• panna_van_gogh odsłony: 8326

    Jaki był Wasz pierwszy obiad po powrocie ze szpitala po porodzie?

    Mamuśki,pamiętacie jaki był Wasz pierwszy obiad (albo najlepiej pierwsze trzy obiady) po powrocie ze szpitala?co zjadłyście, żeby nie wrzucić Maluchów na jakąś alergizującą albo kolkową minę?podawjacie proszę przykłady konkretnych dań, bo potrzebuje natchnienia do zapełnienia zamrażalnika ;) a pewnie innym Ciężarówkom na finiszu tez się taka wiedza przyda

    Odpowiedzi (55)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-12-12, 08:00:25
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Nale 2010-12-12 o godz. 08:00
0

naitre napisał(a):
Mysle, że gdybyś zobaczyła wysypkę na buźce Twojego dziecko spowodowaną jedzeniem nabiału to zrezygnowałabyś z jedzenia jogurtów (lub karmienia piersią).

Pozostaje tylko mieć nadzieję, że dziecko będzie dobrze reagować na tego typu potrawy;)
Jak będzie miało wysypkę, to nie będę miała wyjścia. Podobnie jak kiedy będzie się darło z powodu mojego zjedzenia czegoś tam. Ale po prostu nie zamierzam z góry ograniczać jadłospisu.

Odpowiedz
Gość 2010-12-12 o godz. 05:09
0

Sandraa ja nie jem mięsa, ale jem ryby. Jednak o ile podczas ciąży nie jadłam mięsa, to podczas karmienia już dopuszczałam pierś z kurczaka albo indyka. Ciężko mi było wymyślać dania prócz ryżu i gotowanych warzyw, które by nie wzdymały/uczulały małego.
Soja często właśnie uczula, a soczewice ja osobiście jadłam.
Dziecko i tak wyssie co najlepsze dla niego, a Ty najwyżej będziesz musiała się posiłkować dodatkowymi witaminami.

Odpowiedz
naitre 2010-12-11 o godz. 16:02
0

Sandraa nie wiem czy Twoja dieta jest spowodowana chorobą czy też jesteś wegetarianką, ale mogę się popytać koleżanki, która urodziła w lutym tego roku co jadła na początku. Ona nie jada mięsa. Całą ciążę nie jadła i przy karmieniu piersią też nie. Ale z tego co się orientuję to jako ze jest wegetarianką kazano jej brać witaminy.

Odpowiedz
DobraC 2010-12-11 o godz. 15:56
0

Sandraa napisał(a):o matko huto, to co ja mam jeść skoro na codzień się pasę soczewicą i soją to mogę od razu czy nie? Bo mięsa nie jem.
Sandraa... lol wybacz.. ale Ty masz bidolcu naprawde ze wszystkim pod gorke...

Tez mam takie nastawienie jak Nale.. ale wiem ze 24h kolki czy uczulenia, wysypki napewno zmienilyby moje nastawienie... Na razie wmawiam sobie ze moje dziecko nie bedzie tolerowalo slodyczy 8) Robie to jednak z egostycznych pobudek 8)

Odpowiedz
naitre 2010-12-11 o godz. 15:52
0

Nale napisał(a):Ja jestem pewna, że zbyt silnie eliminacyjna dieta jest tak samo szkodliwa dla przyszłego alergika jak powszechnie krytykowane przebywanie w zbyt jałowym środowisku.
Z drugiej strony zbyt ostro nie zamierzam jechać. I tak ograniczy mnie dieta cukrzycowa, którą trzeba trzymać jeszcze jakiś czas po porodzie. Gdybym nie miała tego ograniczenia, to np. na pewno nie odmówiłabym sobie wszelkich przetworów mlecznych, które są dla mnie normalnie podstawą wyżywienia. Moi rodzinni lekarze też uważają, że nalezy jeść prawie wszytsko - poza rzeczami bardzo wzdymającymi i ciężkostrawnymi. Zamierzam dodatkowo uważać na jedzenie, które mnie - choć super rzadko - potrafi uczulić - czyli np. mandarynki, truskawki, surowe pomidory. Ale uważać, to też nie będzie znaczyło odmówić sobie na pół roku.
Zapewne jest to czysty przypadek, ale dzieci tych mopich koleżanek, które restrykcyjnie odżywaiły się schabem z rękawa i gotowaną marchewką mają teraz bardzo alergiczne 2-3 latki, które nie mogą jeść jajek, jogurtów, czekolady, cytrusów i tysiąca innych rzeczy. Z kolei dzieci wyrodnych matek, które popijały marynowane grzyby bezalkoholowym piwem i sokami z kartonu jedzą wszystko i nic im nie jest. Nie sądzę, żeby była tu prosta zależność, ale uważam, że to dowodzi, że ostra dieta przed niczym nie chroni.
Mysle, że gdybyś zobaczyła wysypkę na buźce Twojego dziecko spowodowaną jedzeniem nabiału to zrezygnowałabyś z jedzenia jogurtów (lub karmienia piersią).

Pozostaje tylko mieć nadzieję, że dziecko będzie dobrze reagować na tego typu potrawy;)

Odpowiedz
Reklama
Nale 2010-12-11 o godz. 13:40
0

Ja jestem pewna, że zbyt silnie eliminacyjna dieta jest tak samo szkodliwa dla przyszłego alergika jak powszechnie krytykowane przebywanie w zbyt jałowym środowisku.
Z drugiej strony zbyt ostro nie zamierzam jechać. I tak ograniczy mnie dieta cukrzycowa, którą trzeba trzymać jeszcze jakiś czas po porodzie. Gdybym nie miała tego ograniczenia, to np. na pewno nie odmówiłabym sobie wszelkich przetworów mlecznych, które są dla mnie normalnie podstawą wyżywienia. Moi rodzinni lekarze też uważają, że nalezy jeść prawie wszytsko - poza rzeczami bardzo wzdymającymi i ciężkostrawnymi. Zamierzam dodatkowo uważać na jedzenie, które mnie - choć super rzadko - potrafi uczulić - czyli np. mandarynki, truskawki, surowe pomidory. Ale uważać, to też nie będzie znaczyło odmówić sobie na pół roku.
Zapewne jest to czysty przypadek, ale dzieci tych mopich koleżanek, które restrykcyjnie odżywaiły się schabem z rękawa i gotowaną marchewką mają teraz bardzo alergiczne 2-3 latki, które nie mogą jeść jajek, jogurtów, czekolady, cytrusów i tysiąca innych rzeczy. Z kolei dzieci wyrodnych matek, które popijały marynowane grzyby bezalkoholowym piwem i sokami z kartonu jedzą wszystko i nic im nie jest. Nie sądzę, żeby była tu prosta zależność, ale uważam, że to dowodzi, że ostra dieta przed niczym nie chroni.

Odpowiedz
Gość 2010-12-08 o godz. 20:12
0

Ja stosowałam dietę bardzo restrykcyjną od początką (tylko ja jestem alergikiem wziewnym).

Weronika niestety ma alergię pokarmową (głównie białko). Przez pierwsze 4 miesiące mimo naprawdę restrykcyjnej diety walczyliśmy z potwornymi kolkami i refluksem. Do dziś mam ciarki na samo wspomnienie mdlejących rąk.

Jadałam na zamianę osławiony drób (u mnie wchodził w grę jedynie mniej alergizujący indyk) w gotowanej marchewce lub w ramch urozmaicenia klopsy (z indyka) w sosie koperkowym. Nieco później wprowadziłam duszony schab ze śliwką lub morelką bez opcji wydłubywania śliwki ;) .

Myślę, że złoty środek w kwestii ścisłości diety tkwi gdzieś po środku.... Ja robiłam wszystko żeby eliminować bolesne kolki małej, ale to i tak nie dało efektu, bo kolki same ustąpiły po 4 miesiącach.

Odpowiedz
Gość 2010-12-08 o godz. 15:31
0

o matko huto, to co ja mam jeść skoro na codzień się pasę soczewicą i soją to mogę od razu czy nie? Bo mięsa nie jem.

Odpowiedz
TYGRYS 2010-12-08 o godz. 15:28
0

Czy w tym uważaniu na to co się je chodzi tylko o alergie czy tez o to żeby dziecka brzuch nie bolał .

Alergia alergią .
Ja krótko karmiłam ale uważałam na to co jem i nie chodziło tylko o alergię . Nie jadłam smażonego , pikantnego , czekolady . Nie piłam gazowanego , kawy itd
Pozniej juz coraz mniej karmiłam i mniej uważałam .

Chyba lepiej zaczynać od lekkiego jedzenia a pozniej stopniowo wprowadzac nowe .
Im dziecko starsze jego ukł. pokarmowy jest coraz bardziej dojrzały i kotlet smażony mu nie zaszkodzi a takiemu 3- dniowemu może zaszkodzić (chociaż wcale nie musi no ale po co testować takiego malucha i jego jelitka).

I chyba nie trzeba dzień w dzien jeść marchewki i ryżu . Można jesc pieczone mięso , ryby , rózne warzywa gotowane z makaronem , kaszą , ryżem .

Odpowiedz
Gość 2010-12-08 o godz. 14:42
0

Aha ale fakt jest faktem, ze alergia/e w rodzinie zwiekszaja RYZYKO alergii u dziecka, nie przesadza to jeszcze czy dziecko bedzie alergikiem czy nie, moja alergia jest minimalna, a u Oli pokarmowa dosc mocna, wiec nie ma reguly. Na przykladzie Natalii widac, ze rodzice alergicy maja nie-alergiczne dziecko, wiec na dwoje babka wrozyla ;)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-12-08 o godz. 14:33
0

Alergia to alergia, ja jestem alergikiem wziewnym, a Ola pokarmowym (poki co), pozniej u niej tez sie moze rozwinac wziewna (ale walczymy by tak sie stalo). Ogolnie mowi sie o rodzicach/rodzinach obciazonych alergia, nie wazne jakiego rodzaju.



Generalnie nie nalezy przesadzac, ale... ja przy drugim dziecku na pewno bede od poczatku trzymac bardziej restrykcyjna diete, byc moze niepotrzebnie jadlam np. nabial od 1 dni zycia Oli i cieszylam sie (oj glupia) ze jej nic nie jest, podczas gdy po 6 tyg. wyszlo, ze nie toleruje bialka mleka I nie toleruje do dzis (paru innych rzeczy tez). tak wiec z tymi alergiami to roznie bywa.

Odpowiedz
panna_van_gogh 2010-12-08 o godz. 14:23
0

natalia25 napisał(a):
My z Robertem jesteśmy alergikami, ale wziewnymi ;) więc to z pokarmówką nie ma nic wspólnego ;)
Ja nie jestem żadnym ;) a Bartek wziewnym (kwiecień - maja mamy z głowy ;)) wiec moze faktycznie sie skusze na szeroka diete ;)

Odpowiedz
naitre 2010-12-08 o godz. 11:59
0

Pierwszy obiad to rosół, drugi ryba gotowana na parze z surową marchewką a trzeci to pierogi leniwe z cukrem.
Kolejny i często powtarzany to pulpety gotowane w sosie koperkowym z buraczkami ze słoika :lizak:

Później rozszerzałam dietę codziennie o jeden składnik. Na niektóre rzeczy miała alergię, np banana. Ale po kolejnych 2 tygodniach mogłam go jeść.

Obecnie jem wszystko poza potrawami wzdymającymi i czekoladą.
Nawet nie chcę wiedzieć czy mogę jeść czekoladę, wolę żyć w błogiej nieświadomości, ze nie ;)

Teraz wiem, ze źle robiłam będąc na takiej diecie. Jednej nocy z osłabienia chodziłam w kółko po pokoju, tak mi się kręciło z osłabienia i w końcu znalazłam sie na podłodze, gdzie znalazł mnie mąż. Po jakim czasie, tego nie wiem. Od tamtej pory zaczęłam jeść prawie wszystko.

Myślę, że metoda natali jest najbardziej rozsądna ;)

Odpowiedz
panna_van_gogh 2010-12-08 o godz. 10:58
0

Dotarłam dziś do opinii eksperta z forum Karmienie piersią, czyli położnej Moniki Staszewskiej forum.gazeta.pl/forum/71,1.html?f=570

"Kobieta karmiąca może jeść wszystko. Mało tego dobrze żeby miała jak
najbardziej urozmaiconą dietę. Fakt, nie ma ani stuprocentowo pewnych
produktów, ale na szczęście nie ma tez takich na sto procent niebezpiecznych, dlatego nie ma sensu ograniczenie diety na wszelki wypadek. Tym bardziej, że w randomizowanych badaniach widać, że dieta na wszelki wypadek nie ma żadnego wpływu na wystąpienie alergii na przykład. Dieta jest potrzebna dopiero, jeśli zauważamy u dziecka niepokojące objawy, a i wtedy nie zabieramy wszystkiego tylko stopniowo ograniczamy kolejne grupy produktów.
Właściwie tylko w rodzinach obciążonych alergią proponuje się, żeby kobieta po porodzie stopniowo rozszerzała dietę- metoda przez 3-5 dni po jednej, dwie nowości.
pozdrawiam :) monika staszewska"

Czyli na wyczucie dobrze myślałam

Odpowiedz
Gość 2010-12-08 o godz. 06:13
0

Mi leakarz tez mowil o przyzwyczajeniach i trybie zycia. Tak jak w Indiach jedza bardzo ostre rzeczy to na imprezke pod tytulem "karnienie piersia" nie beda tego zmieniac, bo zmiana bedzie szokiem dla dziecka. ja przez cala ciaze pilam swiezy sok z pomaranczy, dzien w dzien. I podczas mojej krotkiej kariery matki karmicej rowniez nie odmawialam sobie soku i mojemu alergicznemu dziecku nic nie bylo.

Odpowiedz
panna_van_gogh 2010-12-08 o godz. 06:04
0

natalia25 napisał(a):
Nie wiem czy nie tworze tu jakiś herezji, ale wydaje mi się, że jak się dziecko przyzwyczai do takiego jedzenia to trudniej później wprowadzać inne pokarmy i wtedy łatwiej o reakcje alergiczne, albo jakieś kolkowe.
W sumie to tez rozsadny argument
i badz tu madry i pisz wiersze.
tym bardziej ze w ciazy jadłam duzo rzeczy tzw. uczulujacych (cytrusy, truskawki, pomidory etc.)
nie wiem juz jak lepiej :(

Odpowiedz
Gość 2010-12-08 o godz. 05:59
0

natalia25, taka teoria, jaka opisujesz, obowiazuje np dosc powszechnie w UK (i innych krajach Europy Zachodniej chyba tez). osobiscie do mnie tez przemawia ;) (no ale praktycznych doswiadczen z alergikiem nie mam).

Odpowiedz
panna_van_gogh 2010-12-08 o godz. 04:39
0

natalia25 napisał(a):
Panno, to, że któryś z rodziców ma alergię nie oznacza, że dziecko będzie miało alergię. I tego wam życzę ;)
Ale z tego co wyczytałam wynika, ze najczesciej raczej ma zwiekszone szanse :( ale miejmy nadzieje ze jako głupi bedziemy mieli szczescie ;)

natalia25 napisał(a):
Ja rozumiałam diete eliminacyjną troche inaczej niż dziewczyny.
Jadłam wszystko i eliminowałam to co wpływało na Anię, a nie odwrotnie.
Polecam taką metodę ;)
Ja własnie zastanawiałam się, od której strony ugryżć problem i wydumałam ;) że od tej hardcorowej chyba łatwiej
bo przykładowo jesz ta przysłowiową marchewkę z ryzem i kurczakiem, to latwiej cos do niej dolozyc np. zamiast marchewki,
niz zjesc np. sałatkę grecką i dumac który ze skladników uczulił.
tym bardziej ze to cholerne uczulenie czasem wylazi na 2 - 3 dzień
tak samo z nabiałem, skaza podobno wyłazi często koło 6 tygodnia, a wczesniej co? jesc? nie jesc?

zwariowac mozna normalnie :Hangman:

Odpowiedz
panna_van_gogh 2010-12-08 o godz. 04:21
0

Właściwie teraz pomyslałam sobie, że powinnam podzielić pytanie na dwa:
- co jadły mamy dzieci ze zwiekszonym ryzykiem alergii ;)
- co reszta? ;)

bo wiadomo, ze jak zaden z rodzicow nie jest alergikiem to mama troche mniej ;) zwraca uwage na to co je

pytania mam:
- czym najlepiej smarować chleb?
- czy pieczony w rękawie schab ze śliwką (z wydłubana sliwką) i kaszanka są dozwolone w diecie karmiacej?

Odpowiedz
Gość 2010-12-07 o godz. 18:12
0

panna_van_gogh napisał(a):pamiętacie jaki był Wasz pierwszy obiad (albo najlepiej pierwsze trzy obiady) po powrocie ze szpitala?
Ja pamiętam co zjadłam zaraz po tym jak przywieźliśmy Wojtka do domu - gofry :lizak: Pamiętam, że byłam piekielnie głodna, bo wypis sie bardzo przedłużył...

A generalnie to jadłam prawie wszystko. Tylko na samym początku unikałam cytrusów, smażonego itd... ale bardzo krótko. W każdym razie daleko mi było do jedzenia gotowanego ryżu z marchewką ;)

Odpowiedz
buniuta 2010-12-07 o godz. 17:00
0

Ryż i buraczki.
Potem wprowadziłam gotowany mięs indyczy...

Odpowiedz
Gość 2010-12-02 o godz. 16:20
0

chyba schabowego i to smazonego (mama zrobila mojemu mezowi), a wlasciwie nie lubie miesa.. ale po prawie dwumiesiecznym pobycie w szpitalu bylam wyglodniala..
od pocztku jadlam wszystko na co mialam ochtote. tak nam tez mowili w szpitalu. eliminowalam to co malemu nie podchodzilo i bardzo ciezkostrawne rzeczy wprowadzalam raczej pojedynczo i pomalu. zadnych kolek - coc np nie moglam jesc kapusty kiszonej, a niby mozna.. po co sie katowac..

Odpowiedz
Gość 2010-12-02 o godz. 15:23
0

Co do pierwszego obiadu (i conajmiej kilku następnych) specjalnie oryginalna nie będę: zjadłam rosół i potrawkę w kurczaka z ryżem i gotowaną marchewką. Nadal w zasadzie jadę tylko na kurczaku i indyku w różnych kombinacjach ;)
Co do napojów to od początku (już w szpitalu) piłam herbatę zieloną tak samo jak przez całą ciążę - 2 kubki dziennie. Do tego piję sporo mineralki, oraz sok jabłkowy z kartonu (często rozcieńczam) oraz kompoty: jabłkowy i gruszkowy.

Odpowiedz
Gość 2010-12-02 o godz. 11:35
0

ja jak urodziłam, to panowały nieziemskie upały - zamiast jeść obiadów (było mi za gorąco, w ogóle nie miałam na nic ciepłego ochoty) jadłam tylko na zimno - pieczywo, chude wędliny, itp.

Odpowiedz
Mała 2010-12-02 o godz. 11:17
0

minisia napisał(a):A co pilyscie podczas karmienia Jak to jest z sokami z kartonu Herbatami Piwem Karmi
Na poczatku po sniadaniu herbatke laktacyjna :) a potem w ciagu dnia wode mineralna niegazowana. Z czasem zaczelam pic slaba herbate, czasem z sokiem malinowym. Od okolo 3 m-cy, czyli od szostego miesiaca zycia Ani pije juz wszystko.

Odpowiedz
Gość 2010-12-02 o godz. 11:15
0

kolki spokojnie mogą być niezależne od diety.

co więcej, przesadzać z dietą w sensie ograniczania się też nie ma co (nie piszę o mamach alergików i/lub z dużymi tendencjami alergicznymi w rodzinie) - organizm musi mieć energię do zregenerowania się po ciąży oraz produkcji pokarmu, a przy niedożywieniu można się nabawić anemii, awitaminozy i/lub problemów z laktacją.

co do napojów - na początku piłam sok jabłkowy z kartonu pół na pół z wodą. a potem to już z górki - karmi można, herbatę też (no tyle że zawiera teiny, więc jeśli za dużo / za mocna, to może niepotrzebnie pobudzać dziecko).

Odpowiedz
Gość 2010-12-02 o godz. 11:06
0

Ja juz sama nie wiem co mam jesc - Mala ma kolki od paru dni, a praktycznie chyba nie ma po czym, bo jem na sniadanie bulke z szynka i na kolacje tez, a na obiad ziemniaki i gotowane mieso i i tak kolki wystepuja. I co wtedy - czy jest mozliwosc, ze mala ma taka urode bez wzgledu na to co jem A co pilyscie podczas karmienia Jak to jest z sokami z kartonu Herbatami Piwem Karmi

Odpowiedz
Gość 2010-12-02 o godz. 06:48
0

panna_van_gogh napisał(a):MIka_
nie odbieraj mi jedynego światełka w tunelu ;)
a poważnie - chetnie sie dowiem co z tym rosołem i co z pomidorowa skoro pomidora mam się wystrzegac
Jadłam i rosół i pomidorową i pomidora też. Generalnie od samego początku powoli, małymi porcjami jadłam wszystko i ponieważ Kubie nic nie było dietę coraz bardziej rozszerzałam nawet o orzeszki, czekoladę, kakao czy truskawki.

Odpowiedz
Gość 2010-12-02 o godz. 06:11
0

Mika_ napisał(a):Ale jak to jest z rosołem ? Mówi się, że dla małych dzieci wywar z mięsa jest silnie alergizujący i powinno się osono gotować mięso i osobno wywar z warzyw a potem łączyć po odlaniu wywaru mięsnego. A już matką karmiącym rosół wolno ? To mi się jakoś kłoci ?
Eeee chyba cos nie tak ;) Wywar jest na poczatku niedobry chyba ze wzgledu na za duza ilosc bialka (i ewentualnych "syfow"), ktore przechodza do niego podczas gotowania, a nie ze wzgledu na wlasciwosci alergizujace. Przeciez to moze byc wywar z krolika, ktory chyba w ogole nie uczula :) Zreszta pozniej mozna juz dawac wywar z miesa :) A spozywanie przez matke, to przeciez inna bajka calkowicie - w koncu to jej jelita, a nie dziecka ;), dziecko w mleku dostaje wszystko "przerobione" - ja jadlam wszystko zupy, oprocz pomidorowej i tych ze straczkowych na poczatku, W ogole zupy sa bardzo zalecane przy wspomahaniu laktacji, bo pozywne, plynne no i lekkostrawne.

Zreszta nie jest powiedziane, ze to co nie zaszkodzi na poczatku, nie zaszkodzi pozniej, ja od poczatku jadlam troche nabialu, ryb i cieszylam sie, ze wszystko jest OK, dopiero pozniej Ole uczulilo

Odpowiedz
Mała 2010-12-02 o godz. 06:09
0

Mika_ napisał(a):Ale jak to jest z rosołem ? Mówi się, że dla małych dzieci wywar z mięsa jest silnie alergizujący i powinno się osono gotować mięso i osobno wywar z warzyw a potem łączyć po odlaniu wywaru mięsnego. A już matką karmiącym rosół wolno ? To mi się jakoś kłoci ?
Rosol jest dozwolony.
To, co piszesz o wywarze miesnym dotyczy przygotowywania zupek dla niemowlat.

Odpowiedz
Mała 2010-12-02 o godz. 06:07
0

Martuś napisał(a):Chodzi o to żeby wybadać co i jak i wtedy dopiero unikać.

Ja wolalam nie badac a juz na pewno nie od poczatku. Wolalam stosowac diete przez pierwsze 3 miesiace. Jak dziecko jest takie malutkie, to kazda kolka to przezycie dla matki. Wszelkie eksperymenty jedzeniowe rozpoczelam po uplywie tych 3 miesiecy.

Odpowiedz
Gość 2010-12-02 o godz. 04:45
0

jadlam wszystko co gotowane
przez pierwszy tydzień jadlam tylko gotowanego kurczaka z marchewką i ryż (bo miałam cc i lekarka mi poradziła żeby nie obciążać jelit za bardzo)
a później unikałam coli (bo małej szkodziło), wzdymajach, ciążkostrawnych

ogórkową, krupnik, pomodorówkę, rosół jadłam a z grzybową czekałam aż mała skończyła 3 miesiące

Odpowiedz
panna_van_gogh 2010-12-02 o godz. 04:29
0

MIka_
nie odbieraj mi jedynego światełka w tunelu ;)
a poważnie - chetnie sie dowiem co z tym rosołem i co z pomidorowa skoro pomidora mam się wystrzegac

Odpowiedz
Gość 2010-12-02 o godz. 03:19
0

Ale jak to jest z rosołem ? Mówi się, że dla małych dzieci wywar z mięsa jest silnie alergizujący i powinno się osono gotować mięso i osobno wywar z warzyw a potem łączyć po odlaniu wywaru mięsnego. A już matką karmiącym rosół wolno ? To mi się jakoś kłoci ?

Odpowiedz
Gość 2010-12-01 o godz. 19:37
0

O kurde dziwczyny .... Wy tak na serio :o

I teraz się wszystkie z pazurami na mnie rzucą lol

No wiecie, katować to się można ale jak jest do tego jakiś specjalny powód.
Wiadomo, że matka karmiąca nie na wszystko może sobie pozwolić ...ale bez przesady (oczywiście nie mówię tu o mamach małych alergików - żeby nie było ;) )

Tak dla przykładu powiem, że moim pierwszym posiłkiem po porodzie był Snickers 8) Który w ilości sztuk jeden lub dwa był potem przeze mnie codziennie konsumowany (to były czasy :D ).

Chodzi o to żeby wybadać co i jak i wtedy dopiero unikać.
Ja jak karmiłam (pełne 10 miesięcy) nie mogłam sobie pozwolić na ocet w potrawach + marynowane rzeczy.
Wiedziałam, że jak zjem coś z octem to potem będę miała saigon w domu.
I każde dziecko coś takiego na pewno ma "ulubionego" ale to na pewno nie są wszystkie smaczne rzeczy ;).
Tak więc nie taki diabeł straszny ;)

Odpowiedz
Corgi 2010-12-01 o godz. 17:14
0

http://forum.styl.fm/s2/viewtopic.php?t=28743&highlight= jest też coś na ten temat.

Odpowiedz
Fiba 2010-12-01 o godz. 16:58
0

buraczki, buraczki, buraczki :vom: (gotowane, bez cytrny, torche soli)
indyk pieczony
marchewka gotowana
ziemniaki

rosół spoko
pomidorowa
ogórkowa

vegete dodawałam od poczatku

Odpowiedz
Gość 2010-12-01 o godz. 15:25
0

Ekhem. Pierwszy obiad po powrocie do domu to pizza (ale pieczarki ściągnęłam)
Generalnie jadłam z zup rosół, pomidorową, krupnik - namiętnie i przez 2 miesiące (przy karmieniu piersią naprawdę bardzo chce się pic).
Z drugich dań - kurczaka w potrawce z marchewką.

Odpowiedz
Gość 2010-12-01 o godz. 14:23
0

aniaza napisał(a):U mnie pierwszy obiad widzę z tych popularnyc. Ziemniaki, gotowany kurczak i marchew..też gotowana.
Może przez tydzien sie ograniczałam :) Po dwóch tygodniach jadłam już wszystko, Adasiowi nic zupełnie nie było :)
aniaza :o
wróciłaś na długo
jeśli tak to cieszę się bardzo :D
a jeśli nie to nie przyjmuję tego do wiadomości ;)

Odpowiedz
Gość 2010-12-01 o godz. 14:15
0

ja zjadlam przywiezione przez moich rodzicow zrazy, i to byl BLAD.

ale potem nie szalalam z lekkostrawnoscia ani dieta matki karmiacej i tak pomalu na calkiem duzo sobie pozwalalam.

Odpowiedz
Mała 2010-12-01 o godz. 14:15
0

Moj obiad po szpitalu: rosol, potrawka z kurczaka i gotowana marchewka. Potem nie pamietam. Chyba drugi obiad to bylo to samo, bo tesciowa ugotowala wiecej.
A potem wszedl krupnik, buraki, indyk...

Bardzo sprawdzil sie i sprawdza nadal grill elektryczny. Grilluje w nim piersi z kurczaka do dzisiaj. A smakuja zapewne lepiej niz gotowane...

Odpowiedz
aniaza 2010-12-01 o godz. 14:02
0

U mnie pierwszy obiad widzę z tych popularnyc. Ziemniaki, gotowany kurczak i marchew..też gotowana.
Może przez tydzien sie ograniczałam :) Po dwóch tygodniach jadłam już wszystko, Adasiowi nic zupełnie nie było :)

Odpowiedz
Corgi 2010-12-01 o godz. 13:50
0

aga077 napisał(a):Ale czekajcie z tego co pamiętam to moja bratowa nie jadła żadnych zup, bo niby nie wolno jej było jeść nic co było jakkolwiek "doprawione" solą czy innymi kucharkami czy vegetą, To ja to jest?
Sól w ilościach nie przesadzonych jest OK. Vegeta to sztuczny syf (wg mnie) i jej nie jadłam.

Tak na prawdę, to same z czasem ustalicie jadłospis, jak przetestujecie co uczula Wasze dzieci. Nie ma co wyprzedzać faktów.Może sie okazać, że Wasze dzieci maja stalowy żołądek i trawią wszystko. Bądźcie dobrej myśli.

Odpowiedz
Corgi 2010-12-01 o godz. 13:46
0

Tak prawdę powiedziawszy, to wszystko co nie jest ciężkostrawne, jest OK. Pierwszy tydzień po porodzie to się człowiek jeszcze pilnuje z jedzeniem, a potem to już wszystko leci (o ile nie uczula dziecka).
Na początku można jeść i rosół i krupnik i każdą inna lekką zupę.

Odpowiedz
aga077 2010-12-01 o godz. 13:43
0

Ale czekajcie z tego co pamiętam to moja bratowa nie jadła żadnych zup, bo niby nie wolno jej było jeść nic co było jakkolwiek "doprawione" solą czy innymi kucharkami czy vegetą, To ja to jest?

Odpowiedz
Gość 2010-12-01 o godz. 13:41
0

ja nie pamiętam dokładnie co jadłam
ale z pierwszych obiadów które spożyłam już nawet w szpitalu były
* ryba na parze gotowana, ziemniaki surówka z kapusty kiszonej
*filety na parze ziemniaki marchewka tarta z jabłkiem

rosół tez jadłam od początku

Odpowiedz
panna_van_gogh 2010-12-01 o godz. 13:39
0

Słuchajcie a jak jest z rosołem? można?
a zupa pieczarkowa?

Odpowiedz
aga077 2010-12-01 o godz. 13:37
0

marchewka pokrojona w kostkę i uduszona w garnku w małej ilości wody
buraczki ugotowane w całości, starte na grubej tarce, doprawione cukrem, solą i olejem ( i ewent odrobina soku z cytryny)
indyk / kura duszone w garnku w małej ilością wody z marchewką, solą, pieprzem i koperkiem, zagęszczone łyżką maki
indyk pieczony (przed zjedzeniem zdjąć skórkę)
kura pieczona (przed zjedzeniem zdjąć skórkę)
ziemniaki z wody
ryż
makaron
Kurczę do wyboru do koloru tylko większość tych dań przeze mnie nie jadalna

Odpowiedz
panna_van_gogh 2010-12-01 o godz. 13:30
0

Dzieki Dziewczyny :)

idę się pociąć :Hangman:

Odpowiedz
Corgi 2010-12-01 o godz. 13:29
0

marchewka pokrojona w kostkę i uduszona w garnku w małej ilości wody
buraczki ugotowane w całości, starte na grubej tarce, doprawione cukrem, solą i olejem ( i ewent odrobina soku z cytryny)
indyk / kura duszone w garnku w małej ilością wody z marchewką, solą, pieprzem i koperkiem, zagęszczone łyżką maki
indyk pieczony (przed zjedzeniem zdjąć skórkę)
kura pieczona (przed zjedzeniem zdjąć skórkę)
ziemniaki z wody
ryż
makaron

Odpowiedz
aga077 2010-12-01 o godz. 13:24
0

To ja mam jeszcze głupsze pytanie : mięso z kurczaka gotowane oczywiście a nie smażone?

Odpowiedz
Gość 2010-12-01 o godz. 13:23
0

panna_van_gogh napisał(a):A jaką marchewkę?
i jakie miesko? smażone, czy od razu ta straszna dieta - Marchew gotowana + gotowany kurczak?
no u mnie tak było

Odpowiedz
panna_van_gogh 2010-12-01 o godz. 13:22
0

A jaką marchewkę?
i jakie miesko? smażone, czy od razu ta straszna dieta - Marchew gotowana + gotowany kurczak?

Odpowiedz
Gość 2010-12-01 o godz. 13:21
0

matylda_zakochana napisał(a):Ja zjadłam marchewkę, ziemiaki i mięsko z kurczaka.
to były dokładnie 3 moje pierwsze obiady-mama zapas zrobiła lol

Odpowiedz
matylda_zakochana 2010-12-01 o godz. 13:08
0

Ja zjadłam marchewkę, ziemiaki i mięsko z kurczaka. Jadłam mniej więcej to, co podawali nam w szpitalu.
Frankowi zupełnie nic nie było i mogłam jeść praktycznie wszytsko.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie