• Gość odsłony: 21312

    Dlaczego kobiety szybko po porodzie wracają do pracy?

    Od razu mówię, że nikogo nie chcę oceniać. I nie chciałabym nikomu sprawić przykrości (wiem, że dla niektórych to trudny i drażliwy temat). Próbuje pewne rzeczy zrozumieć i się tak zastanawiam jak to jest?Wiem, że wiele kobiet jest zmuszona wrócić do pracy ze względów finansowych. I wracają bo muszą. Ale są też kobiety, które mogą sobie pozwolić na pozostanie w domu a tego nie robią... Albo wracają do pracy i cała ich pensja idzie na opiekunkę.Dlaczego?Ja jestem w domu. Jestem bezrobotna. I bardzo mnie męczą pytania czy mam już jakąś pracę na oku, czy może już pracuję, kiedy zaczynam. Nie mam i na razie nawet jej nie szukam. Chcę być z Wojtkiem, chce być dla Wojtka. Najchętniej trzy lata (i mam nadzieję, że w tym czasie Wojtek doczeka się jeszcze rodzeństwa). jest to mój świadomy wybór i uważam, że to bardzo ważne, żeby spędzić te pierwsze lata z dzieckiem. I powiem szczerze, że nie wyobrażam sobie sytuacji, ze go teraz zostawiam i widze tylko ranem i wieczorem przed snem...Jak to jest u Was? Jakie macie zdanie na ten temat?P.S. Jeśli to nieodpowiedni dział, to proszę o przesunięcie.

    Odpowiedzi (204)
    Ostatnia odpowiedź: 2013-09-09, 01:23:25
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
cała_ja 2013-09-09 o godz. 01:23
0

A co powiecie na tzw. propozycję nie do odrzucenia-praca 2 dni od 10-21, jeden dzień wolnego. I tak cały czas, włącznie z weekendami. Z początku miało być 10-14 i 14-21 pn-ndz. ale okazało się jak wyżej-2 dni pracy, 1 dzień wolnego. Do tego roczne dziecko.

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 01:21
0

Do pracy wróciłam jak Młody miał 6 miesięcy bez 2 tygodni :)

buniuta napisał(a):
2: Pracę lubie
3: Kasa choć nie niezbędna przydaje się
5: Wbrew pozorom mając mniej czasu lepiej nim zarządzam
6: Czasem mam wrażenie, ze w pracy odpoczywam lol
7: Nie mam poczucia, ze mały jest zaniedbany intelektualnie czy jakkolwiek inaczej.
8: Nie moge zgodzic się ze zdaniem, że dziecko tylko raz ma 1/2 /3 lata... i dlatego jest się z nim w domu, bo równiez raz ma 4/5/ i 50 lat....
9: Szczerze zazdroszczę dziewczynom, które mogą i potrafią być z domu!
10: Każdy ma inne widzenie szczęścia własnego i o tym dyskutować nie będę.
11: Mam super synka i oddaję mu z siebie tyle ile mogę. Jest mi z tym dobrze, a i moje dziecko wygląda na szczęśliwe.

Pod tymi punktami ja się podpisuję obydwie rękami :)

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 01:20
0

Anirrak napisał(a):Kkarutek - aile znasz kobiet, które wróciły do pracy tylko dlatego, że chciały? ;)
Ktore poza "chceniem" nie miały żadnych powodów typu pieniądze, specyfika zawodu, wymagania pracodawcy?
A ja dwie. W obu przypadkach to było z powodu "duszenia się w domu". Pieniądze kompletnie nie miały znaczenia, w obu przypadkach była spora dysproporcja między zarobkami męża i żony.

Odpowiedz
kkarutek 2013-09-09 o godz. 01:19
0

Anirrak napisał(a):Kkarutek - aile znasz kobiet, które wróciły do pracy tylko dlatego, że chciały? ;)
Ktore poza "chceniem" nie miały żadnych powodów typu pieniądze, specyfika zawodu, wymagania pracodawcy?
Ja - nie znam ani jednej lol

Zawsze jest jakiś powód - dla jednych lepszy, dla drugich gorszy 8)
I zawsze znajdzie się ktoś, kto podjętej decyzji (czy to o powrocie do pracy czy o pozostaniu z dzieckiem) nie będzie rozumiał i aprobował :P
szczerze powiedziawszy znam tylko jedną która wróciła od razu, bo...kariera (jej słowa). reszta starała się przedłużyć czas pobytu z dzieckiem. i chyba ona mi tak zalazła z skórę, bo jej mąż, czyli mój szef, oczekuje że my też będziemy wracać od razu po macierzyńskim do pracy

Odpowiedz
asikkk 2013-09-09 o godz. 01:19
0

Shiadhal napisał(a):prędzej 'odmiana' niż 'odpoczynek' chyba.

a tak bardziej serio - uciekać chyba można w obie strony.
racja :) w zależności co bardziej doskwiera

Ja napisałam to chyba bardziej ze swojego punktu widzenia..
Cudownie było chodzić przez ostatnie miesiące błogo spać, bez stresu, że następnego dnia np trzeba wygłosić trudną prezentację..

Odpowiedz
Reklama
Gość 2013-09-09 o godz. 01:17
0

prędzej 'odmiana' niż 'odpoczynek' chyba.

a tak bardziej serio - uciekać chyba można w obie strony.

Odpowiedz
asikkk 2013-09-09 o godz. 01:15
0

a tak całkiem szczerze, czy urlop wychowawczy to tylko dla dobra dziecka, czy także takie "wakacje od życia" dla matki?
W sensie odpoczynku od stresującej pracy, zmagań z problemami, projektami, złymi szefami, współpracownikami, klientami, koniecznością szukania, utrzymania się na rynku pracy......

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 01:14
0

Shiadhal napisał(a):no inna rzecz że tak to zawsze można argumentować. bo lepiej mieć więcej pieniędzy, większe doświadczenie i być bardziej cenionym na rynku pracy.
Pewnie tak - tylko skąd potrzeba oceniania tej argumentacji?
Jedna mama drugiej mamie musi zajrzec w duszę, portfel i CV - i wykonać rachunek cudzego sumienia i rozdzierająco spytać "dlaczego robisz inaczej niż ja???" ;)

Ze swojej strony: szanuję dziewczyny, które zostają w domu z dzieckiem, szanuję, że poświęcają mu cały swój czas i wszelkie swoje siły.
Szanuję nawet to, żę nierzadko czują się dzieki temu lepszymi matkami i mają odwagę o tym głośno mówić :|
Ale - oczekuję od nich szacunku - a chociazby tolerancji - dla innych decyzji.
Bez politowania (czy jako to nazwać...) ukrytego pod kołderką zdziwienia 8)

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 01:13
0

no inna rzecz że tak to zawsze można argumentować. bo lepiej mieć więcej pieniędzy, większe doświadczenie i być bardziej cenionym na rynku pracy.

no ale z drugiej strony argumentacja jest równie oczywista - lepiej mieć więcej czasu dla dziecka niż mniej.

więc pozostaje wyważenie tych dwóch kwestii, niekoniecznie przez sprowadzenie do przymusu z jednej lub drugiej strony, czy do 'oczywistości' takiego a nie innego rozwiązania.

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 01:11
0

Kkarutek - aile znasz kobiet, które wróciły do pracy tylko dlatego, że chciały? ;)
Ktore poza "chceniem" nie miały żadnych powodów typu pieniądze, specyfika zawodu, wymagania pracodawcy?
Ja - nie znam ani jednej lol

Zawsze jest jakiś powód - dla jednych lepszy, dla drugich gorszy 8)
I zawsze znajdzie się ktoś, kto podjętej decyzji (czy to o powrocie do pracy czy o pozostaniu z dzieckiem) nie będzie rozumiał i aprobował :P

Odpowiedz
Reklama
kkarutek 2013-09-09 o godz. 01:10
0

Shiad możliwe że my z mężem tworzymy troszkę dziwny związek (albo ja mężowi daję zbyt dużo wolnego), bo póki co on nie zrezygnował z żadnych hobby 8) tłumaczę to sobie tym, że skoro siedzi w biurze po ileśtam godzin i zarabia na nas, to musi mieć i czas dla siebie. ale to się zmieni, bo mały coraz bardziej tęskni za tatą.

natomiast co do pracodawców - ano właśnie, może jak zacznie się bardziej szanować kobietę w ciąży tudzież wychowującą niemowlaka, to i dziewczyny nie będą miały takich dylematów. gdyby u mnie w pracy atmosfera była taka jak jeszcze 1,5 roku temu to pewnie też bym z chęcią wracała. Ale naoglądałam się koleżanek które nawet mimo pracy na 3/4 etatu musiały siedzieć po 8 godzin, a każda choroba dziecka była dla nich stresem że ich nie ma w biurze bo przecież wszystko trzeba zrobić na przedwczoraj.

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 01:08
0

kkarutek, ależ ja nie krytykuję Twoich wyborów! ani nie uważam, że ktokolwiek ma się czuć winny, bo idzie do fryzjera!

tylko mówię, że JA OSOBIŚCIE bym się czuła winna rezygnując z pracy, a poświęcając kilka razy w tygodniu po kilka godzin na rozrywki - tym bardziej, że w takim układzie mąż albo nie mógłby sobie na analogiczną ilość rozrywek pozwolić czasowo (co bym odbierała jako nie fair), albo - nawet bez nadgodzin - maluch by widywał tatę tylko dorywczo.

no i poruszyłaś jeszcze jedną ważną kwestię - tego, jak się widzi potrzebę finansową. no bo oczywiście można w jakimśtam zakresie zredukować bieżące potrzeby i bieżącą konsumpcję - tylko że to dopiero połowa problemu.

i nie chodzi mi bynajmniej o plazmę, super apartament i wakacje na Karaibach - tylko raczej o zabezpieczenie na wypadek choroby czyjejkolwiek pociągającej zazwyczaj spore koszty, utraty pracy przez jedynego żywiciela rodziny, wzrostu cen (patrz wątek o credit crunch) czy czego tam jeszcze - nawet bez co bardziej drastycznych wizji.

natomiast oczywiście zgadzam się, że trzeba się czasem nieźle nakombinować żeby znaleźć sobie bardziej elastyczną niż etat od-do możliwość pracy... może skoro bezrobocie spadło to i pracodawcy będą mieli większy impuls żeby przemyśleć takie możliwości, z pożytkiem dla wszystkich zainteresowanych stron.

Odpowiedz
kkarutek 2013-09-09 o godz. 01:06
0

Shiadhal napisał(a):
kkarutek, chyba rzadkie bywają sytuacje takie 'czystego chcenia' - pewnie, czasem bywa przymus finansowy bardziej bezpośredni, czasem mniej, czasem obawa o utrzymanie pracy i/lub swoich kwalifikacji...

a jeśli chodzi o realizację marzeń i odrywanie się od dziecka - no znowu, jednym powodem braku takiej możliwości mogą być finanse, drugim brak bliskich osób mogących się zająć maluchem (sorry, sąsiadce bym niemowlaka nie zostawiła), kolejnym - ja przynajmniej czułabym się niekomfortowo gdybym podjęła decyzję o czasowym powtrzymaniu się od pracy zarobkowej teoretycznie dla dziecka, a praktycznie wykorzystywałabym ten czas na swoje rozrywki. to w takim układzie wolałabym w jakimśtam mniejszym wymiarze - ale pracować również.
po pierwsze, zaznaczyłam (może trochę mało wyraźnie), ze nie mówię o przypadku, gdy sytuacja niejako zmusza kobietę do pójścia do pracy - bo finanse, bo groźba utraty pracy w ogóle, bo brak godnej opieki dla malucha, bo, bo bo.... (choć oczywiście dla każdego potrzeba finansowa oznacza co innego)

po drugie przykład z sąsiadką - tak się zdarza że bywają bliskie przyjaźnie między sąsiadami, i wtedy też możliwość zostawienia dziecka z zaprzyjaźnioną "ciocią", a nie z obcą opiekunką jest chyba lepsza.

po trzecie owszem, rezygnuję z pracy żeby być z małym, ale nie rezygnuję z życia. to że nie pracuję, nie oznacza że mam 24h/dobę spędzać z dzieckiem. mój własny lekarz prowadzący odkąd urodziłam małego powtarza mi - musisz mieć minimum godzinę dziennie tylko dla siebie, poproś babcię czy męża żeby zostali z dzieckiem, a Ty po prostu wyjdź z domu; bo inaczej zwariujesz. Więc nie widzę powodu żebym miała czuć się winna, kiedy dziecko spędza 2 godziny z babcią bo ja idę do fryzjera.
A jeśli chodzi o realizację moich marzeń - tak sie składa, że jeśli plan wypali to będzie oznaczało, że nie będę musiała wracać do pracy biurowej skąd przychodziłabym do domu po 8-9 godzinach, zła i zestresowana; tylko będę mogła pracować 2-3 w tygodniu (albo i rzadziej) i tym samym i spędzać mnóstwo czasu z dzieckiem i być aktywną zawodowo (a także przynosić grosz do domu).

Odpowiedz
asikkk 2013-09-09 o godz. 01:05
0

Shiadhal napisał(a): ja przynajmniej czułabym się niekomfortowo gdybym podjęła decyzję o czasowym powtrzymaniu się od pracy zarobkowej teoretycznie dla dziecka, a praktycznie wykorzystywałabym ten czas na swoje rozrywki. to w takim układzie wolałabym w jakimśtam mniejszym wymiarze - ale pracować również.
Wyjełaś mi to z ust :)

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 01:04
0

asikkk, to, o czym piszesz, dla nas również jest bardzo istotne. żeby Młoda (a kiedyś i następne dzieci) miały oboje rodziców jako ważne w swoim życiu, na każdym jego etapie, osoby.

i to się, jak na razie, dość dobrze sprawdza - najpierw w ramach opieki naprzemiennej, potem doszedł żłobek, teraz o jesieni będzie już przedszkole.

kkarutek, chyba rzadkie bywają sytuacje takie 'czystego chcenia' - pewnie, czasem bywa przymus finansowy bardziej bezpośredni, czasem mniej, czasem obawa o utrzymanie pracy i/lub swoich kwalifikacji...

a jeśli chodzi o realizację marzeń i odrywanie się od dziecka - no znowu, jednym powodem braku takiej możliwości mogą być finanse, drugim brak bliskich osób mogących się zająć maluchem (sorry, sąsiadce bym niemowlaka nie zostawiła), kolejnym - ja przynajmniej czułabym się niekomfortowo gdybym podjęła decyzję o czasowym powtrzymaniu się od pracy zarobkowej teoretycznie dla dziecka, a praktycznie wykorzystywałabym ten czas na swoje rozrywki. to w takim układzie wolałabym w jakimśtam mniejszym wymiarze - ale pracować również.

Odpowiedz
kkarutek 2013-09-09 o godz. 01:02
0

odkąd jest z nami FIlip coraz częściej zadaję sobie pytanie, co kieruje kobietami wracającymi do pracy ot dlatego że tak chcą, a nie muszą. i to samo pytanie zadaje sobie mój mąż, który to mnie przekonał że przeżyjemy jeśli przez pół roku będę na wychowawczym. Nie sądzę żeby musiał brać prace dorywcze, czy pracować więcej niż do tej pory, wiec nie boję się o to, że zabraknie wspólnie spędzanego czasu (choć nie ukrywam, nie jest go dużo).
Natomiast już zupełnie nie rozumiem, dlaczego mama zostająca z dzieckiem w domu twierdzi że nie może realizować swoich marzeń i jest uwiazana z dzieckiem. Oczywiście nie mówię o przypadkach gdy aspekt finansowy gra większą rolę. Ja od 2 m-ca życia Filipa chodzę z powrotem na fitnes - jakież budzi to zdziwienie innych mam, że jestem w stanie na te 2 godziny wyrwać się z domu. Imprezy - proszę bardzo, też chadzam. Jasne, babcia odgrywa tu niebanalną rolę, ale tak samo może mi pomóc siostra czy nawet zaprzyjaźniona sąsiadka. A im bardziej Filip będzie jadł co innego niż cyc, tym więcej możliwości wyjść/zajęć się znajdzie.
A na koniec dodam, ze ja właśnie wykorzystam wychowawczy na spełnienie swoich marzeń czyli rozpoczęcie pracy trenerskiej na własną rękę - mam nadzieję że się uda :)
Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam, wiem że zapewne łatwo mi pisać bo mam dziecko prawie idealne :) i na pewno będę inaczej śpiewać, gdy moja sakiewka zacznie być pusta 8)

Odpowiedz
asikkk 2013-09-09 o godz. 01:01
0

wyciągam wątek, na który trafiłam przypadkowo, a kótry jest teraz dla mnie bardzo aktualny..
Niestety wracam do pracy za dwa tygodnie, niestety......... ale nie o tym chciałabym tu napisać...

Przekopałam cały wątek i nic nie znalazłam o ojcach dzieci

Nie wiem jak jest w przypadku forumowych mam, które pozostają w domu wychowując dzieci, mogę napisać tylko o moim "podwórku".

We wszystkich przypadkach znajomych mi niepracujących kobiet, mąż/partner musi pracować więcej (+ często weekendy), brać dodatkowe zlecenia, by zapewnić powiększonej rodzinie godziwe życie.
Dziecko owszem ma mamę 24 h na dobę, ale ojca widuje bardzo rzadko.

Osobiście uważam, że nie jest to dobra sytuacja. I jest to jeden z powodów mojego powrotu do pracy, by wieczory i weekendy spędzać razem we trójkę.

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 00:59
0

Skrzacik napisał(a):Ja za to nie wracam po miesiącu do pracy, ale idę na studia 8)
Więc co drugi weekend (cały od 8 do 19) nie będzie mnie w domu. Plus niektóre piątki i poniedziałki (ale to już pewnie do 16 maksymalnie, bo to praktyki).
Ciekawa jestem czy dam radę? :|
dasz radę tylko trzeba sie zaprzyjaźnić z laktatorem albo butlą :D

Kika - która przeżyła powrót na studia

Odpowiedz
TYGRYS 2013-09-09 o godz. 00:57
0

To fajne macie firmy .
Ja niestety tak dobrze nie mam .
Gdybym poszła do pracy byłabym poza domem ok 10 godzin a czasem nawet dłużej . Soboty też często pracujące .
U mnie nie ma taryfy ulgowej ze ciąża , albo małe dziecko .
No i co z tego . Każdy ma swoje problemy . Nikogo to nie obchodzi .
Urlop wychowawczy bardzo proszę . Nie ma problemów . Ale jak już wracasz pracujesz jak wszyscy .
Mogłabym szukać innej pracy ale już szukałam i nie było łatwo .
W tej firmie zarabiam dobrze , znam się na tym co robię .
I wrócę ale jak Maciek będzie starszy a moja mama akurat pojdzie na emeryturę .
Nie ma żłobków gdzie można dziecko oddać na 12 godzin zresztą ja bym nie oddała .

Odpowiedz
Liberales 2013-09-09 o godz. 00:56
0

ediee napisał(a):Ja, mimo, że po pracy czasem wycieńczona, wracam stęskniona za moim skarbem i wydaje mi się, że mam więcej cierpliwości i bardziej jeszcze go kocham.
Mam identyczne odczucia ;)

Powrót do pracy jest tak indywidualny i przy tym dość skomplikowany, że nikt nie zrozumie dlaczego wracamy do pracy teraz, a nie za pół roku czy za 3 lata.

I jeszcze jedno, przecież pójście do pracy nie oznacza zamkniecia w pudle na 24 godziny przez 7 dni w tygodniu więc nie rozumiem za bardzo zdań że idąc do pracy coś przegapiamy Pracuję od 6 miesięcy i nie mam poczucia że coś przegapiłam, bo we wszystkich ważnych chwilach Julki uczestniczyłam.

Odpowiedz
ediee 2013-09-09 o godz. 00:54
0

Wypowiadałam się w tym wątku w lutym, mamy wrzesień.Było torchę gdybania i pomysłów na życie.
Od 2 tygodni pracuję i uważam ten "powrót do ludzi" za sobre posunięcie. W międzyczasie sytuacja nam się ustablizowała, mąż dostał dobrze płatną pracę i myślę, że dalibyśmy radę z jednej pensji...ale..ja chcę pracować.

Młody z babcią, codziennie 5-7 godzin.
Zadowolony, uśmiechnięty, wycałowany. Ja, mimo, że po pracy czasem wycieńczona, wracam stęskniona za moim skarbem i wydaje mi się, że mam więcej cierpliwości i bardziej jeszcze go kocham.

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 00:53
0

Ja za to nie wracam po miesiącu do pracy, ale idę na studia 8)
Więc co drugi weekend (cały od 8 do 19) nie będzie mnie w domu. Plus niektóre piątki i poniedziałki (ale to już pewnie do 16 maksymalnie, bo to praktyki).
Ciekawa jestem czy dam radę? :|

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 00:51
0

Anirrak napisał(a):[
A że jest jak jest: to cieszę się, że mam mamę, która świetnie zajmuje sie Zosią,
że moja praca poza domem to nie 8h/dziennie codziennie, a powiedzmy po 2-3h 2-3 razy w tygodniu
i że jak na razie moja psychika i sumienie nie protestują przeciwko zostawianiu dziecka z babcią czy tatą :D

a chyba ze tak... bo myslalam ze wracasz na caly etat do pracy na macierzynskim... :) teraz to rozumiem

bo 2 -3 h dzienne to sensownie brzmi

zycze powodzenia!

Odpowiedz
Nale 2013-09-09 o godz. 00:49
0

Brzmi to super.
Mam nadzieję, że ja też będę miała takie pozytywne wrażenia, jak zostawię miesięczniaka w domu i pójdę popracować...

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 00:48
0

Anirrak napisał(a):Ba! Nawet odważę sie napisać, że ten pierwszy dzień poza domem, mimo że wyjątkowo długi i męczący
był wspaniałą odskocznią od trudów początków bycia mamą - i całkiem nieźle podładował moje macierzyńskie akumulatory 8)
no to super! :D o to chodzi, żeby nas to mamowanie cieszyło!

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 00:47
0

Patty napisał(a):Anirrak napisał(a):Anirrak napisał(a):Rodzę w drugiej połowie lipca, a planuję bardzo szybki powrót do pracy, bo już we wrześniu.
Młode będzie miało wtedy niewiele powyżej jednego miesiąca – ale wierzę, że będzie dobrze 8)

Wprawdzie od tego wpisu minęło już niemal 7 m-cy, ale - niestety - w czwartek słowo stanie sie ciałem ;)
Urodziłam 17 lipca, a w czwartek 6go września wracam do pracy - i to od razu wyjazdowo, na cały dzień :(
Prawda jest taka, że mi sie nie chce 8)
Nie żebym zapałała dzikim afektem do zmiany pieluch ;), ale te półtora miesiąca w domu tak błogo mnie rozleniwiły,
że najzwyczajniej w świecie szkoda mi ten leniwy stan pozostawić lol
tego to ja nie potrafie zrozumiec, ze mozna poswiecic urlop macierzynski dla pracy...
i nie zrozum mnie zle... ja cie nie oceniam, ja tylko tego nie jestem w stanie zrozumiec
Duzo by mozna pisać - ale postaram sie krótko.
Gdybym pracowała u kogoś, na etacie - wykorzystałabym cały macierzyński.
Gdybym miała jakikolwiek zasiłek macierzyński - wykorzystałabym cały macierzyński.
Gdybym nie miała kredytu do spłaty - wykorzystałabym cały macierzyński.
Gdybyśmy byli w stanie utrzymać sie tylko z pensji męża - wykorzystałabym cały macierzyński.

A że jest jak jest: to cieszę się, że mam mamę, która świetnie zajmuje sie Zosią,
że moja praca poza domem to nie 8h/dziennie codziennie, a powiedzmy po 2-3h 2-3 razy w tygodniu
i że jak na razie moja psychika i sumienie nie protestują przeciwko zostawianiu dziecka z babcią czy tatą :D

Ba! Nawet odważę sie napisać, że ten pierwszy dzień poza domem, mimo że wyjątkowo długi i męczący
był wspaniałą odskocznią od trudów początków bycia mamą - i całkiem nieźle podładował moje macierzyńskie akumulatory 8)

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 00:46
0

niby tak... ale dziecko tez trzeba miec z kim zostawic, czyz nie?

ja po prostu sama pamietam swoj wielki zal jak zostawialam Mateusza, a wykorzystalam juz wszytko co moglam pelny urlop i caly macierzynski

Odpowiedz
panna_van_gogh 2013-09-09 o godz. 00:44
0

Alma_ napisał(a):100% stawki oficjalnej umowy o pracę.
Nie wszyscy pracują na tych samych zasadach.
Dokladnie

Odpowiedz
Alma_ 2013-09-09 o godz. 00:43
0

100% stawki oficjalnej umowy o pracę.
Nie wszyscy pracują na tych samych zasadach.

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 00:42
0

finansowych?
przecież na macierzyńskim płacą 100 procent ?

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 00:41
0

ale to jest urlop macierzynski... jakby na to niepatrzec trwa teraz 18 tygodni czyz nie? to troche wiecej niz poltora miesiaca...

Odpowiedz
panna_van_gogh 2013-09-09 o godz. 00:39
0

Patty napisał(a):tego to ja nie potrafie zrozumiec, ze mozna poswiecic urlop macierzynski dla pracy...
i nie zrozum mnie zle... ja cie nie oceniam, ja tylko tego nie jestem w stanie zrozumiec
:o :o :o :o
a potrafisz zrozumiec ze ktos nie moze sobie pozwolic nawet na te 16 tygodniu "lenistwa"?
z powodow finansowych, branzowych albo jeszcze jakis innych?

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 00:38
0

Anirrak napisał(a):Anirrak napisał(a):Rodzę w drugiej połowie lipca, a planuję bardzo szybki powrót do pracy, bo już we wrześniu.
Młode będzie miało wtedy niewiele powyżej jednego miesiąca – ale wierzę, że będzie dobrze 8)

Wprawdzie od tego wpisu minęło już niemal 7 m-cy, ale - niestety - w czwartek słowo stanie sie ciałem ;)
Urodziłam 17 lipca, a w czwartek 6go września wracam do pracy - i to od razu wyjazdowo, na cały dzień :(
Prawda jest taka, że mi sie nie chce 8)
Nie żebym zapałała dzikim afektem do zmiany pieluch ;), ale te półtora miesiąca w domu tak błogo mnie rozleniwiły,
że najzwyczajniej w świecie szkoda mi ten leniwy stan pozostawić lol
tego to ja nie potrafie zrozumiec, ze mozna poswiecic urlop macierzynski dla pracy...
i nie zrozum mnie zle... ja cie nie oceniam, ja tylko tego nie jestem w stanie zrozumiec

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 00:36
0

Och napisał(a): Myślę, że prawie każda matka wolałaby sama zaopiekować się dzieckiem.
A ja tutaj się nie zgodzę - wydaje mi się, że jest całkiem sporo matek, które po obowiązkowym macierzyńskim i zaległym urlopie do pracy wracają z radością, mimo że mogłyby sobie finansowo pozwolic na zostanie w domu.

Mika, Carrie - Wy macie szczęście, ale taki układ nie jest normą, prawda? Ja odnosiłam się raczej do wersji bardziej typowej.
Mika_ napisał(a):Mnie poświęcenie to kojarzy się z męczennikami, całkowitym wyrzeczeniem się czegoś. Nie jestem egoistką ale źle kojarzy mi się poświęcenie. Rozumiem iść na kompromisy, rezygnować na jakiś czas ze swoich racji ale poświecenie to zecydowanie nie dla mnie.
No i masz rację, Mika, co do tego "poświęcania się". Chociaż są takie dni, że naprawdę mam dośc - i wtedy faktycznie czuję się Matką Polką, umęczoną i ledwo żyjącą, której pracy na dodatek nikt nie docenia lol Ale rano jest już znowu ok.

Ale właśnie - na jak długo powinno się ze swoich racji zrezygnowac i poświęcic czas dziecku? Wydaje mi się, że pół roku to zdecydowanie za mało. Dotychczas myślałam o byciu z Piotrusiem do roku, ostatnio korci mnie, żeby ten czas jeszcze przeciągnąc - ale wiadomo, finanse
Z drugiej strony - on już nigdy nie będzie taki mały, ale równocześnie coraz bardziej kumaty, poznający świat. No bo teraz robi się fajny, a za kilka miesięcy będzie jeszcze fajniejszy - żal mi, żebym te chwile przegapiła.

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 00:36
0

Anirrak napisał(a):Rodzę w drugiej połowie lipca, a planuję bardzo szybki powrót do pracy, bo już we wrześniu.
Młode będzie miało wtedy niewiele powyżej jednego miesiąca – ale wierzę, że będzie dobrze 8)

Wprawdzie od tego wpisu minęło już niemal 7 m-cy, ale - niestety - w czwartek słowo stanie sie ciałem ;)
Urodziłam 17 lipca, a w czwartek 6go września wracam do pracy - i to od razu wyjazdowo, na cały dzień :(
Prawda jest taka, że mi sie nie chce 8)
Nie żebym zapałała dzikim afektem do zmiany pieluch ;), ale te półtora miesiąca w domu tak błogo mnie rozleniwiły,
że najzwyczajniej w świecie szkoda mi ten leniwy stan pozostawić lol

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 00:34
0

Carrie napisał(a):
O to, to ;) Ciekawe jak to jest z organizacją, jak się ma dwoje dzieci? 8)
Z dwójką jest tak samo jak z jednym, tylko 4 rąk brakuje!

A mamy, które po macierzynskim chcą iśc do pracy, poprostu wiedzą, że "siedzenie" w domu, mycie pupki, gotowanie kaszki i pogawędki o dzidziusiach zlasowałoby im mózg.
Mnie po ponad półrocznym ciągłym siedzeniu z dzieckiem ( obecnie dwójką) najbardziej brakuje kontaku z ludźmi. Jakbym miała możliwośc pracowania w niepełnym wymarze czasu w wygodnych mi godzinach poszłabym napewno "z domu".

Po Franku poszłam na pól etatu i było git. Teraz niestey nie mam takiej możliwości - albo cały etat albo wychowawczy/wypowiedzenie.

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 00:33
0

Och napisał(a):I choć sama nie raz mówiłam, że nie wyborażam sobie siedzieć z dzieckiem przez 3 lata, bo pewnie bym osiwiała ;)
ja nie będąc jeszcze w ciąży mówiłam, że od razu po macierzyńskim wracam do pracy czyli po jakiś 5 m-cach lol mając blixniaki i dłuższy macierzyński-ktróy mi się skonczył 3 tygodnie temu- nie jestem w stanie pójść do pracy bo chcę, póki co pewne zlecenia wykonuję w domu wiec kasa z czegoś jest; a prawda jest taka, że do pracy wrócić po prostu muszę................

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 00:33
0

Acha...
dodam jeszcze , że mnie nie dziwi to, że mamy zostawiają swoje dzieci bądz nie, wracają do pracy bądz nie....

ja wiem w 100% ,że nie zostawiłabym młodego z nianią na 9-10 godzin dziennie gdybym nie musiała bo po pierwszym dziecku wiem ile bym mu odebrała
ale gdybym tego nie doświadczyła ,pewnie moje zdanie byłoby inne....

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 00:31
0

Ja chyba znalazłam złoty środek 8)

Pracuje i jestem w domu z dziecmi-dziecmi to już może za dużo powiedziane-z dzieckiem.

W pierwszą ciążę zaszłam jeszcze na studiach,przez kolejne 2lata ,wychowywałam dziecko,uczyłam się,pisałam pracę i pracowałam dorywczo w domu dla Urzędu Statystycznego.
Jak Amelka miała 3latka,poszła do przedszkola a ja do "normalnej"pracy.W tym czasie narodziła się też nasza firma,ja zaszłam w ciążę (pracowałam prawie do końca ciąży) a po porodzie zajęłam się już tylko prowadzeniem własnej firmy i do wcześniejszej pracy już nie mam zamiaru wracac .

Siedzę w domu,pracuję,wychowuję dzieci (tyle,że jak już pisałam,Amelka chodzi do przedszkola a dorywczo mamy też nianię) i mam czas dla siebie,męża,znajomych etc.

Ale bywają też dni kiedy padam na ryj ,jestem wściekła jak osa i najchętniej przespałabym conajmniej 24godziny non-stop i nie wydaje mi się żeby to dotyczyło tylko tzw."kur domowych" czy tylko mam pracujących-to dotyczy wszystkich nas.

Odpowiedz
fjona 2013-09-09 o godz. 00:30
0

ja nadal stoję na takim stanowisku jak wczesniej, i zgadzam się z Madelaine.
natomiast wasza sytuacja (Mika i Carrie) jest w moim mniemaniu rewelacyjna. mój synek jakiś czas temu wszedł w dość ciązki okres i gdyby nie to, że sama mam fajny układ z pracodawcą to z ogromną przyjemnością wróciłabym do pracy w takich godzinach jak wasze.
również dlatego, bo
Madeleine napisał(a): Wbrew pozorom znacznie trudniej jest poświęcic całą siebie, swój cały czas i chęci dziecku - niż wrócic do pracy i zlecic wychowywanie swojego dziecka obcej osobie.
po całym dniu z synkiem byłam bardziej zmęczona niż po dniu w pracy

jak również
Madeleine napisał(a): Przy czym teoria teorią, a życie życiem - i co zrobic, kiedy po prostu trzeba zęby zacisnąc i do pracy wrócic
no własnie, finanse

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 00:29
0

Madeleine napisał(a):Poza tym powiem po sobie. Po wstaniu o 6.00, 9-10 godzinach w pracy (bez przerwy na jedzenie, z zap... przez calutki czas) i powrocie do domu o 18 (no, przy bardzo dobrych wiatrach o 17:30) i zjedzeniu obiadu - naprawdę nie miałabym full energii na to, żeby się z pełnym zaangażowaniem oddac zabawom z dzieckiem, stymulowaniu jego rozwoju, nawiązywaniu więzi - i wszystko to do maksymalnie 20, kiedy mały idzie spac Rolling Eyes
Prawda. Ja mam o tyle lepszą sytuację, że wstaję z Młodym (5.30 :o). Mamy dla siebie godzinę. Potem W. odwozi go do niani, gdzie Młody 1/3 czasu przesypia ;) Jestem w domu, zanim Maks wróci - 15.30. Mamy dla siebie 4 godziny ok. I uwierz moje dziecko jest baaaardzo aktywne i bynajmniej nie zmęczone wtedy lol
Wiem, pocieszam się.. no ale co mogę na to? Pracować nie tylko muszę, ale też chcę. Choć wolałabym w domu ;)

Madeleine napisał(a):bo pracownikowi najemnemu, jakim jest niania, nie zawsze chce się moje dziecko odpowiednio stymulowac, rozwijac, ganiac za nim do piaskownicy i na zjeżdżalni, czytac mu książeczki i inne takie, stosownie do wieku.
I tu również przyznam Ci rację. Choć muszę powiedzieć, że nam trafił się skarb pod tym względem. Maks nie tylko gania, czyta, śpiewa, gra, bawi się itp. ale też uczy czystości (nocnik, na który my siłą rzeczy nie bardzo mamy czas), nowych słów, umiejętności. Nie bez znaczenia zapewne jest fakt, że wychowuje się z 2letnią dziewczynką, którą stara się naśladować całym sobą.. a pomysłowi są, oj są..

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 00:27
0

Madeleine :) pierwsza sprawa to taka, że piszemy o tym samym powrocie do pracy jednak nasze prace są inne. Piszesz o swojej sytuacji jednak każdy ma inną :)
Jestem w domu o 15.30. Akurat wstaje Gabu po 3 godzinnej drzemce. W sumie nie ma mnie 4-5 godzin jego efektywnego działania w domu. Zakupy robię z dzieckiem lub w weekend. Akurat moje dziecko wymaga raczej wyciszania niż stymulacji więc tego się nie boję ;) Mi niania (dobrze wybrana ) zapewnia Gabrielowi to czego oczekuję. Wydaje mi się, że to złoty środek w wieku gdy dla dziecka ważna jest stabilizacja a jednocześnie chce poznawać świat.

Madeleine napisał(a):Wbrew pozorom znacznie trudniej jest poświęcic całą siebie, swój cały czas i chęci dziecku - niż wrócic do pracy i zlecic wychowywanie swojego dziecka obcej osobie.

Mnie poświęcenie to kojarzy się z męczennikami, całkowitym wyrzeczeniem się czegoś. Nie jestem egoistką ale źle kojarzy mi się poświęcenie. Rozumiem iść na kompromisy, rezygnować na jakiś czas ze swoich racji ale poświecenie to zecydowanie nie dla mnie.
I zecydowanie nie chcę poświęcać całego czasu dziecku. Ja też jestem osobą, muszę żyć, muszę funkcjonować.
Dla mnie jest tak, że to ja rodzic wychowuję a niania/szkoła/przedszkole uczy, opiekuje się, zapewnia bezpieczeństwo. Wychowuje rodzina.
To już całkiem inny temat do rozważań

Odpowiedz
Och 2013-09-09 o godz. 00:26
0

Madeleine napisał(a):
Poza tym powiem po sobie. Po wstaniu o 6.00, 9-10 godzinach w pracy (bez przerwy na jedzenie, z zap... przez calutki czas) i powrocie do domu o 18 (no, przy bardzo dobrych wiatrach o 17:30) i zjedzeniu obiadu - naprawdę nie miałabym full energii na to, żeby się z pełnym zaangażowaniem oddac zabawom z dzieckiem, stymulowaniu jego rozwoju, nawiązywaniu więzi - i wszystko to do maksymalnie 20, kiedy mały idzie spac

A gdzie czas chociażby na zrobienie zakupów, posprzątanie, nie mówiąc o czasie dla siebie? poza tym dziecko wieczorem także jest zmęczone, więc może dla niego czas między 17 a 20 nie jest tak efektywny jak między 9 a 12 ;) No i ostatnia kwestia - dziecko nie rozwija się tylko przez godzinę czy dwie dziennie, ale cały dzień. I chcę byc przy tym - bo pracownikowi najemnemu, jakim jest niania, nie zawsze chce się moje dziecko odpowiednio stymulowac, rozwijac, ganiac za nim do piaskownicy i na zjeżdżalni, czytac mu książeczki i inne takie, stosownie do wieku.


Masz dużo racji....ale tak jak pisałaś taki lajf. Myślę, że prawie każda matka wolałaby sama zaopiekować się dzieckiem. W większości przypadków nie ma niestety takiej możliwości
:( I choć sama nie raz mówiłam, że nie wyborażam sobie siedzieć z dzieckiem przez 3 lata, bo pewnie bym osiwiała ;) , to prawda jest taka, że do pracy wrócić musiałam. Teraz okazuje się, że było to najlepsze z możliwych rozwiązań.

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 00:24
0

Carrie, czasem mimo chęci nie da się inaczej - taki lajf :usciski:

sofia napisał(a):Madeleine "w godziny dobrej jakości" możesz nie wierzyć ale tak właśnie jest
Polemizowałabym. Polecam pierwszy rozdział tej książki, którą polecałam - i po jej lekturze może nadal porozmawiamy na ten temat?

Poza tym powiem po sobie. Po wstaniu o 6.00, 9-10 godzinach w pracy (bez przerwy na jedzenie, z zap... przez calutki czas) i powrocie do domu o 18 (no, przy bardzo dobrych wiatrach o 17:30) i zjedzeniu obiadu - naprawdę nie miałabym full energii na to, żeby się z pełnym zaangażowaniem oddac zabawom z dzieckiem, stymulowaniu jego rozwoju, nawiązywaniu więzi - i wszystko to do maksymalnie 20, kiedy mały idzie spac

A gdzie czas chociażby na zrobienie zakupów, posprzątanie, nie mówiąc o czasie dla siebie? poza tym dziecko wieczorem także jest zmęczone, więc może dla niego czas między 17 a 20 nie jest tak efektywny jak między 9 a 12 ;) No i ostatnia kwestia - dziecko nie rozwija się tylko przez godzinę czy dwie dziennie, ale cały dzień. I chcę byc przy tym - bo pracownikowi najemnemu, jakim jest niania, nie zawsze chce się moje dziecko odpowiednio stymulowac, rozwijac, ganiac za nim do piaskownicy i na zjeżdżalni, czytac mu książeczki i inne takie, stosownie do wieku.

Dlatego chcę zostac w domu z dzieckiem tak długo, jak to możliwe. Przy czym 3 lata na pewno to nie będą - niestety, szara rzeczywistośc i kredyty do spłacania.

Wbrew pozorom znacznie trudniej jest poświęcic całą siebie, swój cały czas i chęci dziecku - niż wrócic do pracy i zlecic wychowywanie swojego dziecka obcej osobie.

Przy czym teoria teorią, a życie życiem - i co zrobic, kiedy po prostu trzeba zęby zacisnąc i do pracy wrócic

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 00:23
0

Madeleine napisał(a):Pracuję w domu - ale bo chcę ;) Chociaż zastanawiam się nad rezygnacją nawet z tej pracy na częśc etatu. Z małym zamierzałam zostac do roku - ale coraz bardziej zastanawiam się nad przedłużeniem wychowawczego jeszcze o rok.
Nie wierzę w teorię "godziny dziennie z dzieckiem - ale godziny dobrej jakości".

Już pisałam w innym wątku - polecam przeczytac pewną książkę, trochę zmienia się optyka:

sofia napisał(a):Madeleine "w godziny dobrej jakości" możesz nie wierzyć ale tak właśnie jest
Carrie napisał(a):Czuję się gorsza, bo mam tylko te "godziny".. i nie mam innego wyboru

Odpowiedz
Gość 2013-09-09 o godz. 00:22
0

Wojtek pod tym względem to cygańskie dziecko ;) Od początku zostawał bez najmniejszego problemu na kilka godzin z jedna, albo druga babcią, a nawet na cały dzień z tatą :) Dla Wojtka liczyła się tylko butla 8) a kto mu ją podawał było bez znaczenia. Teraz dopiero nabiera pewnego dystansu do obcych ludzi, ale nadal mam wrażenie, że nie bardzo zauważa brak mojej osoby jeśli kto inny poświęca mu czas Choć pewnie niedługo się to zmieni...

Odpowiedz
Gość 2013-09-08 o godz. 22:44
0

ja od małego przyzwyczajam dziecko do babci, a wczoraj po raz pierwszy zostawiłam ich samych na dłużej - Mikołaj zauwazył że mamy niema dopiero jak zgłodniał.

ktoś mi kiedyś powiedział że zostawienie małego dziecka pod opieką innej osoby jest problemem głównie matki, dziecku (jeśli to nie jest dla niego obca osoba) jest tak samo dobrze z tatą, babcią, dziadkiem jakby było z mamą.

Odpowiedz
Gość 2013-09-08 o godz. 21:25
0

Blue, ja wróciłam do pracy właśnie jak Młody miał 5.5 miesiąca. Uważam z perspektywy, że to dobry moment. Im dalej, było by prawdopodobnie trudniej. Dla niego.

Odpowiedz
Gość 2013-09-08 o godz. 20:52
0

adriana napisał(a):
Mam wrażenie (zapewne subiektywne), ze w dzisiejszych czasach jest wręcz nacisk, na to żeby kobieta szybko wróciła do pracy. Że przecież bez problemu kobiecie uda się wszystko pogodzić: i pracę, i opiekę nad domem, i jeszcze wychowanie dzieci. Raczej 'dziwnie' patrzy patrzy na kobietę, która postanawia zostać z dzieckiem, jakby bardzo naiwnym było przekonanie, że jeszcze kiedyś wróci do pracy...
ja natomiast mam wrażenie, że jest nacisk właśnie na to, żeby z dzieckiem jak najdłużej w domu siedzieć.
ja wielokrotnie słyszę teksty w stylu " no jakto JUŻ do pracy wracasz i dziecko same zostawisz, przecież on potrzebuje Twojej bliskości", "biedne dziecko", " moja żona/ja z dzieckiem do roku siedzieliśmy, nie wyobrażam sobie jak można tak małe dziecko zostawić". niestety większośc tych tekstów mówi "powrót do pracy = wyrodna matka".

Odpowiedz
Gość 2013-09-08 o godz. 20:46
0

zakładałam, ze wróce do pracy jak Mikołaj skończy 7 miesięcy, gdybym w ciąży nie była na zwolnieniu pewnie siedziałabym w domu dłużej (max rok niepracowania). Wiem, że z każdym miesiącem będzie/jest mi coraz ciężej wrócic - przyzwyczaiłam się do "nicnierobienia". pare dni temu dostałam propozycję pracy o jakiej od dawna marzyłam, warunkiem jest to, że wróce do pracy w kwietniu (jak Mikołaj będzie miał 5,5 miesiąca), bo dłużej ta praca na mnie czekać nie będzie. zgodziłam się bo: wiem, że gdybym tego niezrobiła za jakiś czas miałabym do siebie pretensje, bo "matka szczęśliwa = dziecko szczęśliwe" a ja wkońcu zaczne się realizować zawodowo; bo chcę być niezależna finansowo i w razie konieczności miec pewność że jestem w stanie utrzymać rodzinę no i chce mieć kontakt ze światem "dorosłych".
zdaje sobie sprawe że na początku będzie mi bardzo ciężko siedziec w pracy gdy Mikołaj będzie z babcią bo będę tesknić, ale z czasem obydwoje sie do tej sytuacji przyzwyczaimy.

Odpowiedz
Gość 2013-09-08 o godz. 20:04
0

Madeleine napisał(a):Carrie napisał(a):O to, to ;) Ciekawe jak to jest z organizacją, jak się ma dwoje dzieci? 8) Chcesz się przekonać? lol Zdaj potem relację 8)
8)

natalia25 napisał(a):A w ogóle to jak wróciłam do pracy to mam wrażenie, że moje stosunki z Anią są dużo lepsze. Jak wracam poświęcam sie jej cała, wariujemy na całego itp. Siedząc z nią w domu mialam wrażenie, że cały czas robiłam coś przy okazji. Rzadko poświęcałam jej wyłączna uwagę. Teraz jakoś lepiej mi to wszytko idzie.
Niestety. ale mam takie samo wrażenie.

Odpowiedz
Gość 2013-09-08 o godz. 20:01
0

Carrie napisał(a):O to, to ;) Ciekawe jak to jest z organizacją, jak się ma dwoje dzieci? 8) Chcesz się przekonać? lol Zdaj potem relację 8)

Odpowiedz
Gość 2013-09-08 o godz. 19:45
0

Ja tam mam ukochany dres na podomu właśnie. I bynajmniej mi go nie żal, jak jest cały w marchewce, bądź wszechobecnej ślinie (niestety uroki ząbkowania) ;)

Odpowiedz
Gość 2013-09-08 o godz. 19:41
0

natalia25 napisał(a):Potem chodzisz w jednej bluzce, bo i tak dzieciak non stop cię czymś brudzi. Pewnie to nie jest regula, ale najczęściej jakoś tak wychodzi
Tu się zgodzę z Natalią ;) Jak Ci dziecko (jak moje wczoraj) z buzia pełną marchewki zaprezentuje jak robi samochód 8) to zapewniam, że przechodzi chęć do zakładania najfajnieszej bluzki po domu ;) Na spacer to co innego ;)

Odpowiedz
Gość 2013-09-08 o godz. 19:37
0

Madeleine napisał(a):Miałam to dodać, ale umknęło mi - na pewno jest się lepiej zorgganizowanym, jak jest więcej zajęć. Plus ustala się priorytety i odpuszcza pewne niekonieczne rzeczy typu robienie pięciodaniowego obiadu ;)
O to, to ;) Ciekawe jak to jest z organizacją, jak się ma dwoje dzieci? 8)

Odpowiedz
Gość 2013-09-08 o godz. 19:30
0

Miałam to dodać, ale umknęło mi - na pewno jest się lepiej zorgganizowanym, jak jest więcej zajęć. Plus ustala się priorytety i odpuszcza pewne niekonieczne rzeczy typu robienie pięciodaniowego obiadu ;)

Odpowiedz
Gość 2013-09-08 o godz. 19:04
0

Madeleine napisał(a):Na pewno ma się więcej czasu, jeśli do tego nie trzeba chodzić do pracy.
A tu się nie zgodzę ;) Mam zdecydowanie więcej czasu i bardziej wszystko uporządkowane (plus wreszcie porządek w domu) odkąd do pracy chodzę :) Sił też jakby więcej. No i cierpliwości :D

Odpowiedz
Gość 2013-09-08 o godz. 18:58
0

Natalia, mam nadzieję, że osiedlowa mamafia mnie jednak do wszystkiego zmobilizuje - skoro one dają radę z dziećmi 3, 6, 9, 12 miesięcy i make-upem, fryzem i fitnessem, to ja też zamierzam ;) Na pewno ma się więcej czasu, jeśli do tego nie trzeba chodzić do pracy.
Marcia spoko, całe zwolnienie ciążowe mobilizowałam się, a wychodziłam z domu przecież rzadziej niż teraz. Nie przewiduję pogorszenia 8)

Odpowiedz
Gość 2013-09-08 o godz. 18:45
0

Madeleine napisał(a)::roll: W domu siedzę, ale w makijażu, ułozonymi włosami (zawsze czystymi) i starannymi ciuchami. Porozciągane dresy nie dla mnie.
W takim razie Cię podziwiam, bo ja poza umytymi włosami 8) przebywajac w domu raczej do pozostałych rzeczy bym się nie zmobilizowała. ;)

Odpowiedz
Gość 2013-09-07 o godz. 19:48
0

W domu siedzę, ale w makijażu, ułozonymi włosami (zawsze czystymi) i starannymi ciuchami. Porozciągane dresy nie dla mnie. Dom wprawdzie nie tak czysty jak dawniej (okna niemyte od 2 miesięcy ), ale brudem nie zarastamy.
Mam full czasu na siedzenie w sieci, ale już nie wyrabiam i szukam fuchy do zrobienia lol (z nudów, nie zaś potrzeby finansowej).

To, co mi zasadniczo przeszkadza w byciu w domu, to odcięcie od świata dorosłych ludzi. Dlatego pozwolę, żeby przez rok dziecięce kupy były najważniejsze (no, prawie ;) ), ale potem zdecydowanie wracam do pracy zawodowej.

Odpowiedz
Gość 2013-09-07 o godz. 19:46
0

Moze to zabrzmi strasznie dla niektórych mam, ale po tygodniu w robocie, stwierdzam subiektywnie, ze takie uporządkowane życie bardziej mi odpowiada.
Jestem lepiej zorganizowana, nie przewalam sie po wyrze bez celu i nie zbijam bąków, mam więcej cierpliwości do Młodego, mam lepszy humor i myśłę, że całej naszej rodzinie wychodzi to na zdrowie. Ponadto załatwiam rzeczy w mieście, na które nie ma czasu po godzinie 18-19 jak Łoś wraca. I w końcu jakoś się ten pieprznik kręci przyzwoicie.

Odpowiedz
Szynia 2013-09-07 o godz. 18:46
0

Marcia82 napisał(a):Poza tym, gdybym przebywała w domu to:
1. chodziłabym cały czas w rozciągniętm dresie (bo po co się stroić)
2. chodziłabym bez makijazu (po co się malowac jak i tak nigdzie nie wychodzę)
3. byłabym zrzędząca żoną jękolaca na męża że a) nie docenie pysznego obiadu... b) nie docenia że posprzątane...itp
4. znając mnie nic by mi się nie chciało

Marcia, u mnie zgadza się punkt 1,2,4 ;)
Latam w dresach, bo tak jest najwygodniej przewalać po domu z maluchem. Nie maluję się, bo mi się nie chce i tak w ogóle, to nie robię nic oprócz zajmowania się dzieckiem, siedzeniem w sieci, a z rzeczy domowych to do moich obowiązków należy tylko zrobienie zakupów i obiadu, o resztę M się martwi. Tutaj zaznaczam, że to ja mam większą tolerancję na bałagan ;) Zawsze też chwalę męża jak pięknie posprzątał.
Do fryzjera chodzę jednak regularnie, bo moja mama zajmuje się wtedy Skarbem.

Odpowiedz
Gość 2013-09-07 o godz. 06:02
0

natalia25 napisał(a):Sorry, adriana, nie wiem czemu myślałam, że to Ty założyłaś wątek Cofam to co napisałam w stosunku do Ciebie, bo się Ciebie nie tyczy ;)
Oj Natalia-coś dziś u Ciebie nie tak z koncentacją :)
Sylvia jestem :D

Odpowiedz
Gość 2013-09-06 o godz. 20:01
0

natalia25 napisał(a):
Zapytałaś dlaczego wracamy do pracy to Ci odpowiedziałyśmy, ale widzę, że wszystkie odpowiedzi sa złe. Siedź sobie w domu jak Ci dobrze, nie piszę tego złośliwie, ale pozwól tez innym robic i wychowywać dzieci tak jak maja na to ochotę ;)

Jak czytam twoje wypiowiedzi to mam wrażenie, że szukalas potwierdzenia dla swojego wyboru i go w nas nie znalazłaś dlatego z lekka nadinterpretowujesz nasze wypowiedzi ;)
No nie Natalia :)
Po pierwsze-nie ja zapytałam, tylko Adriana (założycielka wątku)
2.- skoro nie ja pytałam, to oczywiste jest, że nie szukam żadnego potwierdzenia swojej decyzji ( poza tym, że nie mam żadnych wątpliwości co do jej słuszności)
3. ja tylko wyraziłam swoje zdanie, ale jak widać, nie miałam takiego prawa, skoro nie przyklasnęłam większości,
4.-Dziękuję-z przyjemnością posiedzę sobie jeszcze ze 2-3 lata w domu,
5.-nie mam żadnego problemu z tym, że zarówno Ty, jak i inne forumki pracujecie, naprawdę :D

Odpowiedz
Gość 2013-09-06 o godz. 10:43
0

Widzę że wytworzyła się tutaj ciekawa dyskusja. Pozwolę wtrącić też swoje trzy grosze. Ja jeszcze ani nie matka, ani nie cięzarówka, ale temat mnie interesuje, gdyż w niedalekiej przyszłości będzie mnie to dotyczyło 8)

I przyłączam się do tych dziewczyn które szybko wracają do pracy.
Uważam, że jeśli urodziłabym dziecko to starałabym się jak najwcześniej podjąć pracę. Owszem finanse ważna rzecz, jednak dla mnie bardzo istotne jest własnie to obracanie się wsród ludzi, wychodzenie rano z domu i w ogóle zycie również innymi sprawami niż dziecko oraz pranie/gotowanie/prasowanie itp. Poza tym, gdybym przebywała w domu to:
1. chodziłabym cały czas w rozciągniętm dresie (bo po co się stroić)
2. chodziłabym bez makijazu (po co się malowac jak i tak nigdzie nie wychodzę)
3. byłabym zrzędząca żoną jękolaca na męża że a) nie docenie pysznego obiadu... b) nie docenia że posprzątane...itp
4. znając mnie nic by mi się nie chciało

I nie wynika to z tego, że nie lubię przebywać w domu, wręcz przeciwnie bardzo lubię zajmować się domem itd, ale wiem, ze na dłuższa metę byłoby to dla mnie i otoczenia męczące. Ogólnie lubię siebie aktywną, spełniajaca się zawodowo i nie wyobrażam sobie siebie siedząca w domu przez dłuższy czas. Po za tym nie chciałabym aby moje życie kreciło się tylko i wyłącznie wokół dziecka.

Forumki, które przebywają z dziećmi, zarzucają tym które szybko wróciły do pracy to, że te drugie mają obraz matki siedzącej w domu jako zaniedbanej, za przeproszeniem kury domowej. Nie chcę tutaj uogólniać, bo są różne przypadki, jednak ja naprawdę spotykajac większość kobiet, które są na wychowawczym mam spostrzeżenia niezbyt ciekawe niestety :( .

Odpowiedz
Gość 2013-09-06 o godz. 01:21
0

Mika_ napisał(a):
Czasem odchodzi mnie chęć w pisanie. Nie rozumiem czy NIEKTÓRE osoby, które zostają w domu z dzieckiem nie potrafią uszanować wyborów tych co wracają do pracy. Ja szanuję wybór osób, które chcą, mogą być z dzieckiem w domu. Nie oceniam ich, nie wyzywam. Odrobinę tolerancji i zrozumienia a przede wszystkim obiektywizmu.
sylvia napisał(a):
I nie krytykuje tych dziewczyn, kóre wróciły do pracy, bo to ich sprawa,
Mika_- w którym momencie oceniam lub niedajboże wyzywam????

Odpowiedz
Gość 2013-09-05 o godz. 22:44
0

Nie fjona nie neguję, że dziecko potrzebuje matki...

Daje tylko delikatny sygnał, że odbiór wpisów w tym wątku wybitnie zalezy od strony barykady

Tak samo jak komus "wpadł w oko" i uraził tekst o problemach z znalezieniu pracy po zbyt długiej przerwie,
czy tez porzuceniu jakiejś hipotetycznej udomowieonej damy przez męża,
tak samo kogos innego zaboli, kiedy przeczyta, że wczesnie wracając do pracy w jakis sposób krzywdzi swoje dziecko...

Jak dla mnie (na dzisiaj) oczywistym jest, że dziecko potrzebuje matki.
Ale jako matka nie chce byc postrzegana jako jedyna niezbedną dziecku osoba:
chcę, żeby moje dziecko potrzebowało tez ojca, babci czy dziadka ;)
I dlatego akurat ja nie mam (i mam nadzieję, że nie będę mieć) oporów co do skorzystania z pomocy np. dziadków -
oczywiscie w rozsądnym zakresie (tj. odpowiadającym ich woli, chęci a z drugiej strony potrzebom moim i dziecka)...
I oczywiście nie neguje również , że zakres tej współpracy z innymi będzie rózny w zalezności od wielu malucha:
tyle tylko, że nie stawiam sobie jakiejś hipotetycznej granicy (3 m-ce, 6 m-cy, rok),
do której wyłącznie ja - matka - będę sie dzieckiem zajmować i dla dziecka poświęcać...
Jesli dam radę fizycznie i psychicznie - to poprosze o tę pomoc już przy dziecku miesięcznym czy tez półtora miesięcznym,
i dzięki temu wrócę do pracy 8)

Odpowiedz
fjona 2013-09-05 o godz. 18:09
0

Anirrak napisał(a): jak potencjalne emocjonalne ku_ku robi potomkowi, któremu ograniczy fizyczny kontakt ze sobą ;)
Nie do końca rozumiem czemu negujesz (bo tak to odbieram) fakt, że w pierwszych miesiącach życia dziecko naprawdę najbardziej potrzebuje matki. Przez początkowy okres życia dziecko czuje się częścią matki i odczuwa fizyczny brak jej osoby. Może teraz zmieniają się trendy w psychologii i za jakiś czas będzie się mówiło, żeby odseparowywać dzieci od matki zaraz po urodzeniu ale wydaje mi się, że sama zobaczysz o czym piszę jak zostaniesz matką. Absolutnie nie chcę, żeby to zabrzmiało ”nie jesteś matką to nie wiesz”, naprawdę nie, ale myślę możliwe, że już niedługo zobaczysz, że to w twoich ramionach twoje dziecko najszybciej się uspokoi (może u niektórych tą oazą dla dziecka jest ktoś inny ale w ogromnej większości przypadków jest to mama). Powiem więcej, prawdopodobnie nawet sprawi ci to radość (specjalnie piszę prawdopodobnie, żeby się nikt mnie nie czepiał, że skąd wiem co inni czują czy będą czuć) ale myślę, że to jest bardzo możliwe, tak samo jak to, że ogromną radość sprawi ci uśmiech dziecka, usłyszenie słowa „mama” (tak, wiem, że potem to może być uciążliwe), itd.

Chcesz wrócić do pracy po miesiącu, tzn w pewnym zakresie, z tego co czytałam. Myślę, że to może mieć nawet swoje dobre strony bo może uchroni cię np. od baby bleusa. Ja przez pierwsze 2 miesiące nie wychodziłam z piżamy a chodzenie do pracy pewnie postawiłoby mnie na nogi i na pewno lepiej bym zniosła ten pierwszy okres, który dla mnie był fatalny! Po 3 miesiącach już chodziłam na spotkania z klientami i lubiłam te chwile choć nie było różowo, w szczególności gdy czułam jak pod żakietem leje się ze mnie mleko. :D Ale cóż czasem trzeba i myślę, że oderwanie się od domu, w ogólnym tego słowa znaczeniu, dużo daje!
Trzymam kciuki, żeby ci się udało bo przy drugim dziecku też mnie to prawdopodobnie czeka więc z chęcią poznam takie doświadczenia!

Odpowiedz
Gość 2013-09-05 o godz. 05:41
0

Poważnie się zastanawiam nad tym czy to jest forum do dyskutowania czy do wyrażania swoich udręk jak to ktoś mnie uraził.
Nie wiem sylvia jak moga boleć Cię czyjeś argumenty ? Ja dokładnie tak myślę - myślę o tym co się stanie jak uchowaj Boże zostanę sama.
Oczywiście, że jest to tylko JEDEN z wielu argumentów.
Zastanawiam się dlaczego mnie nie boli jak ktoś pisze o tym, że nie potrafi się rozdzielić ze swoim rocznym dzieckiem. Przecież taki argument mógłby mnie boleć -jako matkę która rozstała się z dzieckiem 8 miesięcznym.
Czasem odchodzi mnie chęć w pisanie. Nie rozumiem czy NIEKTÓRE osoby, które zostają w domu z dzieckiem nie potrafią uszanować wyborów tych co wracają do pracy. Ja szanuję wybór osób, które chcą, mogą być z dzieckiem w domu. Nie oceniam ich, nie wyzywam. Odrobinę tolerancji i zrozumienia a przede wszystkim obiektywizmu.

Odpowiedz
Gość 2013-09-05 o godz. 04:12
0

Annirak-to nie tak.
Nie pamiętam już kto to napisał, a nie mam czasu, żeby przeglądać w tej chwili 10 stron, ale padały argumeny typu-wreszcie chodzę do fryzjera, spotykam się z ludźmi itd.
Czyli wnioskując kobieta opiekująca się dzieckiem nie chodzi do fryzjera (czepnęłam się fryzjera, ale to zapamiętałam), nie spotyka się z ludźmi itd.
Mamy takie stereotypowe myślenie o kobiecie domowej, a wierz mi, że często te kobiety są świetnie wyształcone, zadbane, utrzymują bogate życie towarzyskie i pozostanie w domu z dzieckiem jest ich świadomym wyborem.
I nie krytykuje tych dziewczyn, kóre wróciły do pracy, bo to ich sprawa, ale zabolały mnie argumeny typu, że nie dbam o przyszłośc dziecka, bo nie pracuje i co by było gdyby...

Odpowiedz
Gość 2013-09-05 o godz. 02:59
0

No własnie to "mają lepiej" mnie frapuje...
Bo jakoś żadna z wcześnie wracajacych do roboty nie pieje z zachwytu nad swoim losem :P
Raczej każda wyjasnia, co ją do tego skłoniło...
No i grzecznie wysłuchuje jak potencjalne emocjonalne ku_ku robi potomkowi, któremu ograniczy fizyczny kontakt ze sobą ;)

A że jedną z wracających do podjecia tej decyzji skłoniły JEJ doświadczenia życiowe -
tj. spotkania z kobietami, które po bardzo długiej przerwie maja problemy ze znalezieniem pracy
czy tez zostały przez kochanego męża wykolegowane z pozycji "żony" do pozycji "byłej zony",
to IMHO naprawdę dużej dozy dobrej woli trzeba, żeby wysnuc z tego wątku wniosek, że:
Generalnie z tego wątku wynika, że kobieta pozostająca w domu z dzieckiem to zapuszczona, zrzędliwa baba, której nikt nie chce zatrudnić,ba, której prawdopodobnie nikt już nigdy nie zatrudni, bo nie ma "ciągłości"
I tyle :|

Anirrak jakoś_tak_cicho_piejąca_z_zachwytu_że_już_po_miesiącu_wróci_do_roboty

Odpowiedz
Gość 2013-09-05 o godz. 02:36
0

Anirrak napisał(a):Tak szczerze, to zachodze w głowę, Z JAKIM NASTAWIENIEM (???????) trzeba czytac ten wątek
żeby po jego lekturze wyjawił sie taki jego obraz lol :x
Annirak-po co pytasz, przecież Ty już znasz odpowiedź. lol

Z nastawieniem typu-"znowu w życiu mi nie wyszło", muszę siedzieć w domu zaniedbana i zgorzkniała to się chociaż powyżywam na tych, które mają lepiej lol lol lol

Odpowiedz
Gość 2013-09-05 o godz. 02:28
0

Tak szczerze, to zachodze w głowę, Z JAKIM NASTAWIENIEM (???????) trzeba czytac ten wątek
żeby po jego lekturze wyjawił sie taki jego obraz lol :x

Odpowiedz
Gość 2013-09-05 o godz. 02:17
0

Kiniak napisał(a):sylvia napisał(a):Dopiero tu dotarłam i :o
Generalnie z tego wątku wynika, że kobieta pozostająca w domu z dzieckiem to zapuszczona, zrzędliwa baba, której nikt nie chce zatrudnić,ba, której prawdopodobnie nikt już nigdy nie zatrudni, bo nie ma "ciągłości" (cokolwiek to znaczy) :o
Natomiast ta kobieta, która wraca do pracy-jest atrakcyjna dla swojega męża (w odróżnieniu, od tej pierwszej, tamtą na pewno mąż zostawi po iluś tam latach wspólnego życia i poleci do kobiety pracujące), realizująca swoje marzenia, zadbana i w ogóle cool.
No cos tu nie gra według mnie.

Bo nadinterpretujesz
Oj Kiniak, trochę uogólniam, ale mimo wszystko taki obraz wyjawia mi się z tego wątku.
Bez żadnj nadinterpreacji...

Odpowiedz
Chrumcia 2013-09-04 o godz. 21:48
0

ja coprawda mam maleństwo dopiero w brzuchu ale juz sie zastanawiam nad ta kwestia. najchetniej to bym została z dzidkiem tak do 1,5 roku w domu ale niestety ze wzgledów finansowych bede musiala jak najszybciej wrócić do pracy. Narazie niewiem czy wogóle bede miala do czegos wracać, no ale na macierzyńskim bede musiala ostro szukać nowej pracy, co mnie martwi. Wiadomo 7 godzin z powodu karmienia na pewno miec nie bede no i to początkowe pokazanie siebie z jak najlepszej strony. Przeraża mnie ta mysl ale nie bede miala innego wyboru.

Odpowiedz
Gość 2013-09-04 o godz. 20:43
0

sylvia napisał(a):Dopiero tu dotarłam i :o
Generalnie z tego wątku wynika, że kobieta pozostająca w domu z dzieckiem to zapuszczona, zrzędliwa baba, której nikt nie chce zatrudnić,ba, której prawdopodobnie nikt już nigdy nie zatrudni, bo nie ma "ciągłości" (cokolwiek to znaczy) :o
Natomiast ta kobieta, która wraca do pracy-jest atrakcyjna dla swojega męża (w odróżnieniu, od tej pierwszej, tamtą na pewno mąż zostawi po iluś tam latach wspólnego życia i poleci do kobiety pracujące), realizująca swoje marzenia, zadbana i w ogóle cool.
No cos tu nie gra według mnie.

Bo nadinterpretujesz

Odpowiedz
Gość 2013-09-04 o godz. 19:26
0

sylvia napisał(a):Carrie-ja z tych co po takim dniu odpadają :D
No i niestety większość obowiązków byłaby na mojej głowie, bo małż wracałby 4 godz. po mnie.
A no tak. My wracamy jednocześnie, więc łatwiej :)

Odpowiedz
Gość 2013-09-04 o godz. 19:23
0

Carrie-ja z tych co po takim dniu odpadają :D
No i niestety większość obowiązków byłaby na mojej głowie, bo małż wracałby 4 godz. po mnie.

Odpowiedz
Gość 2013-09-04 o godz. 18:52
0

sylvia napisał(a):Nie muszę po powrocie z pracy, prać, gotować, sprzątać, ostatkiem sił bawić się z dzieckiem, a następnie paść na wyrko i marzyć, żeby wszyscy zostawili mnie w spokoju.
No ja śmiem twierdzić, że jednak mam dużo więcej siły i zapału do zabawy z Młodym ;) A co do prania, sprzątania, gotowania - cóż, mi pomaga mąż i może dlatego nie odpadam od razu jak tylko się położę do łóżka 8)

Odpowiedz
Gość 2013-09-04 o godz. 18:49
0

Dopiero tu dotarłam i :o
Generalnie z tego wątku wynika, że kobieta pozostająca w domu z dzieckiem to zapuszczona, zrzędliwa baba, której nikt nie chce zatrudnić,ba, której prawdopodobnie nikt już nigdy nie zatrudni, bo nie ma "ciągłości" (cokolwiek to znaczy) :o
Natomiast ta kobieta, która wraca do pracy-jest atrakcyjna dla swojega męża (w odróżnieniu, od tej pierwszej, tamtą na pewno mąż zostawi po iluś tam latach wspólnego życia i poleci do kobiety pracujące), realizująca swoje marzenia, zadbana i w ogóle cool.
No cos tu nie gra według mnie.
Jako, że z wyboru pozostaje z dzieckiem w domu i o dziwo mam dokąd wrócić, śmiem twierdzić, że właśnie teraz mam czas zadbać o siebie, zadbać o swój związek i o rozwój mojego dziecka.
Nie muszę po powrocie z pracy, prać, gotować, sprzątać, ostatkiem sił bawić się z dzieckiem, a następnie paść na wyrko i marzyć, żeby wszyscy zostawili mnie w spokoju.
Wreszcie mam czas,żeby chodzić do fryzjera tak często jak czuję potrzebę, żeby spotykać się z koleżankami bez wyrzutów sumiena, że robię to kosztem czegoś,żeby spacerować z dzieckiem bez celu (a nie wychodzić na szybkie zakupy), żeby wypić kawę na ławce w parku i na wiele innych rzeczy, na które zwyczajnie nie mogłabym sobie pzwolić, gdybym pracowała.
I mam zamiar przeciągać ten błogi czas tak długo jak się da (czyli drugie dziecko i drugi urlop wychowawczy)
Ostatnio zwierzyłam się mamie, że przedłużam urlop, na co ona wykrzyknęła, "ale jak to, przecież Ty musisz pracować!"
Muszę? A właśnie mam ten komfort, że nie muszę i póki co nie zamierzam :D

Odpowiedz
Szynia 2013-09-02 o godz. 03:00
0

To ja dorzucę jeszcze argument, którego nie było: chcę żeby moje dziecko miało ojca na codzień, a nie w weekendy, chcę żeby "tatusiek" był w domu o 17.00 i wspólnie spędzać czas do wieczora. Dlatego wracam do roboty, żeby M nie musiał szukać lepiej płatnej pracy, ponieważ w jego przypadku (w tym konkretnym zawodzie) lepiej płatna praca, to więcej godzin poza domem.
Liczę na to, że w pracy odpocznę od dziecka, a w domu od pracy.

Odpowiedz
Zola 2013-09-01 o godz. 04:19
0

ale nastukałyście dzisiaj
to ja też nie odpuszczę ;)
-dyskusja dla mnie to wymiana poglądów i owszem nawet próba przekonania kogoś do swoich argumentów i czasem jak trzeba wypracowanie kompromisu
ALE to jest zupełnie inna dyskusja
tutaj mówimy o naszych dzieciach i nie potrzebujemy wspólnego kompromisu (chyba, że gadam z mężem o przyszłości naszego dziecka gdzie kompromis jest konieczny)
a tu nie musimy przekonywać siebie nawzajem do swoich powodów do powrotu do pracy czy pozostania w domu.
Rozumiem Lieberales, bo jej właśnie chodzi o szacunek do jej poglądu i przyjęcie go, bo chyba nie prosiła nikogo o ocenę jej poglądów (tu nie oceniamy sukienki ślubnej)
i tekst typu "mnie nie przekonują argumenty...x" nie ma sensu, bo żadne argumenty moje nie mają na celu kogokolwiek przekonać, to moje argumenty , którymi chciałam się z Wami podzielić i tyle.
-tekst "szczęśliwa mama=szczęśliwe dziecko" z który się zgodziłam też jakby nie uogólnia wszystkich mam i dzieci i nie każdy musi to rozumieć, bo dla każdego co innego się liczy i co innego daje szczęście jej i może nawet jej dziecku.
...mówimy, że każde dziecko rozwija się inaczej i ma inny charakter ale też zaraz mówimy, że każde potrzebuje właśnie matki przez pierwsze 3 lata życia :roll: może są na to jakieś badania- ja nie słyszałam o takich....
poza tym każda mama może pragnąć czegoś innego od życia:
np. moja koleżanka za żadne pieniądze nie chciałaby pracować, bo nie lubi i zostanie z dzieckiem w domu daje jej szczęście
-ja do szczęścia swojego potrzebuję pracować (nawet gdybym pływała w pieniądzach ;) )
i w mojej ocenie, moje dziecko nie byłoby szczęśliwe, gdybym siedziała z nim np. do 3. roku życia, to choćby podświadomie obwiniałabym go o zatrzymanie mojego rozwoju zawodowego. A moje frustracje na pewno odbijałyby się i osobiście na dziecku.
-coż ja też nie lubię oceniania innych, ale czasem mi się to zdarza, bo myślę, kurcze ja bym tak nie zrobiła... ale z drugiej strony, to przecież nudno by było jakby wszyscy myśleli podobnie ;)
-i ostatnie zawsze tematy dotyczące wychowania dzieci są drażliwe dla rodziców..
a przy okazji to wyrazy podziękowania dla mam chcących siedzieć z dziećmi, bo dzięki nim więcej pracy dla tych chcących pracować lol

jak już pisałam gdzieś mam problem z krótkim wyrażaniem swoich myśli, więc mogę tylko przeprosić za długość postu
i mimo iż słowo pisane nie zawsze się jest rozumiane, mam nadzieję, że zrozumiecie "co autor miała na myśli"

Odpowiedz
Gość 2013-09-01 o godz. 03:23
0

adriana napisał(a):No właśnie... Jak dla mnie dyskusja to wymiana poglądów jak i podważanie czyiś argumentów...
Wg wikipedii

Dyskusja - jeden ze sposobów wymiany poglądów praktykowany przez dwoje lub więcej osób zainteresowanych danym tematem lub zjawiskiem. Przeprowadzana zwykle w formie ustnej, ale nie tylko (np. dyskusje w formie pisemnej prowadzone są na internetowych forach dyskusyjnych). W wyniku dyskusji dochodzi zwykle do ścierania się różnych poglądów, czasami wypracowywania kompromisów i określania wspólnych stanowisk.

Bardziej sformalizowaną formą dyskusji (i toczoną zwykle przez bardziej kompetentne grono lub wybranych uprzednio przedstawicieli) jest debata (np. debata parlamentarna).

Dyskusja jest jedną z form zapobiegania konfliktom między ludźmi. Nawet gdy w wyniku rozmów nie dochodzi do wypracowania wspólnego stanowiska dyskusja pomaga w określeniu tzw. "protokołu rozbieżności", który zawiera spis punktów różniących strony. To już daje podstawę do dalszych prac umożliwiających jakieś pogodzenie sprzecznych interesów lub zawarcie w pewnych sprawach kompromisu.
Gdyby dyskusja bylaby tylko przedstawianiem swoich pogladow i dalej "czesc idziemy do domu" to chyba byloby nudno, co ;)

Odpowiedz
Fiba 2013-09-01 o godz. 02:23
0

Uff. trudno przebrnąć przez ten wątek, choć temat ciekawy ;)

Ja planuję wrócić ok czerwca, mały będzie miał 5 miesięcy.

Dlaczego?
Dlatego, że lubię moję pracę. A zostając z dzieckiem dlużej niż te 8-12 misięcy miałabym poczucie że się poświęcam. A tego poczucia chcę uniknąć jak ognia ;)

Ten model tak ma.

Odpowiedz
Liberales 2013-09-01 o godz. 02:08
0

adriana napisał(a):No właśnie... Jak dla mnie dyskusja to wymiana poglądów jak i podważanie czyiś argumentów... A to, że krytykuje się czyjeś stanowisko w jakiejś sprawie, nie oznacza, że krytykuje się te osobę. A już bynajmniej nie znaczy o braku szacunku do niej.
Można podyskutować o pogodzie albo o rządzie.
Ale tu nie ma nad czym dyskutować. To są moje i tylko moje powody nikogo do nich nie nakałaniam, ale też nikt nie ma prawa do tego żeby mówić że są wsytarczające, czy nie do tego żeby wrócić do pracy.

Odpowiedz
Liberales 2013-09-01 o godz. 02:04
0

fjona napisał(a):Liberales napisał(a): Każdy ma prawo do swojego zdanie, ale podważanie czyjegoś argumentu bądź przekonywaniem, że jest inaczej jest dla mnie brakiem szacunku.
abstrahując od tej dyskusji, to chyba nie sądzisz tak na poważnie? (i naprawde nie chce tu nikogo atakowac)
Tak właśnie sądzę i nie widzę w tym nic dziwnego.

Odpowiedz
Gość 2013-09-01 o godz. 01:57
0

No właśnie... Jak dla mnie dyskusja to wymiana poglądów jak i podważanie czyiś argumentów... A to, że krytykuje się czyjeś stanowisko w jakiejś sprawie, nie oznacza, że krytykuje się te osobę. A już bynajmniej nie znaczy o braku szacunku do niej.

Odpowiedz
fjona 2013-09-01 o godz. 01:49
0

Liberales napisał(a): Każdy ma prawo do swojego zdanie, ale podważanie czyjegoś argumentu bądź przekonywaniem, że jest inaczej jest dla mnie brakiem szacunku.
abstrahując od tej dyskusji, to chyba nie sądzisz tak na poważnie? (i naprawde nie chce tu nikogo atakowac)

Odpowiedz
Liberales 2013-09-01 o godz. 01:38
0

Kama24 napisał(a):Liberales napisał(a):Już gdzieś napisałam w tym wątku, że uszanowanie czyjegoś zdania jest przyjęciem go bez ale....
A odmienne zdanie na jakiś temat jest brakiem szacunku do kogoś, kto je napisał?
Każdy ma prawo do swojego zdanie, ale podważanie czyjegoś argumentu bądź przekonywaniem, że jest inaczej jest dla mnie brakiem szacunku.

Odpowiedz
Gość 2013-09-01 o godz. 01:24
0

Liberales napisał(a):Już gdzieś napisałam w tym wątku, że uszanowanie czyjegoś zdania jest przyjęciem go bez ale....
A odmienne zdanie na jakiś temat jest brakiem szacunku do kogoś, kto je napisał?

Odpowiedz
Liberales 2013-09-01 o godz. 01:12
0

Ale nie kazde 5, 8 czy roczne dziecko źle znosi rozłąki.....i oto się tu rozbiega.

A poza tym to miał być chyba watek o tym dlaczego kobiety decydują sie o pójściu do pracy, a nie dlaczego decydują się na pozostanie w domu lol

Już gdzieś napisałam w tym wątku, że uszanowanie czyjegoś zdania jest przyjęciem go bez ale....

Rozumiem mamy które decydują się na pozostanie w domu, bo widocznie chcą i mogą sobie na to pozwolić.

Odpowiedz
buniuta 2013-09-01 o godz. 01:04
0

adriana napisał(a): Naprawdę tak was dotknęły MOJE poglądy?

:usciski:
Adriana!
Mnie nie dotknęły lol ... dziwią mnie... ale spoko.
TAk samo jak Ciebie może dziwić, ze zostawiłam 4 miesięcznego Mata z najlepszym dziadkiem na śiwecie.

Każda z nas ma prawo życ po swojemu!

Odpowiedz
Gość 2013-09-01 o godz. 01:00
0

Ale to jest tylko MOJE zdanie. Napisałam, że JA tak uważam. Naprawdę tak was dotknęły MOJE poglądy?

Czy ja gdzieś napisałam, że kobieta, która idzie do pracy jest złą matką?

Odpowiedz
Liberales 2013-09-01 o godz. 00:45
0

adriana nie masz za co przepraszać tylko wystąpiła tu jakaś niekonsekwencja. Chciałś znać powody dla których kobiety decydują się na powrót. A potem walisz między oczy, że dziecko w wieku 5 miesięcy musi być z matką bo źle znosi rozłąki. Co według Ciebie poczuje mama która poszła do pracy zostawiając malucha w wieku 5 miesięcy?? Już pomijam fakt, że dzieci są różne i nie każde będzie przeżywać rozłąki tak samo.
Chyba nie było tu mamy, która by nie brała pod uwagę powodu materialnego ale jest też kilka innych powodów dla jakich chce lub musi powrócić do pracy.

Zupełnie inaczej by to zabrzmiało gdybyś napisała uważam że Wojtek źle zniósł by nasze rozstanie dlatego nie idę do pracy. Zasada numer jeden nie generalizować.

Odpowiedz
Gość 2013-09-01 o godz. 00:42
0

Adriana,
jestem 3 dzień w pracy. Młody jest zachwycony (babcia dostarcza mu rozrywki cały czas, ja po 24h/dobę przez kilka miesięcy z nim byłam już lekko zmęczona). Fakt, że nie zawodzi jakoś strasznie z powodu braku matki, a wręcz porzuca mnie jak na horyzoncie pojawi się tata, bardzo do mnie przemawia na plus.
Może moje dziecko jest popsute lol

Odpowiedz
Gość 2013-09-01 o godz. 00:37
0

Przykro mi, że uważacie, że chciałam się podbudować, bo tak nie jest. Chciałam porozmawiać...

Odpowiedz
Gość 2013-09-01 o godz. 00:33
0

OK. Poddaję się :(

Nie wiem, w którym miejscu przeciągałam kogokolwiek na swoją stronę? Gdzie udowadniałam, że dziecko musi być z matką?

Starałam się pisać tak, żeby nikogo nie urazić, ale widać mi się nie udało :( Przepraszam...

Odpowiedz
Gość 2013-09-01 o godz. 00:31
0

Anirrak napisał(a):No to po co był ten wątek?
Zeby sie podbudować?
To już kolejny taki dziś

Odpowiedz
Gość 2013-09-01 o godz. 00:28
0

adriana napisał(a):A już rozmowa czy dobre jest dla dziecka zostawić go z niania, gdy ma 5 miesięcy jest już tematem tabu...
Dla mnie to nie tabu...
Aczkolwiek to temat na zupełnie odrębny wątek...

Bo troche dziwne jest najpierw pytanie dlaczego ktoś decyduje sie na powrót do pracy -
a po uzyskaniu ilustam odpowiedzi - jako wniosek podsumowujacy dyskusje - stwierdzenie,
że robi sie źle wracając przed 3im, 5tym czy 12tym miesiącem zycia dziecka :|

No to po co był ten wątek?
Zeby sie podbudować?

Odpowiedz
Liberales 2013-09-01 o godz. 00:26
0

Ale NIE ROZUMIEM matek, które zostawiają dziecko, choć nie muszą...
myślę, że jakiekolwiek argumenty by tutaj padły, nadal nie będziesz ich rozumieć bo nie chcesz. Dla Ciebie zostawienie dziecka poniżej 3 roku życia pod opieką kogoś innego jest nie do przyjęcia, więc cała ta dyskusja jak dla mnie jest jałowa.

Gdyby faktycznie chodziło o poznanie powodów powrótu do pracy przyjęła byś je i tyle...a wychodzi tu jakieś przeciąganie na swoją stronę i udawadnianie że dziecko musi być z matką. Może należy zmienić nazwę topicu "Powrót do pracy poniżej 3 roku życia jest be" i wiadomo o co chodzi.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie