Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Alma_ 2013-05-09 o godz. 17:52
0

Ajka napisał(a):NIe polecam Castello w Wilanowie.

Na deser zamowilismy lody w galkach, kazdy odpowiednie smaki dla siebie. Kelner przyniosl lody, smaki kompletnie pomieszane wiec tak 3 razy odsylalismy go do kuchni po wlasciwe. Na koniec na rachunku obciazyli nas za wszystko co on przynosil i nawet wiecej. Jak poprosilismy kierowniczke o wyjasnienie jak mur stanela za kelnerem i zadnego przepraszam ani korekty rachunku nie musia juz o zadnej rekompensacie.
I zapłaciliście? :o

Odpowiedz
graziab 2013-05-09 o godz. 11:28
0

dokładnie tak było...
w penym momencie myślałam, że to niezadowolony klient, ale potem się wsłuchałam...zresztą wsłuchiwać za bardzo się nie musiałam, gdyż jedna z kelnerek wręcz krzyczała...
szkoda gadać - słaby wybór jak na romantyczną kolację

Odpowiedz
AGABORA 2013-05-09 o godz. 11:04
0

Graziab
ale czy ten szef publicznie te obsługę jakoś poniża ,strofuje itp
Bo oni ( znaczy te narody ) jakos tak mają ,podobnie jak np.Włosi ,że często podchodzą do gości ,siadają ,pytają czy im sie podoba i jak im smakuje ,no i nierzadko "załatwiają sprawy z personelem" w obecnosci gości .....

Odpowiedz
graziab 2013-05-09 o godz. 10:42
0

No to i ja podzielę się wrażeniami po pierwszej wizycie w orientalnej knajpce Sheesha...
Otóż nie polecam na obiad/kolację - za ciemno, mały wybór potraw w menu...
A teraz jeśli chodzi o obsługę - dziwnie się czułam, kelnerki wydają się być zaszczute przez anglojęzycznego jegomościa pochodzenia chyba tureckiego, który z jedenj strony - ok - pilnuje jakości obsługi gości, ale z drugiej - nie ok - bo robi to publicznie, przy gościach, czym psuje cały efekt...
generalnie uczucia zatem dość mieszane - brak było rezerwacji, mimio że otrzymałam potwierdzenie mailem i sms'em...osłodzone to zostało niespodzianka na koniec - boskim tiramisu...
jedzenie też niczego sobie...
ale w związku z dziwną atmosferą panującą wśród personelu nie wiem czy bym tam wróciła...
Jednak chyba pozostanę wierna restauracji Lokanta ...

Odpowiedz
Gość 2013-05-05 o godz. 06:30
0

my kiedyś bardzo często chodziliśmy z mężem do "pesto" na wilczej ale ostatnio jedzenie sie tam pogorszyło (a ceny podnieśli).

nie trawie sphinxa na szpitalnej - obsługa poniżej wszelkiej krytyki, a żarcie - szkoda gadać. byłam tam raz i nigdy więcej.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2013-05-04 o godz. 20:59
0

o sylwia really ??? Kiedys to bylo nasze ulubione miejsce na studenckie zarcie ;) Wspominam milo, nie wiedzialam, ze tam tez odwalają...

Odpowiedz
Gość 2013-05-04 o godz. 19:59
0

Za nic sobie nie moge przypomniec jak ta knajpa z Shaorma sie nazywa, ale pewnie bedziecie wiedzialy - po prawej stronie multikina na Puławskiej, obok Apteki....yyyy... nie pamietam.
Kiedys chodzilismy tam dosc czesto, bo jedzonko bylo smaczne, a jeszcze nie tak popularne jak teraz. Ktoregos razu poprosilismy jak zwykle zestaw: shaorma, frytki i sałatka. Do tej pory byly to normalne fajne salatki, tak ze trzy rozne w malych ilosciach. A tu kobita przynosi mi pora z cebula :o No normalnie por i cebula razem wziete... nienawidze ani jednego ani drugiego wiec pytam co jest bo nie przelkne samego miesa bez salatki, a ona ze nic innego nie ma. Najlepsze, ze sie pytalam przeciez wczesniej czy maja salatki itp. W koncu obrazona, szefowa chyba, wyszla i przyniosla mi jednego kiszonego ogorka na talerzyku i to z ogromna laska lol Nigdy wiecej tam nie poszlismy

Odpowiedz
Gość 2013-05-04 o godz. 18:43
0

NIe polecam Castello w Wilanowie.

Na deser zamowilismy lody w galkach, kazdy odpowiednie smaki dla siebie. Kelner przyniosl lody, smaki kompletnie pomieszane wiec tak 3 razy odsylalismy go do kuchni po wlasciwe. Na koniec na rachunku obciazyli nas za wszystko co on przynosil i nawet wiecej. Jak poprosilismy kierowniczke o wyjasnienie jak mur stanela za kelnerem i zadnego przepraszam ani korekty rachunku nie musia juz o zadnej rekompensacie.

Odpowiedz
poohatka 2013-05-04 o godz. 14:21
0

AGABORA napisał(a):O
w sumie nie jest to knajpa ale byłam kilka miesięcy temu w Toruniu ,wlasciwie przejezdzaliśmy ,jadąc na Kaszuby
i postanowiliśmy zjeść coś na szybko ...naprawdę szybko ,ale zeby nie było to McDonald's 8)
No i trafiliśmy gdzies w okolicach rynku na naleśnikarnię czy jakąs taką piekarnio-cukiernię ,gdzie dawali naleśniki
W życiu nie jadłam gorszych.... lol
troszkę offtopic, ale chciałabym tylko wszelkich ewentualnych gości Piernikowa wyprowadzic z ewentualnego błędu ;) otóż przypuszczam (mam nadzieję), AGA, że nie byłaś w Manekinie, który znajduje sie na samym starym rynku :) obstawiam gdzies pod arkadami...?? jeżeli się mylę, popraw mnie :) ale manekina bardzo lubię i mam nadzieję, że jednak nie sprawia na innych tak negatywnego wrażenia. zresztą jest to knajpa i nei podają za szybko :) ale ludzie zapamietują różne fragmenty postów i zawsze mozna sie pomylić :)

oj, wyjechałabym sobie z tej sesji na jakiegos nalesnika do toronto...

pozdrawiam :)

Odpowiedz
Gość 2013-05-04 o godz. 11:58
0

Ja jestem tak przeczulona na punkcie obsługi, że mogłabym opisywać bez końca. ;) Może nie jakieś koszmary, bo to mi się trafia wyjątkowo rzadko, ale drobiazgi, wkurzenia, niedociągnięcia. Ot, tak jakoś.

Najbardziej mi żal La Strady na Stradomskiej w Krakowie, która jakiś czas była naszą ulubioną knajpą, ale ostatnio obsługa się tak popsuła, że przestaliśmy tam chodzić, chociaż jedzenie było pyszne. Ale nie zdzierżyłam, kiedy kelner rozmawiając z kimś w kuchni (wrzeszcząc przez całą salę), nawet na mnie nie spojrzawszy, rzucił (dosłownie!) mi menu na stolik. I tak stracili wiernych klientów.

Ostatnio za to przypadła nam do gustu Casa Susana na Rynku i tylko jeden kelner tam sobie narazie u mnie nagrabił, więc póki co tam chodzimy. ;)

Odpowiedz
Reklama
AGABORA 2013-05-04 o godz. 11:22
0

O
Widzę ,że wątek nie cieszy się zbytnim powodzeniem ;)
Może to i dobrze ...bo okazuje sie ,ze w większości wszyscy są z knajp zadowoleni :D ;) 8)
Mnie sie przypomniało jeszcze takie jedno miejsce
w sumie nie jest to knajpa ale byłam kilka miesięcy temu w Toruniu ,wlasciwie przejezdzaliśmy ,jadąc na Kaszuby
i postanowiliśmy zjeść coś na szybko ...naprawdę szybko ,ale zeby nie było to McDonald's 8)
No i trafiliśmy gdzies w okolicach rynku na naleśnikarnię czy jakąs taką piekarnio-cukiernię ,gdzie dawali naleśniki
W życiu nie jadłam gorszych.... lol

Odpowiedz
Gość 2013-04-26 o godz. 08:32
0

Hmm moze sprzedaja je na wage ;)

Co do niepolecanych to sama nie wiem.

Lubie Absynt i jak chodzimy wieksza grupa to jest ok, ale jak poszlam z mezem to trafilismy na zimne zarcie i niemilego kelnera :-(

Zawiodlam sie na El Popo ale pisalam o tym, glownie na smaku wiec to dosc subiektywne (raczej dobre miejsce na drinka niz porzadna kolacyjke)

Odpowiedz
Gość 2013-04-26 o godz. 05:54
0

aneczek napisał(a):AGABORA napisał(a):Aneczek
więc nie jestem osamotniona w swej opinii ;)
A już myślałam ,że jakies zmanierowane dziwadło jestem i oczekuję "niewiemjakichcudów"
nie no Aga, nie pocieszaj się tak: po prostu są z nas dwa zmanierowane dziwadła
razem ze mna to trzy, znaczy czy ;)

aneczek napisał(a):kiedyś lubiłam Cafe Brama, do czasu kiedy ich sałatki kompltnie się popsuły i zaczęłam w nich odkrywać różne dziwne rzeczy: kawałki metalu (coś jakby opiłki)
ale zelazo zdrowe jest ;)

Odpowiedz
aneczek 2013-04-25 o godz. 20:20
0

AGABORA napisał(a):Aneczek ,a Ty nie żałuj ,że nie zjadłaś czegos, co sie zwało " placuszkami z selera w czymś tam z czymś tam ,polanych czymśtam ",a w istocie było przezroczystym plastrem selera o smaku "bez smaku"
no to nie żałuję

z miejsc, których nie polecam dorzucę Modulor: olewająca i ślamazarna obsługa próbująca kantować na rachunkach, a jak się nie dasz skroić na rachunku i upomniesz o swoje to nawet nie przeproszą.

kiedyś lubiłam Cafe Brama, do czasu kiedy ich sałatki kompltnie się popsuły i zaczęłam w nich odkrywać różne dziwne rzeczy: kawałki metalu (coś jakby opiłki), włos itp. fuj

Odpowiedz
AGABORA 2013-04-25 o godz. 20:09
0

Ale nie watpię ,ze są osoby ,którym to miejsce ,ta atmosfera ,ten klimat i ta kuchnia przypadły do gustu ....
Cóż ,ja tego szczęscia nie zaznałam ;)

Odpowiedz
AGABORA 2013-04-25 o godz. 20:07
0

Aneczek ,a Ty nie żałuj ,że nie zjadłaś czegos, co sie zwało " placuszkami z selera w czymś tam z czymś tam ,polanych czymśtam ",a w istocie było przezroczystym plastrem selera o smaku "bez smaku"

P.S.Cieszę się ,ze się "stosujesz"
,żle na tym nie wyjdziesz ;)

Odpowiedz
aneczek 2013-04-25 o godz. 20:01
0

AGABORA napisał(a):Aneczek
więc nie jestem osamotniona w swej opinii ;)
A już myślałam ,że jakies zmanierowane dziwadło jestem i oczekuję "niewiemjakichcudów"
nie no Aga, nie pocieszaj się tak: po prostu są z nas dwa zmanierowane dziwadła lol ale ponieważ nie pójdziesz tam już drugi raz, to żałuj, że nie jadłaś tego chłodnika :love:

P.S.1. podrap Halę tym razem za lewym uszkiem.
P.S. 2. Błyszczyk jest super, Tisane także, przytyję na tym kolejne 6 kilo ;) ale dzielnie stosuję wg zaleceń :D

Odpowiedz
AGABORA 2013-04-25 o godz. 19:50
0

Aneczek
więc nie jestem osamotniona w swej opinii ;)
A już myślałam ,że jakies zmanierowane dziwadło jestem i oczekuję "niewiemjakichcudów"
P.S. miłe hau hau od Hali ;)

Odpowiedz
aneczek 2013-04-25 o godz. 19:35
0

AGABORA napisał(a):Nie jest chyba istotne ,ze o rezerwacji wiedzieli kilka godzin wczesniej ,a sala jest prawie pusta i nie ma nadmiaru gości ...oj ,nie ma

A ja już wiedziałam po tych słowach :)
Ile razy tamtędy przechodzę, przejeżdżam czy przemykam innym sposobem widzę pustki, no i myślałam zawsze, że może to dlatego, że te stoliki na zewnątrz nie zachęcają, no bo w końcu Plac Trzech Krzyży to dosyć hałaśliwe miejsce, ale sądziłam, że w środku tak nie bedzie.... Nic bardziej mylnego... Knajpa świeci pustkami, także wewnątrz aż dziw bierze z czego się utrzymuje ;)
Byłam w niej dwa razy: pierwszy i ...zarazem ostatni ;) . A to z tych samych właśnie powodów, o których pisze AGABORA i choć mają najlepszy chłodnik na świecie, to z pewnością moja noga tam już nie postanie Aby chodzić do takich kanjp, to trzeba mieć NAPRAWDĘ DUUUŻO WOLNEGO CZASU. My spędziliśmy tam 3 godziny na 2 - daniowym obiedzie.... głównie na coś czekając... Nigdy więcej

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2013-04-25 o godz. 18:20
0

och jak ja burakow takich nie lubie.
a za kazdym razem jak z Rodzicami jade po zakupy jakiekolwiek to sie na takich natykamy
a najbardziej zalosne jest to, ze tylko jak sie karta machnie to nagle sa w d... uprzejmi

Odpowiedz
Gość 2013-04-25 o godz. 18:15
0

Agabora to jakaś paranoja, to co opisałaś, aż się nie chce wierzyć ...pewnie i tak nie wybrałabym się to takiej knajpy, ale dobrze wiedzieć...kurcze, człowiek chce odpocząć, dobrze zjeść i zabawić się a tu traktują go jak powietrze
Ech zniesmaczona jestem...grrr

Odpowiedz
Gość 2013-04-25 o godz. 17:55
0

AGABORA napisał(a):a tuz za nią szefowa całego tego "bałaganu "ze świtą znanych i "bywających" przyjaciół....
po tych slowach juz wiedzialam ze to AleGloria

AGABORA napisał(a):najbardziej to mnie jednak urzekł ten tekst o darmowej szatni wiadomo ,człowiek przychodzi sie nażreć i pobyć i wyszarpnąć kilka stówek ,to niech se chociaż przyoszczedzi tę złotówkę na szatni ,nie ;) tym bardziej ,ze futra z szynszyli u nas nie uświadczył,to skąd miał wiedzieć czy nas na tę ichniejszą szatnię stać .....
wiadomko, zadna łacha

AGABORA napisał(a):ja jestem na nie
Na DUŻe NIE
no, ja raczej tez
a moglo byc tak pieknie

Odpowiedz
AGABORA 2013-04-25 o godz. 17:27
0

Sie zgadzam
i gdyby nie fakt ,ze chciałam przyszłej (być może ,mam nadzieje) teściówce zrobić przyjemność ,moja noga w tym miejscu by nie stanęła...
Z pewnością nigdy nie postanie ,choc wyznaję zasadę -nigdy nie mów nigdy ;)
Dodam,iż
kelnrów tam było jak psów ,liczebnie zdecydowanie przewyższali klientów -zajętych stolików było moze z 10 %
Non stop ktos obok nas przechodził,przenosili jakies skrzynie ,kartony i beczki ..jak gdyby nigdy nic ...akustyka fatalna ,cały czas słyszeliśmy nawoływania barmanów do kelnerów ,kelnerów do menadzerow...i tak ciągle ....nie stronili oni od obelg i wyzwisk ,bynajmniej ....
Ot ,taka domowa ,sielska atmosfera
największy rwetes zaczął sie w momencie kiedy na salę wpłynęła pewna znana stąd i zowąd gwiazda w średnim wieku ,nasza polska femme fatale ,a tuz za nią szefowa całego tego "bałaganu "ze świtą znanych i "bywających" przyjaciół....
Wtedy już mozna było pomarzyć o tym,ze na cos sie doczekamy ,czegos sie doprosimy
Na dodatek okazało sie ,ze w sali obok siedzi z kumplami niedoszły prezydent ...wiadom już było czemu nas szaraczków olewano

najbardziej to mnie jednak urzekł ten tekst o darmowej szatni
wiadomo ,człowiek przychodzi sie nażreć i pobyć i wyszarpnąć kilka stówek ,to niech se chociaż przyoszczedzi tę złotówkę na szatni ,nie ;) tym bardziej ,ze futra z szynszyli u nas nie uświadczył,to skąd miał wiedzieć czy nas na tę ichniejszą szatnię stać .....
Ktoś tu kiedyś na Forumi ,zdaje się ,ciepło Aleglorię wspominał ....
ja jestem na nie
Na DUŻe NIE

Odpowiedz
Gość 2013-04-25 o godz. 17:15
0

Wrrrrrrr, niemiłe przejścia, oj nie.... Nie zazdroszczę.

Odpowiedz
Gość 2013-04-25 o godz. 17:13
0

e tam, wruszka od razu, dobry dzien mam ot co! :)

ja nie znosze tych knajp ze wzgledu na "napierdziana" osbluge czyli inaczej nabzdyczona.
jestesmy zajeb...i bo pracujemy w ekskluzywnej restauracji...i nic poza tym, na tym sie konczy. zero szacunku dla klienta, troski o niego, dajesz gosciu kase i martw sie sam i bujaj sie 45 minut o suchym psyku, ech irytuje sie bo na diecie jestem :)
po prostu dno!

Odpowiedz
AGABORA 2013-04-25 o godz. 17:08
0

kurde
dobbi,"wruszka"czy co...przeca to ja jestem wróżką ..ponoć
;)
zgadłaś ...jedna z tych przez Ciebie wymienionych ....

Odpowiedz
Gość 2013-04-25 o godz. 16:57
0

no wlasnie, co to za restauracja...? mwypasionych i snobistycznych jest duzo, moze to...Belvedere? moze Ale Gloria? moze no nie wiem, wybor duzy, podaj moze rejon, w ktorym sie znajduje?

Odpowiedz
AGABORA 2013-04-25 o godz. 16:09
0

Historia bedzie długa ,bo i wiele się wydarzyło podczas tego (pozornie) miłego popołudnia
..................

A więc (wiem ,wiem ..tak się nie powinno zaczynać zdania ;) )
Rezerwujemy stolik dla 4 osób w pewnej "znanej i niezwykle snobistycznej " knajpie
Nie rezerwujemy go z powodu snobizmu i że "wypada sie tam pokazać" ale dlatego ,ze przyjezdza mama mojego faceta i zawsze odwiedzamy knajpy ,których jeszcze nie znamy (a tę chciała razem ze swoją siostrą odwiedzić,bo dużo na temat owej restauracji słyszała i czytała)

PIERWSZY WK****RW
Rezerwujemy więc kilka godzin przed planowaną wizytą
Wchodzimy ,rozglądamy się ..trwa to dobrych kilka miinut ,nikt do nas nie podchodzi (a jest kilka sal) i nie wiemy gdzie jest nasz stolik ...
wreszcie podchodzimy do szatni ,wylansowany pan szatniarz(znaczy pewnie jakies menadzer ds. odziewania i rozdziewania z szat ) nas nie zauważa ...i przechodzi obojętnie ,mijając nas trzymających w rękach niezbyt lekkie okrycia wierzchnie

WK***W NUMER 2-
Podchodzi kolejny menadzer (tym razem ds. rezerwacji) i 5 razy pyta czy aby na pewno mamy rezerwację (jakby z niedowierzaniem)

potem kolejne 5 razy
prosi o powtórzenie nazwiska
Widać dobry garnitur i głosno stukające mokasyny rzuciły mu się na słuch
Nic to ...
nadal czekamy na menadzera ds. okryć wierzchnich
mija kilka minut ,zblazowany menadżer szatniany wraca i opieszale z łaską wiesza nasze ciuchy
Ponieważ schodzi mu się na tym zajeciu dość długo ,proponuję uprzejmie
"moze powiesi pan na jednym wieszaku dwa płaszcze ,będzie szybciej "
na co pan -ALEZ PROSZĘ PANI ,SZATNIA JEST ZA DARMO
:o :o :o
to był wk***no 3
NUMER 4-Od momentu naszego przyjscia mija 15 (słownie piętnaście) minut ,a my nadal tkwimy przy szatni ...a chcielibyśmy już usiąśc ...i rozkoszować sie miłym popoludniem
Nic podobnego ..następuje 5-ty Wk***rw
Podchodzi do nas 3-ci z kolei menadzer ds. ściemy przeczekaniowej
i proponuje nam stolik (jakiś tam ,w stylu poczekalni) a oni w tym czasie nakryją do stołu :o
No więc siedzimy sobie w tej "poczekalni" palimy papieroska ,dorposic sie o popielniczke nie mozemy ....
Nie jest chyba istotne ,ze o rezerwacji wiedzieli kilka godzin wczesniej ,a sala jest prawie pusta i nie ma nadmiaru gości ...oj ,nie ma
w tym czasie podchodzi Pani i pyta dla ilu osób nakryć stół
Nieistotne jest ,ze kilka godzin wcześniej informowałam o tym telefonicznie ,nieważne ,że kolega menadzer ds. rezerwacji pytał o to 5 razy kilka miniut przed tą panią
Nieważne....
Postanawiam dopalić papierosa i się ewakuować w bardziej przyjazne szarym ludziom miejsce ......
Zostaję przeglosowana ,wszyscy są głodni i chca sie napić
Zostajemy
czekamy
po raptem 15 minutach (kolejnych) zostajemy zaprowadzeni do stolika
Ulga
Bynajmniej
Stoilik nakryty dla 5 osób ,w sali dla niepalących
czekamy na zmianę ..
Jest ,jest dla nas stolik
ja ma już dość ,wolę już pójść do McDonald's (którego szczerze nie kocham )
poddaję sie woli reszty i siadam na wskazanym miejscu

Wk**rw numer któryśtam ..juz nie pamietam
mija sporo czasu ,podchodzi upragniony kelner ,nie potrafi nic ciekawego zaproponować od siebie ,niemy podaje kartę i odchodzi
Wraca ,kiedy jesteśmy już tak zniecierpliwieni ,że chcemy wyjść ....
w sumie mineło ok. 45 minut ,a my nawet nie mieliśmy jeszcze szansy
złożyć zamówienia ....
To co zamówiliśmy było delikatnie mówiąc "takie se" nie będę sie wdawać w szczegóły....bo długo mozna pisać
Z takich ciekawostek :
Kelner walnął ,dosłownie walnął mnie w twarz
raz łokciem dostałam w nos ,drugim razem tym samym łokciem w policzek
Pan kelner po prostu nie został nauczony serwowania dań i zasad ich podawania i robił to beztrosko tuz przede mną ,kładąc się na stole ,gdyz inaczej nie mógł dosięgnąć do mojego ukochanego ,ktory siedział w głębi
No i w ten sposób właśnie 2 razy dostałam w pysk....drugi raz miał miejsce juz po upomnieniu pana ..jak widać niezbyt skutecznym ....

trzymałam rękę w górze przez kilka minut (chcialam zostać zauważona) bo bardzo ale to baaardzo chciałam zeby ktos z obsługi do nas podszedł...
Wreszcie jakis łaskawy kelner sie zjawił ,ja poprosiłam o to o co miałam poprosić (żurawinę) pan obiecał ,ze "oczywiscie ,proszę pani ,za sekundkę jestem "
Minęła sekundka ,minęły dwie ,danie wystygło ..uroczy pan żurawinki oczywiscie nie przyniósł .....
Potem ,kiedy zapytałam -dlaczego ??Pan powiedzial,ze sie pomylił ,bo żurawiny juz nie ma ....i nieważne ,ze zapomniał mnie o tym poinformować ....kto by sie tym przejmował....
Nieważne
Ważne ,ze rachunek był astronomiczny (sam napiwek był niemały) ja sie upierałam przy tym,ze absolutnie nie znalazłam ani jednego powodu dla którego ów napiwek by się należał ...wręcz przeciwnie ,oczekiwałam ,ze ktoś podejdzie ,przeprosi , od restauracji otrzymamy jakiś mały upominek zadośćuczynieniowy w postaci maleńkego deseru czy nalewki ...nic podobnego ,o ! ja naiwna
Kelner po kasiorę przyleciał lotem błyskawicy ,wyciągnał łąpę ,zgarnął ..
i już go nie było ......nie ukłonił się ,nie podziękował ,nie zaprosił ponownie ...w d***ie nas miał ......
a teraz zagadka
Co to za restauracja

Odpowiedz
Gość 2013-04-25 o godz. 14:56
0

w Living Room na Foksal czekałam ostatnio 45 minut na ma-ka-ron. Na przyjęcie zamówienia chyba ze 20
(ale mają pyszne koktajle nie-alko)

Odpowiedz
AGABORA 2013-04-25 o godz. 14:03
0

Jako ,ze to "Pychotki" to napiszę

świnia

a tak poważnie to zaraz zacznę .....

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie