siebia
wygląda jak wygąda i wie że płakac z tego powodu nie trzeba
pryszcze jej rzadko wyskakują
nikt jej nie zarzuci że młoda i głupia
ale i nikt nie powie Starucha
seks jest świetny- w ciąże się zajśc nie boi bo najwyżej zajdzie więc kocha się bez stresu
To nie zycie 30-klatki, tylko marzenie 30-latki ;)
Ampa świetnie powiedziane/napisane :D
Ja też uważam, że z każdym rokiem zyskuje wiele - wolność, niezależność, spokój emocjonalny (jeszcze niedawno drobnostka wyprowadzała mnie z równowagi), ustawiłam swoją hirarchię wartości, jestem bardziej pewna tego co robię itp. itd.
Chyba muszę poczekać, aż będę po 30-tce to i hormony wystopują ;)
Kryzys???
"Życie zaczyna się po trzydziestce"
i jak mawiała moja wykladowczyni z historii sztuki (osoba 60letnia wyglądająca na trzydzieści parę...)
po trzydziestce kobieta ma się najlepiej
ma unormowane życie zawodowe i jest finansowo niezalezna
wie czego chce i jak to osiągnąć
jest mężatka albo rozwódką albo za mąż wyjść zamierza albo i nie -wszystko jak chce
zna siebia
lubi siebia
wygląda jak wygąda i wie że płakac z tego powodu nie trzeba
pryszcze jej rzadko wyskakują
nikt jej nie zarzuci że młoda i głupia
ale i nikt nie powie Starucha
seks jest świetny- w ciąże się zajśc nie boi bo najwyżej zajdzie więc kocha się bez stresu
i...przez dwa lata zajeć różne tego typu kwiatki nam szanowna pani doktor serwowała a ja jeszcze rok musze czekać aż zacznie sie moje życie lol ale obecnie czuję sie ze swoim wiekiem świetnie-chyba dzięki wolnosci, niezalezności i pewnosci siebie-chociaż nadal żałuję że nie jestem wyższa lol
Yagutka pozytywne nastawienie jest przynajmniej połową sukcesu i chciałabym je mieć.
Ja nie wiem czy to co występuje u mnie to kryzys 30-latki, hormony, czy zwykłe przemęczenie.
Wiem natomiast, że dla mnie brak dziecka (z wyboru, a nie konieczności) byłby porażką życiową. :(
Kinia napisał(a):Jestem zadowolona z siebie (raczej ;) ), skończyłam studia, mam dobrą pracę, kochaną rodzinę, niezbyt wielkie, ale własne i miłe (nie licząc bałaganu poremontowego, ale mąż musi mieć wenę ) mieszkanie, cofając czas nieczego nie zmieniłabym, ale dołuje mnie pędzący CZAS.
Np. wymarzyłam sobie trójkę dzieci, a teraz na pierwsze nie mogę się zdecydować, bo jeszcze nie czuję instynktu (?), a z drugiej strony czuję oddech CZASU na karku .... brrrrrr
Właściwie ten kryzys 30-latki objawia się głównie w sferze dziecięcej, chciałabym żeby czas na kilka lat się zatrzymał
Tak generalnie to pod tym mogłabym się podpisać :D
I też teraz chciałabym żeby czas się zatrzymał i żebym zdążyła mieć te dzieci.
Ale z drugiej strony, jeżeli się nie uda, nie będę rozpaczać i nie będę twierdzić, że nic w życiu nie osiągnęłam, bo nie miałam dzieci czy cos w tym stylu.
Trza być zadowolonym z życia i tyle :)
Kinia napisał(a):K2 napisał(a):jezeli zas, czuje sie, ze moglo sie osiagnac wiecej, zobaczyc wiecej, rpzyzyc wiecej, to kryzys mozna miec niezaleznie od wieku.
zgadzam się, tylko czy człowiek nie jest tak skonstruowany, że ciągle chce więcej ?
no tak, ale z drugiej strony nie można wpadać w taki nastrój, że zostało tak mało czasu (w sensie już mam 30 lat, więc zaraz prawie że umieram i nic nie zdążę zrobić) i siedziec, rozpaczać i wpadać w depresję, bo się nie zdążyło...
Ja w sumie nie zdążyłam zrobic paru rzeczy, bo jednak przed 30 chciałam mieć to pierwsze dziecko, ale swojego męża poznałam dopiero teraz, więc cóż, wszystko się przesunęło. I nie rozpaczam, bo wiem, że było warto czekać ;)
Kinia napisał(a):
Głównie właśnie dziecko miałam na myśli pisząc o odpowiedzialności i poważnych decyzjach. Nie mogę powiedzieć, że "nie mam ochoty", ale chciałabym wiedzieć, że mam jeszcze czas na tę decyzję jednocześnie nie narażając swojego dziecka na posiadanie starej matki
Eee tam, z tymi starymi matkami ;)
Ja może jestem przyzwyczajona, bo moja mama mnie rodziła po 30 i jej siostra też rodziła po 30, więc w bardzo bliskim otoczeniu mam kobiety, które w tamtych czasach (o rany, ja to zabrzmiało ;) ) tak zdecydowały. Myślę, że nam jest łatwiej.
AGABORA napisał(a):dobbi napisał(a):moze to polega na tym, ze ja po prostu nie czuje sie na swoj wiek, caly czas zyje w przeswiadczeniu ze mam gora 20 lat. czasem lapie sie na tym ze idiotycznie sie smieje z czegos, co nie smieszy nikogo, albo lapie dziwne makabryczne glupawki a to przeciez nie przystoi kobiecie w moim wieku! moze w tym przekonaniu utwierdzaja mnie tez uwagi, ze nie wygladam na 31 lat?
ja nawet nie ubieram sie jak 30 -latka powinna...mowie to porownujac sie do rownolatek z pracy, ktore wbijaja sie w garsonki, szpilki, itd...a ja w dzinsach, koszulkach, sweterkach, itd....
Dobbi ...czy Ciebie jest dwóch .yyy....dwie
ta druga
to ja .. :D
E tam, jest nas więcej :)
Ja chodzę na imprezy, gdzie średnia wieku oscyluje w okolicy 20 lat, niektórzy z naszych znajomych dopiero zdawali teraz maturę itp, itd..
A stroj to mam wybitnie pod siebie, a nie pod wiek - na szczęście pracuję w domu, nie mam szefa, więc mogę się ubierać absolutnie we wszystko co mi pasuje :D
zapewne masz racje, jak wygladaja hormony w wieku 30 lat nie mam pojecia ;)
ale tak sobie kombinuje...
jezeli mialam poprac, pojsc na dlugi spacer, zobic porzadek w ksiazkach, skoczyc na zakupy, trzymac diete i poczytac prase zwiazana z robota, a zamiast tego spedzialm caly dzien sleczac przed TV i ogladajac jakies zupelnie durne programy i zamowilam KFC - to bede miala kaca moralnego. jezeli zas zrobie wszystko co sobie zalozylam, to mimo, ze nie mam sily ruszyc reka czy noga, to to nie jest w stanie tego dobrego samopoczuccia mi popsuc.
nie umiejszam roli hormonow w naszym zyciu, ale obwiniac hormony o calkowita odpowiedzialnosc za kryzys tez nie mozna.
ktos madry kiedys powiedzial - zyj tak, jakby kazdy dzien byl Twoim ostatnim. czy zyjac wedle tej maksymy bedzie sie mialo kryzys? (ok, zakladam, ze nie mamy do czynienia z psychopata i umiemy sobie zdawac spawe z konsekwencji naszych dzialan)
Jestem zadowolona z siebie (raczej ;) ), skończyłam studia, mam dobrą pracę, kochaną rodzinę, niezbyt wielkie, ale własne i miłe (nie licząc bałaganu poremontowego, ale mąż musi mieć wenę ) mieszkanie, cofając czas nieczego nie zmieniłabym, ale dołuje mnie pędzący CZAS.
Np. wymarzyłam sobie trójkę dzieci, a teraz na pierwsze nie mogę się zdecydować, bo jeszcze nie czuję instynktu (?), a z drugiej strony czuję oddech CZASU na karku .... brrrrrr
Właściwie ten kryzys 30-latki objawia się głównie w sferze dziecięcej, chciałabym żeby czas na kilka lat się zatrzymał
oczywiscie (ogromnie oczywiscie ;) ). ale to, ze dazymy do czegos lepszego caly czas jest czyms zupelnie innym niz zadowolenie z dotychczasowych osiagniec. jezeli patrzac na swoje zycie widzi sie kupe straconych okazji, wstydliwych sytuacji, momentow o ktorych chce sie zapomniec i nie jest to rownowazone sukcesami, to nie mozna byc zadowolonym z siebie. jezeli jednak sukcesy przywazaja i czujesz, ze mozesz byc z siebie dumna, to to jest tylko inspiracja na przyszlosc.
Odpowiedz
K2 napisał(a):jezeli zas, czuje sie, ze moglo sie osiagnac wiecej, zobaczyc wiecej, rpzyzyc wiecej, to kryzys mozna miec niezaleznie od wieku.
zgadzam się, tylko czy człowiek nie jest tak skonstruowany, że ciągle chce więcej ?
ja mialam w 20 urodziny jak sobie zdalam sprawe, ze nie jestem juz nastolatka, tylko kilkudziesieciolatka :D
jezeli ktos jest zadowolony ze swojego zycia, to nie bedzie mial kryzysow, nie wazne czy ma lat 15, 30 czy 60. jezeli zas, czuje sie, ze moglo sie osiagnac wiecej, zobaczyc wiecej, rpzyzyc wiecej, to kryzys mozna miec niezaleznie od wieku.
Yagutka napisał(a):Jedynym małym problem jest to, że absolutnie nadal nie mam ochoty na dziecko, a wiem, że teraz to im dalej, tym gorzej ....
Głównie właśnie dziecko miałam na myśli pisząc o odpowiedzialności i poważnych decyzjach. Nie mogę powiedzieć, że "nie mam ochoty", ale chciałabym wiedzieć, że mam jeszcze czas na tę decyzję jednocześnie nie narażając swojego dziecka na posiadanie starej matki
dobbi napisał(a):moze to polega na tym, ze ja po prostu nie czuje sie na swoj wiek, caly czas zyje w przeswiadczeniu ze mam gora 20 lat. czasem lapie sie na tym ze idiotycznie sie smieje z czegos, co nie smieszy nikogo, albo lapie dziwne makabryczne glupawki a to przeciez nie przystoi kobiecie w moim wieku! moze w tym przekonaniu utwierdzaja mnie tez uwagi, ze nie wygladam na 31 lat?
ja nawet nie ubieram sie jak 30 -latka powinna...mowie to porownujac sie do rownolatek z pracy, ktore wbijaja sie w garsonki, szpilki, itd...a ja w dzinsach, koszulkach, sweterkach, itd....
Dobbi ...czy Ciebie jest dwóch .yyy....dwie
ta druga
to ja .. :D
Hmm, 30 skończyłam w tym roku.
Kryzys? Rzekłabym wprost przeciwnie - w tym roku wyszłam za mąż, w końcu zawodowo robię to co lubię (i dlatego wychodzę na pracoholika, hehe), grono znajomych jest w sumie większe i bardziej stabilne niż kiedyś, same zalety ;) Jednym słowem stabilizacja prawie na wszystkich frontach ;)
Jedynym małym problem jest to, że absolutnie nadal nie mam ochoty na dziecko, a wiem, że teraz to im dalej, tym gorzej .... Ale mówie do siebie, że tak naprawdę to będę się martwić po skończeniu 35 lat i już.
A czuję się lepiej niż na studiach, bo imprezuję więcej, mogę robić więcej, kupować więcej itp ;)
Chyba dopadł i mnie mały kryzys 30-latki (choć jeszcze 1,5 roku do tej magicznej liczby ;)
Mam wrażenie, że czas pędzi jak wariat, a ja beztrosko stoję w miejscu
Czas na poważe decyzje, czas na odpowiedzialność, ale ja się czuję jakbym cały czas miała 20 lat ;)
Do trzydziestki brakuje mi jeszcze 2 lat, ale od jakiegos czasu coraz częściej zaczynam myśleć o tym, co za mną, a co jeszcze przede mną... kim jestem, jak się dotychczas zmieniłam, co do tej pory osiagnęłam, a co jeszcze osiagnąć bym chciała... Wcześniej tak dużo o tym nie myślałam... I śmieszne jest to, że z jednej strony cały czas czuję się tą samą dziewczyną co 10 lat temu, a z drugiej mam świadomosć, jak bardzo przez te ostatnie 10 lat się zmieniłam!
Czy to już kryzys 30-stolatki? ;) Może odpowiem za 2 lata :)
koncze w grudnia, ale okres przelomowy juz chyba odczuwamelek napisał(a):
ogólnie czasami czuję się jak pani w średnim wieku.. ja chcę mieć 20 lat..
zaczyna mi lekko przeszkadzac moj wiek, czepiam sie zmarszczek, mniej mi sie bawic chce i ciagle nie jestem mama...
Mnie do 30-tki zostały jeszcze prawie 3 lata. Ale.......... - jest ok, kiedy jestem z równolatkami, źle reaguję na małolaty (czyli 20-tki).
Jeszcze nie panikuję, ale "stresa" małego mam im bliżej tej magicznej granicy.......
Juz niedlugo stuknie mi 28. rok i chyba zaczynam odczuwac cos w rodzaju kryzysu trzydziestkowego lol Trudno to opisac...
Takie uczucie rozdwojenia miedzy wlasnym samopoczuciem (wciaz czuje sie jak "durna nastolata" ;)) a wiekiem metrykalnym.
Zlosc w zwiazku z pierwszym siwym wlosem, kolejnym dodatkowym a niepozadanym kilogramem i oczekiwaniem na pierwsze zmarszczki.
Nostalgia, ze czas plynie i nic juz nie bedzie takie jak bylo, ze ja juz nigdy nie bede taka jak 10 lat temu, ze nie ma juz czasu na pewne rzeczy, ze czas beztroski bezpowrotnie minal.
Obawy w zwiazku z tym, ze na pewne rzeczy obiektywnie przyszedl juz czas, a ja wewnetrznie sie z tym nie zgadzam.
I takie tam inne pierdoly lol
Wiecej napisze, jak stuknie mi 30-tka.
a ja nie czuje zadnego przelomu, nie mam kryzysu ;) tylko czesciej mysle o tym ile czasu mi jeszcze zostalo i przeraza mnie ta mysl :o
Odpowiedz
30 lat skonczylam w tym roku w maju - nie mialam kryzysu ;)
Mysle, ze to bardziej sprawa naszego podejscia do zycia (pesymista/optymista). Dla kogos 30/40/50 lat to poczatek drogi, a dla innego - poczatek konca.
Kryzys mialam w dniu moich 29 urodzin, potem juz bylo tylko z gorki ;) Za kilka dni 33 urodziny mam nadzieje nie przyniosa jakiegos mega-dolka ;)
Z powazniejszych spraw... to teraz coraz czesciej przychodzi mi na mysl to ze jednak niewiele do tej pory osiagnelam a czas plynie nieublaganie i nie mam go juz tak wiele jak 10 czy nawet 5 lat temu... wiec najwyzsza pora zaczac cos osiagac, zaczac miec cos poukladane w zyciu.
Przezylam kryzys jak skonczylam 25 lat. Tak mnie to ogluszylo, ze mam juz cwiecwiecze za soba, ze w dolek wpadlam na kilka miesiecy. Nie ze 25 lat tylko dokladnie cwiercwiecze :)
do 30 mam rok i kilka miesiecy i chyba mnie to tak nie ogluszy, podejzewam ze jak mi 50 stuknie to bedzie podobnie :) a moze nie?
ja przekroczylam juz ta magiczna granice, ale kryzysu zero...i dobrze.
moze to polega na tym, ze ja po prostu nie czuje sie na swoj wiek, caly czas zyje w przeswiadczeniu ze mam gora 20 lat. czasem lapie sie na tym ze idiotycznie sie smieje z czegos, co nie smieszy nikogo, albo lapie dziwne makabryczne glupawki a to przeciez nie przystoi kobiecie w moim wieku! moze w tym przekonaniu utwierdzaja mnie tez uwagi, ze nie wygladam na 31 lat?
ja nawet nie ubieram sie jak 30 -latka powinna...mowie to porownujac sie do rownolatek z pracy, ktore wbijaja sie w garsonki, szpilki, itd...a ja w dzinsach, koszulkach, sweterkach, itd...
jedyna zagwozdke jaka mialam, to bylo przy 25 urodzinach, mialam przez moment poczucie ze trace cos nieuchwytnego (mlodosc? :)), wtedy zastanowilam sie pierwszy raz w zyciu nad tym co osiagnelam do tej pory i co zamierzam osiagnac.
Ja mam 33 lata, a kryzysu ani widu ani słychu ;) co prawda na swój wiek w ogóle się nie czuję i podobno nie wyglądam ;) cóż....
Dobrze mi z moją 30-stką :)
Oresteja napisał(a):Trzydziesci lat skonczylam w ubieglym roku.
Do tej pory nie zauwazylam zadnych objawow kryzysu. ;)
Co wiecej, moje zycie z uplywem czasu staje sie coraz ciekawsze i bardziej wartosciowe.
kurcze, ja też w zeszłym roku i też kryzysu ni widu ni słychu
Podobne tematy