-
zzzmijka odsłony: 2536
Czy warto chodzić do szkoły rodzenia?
Tak właśnie dumam i dumam i nic mądrego jeszcze nie wymyśliłam stąd pomysł, żeby zwrócić się do Was po radę.Zastanawiam się czy powinnam chodzić do szkoły rodzenia.Dla mnie to pierwsze dziecko, ale... no właśnie: mogłabym być matką swojego brata i do tego maluszek siostry ma teraz 4mce. Z jednym i drugim kontakt mam ogromny i oprócz karmienia piersią całą resztą sie zajmowałam.To tak celem wytłumaczenia moich wątpliwości co do uczestnictwa w szkole rodzenia. Powiedzcie mi, szczególnie te doświadczone, czy czegoś więcej oprócz opieki nad maluchem w tej szkole się nauczę?Czy MUSZĘ tam iść?Czy można się obyć bez szkoły?Pomijam kwestie finansowe, ale czasu to na dzień dzisiejszy trochę mi szkoda...
Wszystko zależy...
Ja uczestniczyłam w szkole rodzenia i byłam bardzo zadowolona.
Nie tylko ze względu na męża,ale i na siebie.
Zajęcia były ciekawe. Nie wspomnę o części praktycznej (kąpanie i ubieranie/rozbieranie noworodka) z jogą.
Szkoła uczyła fizjologii porodu. Tego co dzieje sie przed i po.
Samemu porodowi poświęcone były 2 zajęcia.
Reszta to sprawy około porodowe. Bardzo dużo mówiono o połogu, nawale pokarmu, karmieniu i pierwszych tygodniach życia maluszka.
Nie miałam wcześniej kontaktu z dziećmi, więc dla mnie wszystko było nowością.
Ponieważ szkoła nie była przy szpitalu nie przygotowywała do wymogów szpitalnych tylko pokazywała co i jak!
Nie wspomnę już o tym ile dała szanownemu Małżowi.
Uczestniczyłam w szkole rodzenia Fundacji Rodzić po Ludzku.
fagih napisał(a):Zapomniałam dopisać - zdecydowałam się również ze względu na męża. Ja jak ja ale niech on się trochę oswoi z tematem, na pewno będzie mu łatwiej :)
Uważam podobnie.
Chciałam żeby wiedział co go czeka przy porodzie :D
Nie żałuje, że chodziłam do szkoły rodzenia, ale zdecydowanie można się bez niej obyć.
My nie uczestniczyliśmy w szkole rodzenia, bo uważam, że można sobie poradzić bez tego ;) Dużo czytałam książek i w necie ma temat ciąży, porodu i pielęgnacji dziecka, a i tak wszystkiego nauczyłam się sama w praktyce ;) Przy porodzie była położna, która mówiła co i jak i nie było warunkiem, ze musimy mieć szkołę rodzenia, żeby mąż był przy porodzie ;)
Odpowiedz
Shannen napisał(a):dla mnie strata czasu, zreszta znajomi tez zrezygnowali po 4 spotkaniach -wole oplacic polozna.
Przy porodzie polozna i tak uczy jak oddychac w trakcie skurczy, pokazazuja jak przebrac dziecko, jak przewinac, jak karmic /i do tego ostatniego jest pielegniarka laktacyjna/ - tego sie uczy w praktyce a nie w szkole rodzenia
to ja tez wolalam i powiem że położna ktora zna się na rzeczy to prawdziwy skarb w trakcie porodu :D
dla mnie strata czasu, zreszta znajomi tez zrezygnowali po 4 spotkaniach -wole oplacic polozna.
Przy porodzie polozna i tak uczy jak oddychac w trakcie skurczy, pokazazuja jak przebrac dziecko, jak przewinac, jak karmic /i do tego ostatniego jest pielegniarka laktacyjna/ - tego sie uczy w praktyce a nie w szkole rodzenia
Ja uczestniczyłam i nie polecam. Niczego nowego się nie dowiedziałam. Było nuuuuuuuudnoooooooo (ale ja dziwna jestem w tym względzie, bo nie przeczytałam ŻADNEJ książki dla przyszłych mam). Tyle tylko, że wymogłam konkretne odpowiedzi co do przebiegu porodu i zachowań personelu w tym konkretnym szpitalu. I nie było to w smak pani prowadzącej. 8)
Dla mnie to była zupełna strata czasu, ale wiem, że są osoby, które sobie chwalą.
To też pewnie zależy od szkoły i od prowadzących. Ta moja była wyjątkowo przeciętna, ewentualnie ja mam za wysokie wymagania ;) 8) lol
zzzmijka napisał(a):
Cosik mam wrażenie, że są rzeczy, do których człowiek nie jest sie w stanie w 100% przygotować...
zzzmijka no pewnie, przecież może być tak że nawet zaczniesz SN ale po nastu godzinach i tak pod nóż...nic pewnego.
no, dziewczęta!
wiedziałam, że mogę na Was liczyć.
I tak... podjęłam decyzję, że odpuszczami poinformowałam o tym fakcie mężyka w poniedziałek. Wczoraj zgadałam się z kumpelą z pracy, która mówi, że po pracy idzie na pierwsze zajęcia w bezpłatnej szkole rodzenia...
Koniec końców byłam wczoraj na pierwszych zajęciach! lol lol lol
było ciekawie... Teoria już znana, ale oddychanie...
Były ćwiczenia - co chwilę przerywane stwierdzeniem: "tylko nie róbcie tak teraz. Poprawnie zakończyć ćwiczenie możecie dopiero w trakcie porodu, teraz nie! I pamiętajcie czego Was uczę: teraz tak, ale przy porodzie tak i tak"
sorki, ale uhahahahahaha lol lol lol
już widzę siebie, jak przypominam sobie z nabożną miną to jak ma być w czasie porodu a "zapominam" jak ćwiczyłam przez te wszystkie tygodnie (bo mam ćwiczyć codziennie).
Cosik mam wrażenie, że są rzeczy, do których człowiek nie jest sie w stanie w 100% przygotować... to "trochę" nie w moim stylu...
Ale jeszcze w temacie szanownego małża... no, ten to był zachwycony! coś przebąkiwałam nt sączenia sie wód i ten temat poruszyła lekarka i o kawie mówiła i o relaksowaniu się i przypinaniu pasami i alkoholu (ale Wam nie powtórze). Niby to wszystko już mojemu powiedziałam dawno temu, ale ja... ja jestem tylko żoną a to co usłyszał od Pani Doktorki ma zupełnie inną wagę lol lol
PS
ankieta dalej aktualna (ja bedę na bieżąco swoje przeżycia wpisywać) i wydaje mi się, że każda kolejna opinia może pomóc przyszłym mamom w podjęciu decyzji.
można się obyć :D
My chodziliśmy do szkoły refundowanej czyli nic nie płaciliśmy i tak naprawdę to się nic nowego nie nauczyłam - co innego mój małż - mówił że się nudził na tych zajęciach ale ja wiem swoje - jakoś mu to przybliżyło temat tacierzyństwa.
Dodam że ja nie chodziłam na ćwiczenia - zakaz lekarza i urodziłam bez problemu - podczas porodu wystarczy dobra położna.
Szkoła uporządkowała tylko moje wiadomości zaczerpnięte z internetu i z gazet - czyli chodziłam dla spokoju duszy, że zrobiłam coś w kierunku by mi było łatwiej a czy było.... :)
Ja podobnie jak adriana nie mogłam i pomimo tego że nie miałam zielonego pojęcia jak się zajmować takim maluszkiem jakoś sobie poradziłam a co do samego porodu to położna wszystko tak dobrze tłumaczyła w trakcie że ze wszystkim dałam sobie super radę! Podsumowując chętnie bym się wybrała ale tylko ze względu na opiekę nad dzieckiem (pewniej bym się czuła w tych pierwszych dniach) a jeżeli chodzi o sam poród to myśle że pomoc położnej podczas porodu jest wystarczająca i bez szkoły da się urodzić :)!
OdpowiedzBrakuje jeszcze opcji 'Nie - nie mogłam'. U mnie tak właśnie było. Gdyby nie zakaz lekarza na 100% bym się zapisała. Opieki nad dzieckiem się akurat nie obawiałam, ale z chęcią nauczyłabym sie oddychać itd...
Odpowiedz
Ja tak jak Sun zaznaczyłam tak, ale też nie dodałabym do tego "obowiązkowo".
My na szkołę rodzenia chodziliśmy, nic nie płaciliśmy pomimo, że dojeżdżaliśmy z innego miasta i, w zasadzie, z innego województwa ;)
Mi szkoła rodzenia dała poczucie wewnętrznego spokoju. Sporo o dzieciach wiedziałam, ale dowiedziałam się też wielu nowych rzeczy. Podobało mi się też nastawienie i sposób opowiadania położnej o porodzie i o tym jak można sobie pomóc i jak może mi pomóc mąż. Tu przyznam, prawie niczego nie wiedziałam i takie rozmowy dały mi bardzo dużo. Oczywiście zobaczymy jak to wszystko w praktyce wyjdzie ;)
Ale jezeli o mnie chodzi ja jestem na tak.
ja nie wiem jaką zaznaczyć odpowiedź. Uczestniczyliśmy w takich zajęciach ale chyba bez nich też byśmy dali radę. Ja zdecydowałąm sie na szkołę z dwóch powodów:
1. trening oddychania
2. oswojenie męża z tematem (mój z tych co twierdzi że skoro ja wszystko juz wiem to nie musi sie niczego uczyć)
zajęcia z oddyhania były niezłe ale jak się potem okazało źle wszystko zapamiętałąm i jak przyszło do pierwszej fazy poroduto wszystko robiłam nie tak Drugiej nie poznałam bo wylądowałam na stole operacyjnym ;)
mąż podszedł do zajęc bardziej jak do rozrywki więc chyba oswojenie mało zadziałało
no i sama sobie właśnie odpowiedziałam na pytanie którą opcję zaznaczyc
można się bez szkoły obyć
Zaznaczyłam "tak", ale nie użyłabym po tym "obowiazkowo". Mozna, ale nie trzeba. Mi sie podobalo z 2 powodów: kontakt z innymi parami na podobnym stadium ;) (cały czas utrzymujemy kontakt) i wiedza jaką zdobył mąż. Ja czytam książki i fora, on nie.
Warto zwłaszcza jak się ma opornego męża. W naszej grupie był jeden pan, który przyszedł na siłę. Nie chciał byc przy porodzie, ani uczestniczyć w zajeciach. Bardzo szybko zmienił zdanie, byl przy porodzie i był bardzo zadowolony.
Nie wiem jak w innych szkołach, u nas było o tym jak partner może pomóc w czasie porodu, czego ma się spodziewac, na co reagować itp.
Ja w ciąży z MAti chodziłam - żadne z nas nie miało styczności z małym dzieckiem i jego pielęgnacją. Miałam nieco ruchu, nauke oddechu i nieco wiedzy o porodzie.
Z innych powodów - miałam rodzić w tamtym szpitalu a że szkołe prowadziły położne z porodówki - była okazja je poznać, zwiedzić oddział, oswoić się.
Inna sprawa, że niektóre szpitale wymagają zaświadczenia ze szkoły.
zdecydowanie można się obyć.
jesli chodzić - to własnie z męzem bo dla facetów może tam być sporo ciekawych informacji.
ja wszystkiego czego się dowiedziałam w szkole, wiedziałam już z forum :)
może to tez zależy od szkoły.
i warto poszukac tych refundowanych. ja w szkole rodzenia dostałam sporo gadżetów :)
Ja zaznaczylam, ze warto, ale to chyba tez zalezy od szkoly do ktorej sie trafilo. Z mezem chodziliśmy do szkoly Jeanette Kalyty. Wprawdzie wiele rzeczy wiedzialam z forum i innych rzeczy, ale reszty juz nie 8) Poza tym swietnie sie bawilismy (sic!) na naszej szkole rodzenia- nie zaluję zadnej spedzonej tam chwili.
A najwiekszą korzyśc to chyba odniosl moj mąz, ktory nie tylko zacząl się orientować we wszytskim związanym z pojawieniem sie dziecka to jeszcze okazuje sie teraz bardziej zaangazowany niz ja(np pilnowal mnie bym spakowala torbę w 36tygodniu lol )
Zapomniałam dopisać - zdecydowałam się również ze względu na męża. Ja jak ja ale niech on się trochę oswoi z tematem, na pewno będzie mu łatwiej :)
Odpowiedz
zzzmijka napisał(a):Pomijam kwestie finansowe, ale czasu to na dzień dzisiejszy trochę mi szkoda...
W kwestiach finansowych - w Wawce masz akurat również i całkowicie refundowane szkoły.
Co do czasu: ja wolę iść, nawet jeśli post factum okaże się, że niewiele mi to dało. Bo może jednak znajdzie się coś o czym nie wiedziałam, czego nie przećwiczyłam, o czym nie pomyślałam. Mimo, że teoretycznie też obcykana jestem bo i czwórkę kuzynów obskoczyłam i dwójkę chrześniaków w temacie pieluchowym.
Ale to ja lol
panna_van_gogh napisał(a):agunia85 napisał(a):zdecydowanie mozna sie obyc ;)
Zdecydowanie tak ;)
Zdecydowanie potwierdzam 8)
Ja się obyłam, nie widziałam potrzeby uczestnictwa w szkole.
I radzę sobie chyba całkiem, całkiem ;)
Dodam jeszcze ze jesli chodzi o opieke nad dzieckiem to to chyba wszystko jakos instynktownie przychodzi ;)
Odpowiedz
Chodziłam, nie wiem, czy polecać.
Do porodu mi się nie przydało, tyle, że wiedziałam co do torby zapakować, ale tego to się można na Forumi dowiedzieć :D
Za to dużo mi dały zajęcia z opieki nad noworodkiem- rodziłam w szpitalu, w którym nikogo nie interesowało, jak i czy poradzisz sobie z pielęgnacją, karmieniem, i te informacje mi pomogły opanować pierwszą panikę. W życiu wcześniej nie miałam do czynienia z noworodkiem.
zdecydowanie można się obyc bez - my uczestniczyliśmy tylko dlatego, że to był warunek żeby mąż byl przy porodzie. niczego nowego się nie dowiedziałam - a mąż i tak nie był przy porodzie bo akurat był w delegacji - Antosia uparła się żeby wtedy się rodzić lol
OdpowiedzZaznaczyłam, że nie ma takiej potrzeby ale tylko dlatego że ja sama nie chodziłam, choć miałam w planie zaliczyć taką szkołę. Teraz z perspektywy czasu nie żałuję, że nie chodziłam.
Odpowiedz
agunia85 napisał(a):zdecydowanie mozna sie obyc ;)
Zdecydowanie tak ;)
Podobne tematy
- Czy warto zapisać się do szkoły rodzenia? 30
- Czy Twoje dziecko lubi chodzić do szkoły? 0
- CZY SĄ BEZPŁATNE SZKOŁY RODZENIA W WARSZAWIE? 3
- Czy któraś z forumówek chodziła może do szkoły rodzenia przy Szpitalu na Madalińskiego? 10
- Szkola rodzenia - kto NIE BEDZIE chodzic? 17
- Szpitale w W-wie: na Kasprzaka oraz przy Inflanckiej - szkoły rodzenia 3