• djf odsłony: 11504

    Spóźniający się faceci .....

    Dziewczyny, wprawdzie nie jest to mój problem póki co, ale zainspirowana opowieściami koleżanek i ostatnim 20 miutowym spóźnieniem się mojego kumpla na spotkanie postanowiłam obadać ;) temat.
    jak to jest? spóźniają się Wasze drugie połówki np na kolacje, później wracaja do domów niż mówią, odkładają naprawę kranu na "kolejny" raz bo "kolejne ważne spotkanie", spóźniaja się na urodziny do znajomych itp itd?

    jeśli tak to czy jakoś sobie z tym poradziłyście? czy też po prostu uznałyście, że OK, nie ma co robić problemu z niczego......

    Odpowiedzi (18)
    Ostatnia odpowiedź: 2009-09-23, 08:31:32
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Rosalinda 2009-09-23 o godz. 08:31
0

oj ja ze swoim tez mam przejścia...
może nawet nie tyle, że się spóźnia, co nie da się z nim umówić na konkretna godzinę...
najczęściej używa posiłków do okreslania czasu- przed obiadem, po obiedzie (po obiedzie może oznaczać godzinę 15, ale może być tez i 17)
ale pamiętam sytuacje, że zadzwonił z propozycja imprezy...
konczyłam zajęcia o 16, w domu byłam po 17, a kochany zapowiedział się na 18...
oczywiście gnałam, klęłam, wpadam do domu, myłam głowę w pośpiechu i bylejak byleby zdążyc na ta 18 !!!
mój facet tymczasem pojawił się przed 20 bo... jadł kolację

Odpowiedz
Gość 2009-09-23 o godz. 08:20
0

Moje kochanie raczej nie spoznia sie wracajac z pracy (albo uprzedza ze bedzie o innej porze), natomiast ma inna 'fajna' ceche lol kiedy wychodzimy sie spotkac ze znajomymi i widzi ze ja zaczynam sie denerwowac, bo jeszcze chwila i sie spoznimy, s p e c j a l n i e robi wszystko woooolnieeejj 'bo przeciez sie nie pali' lol lol uwielbiam to

Odpowiedz
Gość 2009-09-23 o godz. 08:09
0

Moj maz notorycznie sie spoznia wracajac z pracy. Zawsze wydaje mu sie, ze wyjdzie szybciej, potem cos go zatrzymuje...

Nauczylam go informaowac mnie o tym prostym sposobem - ja gotuje, wiec pytalam, na ktora bedzie na obiedzie. I obiad byl wlasnie na ta godzine, niezaleznie od tego czy przyszedl, czy nie. Ja jadlam cieple a on potem meczyl zimne jajko sadzone (ble), makaron z przyschnietym serem, rozgotowane risotto czy przypalona zapiekanke. Szybko zalapal, zwlaszcza, ze mi wystarczy, ze zadzwoni w czasie, o ktorym mial byc w domu z informacja, ze bedzie pozniej.

Odpowiedz
djf 2009-09-23 o godz. 04:59
0

no wlasnie...tak podczytuje to co napisalyscie i zgadzam sie z tym, iz spoznianie sie to brak szacunku, sama jestem punktualna - ok zycie w duzym miescie ma to do siebie ze mozna byc 5 - 15 minut pozniej bo korki bo wypadek itp, ale wtedy dzwonie i mowie - bede pozniej. denerwuje mnie straszliwie spoznianie sie innych....i czasem sie zastanawiam czy sie czepiem czy tez nie. moje kolezanki sa punktualne, a jak nie sa to znaja obsluge telefonu i potrafia prawidlowo odczytac godzine ;) w celu zawiadomienia delikwenta ze beda pozniej. z tego co slysze od zaobraczkowanych kumpeli (niektorych) czy tez "zajetych" ;) dziewczyn - to nie ejst to koniecznie norma jesli chodzi o facetow, szczegolnie jesli pary mieszkaja razem i np druga polowka mowi ze bedzie na kolacje na 18 a pozniej radosnie przybywa na 19 i nie widzi w tym nic zlego, badz tez sa takie sytuacje ze umawia sie z zona do kina a nastepnie zmienia plany - "bo jeszcze musze zalatwic to czy tamto" jakby "totamto" ;) nie moglo zostac zalatwione innego dnia.
moj eks byl bardzo punktualny (zegarek mozna bylo wedlug niego nastawiac) a jesli bylanagla zmiana planow to dzwonil i przepraszal. i uwazam ze tak jest idelanie. ale ok - nie zyjemy w idealnym swiecie i nie chce wyjsc na marudna stara panne ;) bo moze po prostu da sie zyc ze spoznialskimi i nie ma o co kruszyc kopii?......
gdy w trakcie rozmowy z dziewczyna jednego takiego spoznialskiego powiedzialam ze dla mnie to raczej nie do zaakceptowania i ze nie rozumiem jak sie mozna spozniac, bo przeciez kazdy dorosly ma zdolnosc planowania zarzadzania czasem itp - to uslyszalam, ze owszem ona to rozumie, ale zadne tlumaczenia do jej polowka nie docieraja....no wiec o co chodzi? faceci tak maja czy jak? czy ci ktorzy sie nie spozniaja to wyjatki?......normalnie umre w staropanienstwie ;)

Odpowiedz
Gość 2009-09-23 o godz. 04:35
0

Karlot, podpisuję się pod tym rączkami i nózkami:)

Mój "prawie były mąż" spóźniał się notorycznie i nie widział w tym żadnego problemu. Godzinne spóznienie było normą. Jego teksty "no przecież nic Ci się nie stało jak trochę poczekałaś" albo "no przeciez gdyby coś się działo, to bym zadzwonił" były na porządku dziennym.
Próbowałam z tym walczyć, prosiłam, żeby dzwonił jak ma się spóżnić i wywalczyłam...jak miał być o 18, to dzwonił o 18.30 i mówił, że się "godzinke" spóźni.
Aaaa...a na tekst "no przecież plany się zmieniają" mam alergię.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-09-23 o godz. 04:31
0

Blutka napisał(a):Bardzo nie lubi nie szanowania czyjegoś czasu, ale też wiedzy, godności i innych takich ;). No jest po prostu grzeczny chłopak. 8)

Mój ma tak, ale tylko w przypadku "obcych", czyli jak się umawia ze znajomymi, swoją rodziną, kim kolwiek bądź.
Jeśli zaś chodzi o powroty do domu, to jakoś zawsze się spóźnia od 1 godz wzwyż :lizak: Kiedyś powiedział, ze będzie za 5 min, to ja sruuu ziemniaki na ogień, a jemu coś odbiło i postanowił zrobić zakupy nagle, co ciekawe mnie zapomniał poinformować, no się ziemniaki rozjechały 8)

Odpowiedz
karlot 2009-09-23 o godz. 02:48
0

Uważam, że spóżnianie sie i nie poinformowanie osoby z ktora sie umówiło za brak szacunku. Moj eks dawał mi to odczuc az nadto- dla niego to była norma- a ja czekałam z nosem przy szybie Rozumiem, ze moze cos wypasc, sa rozne sytuacje, ale wtedy nalezy poinformowac!.
Uwazam, ze jesli komus zależy na drugim człowieku, jest człowiekiem odpowiedzialnym to nie robi takich rzeczy- i juz teraz wiem, że to nie jest "czepianie sie"- co kiedys probowano mi wmówic . Skoro ja szanuję innych, wymagam równiez szacunku dla siebie.
A w chwili obecnej - po własnych doswiadczeniach, wyznaje zasade- jak najdalej od ludzi nieodpowiedzialnych i nie szanujacych innych!.

Odpowiedz
Gość 2009-09-23 o godz. 02:47
0

Mam bardzo punktualnego Męza. Jest to dla mnie bardzo wazne, bo nie cierpie spóznialskich Sama zawsze jestem "na czas" i tego samego wymagam od innych.
Kiedys miałam kolege, który sie wiecznie spózniał, wiec czekałam 10 min. i jak sie nie pojawiał szłam na impreze sama a on szukał mnie po nocy lol

Odpowiedz
Gość 2009-09-23 o godz. 02:35
0

U nas jest tak: małż przeraźliwie punktualny,to ja ciągle potrzebują jeszcze tylko minutki, jeszcze tylko chwilki....

Ale za to on opóźnia wszystko co ma do roboty: pozmywanie, zadzwonienie, pisanie pracy. Wszystko co ma jakikolwiek związek z wykonaniem nielubianej czynności. A z tym to już nie wiem jak walczyć.

Odpowiedz
Gość 2009-09-23 o godz. 02:14
0

Moj małżon też jest raczej punktualny, a jak ma się spóźnić to dzwoni, choć zdarzyło mu się dwa razy nie uprzedzić mnie o spóźnieniu...
Ja też staram sie być punktualna i nie lubię się spóźniać. Do szału doprowadzają mnie osoby, które wiecznie nie mogą zdążyć.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2009-09-23 o godz. 02:05
0

Puzlasty nigdy się nie spóźnia bez info, że coś się przedluża
ja raczej sie spóźniam, bo mimo tego, że już 3 lata mieszkam w Warszawie jeszcze ciągle mam problem z wymierzeniem odleglości do czasu + obsuwy, żeby być na czas lol

Odpowiedz
Yagutka 2009-09-23 o godz. 01:58
0

Nie znoszę spozniania i spoznialskich.
Sama przychodzę punktualnie, najczęsciej za wcześnie, jak się mam spoznic 5 min to dzwonię.
Mój Luby przychodzi punktualnie z tendencją do spozniania się 5 min - ale wie, że ja go zawsze objadę, że się spoznił nawet 2 min ;)
Generalnie przy spotkaniach ze znajomymi czekam 10 min, potem dzwonię ;)

Natomiast do domu Luby raczej się nie spoznia - poza tym wie, że ja jestem na tym punkcie wyczulona, więc ... ;)

Odpowiedz
aneczek 2009-09-23 o godz. 01:57
0

Blutka napisał(a):Mój mąż jest bardzo punktualny. Nigdy nie zdarzyło mu się spóźnić bez uprzedzenia, a jeśli już musi przyjść później (choćby 10 minut), to dzwoni. Zawsze. I zawsze przeprasza, że nie dotrzymał słowa.
I to jest własnie bardzo ważne: ja się gniewać nie będę, jeśli przed spóźnieniem zadzwoni i uprzedzi, że spóźni się np. pół godziny. Bo to chodzi o mój czas i to jak ja mam go sobie rozplanować. Inaczej od razu z mety jestem delikatnie mówiąc poirytowana (oczywiście nie mówię o spóźnieniach 10-minutowych, bo przy życiu w tym mieście każdemu może się to zdarzyć, ale o tkich "grubszych" obsuwach).

Odpowiedz
Gość 2009-09-23 o godz. 01:53
0

Mój mąż jest bardzo punktualny. Nigdy nie zdarzyło mu się spóźnić bez uprzedzenia, a jeśli już musi przyjść później (choćby 10 minut), to dzwoni. Zawsze. I zawsze przeprasza, że nie dotrzymał słowa.

Aż się czasem z tego śmieję, ale to dla niego charakterystyczne - jest dokładny, czasem pedantyczny. Bardzo nie lubi nie szanowania czyjegoś czasu, ale też wiedzy, godności i innych takich ;). No jest po prostu grzeczny chłopak. 8)

Jeśli o moje obserwacje ;) chodzi, to nie ma reguły. Częściej się spotykam z koleżankami, niż z kolegami, więc mi się wydaje, że to babki są spóźnialskie, ale IMHO raczej nie ma takiej zasady.

Odpowiedz
aneczek 2009-09-23 o godz. 01:52
0

Ja toczę o to zaciekłe boje, moje słoneczko nie ma za grosz poczucia czasu, spóźnia się notorycznie, co wyprowadza mnie z równowagi, no bo przecież mógł powiedzieć, że będzie za 2 godziny a nie za godzinę. Wie, że jestem już na to uczulona i bardzo, ale to bardzo się stara, z reguły mu to nie wychodzi, ale mamy swoje małe sukcesy lol
Jak się na swój własny ślub nie spóźni, to to będzie cud.
A jak któraś z was zna skuteczny sposób na oduczenie faceta tego nawyku, to chętnie wypróbuję na swoim szczęściu :)

Odpowiedz
Gość 2009-09-23 o godz. 01:47
0

Mnie pokarało.
Całe zycie taka byłam "nie spieszy się" "poczekają" i znajomi bezskutecznie się na mnie gnieali o to.

A potem poznałam W. i okazało się, ze ja to przy nim pikus mały. Spóźniał sie notorycznie, często znacząco, np o 45 minut.
Na poczatku robiłam dzikie awantury, ale potem stwierdziłam, ze to tylko psuje potem spotkania.
Wiec postawiłam twarde zasady - zawsze, ale to zawsze ma mnie informowac o której będzie u mnie albo tam, gdzie sie umówimy - ma wolna ręke, może sobie dołozyc i 2 godziny, ale jak już się określi - ma być na czas i ani minuty dłuzej.

Teraz już jest ok.

Odpowiedz
Gość 2009-09-23 o godz. 01:41
0

Jak Kropek te ceche charakteru odziedziczy po ojcu to urodze miesiac po terminie :o ;)

Maz sie spoznia przerazliwie i doszlo juz do tego, ze jestem w ciezkim szoku jak czasem mu sie zdazy wrocic na czas.
Walczyc usiluje ale bezskutecznie. Spoznia sie od 13 lat i chyba juz mu tak niestety zostanie.

Odpowiedz
Gość 2009-09-23 o godz. 01:39
0

Wlasciwie nie pamietam,zeby moj eks zjawial sie na spotkanie punktualnie. 20 minut to byl pikus,bylam przyzwyczajona i do spoznien kilkugodzinnych.
Nie wiem,czy jest na to jakis sposob. Wydaje mi sie,ze faceci po prostu tak juz maja...

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie