• Gość odsłony: 2616

    Franca, operacja i lekarz

    No wiec najpierw strzelił mnie huj.
    Ale teraz własciwie już mi przeszło. I nawet juz mnie to śmieszy.

    No więc mojego męża czeka operacja. Zrobiła mu sie przepuklina po operacji którą miał pół roku temu.

    No i dzisiaj zadzwoniła do niego moja ukochana szwagierka ( ta od babci, schodów i kibelka) z info, ze ma namiary na swietnego onkologa.

    Na huj nam onkolog?

    Odpowiedzi (32)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-09-06, 23:27:11
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Pucia 2010-09-06 o godz. 23:27
0

wiewrióra napisał(a):trzeba bylo jej odpowiedziec ze przez głowę :D :lizak:

Następnym razem kooooniecznie tak jej powiedz!

Odpowiedz
wiewrióra 2010-09-06 o godz. 01:59
0

trzeba bylo jej odpowiedziec ze przez głowę :D

Odpowiedz
Gość 2010-09-05 o godz. 23:03
0

Prędzej ręka mi uschnie 8)

Odpowiedz
Gość 2010-09-05 o godz. 22:10
0

KUrczak - to ty nowy wątek ładuj na forum pt " Jak założyć neostradę" lol

Odpowiedz
Gość 2010-09-05 o godz. 21:53
0

Franca zadzwoniła do nas z zapytaniem o procedurę zakładania neostrady.

Do nas lol Czy my kurwa informacja jesteśmy? My neostrady nie mamy i nigdy nie mieliśmyo czym doskonale wie. Za to neo mają jej rodzice i siostra.

Ja pierdole. Dlaczego? Why me?
Franco - proszę ja naprawdę nie mam sił i minimum tolerancji dla cwaniakowatych, wysługujących się innymi głupców.

Odpowiedz
Reklama
DobraC 2010-08-03 o godz. 04:55
0

Kurczaku, choc nie bylam w takiej sytuacji - rozumiem Twoje zmeczenie. To musi byc frustrujace - taka walka ze wszystkimi o wszystko, bo pewnie wbrew pozorom z mezem tez nie jest latwo (wiadomo, chory facet, a poza tym rto bylo nie bylo jego rodzina wiec sytuacja malo komfortowa...)

ale i tak dzielna jestes. i dobrze ze walczysz o Wasz spokoj. Bo obecny wysilek moze zaprocentuje w przyszlosci. Czego Wam zycze.

:usciski:

i specjalnie dla Ciebie, idac za rada Puci :)



niech Cie na chwile przeniosa w niebianska atmosfere :)

Odpowiedz
Pucia 2010-08-03 o godz. 04:49
0

Kurczaku, co ja mam Ci tu powiedzieć? :| Ja sobie radzę tak: lody i czekolada 8)

Odpowiedz
Gość 2010-08-02 o godz. 00:59
0

Pucia napisał(a):Kurczaku,
niestety tacy są ludzie: albo się wpieprzają w nie swoje interesy z hasłem "wszystko dla Twojego dobra" albo też olewają w chwilach, gdy potrzebujesz. Jednym słowem empatia darem od Boga i niestety nie dla każdego. Ech...
O to własnie mi chodzi. Tylko nie potrafiłam tego tak ładnie nazwać.

Pucia napisał(a):A tak po prawdzie - napisałam coś, co chyba powinnam też powiedzieć sama sobie. Ciekawe, że do siebie to znacznie trudniej trafić


No własnie. Trudno byc obiektywnym w swojej sprawie, prawidłowo ją ocenić i cokolwiek sobie doradzić.
Znacznie łatwiej z perspektywy jako całkowicie obcemu widzowi.

Jestem zmęczona, tak strasznie zmęczona tym wszystkim, może nawet nie tyle zmęczona fizycznie co znużona, wycieńczona psychicznie i emocjonalnie ta walką o wszystko. :|

Odpowiedz
Gość 2010-08-02 o godz. 00:31
0

no kurde.... Współczuję sytuacji. Najgorsze, że jak mówisz oni wszyscy chcą dobrze,... pytanie tylko dla kogo?
Mam nadzieję, że mąż szybko wróci do zdrowia
:usciski: dla Was

Odpowiedz
Pucia 2010-08-02 o godz. 00:26
0

Kurczaku,
niestety tacy są ludzie: albo się wpieprzają w nie swoje interesy z hasłem "wszystko dla Twojego dobra" albo też olewają w chwilach, gdy potrzebujesz. Jednym słowem empatia darem od Boga i niestety nie dla każdego. Ech...

Trzymam kciuki za:
- Twojego męża, jego zdrowienie nie tylko fizycznie ale i psychicznie, bo oddystansować się od rodziny trza;
- Ciebie, Twoje zdrowie psychiczne i tak już nadwyrężone, za Twój spokój i siłę, za cierpliwość i za asertywność, żeby dążyć do tego, co byś w życiu chciała. Bo jeśli Twoje plany w jakikolwiek sposób nie pokryją się z planami rodziny i tak przepadniesz w ich oczach. W sumie więc - co tracisz, jeśli od razu powiesz stanowczo "nie"?
Wiem, że nie jest łatwo to powiedzieć, potem wszyscy strzelają focha i mają za złe, że przecież oni tak dobrze chcieli a tu ktoś niewdzięczny i w ogóle. Trudno. Dobrze zrobić każdemu się nie da, bo jak się tak robi to sobie dobrze być nie może. Wiem to niestety boleśnie się przekonuję czasami. A tak po prawdzie - napisałam coś, co chyba powinnam też powiedzieć sama sobie. Ciekawe, że do siebie to znacznie trudniej trafić

Kurczaku, złotaś dziewczyna, oddychaj, licz do 10, do 100, do miliona.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-08-01 o godz. 23:33
0

Mój mąz już po operacji, która odbyła się wczoraj. Jest jeszcze bardzo słaby i zmęczony.
Mało komfotrowa dla mnie sytuacja chronic męza od jego własnej rodziny, ale w zełszym tygodniu musiałam wykonać telefon do drugiej szwagierki ( tak, tak - sa ich dwie. ja to mam szczęscie.) z prośbą by nie dzwonili już do męza by jakkolwiek rozmawiać o operacji szpitalu itd. Telefonów było kilka dziennie i mocno podnosiły atmosferę zbliżającej się apokalipsy.

Wg. ich opinii im czesciej dzwonią, ślą smsy tym bardziej to swiadczy ze się niepokoją, dbaja, zalezy, kochają itd. My o tym wiemy, ale nie swiadczy o tym cześtotliwość wyrzucanych z siebie słów "kocham Cię braciszku". Kurwa myśla tylko o sobie, bo oni chcą, bo oni w analogicznej sytuacji tez by chcieli miec takie zainteresowanie... Ale oni nigdy w analogicznej sytuacji nie byli i nie wiedza jak będa się zachowywać. No własnie wszystko kreci się wokół tego co oni, a nie to co mąz, jego komfort psychiczny... Nawet nie pytają.

No wiec weekend był udany, bo wielce na mnie obrazona cała rodzina nie wykonała zadnego telefonu - wyjechaliśmy na "the tall ships' races" do Szczecina do znajomych i bawiliśmy się swietnie.

Od poniedziałku mocno trzymałam rodzinę z daleko od tego by nie przyjechali przed opercają i nie jeczeli, jaki to jest biedny.
Teściowie przyjechali dopiero po. Tesciowa została i dojezdza codziennie. Rozumiem - to matka. Wczoraj jasno mąz powiedział, ze to wystarczy ze nie chce tłumu zwiedzających odladających go jak małpkę w zoo.
Mój mąz jest z typu "figo fago, zimny twardy dran, nindza nie jest mientka, bez względu na wszystko, bawidamek i wodzirej ". Takie wizytacje sa da niego meczące chociazby dlatego ze musi udawać ze jest ok i poczuwa się do zabawiania gości.
A po znieczuleniu jest bardzo osłabiony i wciąż by spał, a ponadto to go boli, bo znieczulenie odpuszcza.

Dzisiaj jeszcze telefonicznie wybłagałam teściową, ze jesli siostry, szwagry, ciotka, babcia i kto tam jeszcze chcą odwiedzić meza, to może w następnym tygodniu u nas w domu jak troszke dojdzie do siebie.

No i jeszcze kwestia wtrącania się i decydowania bez uzgadniania z nami innych swoich działań - a to przywiozła ze soba sakiewkę z pieniedzmi i chce jeszcze zapłacić lekarzowi. Po ki czorta? po co daje mi do zrozumienia, ze niepotrafimy sami sobie radzic, czy ze tez ja nie potrafię zadbać o swojego męza?
Dlaczego nie pyta, nie uzgadania, nie rozmawia?
Dlaczego musze miec oczy i uszy szeroko otrawte by domyslac się co oni planują?
Więłam urlop na 2 tygodnie po jego powrocie ze szpitala i będe sama się nim zajmować. Podobie opiekę nad synem zaplanowała moja tesciowa, ale jakoś jeszcze nas o tym nie poinformowała, ze sie do nas wprowadza. Wiem o tym od mojej mamy

Ja nie rozumiem czy tak trudno zrozumieć, ze ktoś w chwili stresu musi być sam, sam sobie radzić bez całej swity płaczek?
No i tego ze jestemy wystarczająco dorośli by zyc samodzielnie i sami sobie radzić? I ze jesli bedziemy czegoś potrzebowac to poprosimy?

Naprawdę nie mam już sił.
Przeciez i tak jest cięzko w zyciu, to dlaczego jeszcze rodzina wszystko utrudnia?

Odpowiedz
Gość 2010-07-25 o godz. 13:11
0

Co za baba kopnięta!
Nie znoszę tych rodzinnych kazań i "dowodów miłości". Namielą się tylko ozorem, pożytku z tego żadnego, a nerw chwyta, bo to walka z wiatrakami i ostatecznie wychodzi się na tą nieczułą, co serca nie ma.
Ciężki przypadek. Nie pozostaje chyba nic innego, jak tylko zagryźć zęby i przeczekać. Mam wrażenie, że dyskusja, czy argumenty nie dotrą do tej kobiety, a wręcz sprowokują do kolejnych głupot. Beznadziejny przypadek...
Najważniejsze, żeby jak najspokojniej doczekać wtorku, a francę zbyć milczeniem. Najwyżej się obrazi i ulży sobie, gadając, jaka jesteś nieczuła.
Trzymam kciuki i pozdrawiam :)

Odpowiedz
Gość 2010-07-25 o godz. 11:18
0

Heh - własnie zauwazyłam ordynarnego ortografa w pierwszym poscie - a nawet dwa. No cóż w kanonie moich lektur brak jest takowych z tego rodzaju słownictwem, którego akurat uzyłam dla podkreślenia mojego silnego wzburzenia ;)

BTW. Po kolejnej wizycie u kolejnego z rzędu lekarza, operację ustaliliśmy na następny wtorek.

Odpowiedz
wiewrióra 2010-07-25 o godz. 09:44
0

ja pierdziele.. Kurczak, trzymaj się mocno i cierpliwości zyczę. Do małża oczywiście bo do tej francy to nawet nie warto nerwów strzępić.

Odpowiedz
Gość 2010-07-25 o godz. 06:25
0

No to po prostu rewelacyjnie.

kurczaku, oddychaj głęboko - kiedyś wszystkie winy będą odpłacone z nawiązką. 8)

Odpowiedz
Gość 2010-07-25 o godz. 04:10
0

focia napisał(a):
Nic na babę nie poradzisz, a nerwy na pewno nie pomogą. Podziękuj wdzięcznie za pomoc, ale załatwiłas to już we własnym zakresie. I dla własnego spokoju - nie informujcie, jesli naprawdę nie musicie :)
No własnie tak do tej pory robiłam. Nie informowaliśmy o niczym istotnym by nie było potem płaczów, lamentów, setek dobrych rad, z których nic nie wynika a służą tylko i wyłacznie tak jak okresliła aurelka - uspokojeniu sumienia i świadomości ze niby wszystko pod kontrolą. A mnie dobre rady z pogranicza sf i obrzędów ludowych oraz mało konkretne mocno irytują.
Nikt kurwa nie ugryzie się w język tylko wszyscy służa radą i informacjami jak to było u znajomych królika. Nie proszeni.

Pół roku temu męzowi się wyrwało ale na tydzień przed operacją, w odpowiedzi na Francy lamenty jakie to ich straszne nieszczescie spotkało bo jej męzowi zrobił się czyrak na kości ogonowej i trzeba zabieg zrobić. A to takie drogie i w ogóle ach i och strasznie traumatyczne doświadczenie.
To jest ten typ który musi skupiać na sobie uwage wszystkich i wokół niej i jej często wyolbrzymionych problemów wszystko ma się kręcić.

A z tą operacją to ja narobiłam rabanu. O przepuklinie wiedziałam dawno - trudno nie zauwazyć, ale mój histeryczny i uparty osioł nie chciał dac się zbadać. Dopiero po 4 miesiącach cięzkiej pracy nad tym egzemplarzem udało mi się przekonać , ze powinien to zobaczyć lekarz.
To były miesiące groźb, prośb, błagan, szantazy. Udało się dopiero podstępem 2 tygodnie temu podczas wizyty u moich rodziców z jego babcią. Musiałam zrobić dopiero z tego aferę - zastraszyć biedną babcię groźbą uwięźniecia jelita, martwicą jelita, za paleniem otrzewnej itd. u jej wnuka. Nie miał wyjścia musiał pozwolić się mojej mamie zbadać.

Ciągle się cykam czy nie zwieje mi ze stołu operacyjnego. Naprawdę nie mam łatwo z tym człowiekiem, a tu kurwa jeszcze mi go straszą i stresują operacją, której chce czy nie musi się poddać.

Odpowiedz
focia 2010-07-25 o godz. 01:12
0

Kurczak, oddychaj...

Nic na babę nie poradzisz, a nerwy na pewno nie pomogą. Podziękuj wdzięcznie za pomoc, ale załatwiłas to już we własnym zakresie. I dla własnego spokoju - nie informujcie, jesli naprawdę nie musicie :)

Odpowiedz
Gość 2010-07-25 o godz. 01:03
0

Najwyraźniej w mózgu mają łajno li tylko. :| Tylko gwałtowne płukanie szamba pomoże.

Odpowiedz
Gość 2010-07-25 o godz. 00:55
0

No więc kurwa zaczęło się.
Naprawdę trąci to jakimś absurdem.

Wyskrobałam maila do francy ( w końcu są pewne granice mojej wytrzymałości) i w odpowiedzi dostałam:
"ale jeżeli zrobisz mu krzywde - to pożałujesz". lol
Normalnie brazylijski melodramat.

Ja akurat na punkcie rodziny i swiństw w rodzinie jestem mocno wyczulona. Rodzina to świętość i rzuce się kazdemu do gardła, kto w mojej opinii jej jakkolwiek zagraża.
A akcja swego czasu była taka, ze po operacji zjechała do nas tesciowa, zeby podczas mojej nieobecności chłopa pilnować, by nie łaził i nienadwyręzał się. Już drugiego dnia z samego rana zadzwoniła franca, ze opiekunka jej nawaliła i potrzebuje na gwałt pomocy.

Trudno jest mi to do dzis pojąć, ale mój osioł w 7 dniu po operacji wsiadł w samochod i zawiózł mamusię do siostry, a siostrę podwiózł do pracy by ta jak najmniej się spóźniła. :mur:
Bo trudno wziąść urlop na żadanie lub nawet taksówkę i przywieść dziecko do nas.
A później ta franca wlazła na forum poskarżyć się ze prezentu pod choinkę nie dostała.
Ja pierdolę. W pale mi się to wszystko nie mieści. :mur:

Odpowiedz
Gość 2010-07-25 o godz. 00:12
0

Umarłam lol , sorry kurczak, ale niemogę się powstrzymać. Co za debile. lol

Odpowiedz
Gość 2010-07-24 o godz. 23:05
0

O ja pierdzielę... się ktoś kurde fantazją wykazał

awangarda w stylu retro napisał(a):kurczak napisał:
Co ja kurwa mam zrobić?

ppodziekowac i odeslac do slownika niech sprawdzic czym sie onkolog zajmuje.
moze nie wie?
to chyba najlepsza opcja pomijając odstrzał ;)

Odpowiedz
Gość 2010-07-24 o godz. 22:40
0

Dżej napisał(a):Wyczekaj aż będzie jej cośkolwiek dolegało i wręcz namiary na świetnego wenerologa 8)
albo proktologa 8)

Odpowiedz
awangarda w stylu retro 2010-07-24 o godz. 20:55
0

kurczak napisał(a):Co ja kurwa mam zrobić?
ppodziekowac i odeslac do slownika niech sprawdzic czym sie onkolog zajmuje.
moze nie wie?

Odpowiedz
Gość 2010-07-24 o godz. 20:44
0

Jagoda - rewelacja tekst lol

Wiecie to nawet byłoby smieszne gdyby nie to, ze mój mąż cholernie się tym stresuje.
On się tego cholernie boi - chyba zresztą jak każdy. Niewazne, ze nie jest to skomplikowana operacja, ale jednak zabieg w narkozie no i ma różne z tego powodu schizy.
A takie kurwa podsycanie atmosfery czestymi, nic niewnoszacymi, słodkopierdzacymi "kochamy Cię braciszku" telefonami przez kurwa pseudomartwiącą się rodzinkę skutkuje tym, ze chłop bardziej mi się stresuje.
Już nie może zasnąc bez 3 piw na wieczór. A terminu operacji jeszcze nie ma.
Pal licho, ze ja nie mogę spać bo po piwsku chrapie jak smok, ale chłopina mi się kurwa wykończy i psychicznie i zniszczy wątrobę.

A tu kurwa jeszcze z onkologiem mi wyskakują.

Ja pierdolę.
Co ja kurwa mam zrobić?

Odpowiedz
wiewrióra 2010-07-24 o godz. 10:03
0

Dżej napisał(a):Wyczekaj aż będzie jej cośkolwiek dolegało i wręcz namiary na świetnego wenerologa 8)

Odpowiedz
Gość 2010-07-24 o godz. 09:46
0

Wyczekaj aż będzie jej cośkolwiek dolegało i wręcz namiary na świetnego wenerologa 8)

Odpowiedz
Gość 2010-07-24 o godz. 09:10
0

kurczaku, a moze ona poprostu jest zyczliwa 8)

Odpowiedz
Gość 2010-07-24 o godz. 09:10
0

kurczak, weź Jej powiedz, że masz wejścia i możesz załatwić Jej miejsce w Drewnicy ... i podleczy się trochę i przyoszczędzi przy okazji

Odpowiedz
Gość 2010-07-24 o godz. 09:05
0

moze onkolog dorabia na boku ;) i dzieli zyski ze szwagierka ;)

Odpowiedz
Gość 2010-07-24 o godz. 08:47
0

I rodzinka pewnie święcie przekonana, że "Franca" wyczynu dokonała i wyszukała najlepszego pod słońcem specjalistę, w związku z czym problemu nie ma i wszystko jest pod kontrolą.

Wyrazy współczucia. Głupota i bezmyślność do potęgi...

Odpowiedz
Gość 2010-07-24 o godz. 05:50
0

kasia29 napisał(a):Kurczak - nigdy nie mów nigdy lol

Kasia - kurwa jakby tego było mało, później z podobnym tekstem wyskoczył mój teść. Ze Franca ma namiary na świetnego onkologa.

Kurwa zastanawiam się czy ze mną naprawde jest wszystko OK, skoro kurwa moralnie akceptowalna jest eksmisja babci z jej własnego domu tylko dlatego ze chce się przyoszczędzic i dawanie namiarów na onkologa przy koniecznosci zszycia otrzewnej.

Ja pierdolę. lol
Odjazd pełną parą.

Odpowiedz
Gość 2010-07-24 o godz. 05:37
0

Kurczak - nigdy nie mów nigdy lol
Choć onkologa to nikomu nie życzę.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie