-
aniffka odsłony: 3288
Aniffka i Paweł - nasz wielki dzień 26.08
Dziewczyny kochane, jak ten czas mija! Jestem żoną już 20 dni! Nadszedł czas na fotorelację z tego jedynego, pięknego dnia.
Tydzień poprzedzający dzień ślubu był chłodny i pochmurny. Aż tu nagle nastał słoneczny, gorący czwartek i nabrałam nadziei na piękną pogodę w sobotę. Niestety, już następnego dnia było poniżej 20 stopni, zaczęło lać i pogoda wcale nie chciała się zmienić. Pamiętam, że w środku nocy z piątku na sobotę obudziłam się z nerwów i o 3.00 w nocy stałam zapłakana na balkonie. Lało straszliwie!
Sobotni poranek przywitałam jednak z uśmiechem. Po przytulanku z narzeczonym i małym śniadaniu pojechałam do salonu fryzjerskiego, w którym już czekała moja kochana świadkowa. Niestety cały czas padało, a ja straciłam już nadzieję na zmianę pogody.
Cały dzień toczył się jak we śnie, ktoś mnie czesał, ktoś mnie malował, a ja nie bardzo rozumiałam, co się dookoła mnie dzieje :) Czułam się tak, jakbym wyszła z siebie i z bardzo daleka obserwowała wszystkie przygotowania. Fryzura wyszła pięknie, zaraz potem wróciłam do domu na makijaż. Posłusznie dałam się umalować - makijaż także wyszedł wspaniale. Czułam się piękna. W międzyczasie przyjechała kwiaciarka z moim pięknym bukietem. Wszystko wskazywało na to, że zbliża się TA chwila, ale jakoś nie bardzo to do mnie trafiało :)
Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam, że na półtorej godziny przed ślubem przejaśniało. Słoneczko zaczęło pięknie grzać i wszystko wyschło w ekspresowym tempie.
A potem czas nagle przyspieszył, miałam już na sobie suknię, biżuterię i ulubione perfumy. I nagle telefon od narzeczonego, że właśnie po mnie jedzie. A w moim sercu wariackie podniecenie, radość i dziwne przeczucie, że za kilka godzin zmieni się całe życie. W chwilę później czekałam już na mojego przyszłego męża w najdalszym zakątku mieszkania. Wspaniale było patrzeć w jego oczy, kiedy zobaczył mnie w sukni - chyba wtedy obydwoje zrozumieliśmy, że to wszystko dzieje się naprawdę :)
Po wzruszającym błogosławieństwie ruszyliśmy do samochodu. Jakaś zgraja dzieciaczków zobaczyła nas na podwórku - i nagle usłyszeliśmy pełne śmiechu "Sto lat", śpiewane przez kilka małych gardeł schowanych za garażem. Uśmialiśmy się równo. Chwilę później byliśmy już pod kościołem, przed ceremonię zrobiliśmy jeszcze małą sesję zdjęciową z rodzicami i świadkami. Pierwsze minuty było katastrofą - złapał mnie nagle ogromny stres i na mojej twarzy zagościł dziwnie wykrzywiony, przerażony uśmiech, za który karcił mnie nasz fotograf :) Na szczęście po chwili opanowałam zdenerwowanie i byłam wzorową modelką :)
Wróciliśmy pod kościół i okazało się, że czeka na nas już mnóstwo gości. Wszyscy podchodzili, witali się, mówili, że trzymają kciuki. Zostało nam już tylko kilka minut.
Na kilka minut przed ceremonią niespodziewanie naszedł nas organista z twardym ultimatum - jeśli ma grać, to "prosi" o 200zł. Normalnie dałabym mu nieźle do wiwatu, ale wtedy wszyscy zaczęliśmy się śmiać i wręczyliśmy mu szybko banknocik :)
A potem wyszedł do nas wspaniały, zaprzyjaźniony ksiądz Carlos. Porozmawialiśmy, pośmialiśmy się we trójkę, zrobiło się już zupełnie luźno. Zostały 2 minuty. Szybko zaprosiliśmy ostatnich gości do kościoła. Ściskaliśmy się mocno za łapki. Uf, czas zaczynać.
Od pierwszej chwili, kiedy przekroczyliśmy drzwi kościoła, było naprawdę magicznie. Okazało się, że przyszło mnóstwo gości, wszyscy patrzyli na nas i uśmiechali się - widać było w ich oczach, że życzą nam wszystkiego najlepszego. Carlos wspaniale poprowadził mszę, widzieliśmy, że - podobnie jak my - sam jest wzruszony. Każde jego słowo skierowane było tylko do nas. Nawiązywał do naszych prywatnych rozmów, do historii naszej miłości, dzięki czemu mieliśmy wrażenie, że to osobista rozmowa z przyjacielem, a nie ceremonia, w której bierze udział tyle osób. Było wspaniale.
Przysięgę wypowiedzieliśmy bezbłędnie, choć śmialiśmy się cały czas :) Carlos, żeby rozluźnić atmosferę, odsuwał mikrofon i rozbawiał nas bez przerwy. Mojemu mężowi podpowiedział na przykład ciuchutko, aby się nie pomylił i włożył na mój palec tę mniejszą obrączkę z talerzyka, a nie tę większą :) Było jednocześnie bardzo wzruszająco, głos chwilami się łamał i łzy kręciły się w oku, szczególnie w momencie, gdy pocałowaliśmy swoje obrączki. Mój mąż moją na moim palcu, ja jego - na jego dłoni. BYLIŚMY MĘŻEM I ŻONĄ.
W czasie całej mszy roześmiani odwracaliśmy się do siebie i chyba ze trzydzieści razy wyszeptaliśmy sobie: "Kocham Cię". Nawet nasz świadek przyznał się potem, że bardzo go to wzruszyło :) Było naprawdę magicznie! Całym sercem czułam, że dzieje się coś wielkiego, niesamowitego, że ten dzień zmieni nasze życie.
A kiedy wychodziliśmy już z kościoła i zabrzmiały pierwszy nuty Marszu Mendelssohna, po policzkach zaczęły mi płynąć łzy szczęścia. Nie pamiętam pojedynczych życzeń od gości, pamiętam, że trwały długo i były przemiłe. To chyba jedyny raz w życiu, gdy stoi przez Tobą tyle osób i wszystkie żywią do Ciebie przyjazne uczucia. Czułam się, jakby wszystko się do mnie uśmiechało.
Wesele trwało do białego rana i było bardzo, bardzo udane. Mieliśmy wspaniały zespół, a wśród gości było mnóstwo młodych ludzi, więc szaleństwa na parkiecie trwały długo. Nad ranem niektórzy niemal ze łzami w oczach dziękowali nam za wspaniałą zabawę i zachwycali się przebiegiem ślubu. Ksiądz Carlos został "zarezerwowany" przez naszych znajomych gdzieś tak do końca roku na udzielanie wszystkich najbliższych ślubów :)
A dzień później wylecieliśmy na dwutygodniową podróż poślubną do Grecji, w czasie której spędziliśmy naprawdę niezwykłe chwile. Nigdy nie kochaliśmy się tak i nie uwielbialiśmy się tak, jak teraz. Jest przecudnie, wspaniale jest być żoną.
A to nie koniec naszej ślubnej przygody, bo w najbliższą niedzielę czeka nas jeszcze sesja w plenerze. A w ciągu miesiące przeprowadzimy się do nowego mieszkania i będziemy wspólnie urządzać nasze nowe życie.
Jejku, wybaczcie, że tak się rozpisałam. Nadal jest we mnie tyle emocji związanych z tym, że jestem żoną :)
AnetkoT, bardzo Ci dziękuję, że byłaś z nami w tym wyjątkowym dniu. Wklej tu kilka swoich zdjęć!
A poniżej mała fotorelacja :)
Przed nami jeszcze plener, więc zdjęć wkrótce przybędzie.
Ostatnie przygotowania...
Szybki plenerek przed slubem...
Pędzimy do kościoła
Trzymajcie kciuki!
Wchodzimy...
Zaczyna się :)
Pierwsze słowa przysięgi
Chwila zadumy
Jesteśmy mężem i żoną!
Ufff, tyle emocji
Przepełnieni szczęściem
A potem - weselichooooo :)
Kilka dodatkowych zdjęć wrzuciliśmy tutaj:
http://www.anitaipawel.republika.pl
Miło tak podzielić się swoją radością :D
Buźka!
Aniffko trochę jestem spóżniona, ale długo mnie tu nie było. Wspaniałe zdjęcia, wspaniały opis, bądźcie całe życie tacy jak tego dnia. Ślicznie wyglądałaś w tej sukience - nie wiem czy pamiętasz, ale też prawie miałam ją kupić :), no a o zdjęciu wspominanym już tu kilkakrotnie nie będę dużo pisać - tak po prostu wygląda miłość :)
Odpowiedz
Aniffko z duzym opoznieniem (jeszcze z podrozy poslubnej 8) ) zycze Tobie i Twojemu mezowi wszystkiego co najlepsze!
Oddaje swoj glos na slynna juz fotke! Nie macie wyjscia - ona musi pojawic sie na scianie w waszym wspolnym domu! ;)
Aniffka dopiero dzisiaj wrocilam ze swojej podrozy poslubnej i dopiero dzis jestem w stanie serdecznie pogratulowac i zyczyc Wam wszystkiego najlepszego na nowej drodze zycia :D Duzo milosci i radosci!!!!! :love: Wygladaliscie zjawiskowo!!! Jeszcze raz z calego serca zycze Wam wszystkiego najlepszego.
Odpowiedz
aniffka napisał(a):
Ufff, tyle emocji
Niesamowite zdjęcie- tyle miłości i czułości.
Oby nigdy nie zbladły te uczucia. Wszystkiego najlepszego :D
Dziewczyny, bardzo Wam dziękuję! Z łezką w oku czytam Wasze słowa. Coś w tym wszystkim jest - my też czujemy, ze jest między nami cos niesamowitego i że taka miłość nieczęsto się zdarza :D
Anetko droga, jeszcze raz Ci dziękuję, ze byłaś wtedy z nami! I dziękuję za zdjęcia, wczoraj je obejrzeliśmy, niektóre zdjęcia są fantastyczne. Jesteś kochana :)
Kochana Anitko !!!!!
Na wstępie chciałam Wam podziękować ze w tak radosnym dniu mogłam być z Wami :) Uroczystość była cudowna a WY .... aż nie da sie opisać blasku jaki od was bił :lizak: :love:
Jeszcze raz chciałam złożyć Wam najserdeczniejsze zyczenia !!!!!
WSZYSTKIEGO DOBREGO NA NOWEJ DRODZE ŻYCIA !!!
a oto kilka zdjęć:
http://imageshack.us
http://imageshack.us
http://imageshack.us
http://imageshack.us
http://imageshack.us
http://imageshack.us
http://imageshack.us
To przytulane zdjęcie mówi samo za siebie...
Z Bożej woli połączeni
węzłem, co dwoje serc tych splata,
żyjcie szczęśliwie tu na ziemi,
niech Wam w miłości płyną lata,
niech miłość, dobroć oraz ufność,
która dziś w sercach Waszych gości,
wraz z Bożą łaską i pomocą
da Wam moc szczęścia i radości.
Jejku....może zabrzmi banalnie ale nie pamiętam bym widziała taksliczną i tak kochającą się parę od bardzo bardzo dawna.... Aby każdego kolejnego dnia świeciło Wam mocno Słonko!!!!
Odpowiedz
Aniffko - serdeczne gratulacje :D :D :D
A jest czego gratulowac - bo tak szczęsliwej, przepełnionej radością i miłościa młodej pary juz dawno nie widziałam :D
Anitko...
jeszcze raz .
GORACE GRATULACJE.
Kochajcie sie tak mocno przez cale zycie :)
Aniffka gratulacjony ogromne!
Cudne jest to zdjęcie :love: :
aniffka napisał(a):
Świetna z Was para!
Dziewczyny, bardzo Wam dziękuję za ciepłe słowa :D
Monia, tak, kościól to Augustyn na Nowolipkach. Proboszcz przepięknie udekorował kościół, wszystko wyglądalo naprawdę przepięknie.
Liberales, dzieli nas dokładnie 40cm ;) Miałam buty na dość wysokim obcasie i miałam wrażenie, że prawie dorastam mężowi do brody ;) Ale po zdjeciach widzę, że praktycznie nic to nie dało :D
Właśnie szykujemy się do zdjęć w plenerze. Czekam właśnie niecierpliwie na wizażystkę :)
Wszystkiego najlepszego, Aniffko! Śledziłam twoje przygotowania i musze powiedzieć, że wszystko dopiełaś na ostatni guzik - super!
Odpowiedz
Aniffko serdecznie gratulacje!!!!!!!
Suuuper relacja ,aż sie wzruszyłam.. :)
Pieknie wygladaliscie..... Duzo miłosci,miłości i jeszcze raz miłości.....
:love: :love:
Aniffka z calego serducha zycze Wam wszystkiego co najlepsze i najpiekniejsze na Nowej Wspolnej Drodze Zycia :D
OdpowiedzPodobne tematy