• lwiczka odsłony: 6791

    Czy wyjść za mąż?

    Dawno już nic nie pisałam, ale chciałabym sie trochę wygadać.Byłam w dość długim 7 letnim związku, mieliśmy plany na przyszłość był pierścionek i przymiarki do ślubu ale wszystko się rozpadło. Rozpadało się już od samych zaręczyn czyli przez ostatnie 1,5 roku związku z powodu niedoszłej teściowej. Po tym wszystkim doszłam do siebie, poznałami pokochałam innego. Teraz wiem, że tamten związek był pomyłką, teraz widzę jak zle traktował mnie moj poprzedni mężczyzna. Z obecnym jestem rok i bardzo chciałabym założyć rodzinę mieć dziecko.Niestety nie bardzo wiem jakie ma plany mój obecny facet a i pytać sie tak w prost jakoś mi niezręcznie. Zresztą sam mówił że jakiekolwiek próby namawiania czy podpowiadania co ma zrobić zawsze skutkowały reakcją odwrotną.Mamy jeszcze jeden problem on pracuje i mieszka w Poznaniu ja w Warszawie. Tam ma pracę ale raczej nie zamierza tam długo mieszkać. On do mnie co piątek przyjeżdza i spędzamy weekendy razem.W jaki sposób dowiedzieć się jakie ma plany związane ze mną? Bo na kolejny związek trwający kilka lat bez zobowiązań nie mam ochoty. Mam 28 lat i bardzo chciałabym mieć normalną rodzinę.Może pomyślicie sobie ze to zaden problem ale potrzebuję pogadać. Proszę poradzcie cos.

    Odpowiedzi (59)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-01-20, 11:49:05
    Kategoria: Z życia
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
lwiczka 2010-01-20 o godz. 11:49
0

Maci8e rację muszę najpierw dojsć do ładu z tym co naprawde chce

Odpowiedz
Gość 2010-01-19 o godz. 16:03
0

Jania napisał(a):zastanawiam się czy na pewno wiesz czego Ty sama chcesz?

bo na razie wszystko jest w sferze gdybania i mega nieścisłości,

jak powie nie to go zostawię - nie boję się, nie chcę marnować lat, boję się spytać bo jak powie nie to co wtedy
Zgadzam się z powyższym. Lwiczko, motasz się i gubisz we własnym życiu.

Na spokojnie przemyśl sobie wszystko, czego oczekujesz od siebie, od niego, od życia, czego tak naprawdę pragniesz i o czym marzysz, jak sobie wyobrażasz przyszłość, jak chciałabyś żeby wyglądała.
Jak zrobisz porządek w swojej głowie, to trzymaj się tego, co sobie postanowisz i działaj. Przecież po 1,5 roku bycia razem można chyba usiąść we dwoje i na spokojnie porozmawiać, opowiedzieć o swoich oczekiwaniach i wysłuchać drugiej strony co sądzi na ten temat

Trzymam kciuki za to żebyś doszła do ładu sama ze sobą, a potem ze swoim życiem. Pozdrawiam.

Odpowiedz
Jania 2010-01-19 o godz. 12:24
0

zastanawiam się czy na pewno wiesz czego Ty sama chcesz?

bo na razie wszystko jest w sferze gdybania i mega nieścisłości,

jak powie nie to go zostawię - nie boję się, nie chcę marnować lat, boję się spytać bo jak powie nie to co wtedy

Odpowiedz
agna33 2010-01-12 o godz. 13:02
0

to i ja sie dopisze...
wydaje mi sie, ze jesli ktos jest doswiadczony przez bylych partnerow, tzn. wie konkretnie, ze np. to, ze duzo pracowal i pozno wracal z pracy bylo jednym z powodow rozstania, wchodzac w kolejny zwiazek od powyzszego typu bedzie sie trzymac z daleka. To logiczne i zgodne z tym, ze czlowiek sie uczy kazdego dnia.
Jak sie bylo z palaczem i na dym sie mialo alergie, na kolejnego palacza szybko sie nie rzucisz.
Ty bylas w dlugim zwiazku, ktory sie skonczyl. Nie chcesz wiec kolejnego zwiazku, ktory sie skonczy, chcesz takiego, ktory bedzie trwal.
Kazdy zwiazek, powaznie traktowany, zaczyna sie z zamiarem jego kontyuowania. Najpierw na zasadzie "zobaczymy jak to wyjdzie", a pozniej, jak wszystko wychodzi zgodnie z wyobrazeniem obojga "oby trwalo wiecznie". Dla wielu osob chec trwania wiecznie jest deklarowana (nie - gwarantowana!) przez zawarcie malzenstwa. Dla Ciebie wazne jest to, zeby miec rodzine, meza, ja uwazam to za jak najbardziej naturalne.
Napisalas, ze wasz zwiazek jest połączenie miłości z dużym dodatkiem rozsądku. Powinno wam wiec starczyc rozsadku na rozmowe. Mowisz, ze on nie lubi rozmawiac o uczuciach, porozmawiajcie wiec o faktach.
Proponuje zadac mu konkretne pytania (faceci ciezko kapuja przez analogie... )
- czy dla Ciebie wazne jest malzenstwo?
- kiedy wg Ciebie ludzie powinni sie pobierac? kiedy wiedza, ze to czas, kiedy jedno zapyta drugiego?
-kiedy dla nas bedzie ten czas?
W zadnym momencie nie pytasz go o uczucia, wiesz, ze sie kochacie. Tutaj chodzi wlasnie o okazywanie uczuc czynami. Najpiekniejszym uczynkiem okazujacym milosc jest deklaracja "bede z Toba juz zawsze" skladana przed Bogiem lub/i spolecznoscia.
Powodzenia

Odpowiedz
ostryga 2010-01-11 o godz. 19:46
0

ja tez dopisze moje 2 grosze...

mysle, ze jesli jestes zdecydowana co do tego, czego od tego zwiazku oczekujesz, jak i do tego, co zrobisz, jesli nie dostaniesz od niego tego, czego pragniesz - to nie ma co inwestowac kolejnych miesiecy w cos niepewnego.

Porozmawiaj z nim szczerze, bez owijania w bawelne. Twoje pragnienia nie sa przeciez jednoznaczne z wymaganiem od niego, by za tydzien przybiegl do Ciebie z pierscionkiem. Niech po prostu wie, ze na to czekasz i ze jestes gotowa - a potem pozwol temu kielkowac.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-01-11 o godz. 13:29
0

mysle, ze ten poprzedni zwaizek to wcale nie byl ten, wiec nie masz co tego porownywac z miloscia.
masz dopiero 28 lat i jestem pewna, ze jeszcze kiedys zatrzesie sie pod Toba ziemia, ze stracisz glowe i bedziesz czula wszystkimi zmyslami, ze to ten. wiec na Twoim miejscu nie pakowalabym sie w zwiazek z rozsadku.

to tylko taka moja dobra rada, ale Ty zrobisz jak uwazasz,na dzien dzisiejszy chcesz meza, wiec sie o niego staraj, obys tylko nie zalowala.

Odpowiedz
lwiczka 2010-01-11 o godz. 13:25
0

Gabingo napisał(a):
gdybys wiedziala, gdybys czula, ze to ten facet, z ktorym chcesz byc do konca, z ktorym chcesz wszystko dzielic, radosc i smutek, troski i zwyciestwa, to nie myslalabys o rzuceniu go gdyby sie okazalo, ze on nie wie kiedy bedzie gotowy do oltarza.


Gabingo ja już takiego miałam (jeśli chodzi o moje uczucia) chciałam być z nim pomimo wszystko, pomimo jego matki która robila tylko problemy, pomimo jego chorób, pomimo jego czasem mnie lekcewarzenia na korzyść matki.
Byłam pewna że to ten jedyny ale usłyszałam od niego po 7 latach nie uda się nam. Kocham cie ale nam się nie uda musimy się rozstać, "nie potrafię sprzeciwić sie swojej matce" to było w domyśle.
Obecny związek to połączenie miłości z dużym dodatkiem rozsądku. Tak szukam faceta z którym będę miała dzieci i żyła zgodnie.

Odpowiedz
Gość 2010-01-10 o godz. 11:49
0

Gabingo napisał(a):
gdybys wiedziala, gdybys czula, ze to ten facet, z ktorym chcesz byc do konca, z ktorym chcesz wszystko dzielic, radosc i smutek, troski i zwyciestwa, to nie myslalabys o rzuceniu go gdyby sie okazalo, ze on nie wie kiedy bedzie gotowy do oltarza.

... tylko byś poczekała aż będzie na taka decyzję gotowy.
Gabingo popieram.

Odpowiedz
Gość 2010-01-09 o godz. 21:04
0

probuje sobie tlumaczyc Twoja sytuacje, dlaczego bylabys w stanie go rzucic, ot tak. ale jedyne co mi przychodzi do glowy to to, ze to nie jest ten, ze to nie milosc. Ty chyba faktycznie szukasz meza, kogos z kim pojdziesz pod oltarz, bedziecie miec dzieci i zyc dlugo i zgodnie.

gdybys wiedziala, gdybys czula, ze to ten facet, z ktorym chcesz byc do konca, z ktorym chcesz wszystko dzielic, radosc i smutek, troski i zwyciestwa, to nie myslalabys o rzuceniu go gdyby sie okazalo, ze on nie wie kiedy bedzie gotowy do oltarza.

albo to ten i czlowiek czeka na decyzje o legalizacji zwiazku bez obawy, ze sie ze mna nie ozeni i bedziemy zyc na kocia lape, albo to nie ten

Odpowiedz
Jo76 2010-01-09 o godz. 20:02
0

U nas to ja mowilam, ze ci co sie pobieraja sa stuknieci... mimo to moj facet odwazyl sie i poprosil mnie o reke. Przy moich rodzicach - wiec w razie odmowy mialby ciezko

Wiekszosc znajomych byla zdziwiona i ciagle dopytuja co on zrobil, ze sie zgodzilam... a ja po prostu stwierdzilam, ze to ten mezczyzna.

Lwiczko - jesli facet fajny - daj mu czas, nie naciskaj. Nie dla kazdego poltora roku to na tyle duzo by wiedziec. A jesli plochliwy to moze nawiac. Naprawde chcesz w razie czego szukac kolejnego?
Ja bym sie w zyciu po poltora roku nie zdecydowala na malzenstwo - mimo, ze kochalam TZta. Bo to zbyt powazna decyzja dla mnie

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-01-09 o godz. 16:58
0

A ja myslę, ze szczera rozmowa jest najlepszym rozwiązaniem. Lwiczko rozumiem, że się obawiasz, ale nie bedzie lepiej wiedzieć na czym się stoi?

A tak a propos ślubu, to ja Cię popieram. Ja tez zawsze marzyłam o mężu, rodzinie. Ale jakoś tak zweryfikowałam to moje dążenie do ślubu i najpierw pomieszkaliśmy ze soba bez sakramentu.

A tak a propos naszej poważnej rozmowy o przyszłości to mój "teraz-mąż" podczas jednej z nich, że nie za bardzo chce się wiazac tak na poważnie. Ale po pół roku zmienił zdanie;) trzeba było tylko trochę nad tym popracować;)

Odpowiedz
Gość 2010-01-09 o godz. 16:16
0

lwiczka napisał(a):Boje się, bo jest mi z nim dobrze a jak zapytam i usłyszę NIE to będzie bardzo trudneLwiczko, ale mi sie zawsze wydawało, że rozmowa o przyszłosci jest taka naturalna gdy ludzie są parą.
W swoim pierwszym poscie napisałaś :lwiczka napisał(a):Bo na kolejny związek trwający kilka lat bez zobowiązań nie mam ochoty. Mam 28 lat i bardzo chciałabym mieć normalną rodzinę. Obawiasz sie, że usłyszysz, że on nie chce małżeństwa. Czyli co? wolisz poczekać kolejne lata żyjac w niepewnosci? Z tego co dotad napisałaś to wydaje mi sie, ze absolutnie nie masz na to ochoty. Zbierz sie na odwage i szczerze, nie nachalnie powiedz mu o swoich oczekiwaniach.

Odpowiedz
Alma_ 2010-01-09 o godz. 16:13
0

lwiczka napisał(a): Jak raz powiedział to jest ważne do odwołania.

Niby prawda, ale ciężko w to czasem wierzyć...

Odpowiedz
lwiczka 2010-01-09 o godz. 16:02
0

Czego się obawiać?

Kolejnego rozczarowania bo jedno mam już za sobą. Poprzedniego faceta i naszego uczucia byłam pewna na 100%.

Została mi po tym uraza i lęk, że mnie to już nikt nie będzie chciał...

Boję się, że nie usłyszę tego co bym chciała. Może to głupie bo lepiej wiedzieć i się nie łudzić niż żyć w nieświadomości.

On jest taki skryty, nie mówi o uczuciach, uważa ze mówić Kocham nie można ciągle bo wtedy to jest "nic nie warte". Jak raz powiedział to jest ważne do odwołania.
Uważa, że lepiej zachowaniem na codzień okazywać uczucie. W każdym razie mówi bardzo żadko.

Boje się, bo jest mi z nim dobrze a jak zapytam i usłyszę NIE to będzie bardzo trudne.

Odpowiedz
Gość 2010-01-09 o godz. 15:39
0

lwiczka napisał(a):Generalnie moj mężczyzna nie lubi za długo rozmawiać na takie tematy i wgłębiać się co by było gdyby.Lwiczko, skoro dobrze o tym wiesz to nie rób podchodów tylko porozmawiaj z nim szczerze. W końcu to twój partner, tak? To czego tu sie obawiac?

Odpowiedz
Jania 2010-01-09 o godz. 15:28
0

lwiczka napisał(a):
Generalnie moj mężczyzna nie lubi za długo rozmawiać na takie tematy i wgłębiać się co by było gdyby.
no to nie rozumiem Twojego gdybania i chodzenia wokol tematu "może sie domyśli"

Odpowiedz
lwiczka 2010-01-09 o godz. 14:39
0

Wiem, że nadal stoję w tym samym miejscu i że facet nie kapuje ze szybko.

Jedyne co to przełamałam się i zaczynam ten temet poruszać, jak nadarzy się dobra okazja przy wieczornym posiedzeniu przy winku to może pójdzie mi łatwiej.

Z tego co mi powiedział o sytuacji swojego brata i jego byłej dziewczyny to stwierdził że ona teraz pomimo zmiany faceta nadal nie ma pewności że wyjdzie za mąż.
Dopowiedziałam mu, że skoro w poprzednim związku nie miała żadnych szans to teraz ma większe bo może znajdzie takiego który będzie sobie chciał z nią ułożyć życie.

Generalnie moj mężczyzna nie lubi za długo rozmawiać na takie tematy i wgłębiać się co by było gdyby.

Odpowiedz
Jo76 2010-01-09 o godz. 14:16
0

lwiczka napisał(a):
Powiedziałam więc mojemu mężczyźnie, że uważam że dziewczyna postąpiła słusznie i że ja zrobiłabym tak samo. Mam nadzieję, że zorientował się o co mi chodzi.
Mysle, ze dla osiagniecia jakichkolwiek efektow - czytaj, zeby facet zakapowal o czym mowisz - musialabys temat walkowac dluzej, z pytaniem go o zdanie, podawaniem jakichs fikcyjnych przykladow...

A tak - nadal nie wiesz nic i on tez nie. Mezczyzni nie lapia tak latwo (szczegolnie kiedy temat niespecjalnie dla nich wygodny)

Odpowiedz
Loxia 2010-01-09 o godz. 14:10
0

lwiczka napisał(a):Powiedziałam więc mojemu mężczyźnie, że uważam że dziewczyna postąpiła słusznie i że ja zrobiłabym tak samo. Mam nadzieję, że zorientował się o co mi chodzi.
Oni się nigdy nie orientuja dopóki im się nie powie prosto w oczy..

Odpowiedz
Gość 2010-01-09 o godz. 14:07
0

lwiczka napisał(a):Powiedziałam więc mojemu mężczyźnie, że uważam że dziewczyna postąpiła słusznie i że ja zrobiłabym tak samo. Mam nadzieję, że zorientował się o co mi chodzi.
Optymistka z Ciebie 8)

Ale zakładając, że "on sie zorientował" - to co Ci to dało?
Wiesz coś więcej niż przed ta rozmową?
Znasz jego zdanie na temat Waszej przyszłości?
Bo mi sie wydaje, że po tej "rozmowie" stoisz dokładnie w tym samym miejscu co na początku wątku :|

Odpowiedz
lwiczka 2010-01-09 o godz. 14:02
0

Gabingo odpowiadając na Twoje pytanie:

- on jest wierzący (może nie przykłada zbyt dużej wagi do praktykowania ale był już kilka razy światkiem na ślubach kolegów, jest też chrzestnym)
- dziecko w przyszłości tak ale narazie o dzieciach nie myśli,
- nie jest przeciwny instytucji małżeństwa.

Trochę rozmawialiśmy ale niestety wprost nie spytałam.

Nadarzyła się okazja bo jego brata zostawiła dziewczyna po 5 latach. Brat mi się przyznał, że kogoś poznała a od jakiegoś czasu naciskała na deklaracje z jego strony, których nie dostała i zdecydowała się odejść. Powiedział, że był z nią z przyzwyczajenia i nie brał jej pod uwagę jako przyszłej żony.
Myślę, że mu tak dobrze, po co ciągnąć związek bez przyszłości.

Powiedziałam więc mojemu mężczyźnie, że uważam że dziewczyna postąpiła słusznie i że ja zrobiłabym tak samo. Mam nadzieję, że zorientował się o co mi chodzi.

Odpowiedz
Jania 2010-01-06 o godz. 15:20
0

półtora roku spedzonych razem dwóch osób z wieku wydawałoby się dojrzałych o czymś już świadczy

wydaje mi sie, że masz prawo spytac tak po prostu - co zamierza, czy kolejne 2 lata spedzicie na widzeniach weekendowych? Jesli tak to Cie to nie urzadza. i kropka.

Nie chowaj się z pytaniami, " bo on nie lubi przymusu". Ty nie lubisz życia w niewiadomej i masz do tego święte prawo. To nie jest jedyne pytanie, ani wcale najtrudniejsze, ktore bedziesz musiala mu zadac w całym waszym wspolnym zyciu.

Ja Cię rozumiem, jesli chodzi o sakrament, obrączkę - mi dało wiele i bardzo mnie zmieniło, moje podejscie.
Z tymże ja miałam za sobą półtora roku wspolnego codzienniego bycia z sobą i całodobowych weekendów. I tak jak ktoś napisał, żeby być z kimś trzeba go kochać bardziej od siebie.

Ciocia dobra rada mówi Ci tak : powiedz co Ci lezy na sercu i wcale nie teoretycznie, na okrętkę - tylko prosto z mostu z doświadczenia wiem, że tak trafia najlepiej do mężczyzny :), jeśli podzieli Twoje zdanie, wyznaczcie termin i przygotowania do slubu i zacznijcie mieszkac razem, tak normalnie zyciowo mieszkac razem - bez pani do sprztania, do gotowania. Tylko WY, wy i wasz bałagan, wasze budzenie do pracy i zmeczenie po pracy, wasze kłótnie i godzenia. To nie test - to życie.

Odpowiedz
DobraC 2010-01-06 o godz. 14:52
0

Kasia_S napisał(a):No tak czy inaczej Lwiczka powinniście porozmawiać.
I tak jak dziewczyny radzą - nie wprost ale wybadać co on myśli o Was, o przyszłości, na temat slubu, dzieci.
Bez tego my sobie mozemy dywagować czy mieszkac czy nie mieszkać a i tak się nie dowiemy co ON na to.
Owocnej rozmowy!
ooooooooo :o no tak... bo w sumie o tym ten topic lol lol
Lwiczka - jesli troche rozwalilam to sorry ale jakis sentymentalny nastroj mnie dopadl lol lol lol

a rozmowa kluczem do sukcesu jest. zlwascza w wykonaniu kobiety 8) czyli "jak sprawic by powiedzial to co chce nie mowiac mu co chce" :) *

* to oczywiscie z przymruzeniem oka ;)

Odpowiedz
Kasia_S 2010-01-06 o godz. 14:47
0

No tak czy inaczej Lwiczka powinniście porozmawiać.
I tak jak dziewczyny radzą - nie wprost ale wybadać co on myśli o Was, o przyszłości, na temat slubu, dzieci.
Bez tego my sobie mozemy dywagować czy mieszkac czy nie mieszkać a i tak się nie dowiemy co ON na to.
Owocnej rozmowy!

Odpowiedz
DobraC 2010-01-06 o godz. 14:45
0

[quote="Gabingo] ze tego czasu nie marnujesz ?

wiesz Gabingo.. cos w tym jest... bo teraz - w moim wieku lol lol - nie czekalabym przeciez 7 lat zeby zdecydowac. tutaj raczej jest tak ze pasuje - oki, nie pasuje - bye bye...
moze m.in. dlatego tyle rozwodow jest?

bo jakby nie patrzec - dla mnie ( ) bycie z facetem z ktorym nie do konca wiesz czy chcesz byc ani czy on chce to wlasnie troche "marnowanie czasu"...
choc z drugiej storny podziwiam moje kolezanki ktore nie sa z kimkolwiek dla samego bycia... bo ja nie wiem czy umialabym byc sama :)

ale kobieta pelna sprzecznosci jest ;)

Odpowiedz
DobraC 2010-01-06 o godz. 14:42
0

wiesz co Lwiczka... ja wiem ze to co piszesz jest sensowne i rozsadne. i wcale nie musimy byc takie same.. ale ja podobne przemyslenia mialam przy moim bylym lol ze nie kocham slepo, ze jestesmy dobrymi przyjaciolmi i to jest dla mnie najwazniejsze etc...

o kant tylka potluc lol ...
teraz juz wiem ze zeby przejsc przez te skarpetki, balagany, zle humory - trzeba kogos po prostu szalenie kochac. czasem wiecej niz siebie...
oczywiscie - milosc to nie wszystko, bo zwiazek to kompilacja wielu rzeczy. ale byc musi - taka szalona, troche slepa wlasnie.... bo jakze inaczej wytmulaczyc ze rezygnujemy z naszego dobra czasem na rzecz obecego faceta? lol

dziewczyny - nikt nie mowi ze mieszkanie razem jest gwarancja a nie mieszkanie - nie. nikt nie da nam gwarancji ze nasz zwiazek przetrwa. to wymaga duzo wysilku, madrosci etc.
ja tylko napisalam ze zamieszkanie razem pomaga dojrzec niektore rzeczy ktorych istnienie wydawalo nam sie niemozliwe albo nieistotne...

recepty na czyste szczescie nie ma.
choc moj dziadek twierdzi ze jest to "zdolnosc do unikania nieszczescia"...... cos w tym jest...

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 14:41
0

lwiczka napisał(a):Kasia S dla mnie to też sakrament i o dojrzałość tu chodzi a nie o przedślubne testy.
a Twoj wybranek jest wierzacy ? dla niego slub to tez sakrament ? chce miec w ogole dzieci ?
Ty chcesz za wszelka cene wyjsc za maz, nawet nie wiesz za kogo, bo nigdy na temat przyszlosci nie rozmawialiscie.

znam pare, ktora jest bardzo wierzaca i po paru miesiacach zwiazku miedzypanstwowego, bez sexu podjela decyzje o slubie.
ja wzielam slub cywilny z czystej formalnosci, koniecznosci w danej sytuacji,a le po roku zwiazku stwierdzilismy, ze chcemy wspolnie przejsc przez zycie, miec dzieci i ze dla mnie slub koscielny jest wazny, dla niego nie byl, ale uszanowal moja potrzebe.

ja nie wiem czy tak latwo mozna wartosciowac zwiazek, kocham go, ale jak sie nie bedzie chcial zenic to odejde. a jak powie, ze za 3 lata planuje slub ? jaka masz gwarancje ze sie z Toba ozeni, ze tego czasu nie marnujesz ?

Odpowiedz
lwiczka 2010-01-06 o godz. 14:36
0

DobraC napisał(a):
bo ja nienawidze sprzatania. ale jesli K. bedzie chory to bede pucowala sama ta lazienke, zbierala jego skarpetki i w ogole. Nie musi byc chory - moze byc zmeczony chocby...
w zwiazku korona na glowie i "zasady" przeszkadzaja. nic mi sie nie stanie jak wstae i mezowi podam piwo z lodowki. nic mu sie nie stanie jak zboczy z trasy 3 km zeby kupic mi truskawki. to nie znaczy ze sie jes t"pantoflarzem".... ale tu juz mi za duza dygresja wyszla lol
No bo chyba tak powinno być w zyciu jak piszesz i to jest normalne.

Kocham go, nie jest to miłość ślepa tylko rozsądna bo boję się oddać uczuciom. Zostałam zraniona przez mojego byłego i teraz się bardzo boję zeby nie było tak samo po raz drugi.

Odpowiedz
zuzanna22 2010-01-06 o godz. 14:31
0

W związku jest zawsze coś do przerobienia, nie ma tak, że ślub i już jesteśmy w raju czy coś takiego, że sobie leżymy w łóżku z poduszkami w kaształcie serduszek i pijemy szampana na śniadanie.
Kiedy się razem zamieszka to się dopiero zaczyna, sama przerzyłam podobną sprawę, teraz jestem sama i na razie mi z tym dobrze jest.
Ja chyba nigdy nie wyjdę za mąż, same problemy tylko z tego.
A tak- nie pasuje , żegnamy się i bez dodatkowej papierkowej pracy.

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 14:11
0

Gdyby życie było takie proste i wspólne mieszkanie przed ślubem=dozgonna miłość i szczęśliwe małżeństwo, to pewnie rozwody by nie istniały. Znam kilka par, które rozstały się po 10 latach związku i mieszkania razem, znam też takie, które wzięły ślub po 3 m-cach znajomości i do dziś są szczęśliwą i zgodną parą. I tak nie da się "wypróbować" przed ślubem wszystkich sytuacji, jakie życie niesie. Więc jeśli ktoś ma potrzebę zalegalizowania związku i stworzenia rodziny bez wieloletniego testowania się, to co w tym złego?

Odpowiedz
DobraC 2010-01-06 o godz. 14:10
0

lwiczka napisał(a):
powiem tak dopuki sam dzwoni po Panią do sprzątania i za nią płaci to niech bałagani jak chce.

a jak straci prace i nie bedzie na to kasy?

wiesz lwiczka, nie obraz sie.. to specyfika forum ze malo emocji mozna przekazac, ale z tego co piszesz najmniej chodzi o.... milosc po prostu....

kochasz go? czy po prostu chcesz wyjsc za maz?

bo ja nienawidze sprzatania. ale jesli K. bedzie chory to bede pucowala sama ta lazienke, zbierala jego skarpetki i w ogole. Nie musi byc chory - moze byc zmeczony chocby...
w zwiazku korona na glowie i "zasady" przeszkadzaja. nic mi sie nie stanie jak wstae i mezowi podam piwo z lodowki. nic mu sie nie stanie jak zboczy z trasy 3 km zeby kupic mi truskawki. to nie znaczy ze sie jes t"pantoflarzem".... ale tu juz mi za duza dygresja wyszla lol

Odpowiedz
lwiczka 2010-01-06 o godz. 14:10
0

Kasia S dla mnie to też sakrament i o dojrzałość tu chodzi a nie o przedślubne testy.

Odpowiedz
lwiczka 2010-01-06 o godz. 14:06
0

Gabingo napisał(a):lwiczka napisał(a):
nie ma tej rutyny, porozwalanych skarpetek po katach i meza ktory czasem tak sie leni, ze ma w dupie, ze Ty padasz na pysk, bo wyszorowalas lazienke. to wszystko wychodzi jak sie dlugo ze soba mieszka ze slubem czy bez.

powiem tak dopuki sam dzwoni po Panią do sprzątania i za nią płaci to niech bałagani jak chce.
Jest przyzwyczajony do takiego rozwiązania co było bardzo dziwne dla mnie ale u jego rodziców w domu jest pani do pomocy codziennie.
Bardzo mnie ucieszyło jego podejście do domowych porządków.

Odpowiedz
Kasia_S 2010-01-06 o godz. 14:06
0

A no własnie Gabingo to jest zasadnicze pytanie.
Bo jesli dla kogoś tylko formalność no to ja się zgadzam, ze nic nie zmienia.
Dla mnie osobiście to sakrament więc ja inaczej do tego podchodzę.
I kurczę...też bym się z rozstała z facetem, który zdecydowanie nie chciałby ślubu mimo deklaracji miłości.
Ale to ja.

Odpowiedz
Jo76 2010-01-06 o godz. 14:05
0

lwiczka napisał(a):Dzięki dziewczyny za rady, rzeczywiście powinnam spytać jakie ma plany, bo tkwienie w niewiedzy jest męczące.
Jo76 byłam już w długim, przechodzonym związku i myślę że powtarzanie tego po raz drugi nie ma sensu. Tak jak to napisała Madzia77 też nie mam już czasu w wieku 28 lat na marnowanie kilku lat na chdzenie.
On ma 30 lat ja 28 więc chyba czas sie spieszyć, bo chciałabym ustabilizować swoje życie i urodzić dziecko przed 30.
Powiem wam jedno, nie chcę zamieszkać z nim przed ślubem bo z doświadczenia koleżanek wiem, że wtedy to już sie facetowi naprawde nie śpieszy. Ma wszystko to co w małżeństwie ale bez odpowiedzialności, bo w każdej chwili można odejść. Wiem, że małżeństwo też nie daje gwarancji, ludzie się rozstają, wiele takich historii tu na Forumi czytałam.
Zdaję sobie sprawę, że codzienność będzie inna niż weekendowe mieszkanie ze sobą.
Dzisiaj znowu przyjeżdza ale nie wiem czy będę miała odwagę na rozmowę...
No wiesz. Ja poznalam mojego obecnego mezczyzne kiedy mialam 27 lat, jestesmy razem ponad trzy lata, mieszkamy od poltora roku razem, oswiadczyl mi sie w Wielkanoc.
Rozmawialismy troche o naszych planach, ale nigdy w zyciu nie wspominalam mu, ze chce zakladac rodzine. I zaskoczyl mnie.
Daj Wam czas - lepiej sie nie spieszyc z takimi decyzjami, bo rozstania potem sa bardziej bolesne

Odpowiedz
DobraC 2010-01-06 o godz. 14:05
0

dla iluzorycznej wiekszej pewnosci?
dla bezpieczenstwa zludnego bo zludnego ale zawsze?
dla wygody (chocby ja kiedys mialam schizy ze jak K. sie cos stanie to mi w szpitalu informacji nie udziela bo na jakiej podstawie)
dla pieniedzy (wcale nie tak rzadkie - rozliczenia z fiskusem ;) )

mowi sie ze to tylko papierek. ale moim zdaniem (juz doswiadczonym ;) ) - zmienia....

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 14:02
0

Kasia_S napisał(a):Gabingo napisał(a):
a jesli Twoj wybranek kocha Cie nad zycie, wiaze z Toba przyszlosc, ale nie zamierza sie zenic, bo nie wierzy w ta instytucje. rzucisz go ?
a ja spytam przewrotnie: jesli kocha nad życie to dlaczego nie zamierza się żenić? ;) No jesli nad życie i chce być do końca życia to w czym problem?


no i przechodzimy do podstawowego pytania, co daje slub, obraczka, co zmienia. po co ludzie sie wiaza poprzez przysiege ?

Odpowiedz
DobraC 2010-01-06 o godz. 14:01
0

lwiczka napisał(a):Gabingo napisał(a):lwiczka napisał(a):
a jesli Twoj wybranek kocha Cie nad zycie, wiaze z Toba przyszlosc, ale nie zamierza sie zenic, bo nie wierzy w ta instytucje. rzucisz go ?
tak rzucę
kurcze.. moze to niepopularne w dobie feminizmu ale... ja bym tez rzucila...hipotetycznie 8)

Odpowiedz
Kasia_S 2010-01-06 o godz. 13:54
0

Gabingo napisał(a):
a jesli Twoj wybranek kocha Cie nad zycie, wiaze z Toba przyszlosc, ale nie zamierza sie zenic, bo nie wierzy w ta instytucje. rzucisz go ?
a ja spytam przewrotnie: jesli kocha nad życie to dlaczego nie zamierza się żenić? ;) No jesli nad życie i chce być do końca życia to w czym problem?

Co do niemieszkania razem przed ślubem: nie ma reguły i niemieszkanie nie jest gwarancją klapy po slubie tak jak mieszkanie przed nie jest gwarancją powodzenia.
Ja nie mieszkałam przed ślubem z narzeczonym a mimo to jestem b. szczęsliwa.
To wszystko kwestia dojrzałości ludzi i ich odpowiedzialności.
Rozumiem Lwiczkę i uważam, ze ma prawo chcieć ślubu - jesli się kochają.

Odpowiedz
lwiczka 2010-01-06 o godz. 13:53
0

Gabingo napisał(a):lwiczka napisał(a):
a jesli Twoj wybranek kocha Cie nad zycie, wiaze z Toba przyszlosc, ale nie zamierza sie zenic, bo nie wierzy w ta instytucje. rzucisz go ?
tak rzucę

Odpowiedz
DobraC 2010-01-06 o godz. 13:47
0

powiem na przykladzie. swoim zreszta - bylam z facetem 7 lat.. weekendowo. bylo super..
potem wprowadzil sie do mnie. mieszkalismy razem pol roku i okazalo sie ze jednak nie damy rady...
bo nigdy nie wiesz czy Ciebie rzucone w przedpokoju buty nie beda doprowadzac do takiej furii ze ciagle sie bedziecie klocic. albo jak sie zachowuje ten facet zmeczony, glodny, z zakupami, gdy jestes chora etc.

pamietam swoja zadziwiona mine gdy moja babcia poradzila mi bym z moim bylym pomieszkala na kocia lape... w glowie mi sie nie miescilo ze mi tak doradza lol ... ale okazalo sie dorbym testem.

z moim obecnym mezem spedzilismy przez rok 24h na dobe (pracowalismy razem, mieszkalismy razem). dzis jestesmy ze soba 6 lat, od niedawna w malzenstwie i szczescie kwitnie...

nie spiesz sie. nie patrz ze Ty 28, on 30.. uwazam ze na kazdego przychodzi jego czas. co z tego ze kolezanki juz dzieciate.... to Twoje zycie i masz prawo decydowac sie na wazne ruchy wtedy gdy jestes gotowa. No i gdy Twoj partner jest gotowy...

teraz - po dosiadczeniach - nie wyszlabym za kogos tylko bedac w weekendowym zwiazku.....

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 13:39
0

lwiczka napisał(a):
Tak naprawdę to czasem jesteśmy razem od piątku do poniedziałku, a czasem już od środy, wiem, że to nie to samo co codziennie ale nawet jakbyśmy mieszkali razem to tez by nie było codziennie bo delegacje z pracy itp.
uwierz mi, to nie to samo. tyle razy juz slyszalam, ze mimo weekendowych spotkan mamy to co inne zwiazki, to nieprawda, nie ma tej rutyny, porozwalanych skarpetek po katach i meza ktory czasem tak sie leni, ze ma w dupie, ze Ty padasz na pysk, bo wyszorowalas lazienke. to wszystko wychodzi jak sie dlugo ze soba mieszka ze slubem czy bez.

a jesli Twoj wybranek kocha Cie nad zycie, wiaze z Toba przyszlosc, ale nie zamierza sie zenic, bo nie wierzy w ta instytucje. rzucisz go ?

Odpowiedz
lwiczka 2010-01-06 o godz. 11:33
0

Tylko, że ja to wszystko nam, zakupy, siedzenie przy łóżku, pranie, prasowanie, rachunki on płaci za swoje mieszkanie ja za swoje to fakt. Nie przewiduje konfliktów o pieniądze bo my dwie sknery jesteśmy i wszystko co sie da na giełdę idzie.
Tak naprawdę to czasem jesteśmy razem od piątku do poniedziałku, a czasem już od środy, wiem, że to nie to samo co codziennie ale nawet jakbyśmy mieszkali razem to tez by nie było codziennie bo delegacje z pracy itp.

Odpowiedz
lwiczka 2010-01-06 o godz. 11:26
0

Gabingo w każdym małżeństwie są konflikty i w tym co mieszkali przed ślubem i w tym co nie mieszkali, a gwarancji to nie ma tak naprawdę nigdy.
Ja już prawie wyszłam za mąż w 2005 roku z wielkiej milości i z wielkim zaślepieniem teraz jestem szcześliwa, ze wtedy nie wyszło bo pewnie już by było po rozwodzie. A byłam go pewna na 100%, teraz widzę jaka byłam ślepa i zakochana.
Utrzymujemy kontakt nadal i widzę jakie glupoty wyprawia, a ze nma wyprawiał takie same tylko, ja tego nie dostrzegałam.
Teraz staram się podchodzić bardziej na chłodno.

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 11:21
0

lwiczka napisał(a):Gabingo a czy ślub i bliski związek się wykluczają, ja chcę jednego i drugiego tylko razem.
oczywiscie, ze nie. ale Tobie zalezy najpierw na slubie, na obraczce, takie odnosze wrazenie, bo bronisz sie przed wczesniesniejszym zamieszkaniem razem, boisz sie tego testowania. a to wszystko razem, wspolne zakupy, podzial obowiazkow, siedzenie faceta przy Twoim lozku jak jestes chora, placenie wspolnie rachunkow, klotnie o brak kasy ;) to jest bliski zwiazek, a Ty chcesz sie o tym przekonac dopiero po slubie. uwazam to za szalestwo, na ktore ja sie porwalam i byly to ciezkie 3 lata z jednej strony, dodatkowo bo moj maz jest obcokrajowcem, a ja dla niego zostawilam wszystko.

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 11:19
0

Masz prawo chcieć małżeństwa, masz prawo nie chcieć tracić czasu z kimś, kto nie myśli o związku poważnie - nie ma w tym nic dziwnego. Jeśli nie chcesz albo nie umiesz rozpocząć szczerej rozmowy (chociaż bez niej i tak się później nie obejdzie), to spróbuj napomknąć coś mimochodem o tym, że fajnie byłoby zamieszkać razem, mieć dzieci. Zobaczysz jak zareaguje i da Ci to przynajmniej pobieżny obraz jego opinii na ten temat.

Odpowiedz
lwiczka 2010-01-06 o godz. 11:19
0

Siedze w pracy i nie mogę wszystkiego napisać w jednym poście.
Tak naprawdę jeśli się dowiem, że on nie ma w głowie małżeństwa to go zostawie bo nie mam czasu do tracenia jak to napisała Madzia77.
Już po jednym płakałam i teraz patrze na związki bardziej na chłodno, jak raz się sparzyłam to teraz już nie chcę.
Może powiecie, że w takim razie go nie kocham, bo jak nie ślub to rozstanie ale ja wiem że chodzenie po kilka lat nie ma sensu a i boli bardziej po dlugich latach spędzonych razem.

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 11:14
0

wiesz dlaczego wczesniej bylo mniej rozwodow ? :D jeszcze w latach 60-tych kobieta za zdrade byla karana ;) kobiety wiecej wybaczaly, same nie wazyly sie i wiekszosc rzeczy byly ukrywane w czterech scianach. teraz jest wieksza wolnosc, dlatego wydaje Ci sie ze kiedys malzenstwa byly trwalsze ;)
ja wyszlam za maz po 8 miesiacach znajomosci, zamieszkalismy ze soba prawie ze od razu, bo po 3 miesiacach. o maly wlos kilka razy sie nie rozwiodlam lol przez te 3,5 roku. jesli nie dotrzesz sie przed slubem, to najwyzej po slubie, chyba ze sie jednak okaze ze to byla pomylka, tylko ze za pozno.

naprawde nie potrafie zrozumiec Twojego podejscia, najpierw slub przeciez nie masz zadnej gwarancji, ze po miesiacu bedziecie jeszcze razem

Odpowiedz
lwiczka 2010-01-06 o godz. 11:08
0

Gabingo a czy ślub i bliski związek się wykluczają, ja chcę jednego i drugiego tylko razem.

Odpowiedz
lwiczka 2010-01-06 o godz. 11:06
0

Oczywiście, że zależy, chcę zeby było normalnie jak "Pan Bóg przykazał" a nie jakieś testy i sprawdzania.
Kiedyś ludzie mogli się pobierać bez testowania i rozwodów było mniej. Teraz widzę ze przed ślubem musi być wszystko przetestowane a potem rok albo i nie i rozwód pomimo kilkuletnich testów mieszkania ze sobą.
Moi rodzice pobrali się po 1,5 roku spotykania tylko spotykania nawet nie wyjeżdzali ze sobą na wczasy i zyją szczęśliwie 30 lat. Więc chyba można.

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 10:27
0

lwiczka napisał(a):nie chcę zamieszkać z nim przed ślubem ...
to zalezy Ci tylko na slubie, a nie na bliskim zwiazku ? przeciez Wy potrzebujecie najpierw czasu, zeby sie poznac, nie uwierze, ze rok czasu w weekendy to wystarczajacy czas i okolicznosci do poznania partnera. ja w to nie wierze. poza tym mniej prawdopodobne wydaje mi sie namowienie kolesia na slub w tej sytuacji ;)

hmmm mam wrazenie ze Tobie zalezy na obraczce

Odpowiedz
Gość 2010-01-06 o godz. 10:06
0

lwiczka napisał(a):
Powiem wam jedno, nie chcę zamieszkać z nim przed ślubem bo z doświadczenia koleżanek wiem, że wtedy to już sie facetowi naprawde nie śpieszy.
Nie zauważyłam takiej reguły.

Serio, jeśli jesteście ze sobą naprawdę blisko, to taka rozmowa powinna być dla Was w miarę naturalna. Spróbuj jakoś delikatnie, jeśli się boisz wprost, może zacznij od rozmowy o forumówce, która bierze ślub. ;) Może sam podchwyci temat.

Odpowiedz
lwiczka 2010-01-06 o godz. 10:03
0

Dzięki dziewczyny za rady, rzeczywiście powinnam spytać jakie ma plany, bo tkwienie w niewiedzy jest męczące.
Jo76 byłam już w długim, przechodzonym związku i myślę że powtarzanie tego po raz drugi nie ma sensu. Tak jak to napisała Madzia77 też nie mam już czasu w wieku 28 lat na marnowanie kilku lat na chdzenie.
On ma 30 lat ja 28 więc chyba czas sie spieszyć, bo chciałabym ustabilizować swoje życie i urodzić dziecko przed 30.
Powiem wam jedno, nie chcę zamieszkać z nim przed ślubem bo z doświadczenia koleżanek wiem, że wtedy to już sie facetowi naprawde nie śpieszy. Ma wszystko to co w małżeństwie ale bez odpowiedzialności, bo w każdej chwili można odejść. Wiem, że małżeństwo też nie daje gwarancji, ludzie się rozstają, wiele takich historii tu na Forumi czytałam.
Zdaję sobie sprawę, że codzienność będzie inna niż weekendowe mieszkanie ze sobą.
Dzisiaj znowu przyjeżdza ale nie wiem czy będę miała odwagę na rozmowę...

Odpowiedz
zzzmijka 2010-01-05 o godz. 21:30
0

hi, hi, hi

mój mąż dojeżdzał do mnie co weekend z okolic Poznania. Potem powiedziałam, że ja tak nie mogę, że na dłuższa mete tak się nie da.
Po 8 miesiącach mieszkał już ze mną lol Stanął na rzęsach i poprosił o przeniesienie do odziału tutaj. Po nim posypali się inni chętni, ale już nie dostali przeniesienia (kto pierwszy ten lepszy?).

fakt, ze chyba po miesiącu znajomości usłyszałam od niego, ze "nigdy się tak nie czuł i ma motylki w brzuchu i nie może spać ani jeść ani myśleć o niczym innym i chyba sie zakochał" lol
zadanie było wiec ułatwione, bo doskonale wiedziałam co on czuje (gorzej było ze mną).

Wydaje mi się, że powinnaś wybadać albo otwarcie zapytać jakie plany ma Twój partner, bo źle Ci żyć w takim zawieszeniu.

trzymam kciuki! będzie dobrze, tylko sie odważ!

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 16:21
0

Nasz związek trwał własnie pod tą postacią. Od weekendu do weekendu. Wiem o czym piszesz. I nie widze przeszkody, żeby nie zacząć tematu ślubu. Dlaczego ci niezręcznie? Przecież to chodzi o was. Nie musisz naciskać, namawiać, a jesli będzie sie bronił, to chybabym się zastanowiła czy w ogóle warto.
Swojemu mężowi powiedziałam wprost, że nie mam czasu na chodzenie.

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 16:14
0

ja bym po prostu spytala jak widzi wasza przyszlosc, czy snuje jakies plany, jesli tak to jakie. przeciez ludzie w zwiazkach rozmawiaja na takie tematy.
podziwiam, ze nie meczy Was taki weekendowy zwiazek, ale ja jestem niecierpliwa i pewnie probowalabym to zmienic lub chociazby od tej strony zaczac temat.

zycze powodzenia

Odpowiedz
poohatka 2010-01-05 o godz. 16:09
0

Ajka ma rację - w tak długim związku takie pytanie nie powinno być krepujące. Zresztą samo pytanie nie jest równoznaczne z namawianiem na cokolwiek, więc nie powinno chyba przynieść niepożądanego skutku? :) życzę dobrych wieści :)

Odpowiedz
Jo76 2010-01-05 o godz. 16:03
0

Moze zacznij po prostu temat malzenstwa. Bedziesz wiedziala jaki ma do tego stosunek.
Bezposrednio pytac, czy chce Ciebie poslubic raczej bym odradzala.

Poza tym - jestescie dopiero poltora roku razem - dokad Ci sie spieszy?

Odpowiedz
Gość 2010-01-05 o godz. 16:01
0

Wiesz co, weekendowe zwiazki zawsze sa idealne, moze jak zamieszkacie razem to przestanie byc tak pieknie. A z drugiej strony, jezeli to jest zwiazek 1,5 letnim to szczerosc powinna w nim byc wiec czemu nie zapytac?

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie