• Gość odsłony: 15764

    Danonki a Bakusie - jest jakaś rożnica? Jakim dzieciom je podawać?

    Ostatnio spotkałam się z koleżanką która mnie uświadamiała, że danonki dla dzieci powyżej 3 roku są beee (o czym wcześniej już wiedziałam) natomiast przekonywała mnie że bakusie (bo chyba tak sie te serki nazywają) są ok. dla mnie to jedno i to samo - ale może siejak to wkońcu jest?

    Odpowiedzi (188)
    Ostatnia odpowiedź: 2013-11-18, 13:34:07
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
TYGRYS 2013-11-18 o godz. 13:34
0

Ja mam taką opinię jaką pewnie ma więkoszość matek ze jogurt naturalny lepszy od danonka . Gdyby to zalezalo tylko ode mnie Maciek jadłby tylko naturalne jogurty . Niestety Maciek ma inne zdanie .

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 13:33
0

ja zawsze przy wybieraniu produktów dla Mikolaja czytam etykietę - przynajmniej mam świadomość co mu podaje.
a to skład zwykłego jogurtu naturalnego - danone:
mleko pasteryzowane, odtłuszczone mleko w proszku, żywe kultury bakterii jogurtowych.
dla mnie jest ogromna różnica między skladem chociażby danonków w zwykłym jogutrm danone - w tym drugim brak "ulepszaczy".
ale tyle ile metek tyle będzie opinii.

Odpowiedz
TYGRYS 2013-11-18 o godz. 13:32
0

Bluemendale napisał(a):przy okazji rozmowy z babką która zajmuje się kontrolą żywności spytałam o danonki - kobieta powiedziała że w życiu by takiej chemi swojemu dziecku nie dała i że oprócz różnego rodzaju konserwantów zawierają polepszacze smaku i uzależniające. jeśli już ktoś chce takie świństwo podwać to lepiej bakusie bo w nich jest tego troche mniej.
To ja może zeby już nie wchodzić w dyskusję podam raz jeszcze skaład danonka :

Danonki malinowe skład :
twarozek odtł , smietanka , wsad owocowy (maliny-6%, syrop glukozowo-fruktozowy , wapń - cytrynian wapnia , koncentrat soku z bzu czarnego , aromat ) , cukier , białko mleka , wit d3 .

Ja się nie znam i nie wiem który z tych składników to konserwant , uzalezniajacy moze być cukier a polepszacz smaku ... może chodzi o syrop glukozowo-fruktozowy ale czy on jest niezdrowy , szkodliwy ?

Dla porównania skład bakusia bananowego :
twarozek odtłuszczony , smietanka , wsad bananowy (banany , cukier , zagęstniki : skrobia modyfikowana , pektyna ; regulator kwasowości : kwas cytrynowy ; barwnik : kurkumina , aromat , subst wzbogacające : wit , a , d , e , cukier , zelatyna wieprzowa , białka mleka .

Odpowiedz
DobraC 2013-11-18 o godz. 13:30
0

mackowy :love: ... acidofilne mleko rulez,gdzie te czasy gdy ex narzeczony z 3miasta mi do wawy je wozil ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 13:29
0

no tylko nieznany szajs też się trafia nierzadko, nie oszukujmy się - nie jest tak, że teraz jak pójdziemy do marketu i wrzucimy dla odmiany do koszyka najtańsze i najbrzydziej opakowane wersje, to nagle się zrobi super zdrowo.

albo coś fajnego, co zyskuje na popularności.

dlatego kwestionuję stopień znajomości danej marki jako wyznacznik.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2013-11-18 o godz. 13:28
0

Shiadhal napisał(a):jeszcze pytanie, komu nieznane.

Mackowy w tym watku juz x razy padly, co nie czyni ich chemiczno-cukrowa papka.
nieznane - w sensie nie rozreklamowane, taki "rodzinny" przemysł - nie wiem jak to inaczej ująć

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 13:26
0

jeszcze pytanie, komu nieznane.

Mackowy w tym watku juz x razy padly, co nie czyni ich chemiczno-cukrowa papka.

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 13:25
0

babka mówiła mi że chemia w bakomie, zott (jak to sie pisze?) też jest ale w troszke mniejszej ilości. najlepsze są nieznane marki.

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 13:24
0

a cukier się nie zalicza do uzależniaczy? przynajmniej potocznie chyba tak?

bo sorry, ale w teorie spiskowe z ciężką chęmią wierzyć mi się nie chce choćby z tak trywialnego powodu, że konkurencja by produceta zamordowała medialnie za coś takiego.

Odpowiedz
zulam 2013-11-18 o godz. 13:22
0

To zapytaj przy okazji, to juz duży kaliber kontrargumentów danonkowych się zrobił.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2013-11-18 o godz. 13:22
0

zulam napisał(a):Uzależniające :o A jakie to?
nie wiem nie dopytałam.

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 13:20
0

Nikotyna zapewne :lizak:

Odpowiedz
zulam 2013-11-18 o godz. 13:19
0

Uzależniające :o A jakie to?

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 13:18
0

przy okazji rozmowy z babką która zajmuje się kontrolą żywności spytałam o danonki - kobieta powiedziała że w życiu by takiej chemi swojemu dziecku nie dała i że oprócz różnego rodzaju konserwantów zawierają polepszacze smaku i uzależniające. jeśli już ktoś chce takie świństwo podwać to lepiej bakusie bo w nich jest tego troche mniej.

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 13:17
0

kerala troche zaczyna mnie wurzac twoje podejscie, masz racje wszystko urban legends i glupoty a ty wiesz wszystko...

czemu pluja? bo sa kopnieci.... pracowalam na studiach w roznych miejscach,miedzy innymi jako kelnerka, swojego czasu w takiej lepszej restauracji gdzie bywali i slawniejsi ludzie czasami, wierzcie mi zanim potrawy trafialy na stol dzialy sie z nimi rozne rzeczy, jednej osobie czasem pluly i 4 inne zanim jedzenie do niej poszlo, dla mnie to jest dziwne i chore, wynika z zazdrosci i nie wiem czego jeszcze. Co do tymbarku nie wiem tego przez kolege kolegi kolaeanki sasiada tylko od jednego z moich przyjaciol ktory tam pracuje i od tego czasu tymbarku nawet nie tyka...

a teraz mozesz jechac, jak po innych....

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 13:17
0

Przecież pisałam, że to było parenaście lat temu. Jego praca miała ścisły związek ze spółdzielniami. Z jemu tylko znanych powodów nie chce pisać o szczegółach.

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 13:16
0

kerala poprosze o przepisy na pieczone mięsko - piec wiem jak ale co dodać żeby to miało jakiś smak.
z góry dziękuję bo w kuchni totalną sierotą jestem i musze miec wszystko na pismie zeby cokolwiek zrobić.

w ropuchy nie wierze.

Odpowiedz
matylda_zakochana 2013-11-18 o godz. 13:14
0

Sun napisał(a)::? Ja nie mówię o urban legends ani opowieściach znajomych znajomego. Mówię o moim mężu, który to widział na własne oczy. Wiec bardzo prosze, żebyście nie pisały, że bzdura Bo to posądzanie go o kłamstwo.
Twój mąż pracuje w spółdzielni mleczarskiej?

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 13:13
0

Ja nie mówię o urban legends ani opowieściach znajomych znajomego. Mówię o moim mężu, który to widział na własne oczy. Wiec bardzo prosze, żebyście nie pisały, że bzdura Bo to posądzanie go o kłamstwo.

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 13:12
0

a to znowu sie nie zrozumialysmy - mialam silne wrazenie, ze do samego procesu wedzenia masz jakies zastrzezenia (typu nieusuwalnym elementem procesu jest to, ze w miesie laduja jakiestam substance niewskazane dla istot mocno nieletnich).

i w sumie niezle kryterium mi sie wyklarowalo - wedlina niewygladajaca/niesmakujaca chemicznie A ZARAZEM nieuciekajaca z lodowki drugiego dnia swojego w niej bytowania to jest to.

tzn piec czaaaaasem pieke - ale typowo zjadamy na tyle niewiele miesnych 'obkladow' do chleba, ze to zwyczajnie nie ma sensu.

Odpowiedz
Kerala 2013-11-18 o godz. 13:11
0

Shiadhal napisał(a):Kerala, z ciekawosci (do wymienionej przez Ciebie listy):

co tak szkodliwego jest w szynce, poledwicy czy innej tam wedlinie?

(a, z tymi konserwantami w ketchupach nie jest az tak koszmarnie jakby co - narwalam sie na 'dziecowego' pudliszka, po czym doczytalam, ze w moim ulubionym pikantnym paskudztwa rownie brak)
konserwanty, spulchniacze, barwniki, stabilizatory, wzmacniacze smaku i aromatu oraz nieokreślona ilość szarej wodnistej substancji, która zwiększa objętość produktu i jest wstrzykiwana w produkt (to dlatego wędliny się "maślą" po dwóch, trzech dniach).
Tego wszystkiego nie ma w pieczonym schabie, szynce czy polędwiczce. Nie ma ich również w domowych wędlinach.
Ba, nawet we własnoręcznie zapeklowanej i ugotowanej szynce (a więc różowej ;) ) też ich nie będzie.
Tu dodam (dla ambitnych i dysponujących kawałkiem własnego ogrodu poza centrum miasta) iż sporządzenie wędzarni w beczce jest sprawą prostą jak budowa cepa. Jeśli tylko ktoś chce i chciałby się nauczyć.

Z konserwantami w ketchupach faktycznie jest różnie, zauważyłam że są niemal w każdym keczupie w plastikowej butelce, zaś nie występują w niemal żadnym keczupie w szklanej butelce.
Bo właśnie- ekologia brzmi dumnie, ale w gruncie rzeczy chodzi o to, co wyżej zaobserwowano na przykładzie serka Danio i Maćkowego- niekiedy taniej znaczy również "z mniejszą chemią". Dodatki konserwujące są drogie. Nie zawsze trzeba szukać marchwii z osady nad puszczą Piską, niekiedy wystarczy zweryfikować składy produktów Bardzo_Znanych_Firm i porównać je ze składami produktów z lokalnych mleczarni, masarni itp. Prawie zawsze wygrywają na tym porównaniu produkty lokalne.

Co do mleka z ropuchą: bzdura. Rozalkę też na 3 zdrowaśki do pieca wkładano, ale było to sto lat temu z okładem. Nie rozumiem sensu tych swoistych urban legends- a mój znajomy to nasikał do shake'a; a koleżanki ojciec utopił szczura w kadziach browarskich Żywca i inne tego typu kocopały.
Do mleka nie wkłada sie ropuch, co potwierdzam jako członek dwóch rodzin zajmujących się prowadzeniem dużych gospodarstw mlecznych.

pozdrawiam z wygnania

kerala

ps. dla mnie pediatra, który rekomenduje danonki czy batoniki cheerios czy tego typu świństwa jest z góry do odstrzału pediatrycznego, ale co kto lubi.

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 13:10
0

natalia25 napisał(a):Sun napisał(a):Dopytałam o żaby. To jednak prawda. Tylko pomieszałam i chodziło o spóldzielnie mleczarskie...
sun błagam Cie...
Chcesz telefon do niego? Albo zapraszam ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 13:08
0

Dopytałam o żaby. To jednak prawda. Tylko pomieszałam i chodziło o spóldzielnie mleczarskie...

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 13:07
0

Latem w marketach warzywa i owoce spryskują Muchozolem

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 13:06
0

Shiadhal napisał(a):no o ile nie sciemniaja ze skladem, to faktycznie naturalny (tzn cukru pewnie tez maly kopczyk, ale css).

i smaka mi narobilas na Mackowy...

podpisano: Shiad-na-wygnaniu ;)
Ale niestety w Warszawie o Mackowym mozna tylko pomarzyc...

Jak przyjezdzam do Gdanska to na pierwsze sniadanie zawsze jest serek :love:

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 13:05
0

Zapomniałam zapytać o te żaby lol ale to daaawno było, z parenaście lat temu.

Dlaczego plują do tymbarku? :o :x

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 13:05
0

A, cukier też, oczywiście 8)

Shiad, ja stałam przy tej lodówce z nabiałem i powstrzymywałam się od polizania wieczka lol Brak nabiału mnie wykończy - jak już będę mogła, to jak się rzucę... 8)

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 13:04
0

no o ile nie sciemniaja ze skladem, to faktycznie naturalny (tzn cukru pewnie tez maly kopczyk, ale css).

i smaka mi narobilas na Mackowy...

podpisano: Shiad-na-wygnaniu ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 13:03
0

To ja zapytam o serki homogenizowane, i to absolutnie serio - dzieci znajomych różnych zajadają się Danio. Z ciekawości (po lekturze tego wątku ;) ) spojrzałam na skład Danio i rodzimego serka Maćkowy. No i różnią się - Maćkowy nie ma żadnego wsadu prócz wanilii (podanej zresztą jako wanilia, a nie np aromat). To co, ściemniają, czy on faktycznie taki naturalny? I można go podawać dzieciom bez strachu? ;)

Odpowiedz
mycha526 2013-11-18 o godz. 13:03
0

Sun napisał(a):
A co do obrzydliwych rzeczy to opowiadał mi, że rolnicy utrzymują świeżość mleka wrzucając do niego... ropuchę :x
przepraszam, ale gdzie tacy rolnicy sa? z tego, co wiem, to owi eksperymentatorzy maja nadwyzki mleka wiec nie musza go długo przechowywac bo sprzedaja swieze

moja lekrka powiedziała, ze danonki, danio, bakusie itp moge dawac. Zuzia najczesciej zajada danio

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 13:02
0

co dozasianej marchewki :) dziewczyno... tyle zanieczyszczen ;), white rabbit juz chyba wszystko wymieniala :)

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 13:00
0

tylko nie mysl ja mowia ci to twoi bliscy znajomi :)

Odpowiedz
Akna74 2013-11-18 o godz. 12:58
0

marcia_ napisał(a):informacje na temat ropuchy sa zniewalajace :) ale czort wie :). ja znam osoby pracujace w tymbarku - wszyscy pluja do tych sokow, bez sensu ale tak jest. znam rowniez osoby pracujace z mrozonkami, coz lataja tam szczury wszedzie po tych warzywach....masakra jak opowiadaja...
marcia jak zaczniemy tak myslec to nic nie bedziemy kupowac i jesc... no chyba przez nas zasianą marchewkę...

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 12:57
0

napisalam na wedliniarskim :) ale napisze jeszcze tutaj :)

ja mam takie pytanie....odnosnie np warzyw kupujecie tez ekologiczne czy poprostu na straganie czy w sklepie? a co z bananami? glupia sprawa ale jakos nie uwierze ze jakies sa z upraw ekologicznych....zawsze zastanawiam sie co lepiej, kupic gdzies warzywa...jakies czy dac mu sloiczek...szczerze mowiac o szukaniu ekoligicznego estragonu bym nawet nie pomyslala . jestem teraz w uk i tutaj np do wszystkich sloiczkow jakie kupilam jest dodawana paprya, nie cierppie jej ale o dziwo smakuje niezle, nadaje taki bardziej wyrazny smak potrawom, maly wcina az mu sie uszy trzesa o co bym go nie posadzala....

jesli chodzi o sery...w niektorych hipermarketach jest ladnie wyszczegolnione i prawie nic nie nazywa sie serem tylko produktem seropodobnym , ogladalam kiedys taki program i okazalo sie ze gdyby ser mial byc prawdziwy naprawde to kosztowalby jakies 60zl

informacje na temat ropuchy sa zniewalajace :) ale czort wie :). ja znam osoby pracujace w tymbarku - wszyscy pluja do tych sokow, bez sensu ale tak jest. znam rowniez osoby pracujace z mrozonkami, coz lataja tam szczury wszedzie po tych warzywach....masakra jak opowiadaja...

Odpowiedz
curiosidad 2013-11-18 o godz. 12:56
0

ja Tosi danonków nie daje. Zauwazylam, ze zawsze po ich podaniu mala dostaje mega uczulenia na pupie i okoicach intymnych.
po bakusiu ani innych przetworach mlecznych takich problemów nie ma.
danonki omijamy z daleka.

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 12:54
0

Alez problem z tymi danonkami jogurtami itd... ja daję małemu casem danonka, czasem bakusia, danio, a nawet zje moje płatki na zwykłym mleku (które też powinno byc niby po 2 roku) ale nic mu nigdy nie było i nie jest, a pediatra potwierdziła że jeśli dziecko nie uczula to nie zabraniać, tu chodzi o skazy i inne a jak nei ma to się normalnie daje.

Ja byłam od małego wychowana na melku krowim i żyję i co ciekawe to praktycznie wogóle nie choruję (zdarza się raz w roku przeziębienie i tyle) no chyba że na starość mi trzecia ręka urośnie, ale wątpię ;)

Więc niech podaję każdy ja uważa czy to danonek, kasznka, leczo itd. We wszystkim trzeba mieć umiar i rozsądek.

Odpowiedz
matylda_zakochana 2013-11-18 o godz. 12:53
0

Willow napisał(a):Sun napisał(a):Mój mąż nalezy do tych, którzy nie lubią zdrowej zywności z założenia. Im zdrowsze tym mniej smaczne, wedlg niego ;)

A co do obrzydliwych rzeczy to opowiadał mi, że rolnicy utrzymują świeżość mleka wrzucając do niego... ropuchę :x
Sun, no ja cię przepraszam bardzo, ale lol Skąd on wziął taką informację?
Boże, jaka bzdura lol

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 12:51
0

Sun napisał(a):Mój mąż nalezy do tych, którzy nie lubią zdrowej zywności z założenia. Im zdrowsze tym mniej smaczne, wedlg niego ;)

A co do obrzydliwych rzeczy to opowiadał mi, że rolnicy utrzymują świeżość mleka wrzucając do niego... ropuchę :x
Sun, no ja cię przepraszam bardzo, ale lol Skąd on wziął taką informację?

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 12:50
0

Mój mąż nalezy do tych, którzy nie lubią zdrowej zywności z założenia. Im zdrowsze tym mniej smaczne, wedlg niego ;)

A co do obrzydliwych rzeczy to opowiadał mi, że rolnicy utrzymują świeżość mleka wrzucając do niego... ropuchę :x

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 12:50
0

Kerala, z ciekawosci (do wymienionej przez Ciebie listy):

co tak szkodliwego jest w szynce, poledwicy czy innej tam wedlinie?

(a, z tymi konserwantami w ketchupach nie jest az tak koszmarnie jakby co - narwalam sie na 'dziecowego' pudliszka, po czym doczytalam, ze w moim ulubionym pikantnym paskudztwa rownie brak)

Odpowiedz
milkamu 2013-11-18 o godz. 12:48
0

Serki topione to w dużej mierze przetworzone sery żółte ( z dodatkiem twarogu, masła no i topników). Bez wątpienia sery żółte topników nie zawierają (chyba że te bardzo tanie z marketów) dlatego są one doskonałym źródłem wapnia. Jeśli więc można wybrać; topiony czy żółty to bez wątpienia żółty! A co do kiri to też jest serek topiony tylko że z twarogu z dużą bardzo ilością tłuszczu! Twaróg jest zdecydowanie gorszym od mleka czy serów żółtych źródłem wapnia.

Odpowiedz
Akna74 2013-11-18 o godz. 12:46
0

oj Kerala dobrze prawisz, dobrze....

a ja walcze z mezem i tesciami o niesłodzeni (bo oni uwazają ze "CUKIR KRZEPI") i o mniejsze solenie (ale sól jest cenna bo kiedys złoto za nia płacono!) do picia tylko kompoty tak słodkie ze zygac sie chciało (oczywiscie afera rodzinna po tym była) a zupy zabielane smietana 36%. Ale oni są chudzi wiec zanaczy ze dobrze sie odzywiaja! o!....

Odpowiedz
Kerala 2013-11-18 o godz. 12:45
0

Nie chodzi o wpadanie ze skrajności w skrajność i zakup własnej krowy oraz kur. Mam wrażenie, że łatwo trywializuje się dość ważne (IMHO) tematy właśnie poprzez danie jakiegoś spektakularnego kontrastu typu "danonki- własnoręcznie dojona krowa".
Bywa to zabawne, ale wylewa się dziecko z kąpielą.

Po pierwsze: rzecz nie w tym, aby przejść na breatharianizm i odmówić sobie wszystkiego. Jednak niemowlętom do roku/dwóch lat z całą pewnością możemy odmówić:
- keczupu (a potem kupować keczup najlepiej ekologiczny, a jak się nie da to w szklanych butelkach, ten na ogół nie ma konserwantów. Jeszcze lepiej robić samemu- do przecieru pomidorowego dodać zmiksowaną uduszoną cebulę, paprykę, kwaśne jabłko i przyprawy)
- przetworzonych deserów mlecznych zawierających zbyt dużą ilość cukru (zamienniki: jogurty i serki homogenizowane naturalne mieszane z przecierami owocowymi)
- soków przecierowych dosładzanych (przyzwyczajanie dziecka do wody mineralnej wyjdzie mu tylko na zdrowie, o stanie zębów nie mówiąc. Można wyciskać soki przez sokowirówkę lub kupować jednodniowe. Można też - ostateczność- rozcieńczać wodą niesłodzone soki koncentratowe)
- wędlin (pieczone schaby, polędwiczki i piersi kurczęce są banalne w przygotowaniu jak budowa cepa. Rodzina też skorzysta)

Słowem: warto przypatrywac się, na co i jak można zamienić dany produkt.
Domowa produkcja sera żółtego nie jest prosta, nie trzeba mimo to go sobie odmawiać. Warto jednak rozwijać w sobie konsumpcyjną świadomość: czytać etykiety, rozglądać się uważnie w sklepach (są różne produkty z różnymi składami, nie każdy skład jest równy innemu). Wreszcie: warto się uczyć zdrowego gotowania.

Nie wydaje mi się, aby były to postulaty ortodoksyjne czy nierozsądne. Wręcz przeciwnie.
Nasze dzieci i tak się zetkną z McDonaldsem i puchnącymi parówkami. Im później- tym lepiej.
POnadto im więcej nauczą się o mądrym odżywianiu we własnym domu, tym lepszymi nawykami jedzeniowymi "skorupka trąci" w przyszłości.
Zdaję sobie sprawę,że są ludzie, dla których nie ma to sensu, bo zupkami yum yum też można się żywić i w ogóle po co uczyć dziecko jedzenia pieczywa ciemnego, skoro w przedszkolu dostanie bułę.
Z drugiej strony każdy z nas zna chyba kogoś, kto nie zje sałaty z oliwą, bo przyzwyczajony jest tylko do sałaty ze śmietaną; brokuły "gryzą"; najlepsze są napompowane spulchniaczami kajzerki; najpyszniejszą wędliną są parówki i szynka w promocji, zaś oliwa z oliwek im śmierdzi.
Nie urodzili się z tymi upodobaniami, ktoś się do tego przyczynił.
To ostatnie gwoli przemyslenia.

kerala

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 12:43
0

Agness27l napisał(a):hmmm... ja się zastanawiam nad tym jedzeniem przedszkolnym bo widzę, że zdania na ten są bardzo krytyczne a u Amelki w przedszkolu jest "normalne" jedzenie, tak jak już kiedyś pisałam- zdrowsze niż podaje się w niejednym domu....
może kiedyś faktycznie w takich placówkach podawało się sam syf i produkty najgorszych gatunków ale czasy się zmieniły, teraz rodzice mają wpływ na to co jedzą ich dzieci, mogą zamawiac indywidualne menu ( jeśli dziecko jest np. alergikiem), kontrolowac całą sytuację- więc chyba nie jest tak zle ...
zalezy do jakeigo przedszkola pójdzie dziecko. nie zawsze rodzic ma wpływ na menu, stety i niestety.Sa specjalne przedszkola dla alergików, anlezy zapytac sie w danej gminie. neistety duzo rodziców ma zakazy żywieniowe dla swoich dzieci bo taką mają filozofię życia, ale anlezy pamiętać , ze to ejst żywienie zbiorowe. W przedszolach na przykłąd wycofano ( nektórych) zupełnie parówki. Po za tym obiady gotowane są naprawde OK, można poprosic o niezabielanie zupki czy nie podawanie ryb. Ale ze specjana odrebną dietą jest ciężko, bo to dodatkowe stanowiska w kuchni i wizyty sanepidu. Takia odpowiedź dostałam w gminie Bemowo w Warszawie ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 12:43
0

Sun Smród, ta sama guma kauczukowa co na serkach topionych ... wiesz tak już to jest ... moja ciocia po pracy przy kurczakach nie tyka ich do dziś ... a ja nie chę wiedzieć i jem ze smakiem, bo sama na kurczaka polować nie umiem ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 12:42
0

silenca napisał(a):Na linii keczupu też byłam i nie jem tej firmy teraz ... już 10 lat..
Opowiedz, proszę. Jesli nie tu to na pw.

Staram się kupować żywność tzw ekologiczna i o niej złych rzeczy słuchać nie chcę ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 12:40
0

no jasne ale w domu też podajemy sery i wędlinę choc same ich nie robimy, to raczej nie uniknione ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 12:39
0

Agness27ltak jest na pewno, ale panie w przedszkolu czy żłobku zapewne nie pieką same wędlin czy nie robią same sera ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 12:37
0

hmmm... ja się zastanawiam nad tym jedzeniem przedszkolnym bo widzę, że zdania na ten są bardzo krytyczne a u Amelki w przedszkolu jest "normalne" jedzenie, tak jak już kiedyś pisałam- zdrowsze niż podaje się w niejednym domu....
może kiedyś faktycznie w takich placówkach podawało się sam syf i produkty najgorszych gatunków ale czasy się zmieniły, teraz rodzice mają wpływ na to co jedzą ich dzieci, mogą zamawiac indywidualne menu ( jeśli dziecko jest np. alergikiem), kontrolowac całą sytuację- więc chyba nie jest tak zle ...

Odpowiedz
WhiteRabbit 2013-11-18 o godz. 12:36
0

silenca, dobrze prawisz :)

Swoją drogą nie wszystkie E-ileś są szkodliwe. Ale to tak btw ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 12:34
0

Na linii keczupu też byłam i nie jem tej firmy teraz ... już 10 lat. Słuchajcie, ale nie da się uchronić naszych dzieci przed wszystkim, mało tego uważam,że to zaczyna wyglądać jak hodowla a nie wychowanie, w żłobku czy przedszkolu dzieci dostaną właśnie to przed czym chcemy uchronić? Jak zwykle nie popadajmy w przesadę ... staram się unikać pewnych rzeczy w diecie Jagody, ale sera żółtego jej robić nie będę i wędlin też nie. Jeśli w jej diecie nie ma soli to od plasterka polędwicy drobiowej nie umrze.

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 12:33
0

Shiadhal napisał(a):Rabbitku, WSZYSTKO jest fuj. WSZYSTKO ;)

zajrzyj do wątku wędliniarskiego - sery żółte też są barwione, pisze Mad (wydawało mi się zawsze, że owszem, ale karotenem, no ale nie mam w momencie gdzie poczytać składu).
ja przeczytałam - niestety :(
wszystko w jakimś stopniu jest niezdrowe- ale część z tych niezdrowych rzeczy zawiera też składniki potrzebne do rozwoju. i chyba zamiast ograniczać dziecku wszystko trzeba za każdym razem poprzeliczać co jest mniejszym złem - podanie barwnika czy niepodanie jakiegoś "dobrego" składnika.

nie wiem czy rozumiecie o co mi chodzi ale jaśniej chwilowo nie potrafie (jest za wczesna godzina).

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 12:31
0

ja zamiast zwykłego topionego daję Kiri :)

Odpowiedz
WhiteRabbit 2013-11-18 o godz. 12:30
0

No tak, własna krowa, własna kura. Własna studnia na podwórku, pasza dla bydła i drobiu uprawiana bez chemii, pod parasolem, odgrodzona od zatrutych wód typu gruntowe i deszcz :D

I jeszcze wyprać i wyprasować trzeba ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 12:29
0

jak to co? wlasnorecznie przygotowany twarozek. najlepiej z wlasnorecznie wydojonej krowy ;)

zreszta, na amerykanskim forum o wlasnorecznie przygotowywanych serach zoltych tez czytalam, wiec spokojnie, wszystko przed nami.

ide jesc sniadanie.

Odpowiedz
WhiteRabbit 2013-11-18 o godz. 12:29
0

Shiadhal napisał(a):Rabbitku, WSZYSTKO jest fuj. WSZYSTKO ;)


Wiem, ale miałam nadzieję, że chociaż serek topiony ocalał lol
I tak będę dawać.
Bo co mam dawać, skoro wszystko skalane chemią? :D

O serze żółtym nie zdążyłam przeczytać, ale sama nie wiem, czy w ogóle czytać ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 12:28
0

Rabbitku, WSZYSTKO jest fuj. WSZYSTKO ;)

zajrzyj do wątku wędliniarskiego - sery żółte też są barwione, pisze Mad (wydawało mi się zawsze, że owszem, ale karotenem, no ale nie mam w momencie gdzie poczytać składu).

Odpowiedz
WhiteRabbit 2013-11-18 o godz. 12:27
0

To serek topiony też? :|
A kilka dni temu udało mi się przekonać Filipa do niego, bo po przeczytaniu wątku doszłam do wniosku, że może jeść za mało wapnia
Super...

Odpowiedz
milkamu 2013-11-18 o godz. 12:26
0

Serki topione rzeczywiście nie są najzdrowsze bo w ich produkcji stosuje się dodatek topników (najczęściej polifosforanów) w ilości nawet do 4%. Ich obecność powoduje, że w takim serku jest niekorzystny stosunek wapnia do fosforu a to zmniejsza przyswajalność wapnia. Obecnie w diecie za dużo jest źródeł fosforu a za mało wapnia (którego dzieci bardzo potrzebują).

Odpowiedz
Gość 2013-11-18 o godz. 09:48
0

normalnie zacznę się chyba cieszyć, że jak dotychczas miałam do czynienia tylko z liniami produkcyjnymi dóbr, których i tak za specjalnie zdrowe nie uważałam ;)

Odpowiedz
Zwykly-cud 2013-11-18 o godz. 09:41
0

silenca napisał(a):Serek topiony ma w sobie gumę kauczukową ... osobiście nie jadłam kilka lat po wizycie na lini produkcyjnej ... a to taki OT ;)
Moge prosic o wiecej szczegolow? 8) Walcze z umilowaniem serkow topionych przez mojego meza 8)

Odpowiedz
Akna74 2013-11-17 o godz. 15:00
0

no wlasnie mi sie zdaje ze serki topione to sama chemia...chyba ze sa jakies? ale jakiej firmy?

Odpowiedz
Gość 2013-11-17 o godz. 10:14
0

Serek topiony ma w sobie gumę kauczukową ... osobiście nie jadłam kilka lat po wizycie na lini produkcyjnej ... a to taki OT ;)

Odpowiedz
Elain 2013-11-17 o godz. 01:56
0

hej dziewczyny, to teraz na wesoło ;)
Poczułam się matką trucicielką (Adam jada danonki od czasu do czasu w formie lodów ale bakusia to wcina prawie codziennie na kolację ;) ) więc podjęłam decyzję o zmianie złych nawyków żywieniowych (trudna o tyle, że gdyby nie fakt, że gotuje M, to pewnie same śmieci bym jadła ). Ale wracając do tematu. Postanowiłam skorzystać z przepisu Kerali i zamiast podawać Bakusia zrobić budyń. 2 szklanki mleka (Adasiowe mleko jakiś candid czy coś tam), 2 łyżki mąki ziemniaczanej i 4 łyżeczki słodzonego kakao. I uwaga, bydyń miał konsystencję a'la kisiel tylko zupełnie nie zatrzymywał się na łyżeczce (przelewał się przez nią) więc trzeba było posiadać nie lada umiejętności akrobatyczne, żeby go spróbować. Ale jak już sie udało, to Adaś powiedział "Mama, nie budyń, daj bakusia" a M stwierdził, że może zje pomarańcza w ramach deseru Byłam dzielna i zjadłam moją porcję (ale bez rewelacji) ;) Kerala, dawaj te zdrowe przepisy, ale dodaj opis dla kuchennie utalentowanych inaczej ;) Bo inaczej grożi nam chemia i cukry ;)
A swoją drogą, to skjąd wiecie które jogurty i inne przetwory są dobre a które nie. Ktoś tu pisał, że np. serek topiony jest zdrowy, a przecież też ma długi termin przydatności. ja jestem zupełny lajkonik żywieniowy ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-17 o godz. 01:32
0

cytat ze strony producenta Danonków napisał(a):``Danonki, tak jak wszystkie fermentowane produkty mleczne polecane są dla dzieci od trzeciego roku życia``
Sorry, ale to jest kłamstwo. Nie znalazłam żADNYCH schematów żywienia, ktore zalecałyby wprowadzanie jogurtów dopiero od trzeciego roku życia.
Przeciwnie, w większości jest mowa o wprowadzeniu go od 11-12 miesiąca, ewentualnie od roku.
Np.:
http://www.mp.pl/artykuly/index.php?aid=1226&_tc=D449597091564E28AAFB7E8E79F71A9B

Ilościowo - tak, jak w linku powyżej: twarożek/ jogurt/ kefir podaje się 1-2 razy w tygodniu.

Odpowiedz
Gość 2013-11-17 o godz. 00:48
0

O! dziękuję.

Zaraz sobie poszperam.

Notatki z wątku zrobione, przepisy zapisane :D

Odpowiedz
zulam 2013-11-16 o godz. 23:01
0

Kika napisał(a):Kerala napisał(a):
Jeszcze jedna rzecz: chętnie założę wątek praktyczny z przepisami. Mój syn do drugiego roku życia był dzieckiem wegetariańskim, tofu i amarantusy mamy przerobione.
jak juz będziesz miała chwilę wolną od budowy.... chętnie sie naucze paru przepisów a i nowych "amarantusów" - co to takiego?

Danonka dałam dwa razy po czy stwierdziłam że chyba na głowę upadłam i juz nie dam wiecej.
Wklejam link do wegetariańskiej http://puszka.pl/index.php3, fajna jest bo i dla dzieci potrawy są zaznaczone, i można wyszukać coś po poroduktach (lub bez nich-np. bez jajek czy mleka).

Odpowiedz
TYGRYS 2013-11-16 o godz. 15:33
0

Masz rację Natalia .
Zresztą już napisałam do Ciebie priva .

Czas zmienić atmosferę . Proszę ignorowac wszystkie posty które napisałam w tym wątku i innych .

Mam nadzieję ze kiedyś będę miała tyle frajdy co Ty a takie dylematy jak dawać danonka czy nie będą dla mnie śmieszną sprawą .
Pozdrawiam .

Odpowiedz
TYGRYS 2013-11-16 o godz. 14:54
0

natalia25 napisał(a):
Szczerze? Jak pisałam w wątku o usypianiu dzieci i czytałam wasze posty na temat jak to wam dzieci szkoda, że płaczą, jaką to im krzywde robicie itd. tomiałam ubaw, a nie siedziałam i miałam doła, że mnie płaczmoich dzieci w takich sytuacjach nie rusza.

Mnie też nie rusza jak słysze ze poprostu jęczy , kwęka a za chwilę podspiewuje i zasypia .
Jak się zanosi przez prawie godzinę fioletowy na twarzy co chwilę mając odruch wymiotny to mnie rusza . Chociaz i tak ja jestem ta twarda bo mój mąż gdyby słyszał taki ryk zapewne wymiotowałby razem z nim .
Są dzieci które w takim histerycznym napadzie tracą oddech .
Może Twoje dzieci nigdy nie osiagnely takiego stanu histerycznego stad takie podejscie do tematu .

Odpowiedz
Gość 2013-11-16 o godz. 14:32
0

Nie no sklad sloikow Hippa to osobna historia lol

Odpowiedz
TYGRYS 2013-11-16 o godz. 14:32
0

Ja mam nawet słoik jogurtu z morelami hipp po 6tym miesiącu .
(I jak już pisałam w smaku bardziej sztuczny niz danonki i tez zawiera cukier).
Dziwna sprawa .

Odpowiedz
Gość 2013-11-16 o godz. 14:27
0

Nie no ta informacja o mlecznych dopiero od 3 r.z to w ogole jakas dziwna jest, w kazdym schemacie przetwory mleczne pojawiaja sie pod koniec 1 r. z

Odpowiedz
TYGRYS 2013-11-16 o godz. 14:14
0

Doczytałam to co wczesniej przeoczyłam .
Na stronie producenta danonków lekarz mówi :
``Danonki, tak jak wszystkie fermentowane produkty mleczne polecane są dla dzieci od trzeciego roku życia``

od trzeciego roku życia , czyli po skonczeniu 2 lat .
Czyli zaczelam (tylko) pół roku wczesniej .

I po pierwsze na opakowaniach danonków takiej informacji nie ma .
Po drugie nigdy nie słyszałam ze mleczne produkty fermentowane ( w tym zwykłe jogurty ?) mogą byc podawane od 3go roku zycia . Raczej lekarze o tym nie mówią . I wlasciwie nie bardzo wiem dlaczego wczesniej nie .
Co się może stać ?
Jesli jakoś mogą zaszkodzić to taka informacja powinna być umieszczona na opakowaniu .

Odpowiedz
Gość 2013-11-16 o godz. 13:49
0

Kerala napisał(a):Jakby ktoś nie wiedział: miód podawany przed 2gim rokiem życia może być potencjalnie zabójczy.
Ale tego wówczas nie wiedziałam.
I wlasciwie to wlasnie dlatego miodu sie nie zaleca, a nie dlatego, ze jest alergenem (jak sie powszechnie sadzi).

Odpowiedz
Gość 2013-11-16 o godz. 13:44
0

Kerala napisał(a):wiedza nie boli, a jej posiadanie może wyjść wyłącznie na zdrowie całej rodzinie.
Kerala w związku z powyższym ;) i nie tylko bardzo proszę jak znajdziesz czas pomiędzy telefonami i załatwianiem czegoś na budowie (nam buduje developer ;) ufff...) to proszę zajrzyj do wątku z przepisami dla maluszków i wrzuć kilka, podziel się tą wiedzą której ja nie posiadam :)

Odpowiedz
Kerala 2013-11-16 o godz. 13:33
0

TYGRYS napisał(a):
Nie napiszę wszystkiego co chciałabym napisać w odpowiedzi na Twojego posta . Budowy na głowie nie mam ale mam dziecko z którym buduję wieżę i nie znajdę tyle czasu żeby wysmarować posta o podobnej długości
no widzisz, a ciocia keralcia musi.

A tak powaznie: podawaj co chcesz, Twoje prawo. Moje prawo napisać, co o tym sądzę.
Ogólnie wszystko sprowadza się do tego, że życie jest trudne, ale nie zawsze droga na skróty wychodzi na zdrowie. Mój punkt widzenia nie zmieni wprawdzie tego, że inni na skróty pójdą, bo takie ich święte zbójnickie prawo.
Natomiast sama zastrzegam sobie prawo (gwarantowane mi przez Konstytucję, hue hue) komentowania, że podawanie danonków dzieciom poniżej trzeciego roku życia jest w moich oczach bezmyślnością, w dodatku niepopartą niczym racjonalnym, bo ani to zdrowe, ani wartościowe, ani niespecjalnie tanie. Ba, niepopartą nawet opiniami specjalistów opłacanych przez producenta, któremu wszak zależy na sprzedaży produktu.

Jesli komuś powyższe słowa wydają się zbyt ostre to nadmienię, iż pochodzę z rodziny, w której dwoje niemowląt (8 i 2 miesiące) zmarło w wyniku odwodnień po podaniu odpowiednio mleka krowiego i chleba. Byly to lata 60te i 80te, więc wiedza o alergiach pokarmowych nie była jeszcze zanadto imponująca, dzieci prawdopodobnie były silnie uczulone na gluten i mleko krowie. Ale tego nikt nie wiedział, zaś obie matki intencje miały jak najlepsze.

To pokazuje, że po pierwsze primo zasada "kaśce nie szkodzi to i mnie wyjdzie na zdrowie" jest zasadą głupią, po drugie primo pokazuje, że zawsze może być pierwszy raz (w naszej rodzinie, wśród znajomych, wśród znanych przypadków itd) i niestety może on dotknąć nasze dziecko, i po trzecie primo udowadnia, ze wiedza nie boli, a jej posiadanie może wyjść wyłącznie na zdrowie całej rodzinie.

Powyższe sprawia również, iż na kwestie związane z żywieniem małych dzieci (a zwłaszcza na eksperymenty jedzeniowe wbrew zaleceniom samych producentów) jestem szczególnie wrażliwa.
Żeby nie być bez skazy dodam, że sama w dobrej wierze karmiłam Młodego miodem przed ukończeniem przez niego pierwszego roku życia, co było wyjątkową głupotą ze względu na zawartość botuliny w miodzie. Jakby ktoś nie wiedział: miód podawany przed 2gim rokiem życia może być potencjalnie zabójczy.
Ale tego wówczas nie wiedziałam.

kerala

Odpowiedz
DobraC 2013-11-16 o godz. 09:18
0

naturella napisał(a):Tygrys, i trzeba bylo napisać to ostatnie zdanie, zanim jak lwica rzucilas sie w boj... no wlasnie, o co? O prawo podawania danonkow? Przeciez to Ty decydujesz 8)
a ja tam zadowolona z calej dyskusji jestem bo moglam przeczytac ze zywienie inne niz danonkam nie jest trudne, a jako ze jestem na poczatku drogi zywieniowej mojego dziecka - takie rady (chocbym nie wiem jak pewnie sie czula w roli mamy) pomaga podejmowac swiadome decyzje.

Odpowiedz
Gość 2013-11-16 o godz. 09:04
0

Kika napisał(a):amarantusów
ziarno takie, ponoc b. zdrowe. ja znam tylko z mieszanek chlebowych, ale ja nie jestem miszczynia kuchni w odroznieniu od niektorych ;)

Odpowiedz
TYGRYS 2013-11-16 o godz. 08:48
0

naturella napisał(a):Tygrys, i trzeba bylo napisać to ostatnie zdanie, zanim jak lwica rzucilas sie w boj... no wlasnie, o co? O prawo podawania danonkow? Przeciez to Ty decydujesz 8)
No mogłam .
Mogłam też nie pisać ze daje danonki .
Ale napisałam . Nie musiałam się tłumaczyć i nigdy więcej tego nie zrobię .

Odpowiedz
Gość 2013-11-16 o godz. 08:33
0

Kerala napisał(a):
Jeszcze jedna rzecz: chętnie założę wątek praktyczny z przepisami. Mój syn do drugiego roku życia był dzieckiem wegetariańskim, tofu i amarantusy mamy przerobione.
jak juz będziesz miała chwilę wolną od budowy.... chętnie sie naucze paru przepisów a i nowych "amarantusów" - co to takiego?

Danonka dałam dwa razy po czy stwierdziłam że chyba na głowę upadłam i juz nie dam wiecej.

Odpowiedz
Gość 2013-11-16 o godz. 08:19
0

Tygrys, i trzeba bylo napisać to ostatnie zdanie, zanim jak lwica rzucilas sie w boj... no wlasnie, o co? O prawo podawania danonkow? Przeciez to Ty decydujesz 8)

Odpowiedz
TYGRYS 2013-11-16 o godz. 06:49
0

Kerala napisał(a):To, co napisała Kerala nie jest przyjemne, ale to jeszcze nie znaczy, że jest niesprawiedliwe.
Poczułaś się, Tygrysie, niemal wyłączną adresatką moich słów. Na marginesie całej tej dyskusji zadaję pytanie "w eter" cóż, u licha, jest z młodymi matkami i kobietami, że czują się na tyle niepewnie obsadzone w rolach, że odbierają słowa z boku aż tak personalnie? To nie jest przytyk, ta tendencja mnie raczej smuci.

Keralo zasmucona .
Nie napiszę wszystkiego co chciałabym napisać w odpowiedzi na Twojego posta . Budowy na głowie nie mam ale mam dziecko z którym buduję wieżę i nie znajdę tyle czasu żeby wysmarować posta o podobnej długości .

Pisałam jako jedna z matek podających danonki . Napisałaś to w eter ale ja dziecku danonka podałam więc czuję się jedną z adresatek Twojego posta . Dlatego odpowiedziałam .

Jeśli chodzi o niepewność młodych matek . Młoda nie jestem ale przyznaję ze czasem mam wątpliwości , zastanawiam się czy dobrze robię i wg mnie nie jestem jedyna .
Jeśli tylko ja jedna czuję się czasem niepewnie a Wy wszystkie czujecie ze zawsze , w 100% macie rację we wszystkim co robicie to gratulacje .
Ja nie wiem wszystkiego dlatego czasem szukam rad . Czasem nie mam pewności czy dobrze robię dlatego potrzebne jest mi wsparcie .

Krytyka rzucona w eter mnie dotknęla bo sama nie miałam pewności ze dobrze robię . Przyznaję , nie wstydze się tego .
Jednak teraz mam tą pewnośc . Nie znacie mojego dziecka tak dobrze jak ja . To ja wiem co jest dla niego dobre .
Bedę szukać czegoś zdrowszego ale danonki podawać będę i tyle .

Odpowiedz
Kerala 2013-11-16 o godz. 06:08
0

Piszę niemal z placu budowy, więc proszę mi wybaczyć ewentualne niedoszlifowania. Tradycyjnie dodaję: nie budujcie się. A poza tym w ad remie:

To, co napisała Kerala nie jest przyjemne, ale to jeszcze nie znaczy, że jest niesprawiedliwe.
Poczułaś się, Tygrysie, niemal wyłączną adresatką moich słów. Na marginesie całej tej dyskusji zadaję pytanie "w eter" cóż, u licha, jest z młodymi matkami i kobietami, że czują się na tyle niepewnie obsadzone w rolach, że odbierają słowa z boku aż tak personalnie? To nie jest przytyk, ta tendencja mnie raczej smuci.
Warto być otwartym na krytykę, ale warto też mieć poczucie, że staramy się być najlepszymi matkami i -mimo błędów- utrzymujemy stały kurs.
NIe rozumiem Twojej postawy, Tygrysie, którą odbieram jako odpieranie zarzutów z narożnika, w który poczułaś się zapędzona.
Jesli napisałam pierwszy post to nie z intencją "a teraz poczuj się gówniano", a z intencją "zobacz, że nie wszystko co sprzedają nam jako najlepsze dla dziecka jest takim w istocie. Warto to przemyśleć".
Ty zaś automatycznie poszłaś w kierunku "ale moje dziecko nie chce jeść NICZEGO poza danonkami". Patrz teoria gier Berna, gra w "tak, ale". Nie rozwijam, kolezanki psycholożki w razie czego zrobią to lepiej ode mnie, a ponadto nie mają na głowach rozgrzebanych budów (a propos: nie budujcie się).
To moje odczucie, może mylne, ale chciałam się nim podzielić.

Teraz tak- z racji na ogólny zap...rz nie mam czasu śledzić Forumi, śledzę tylko kontynuację swoich wątków. Dlatego nie czytałam wątku z wypowiedzią Kiniaka i nie umiem się do niej ustosunkować.
Nie raz i nie dwa ostro sprzeciwiałam się (na innym forum wprawdzie, ale to nie ma znaczenia) podawaniu małym dzieciom takich potraw jak bigos czy flaki. Znam przypadek podania bigosu trzymiesięczniakowi, osobiście rozpętałam mini aferę z tego powodu. Wyrzutów sumienia nie mam, wolę narazić się bigosofilnej matce i dać jej asumpt do przemyślenia, czy kiszona kapucha z kiełbachą naprawdę jest takim mniodem dla niewykształconego w pełni układu pokarmowego malucha, aniżeli lizać się wzajemnie po odbytnicach przy wtórze ochów i achów, kiedy dzieciak zdycha z powodu bólu żołądka (proszę wybaczyć słownictwo, ale ta budowa mnie niebywale wulgaryzuje- nie wiem czy wspominałam, ale nei budujcie się nigdy).
Tyle w temacie rzekomej hipokryzji- przy okazji: piszę te słowa "na ślepo", nie wiem co Kiniak powypisywała i czy jest to bulwersujące czy nie jest, może dziś wieczorem nadrobię zaległości.

Jeszcze jedna rzecz: chętnie założę wątek praktyczny z przepisami. Mój syn do drugiego roku życia był dzieckiem wegetariańskim, tofu i amarantusy mamy przerobione. Natomiast obecnie nie jestem w stanie pilotować takiego wątku, bo mam zasr..ną budowę.
Chcę powiedzieć jeszcze, że dziwi mnie przewijanie się tutaj marek Hipp, bobofrut i tak dalej. Jak słusznie zauważyła Shiadhal: na polskim rynku jest wiele produktów lokalnych, niskoprzetworzonych, bezdodatkowych i o połowę tańszych. Dotyczy to chyba przede wszystkim sektoru mleczarskiego. NIe samym Hippem zyje nowy rodek.

Już kończę i znów idę się śćwiczać do ekipy, ale na koniec ostatnie zdania: czy się to komuś podoba czy nie produkty wysokoprzetworzone, konserwowane, sztucznie dosładzane czy o wzmacnianym smaku nie są produktami zdrowymi ani dla dzieci, ani dla dorosłych. I szczególnie dzieci spożywać ich nie powinny bez względu na kolor etykiety i ilość cukierków smarties dołączonych do opakowania (mój hit: jogurt ze smartiesami, może widziałyście).
Z tym, że na wykształcanie dobrych nawyków w dziecku nigdy nie jest za późno i moim skromnym zdaniem JEST o co walczyć, bo posag życiowy naszego dziecka to nie tylko dobre maniery i co tam jeszcze, ale również podejście do własnego zdrowia i ciała.
Dlatego warto uczyć dzieci, że cukier nie jest najwyższym dobrem tego świata (pomijając, że uzależnia i wywołuje skoki nastrojów u dzieci).

Ostatnie słowo (przysięgam) dotyczy przymiotnika "regularnie". Co to znaczy, że moje dziecko jada danonki (symbol), ale "nieregularnie"? 52 porcje w roku? 104 porcje w roku? 156 porcji w roku?
Pierwsza wartość dotyczy okazjonalnego podawania mikrego danonka raz w tygodniu, druga- dwa razy w tygodniu, trzecia- trzy razy w tygodniu.
52 danonki w roku to mało, czy 52 papierosy w roku to też mało? A co powiecie na taki przykład relatywizmu regularności: 52 skręty z marychą w roku? 52 razy w roku stukam samochodem w krawężnik- no więc regularnie czy nieregularnie?
Celowo przejaskrawiam, aby zdać sobie sprawę z tego, że "nieregularnie" jest pułapką każdej zdrowej diety, która szybko staje się dietą junk foodową, choć jej wyznawca może być święcie przekonany, ze generalnie odżywia się zdrowo, tylko "od czasu do czasu" wciągnie hamburgera.

kerala

ps. nie budujcie się

Odpowiedz
TYGRYS 2013-11-16 o godz. 04:58
0

natalia25 napisał(a):
Pewnie chodzi Ci o wypowiedzi Kiniaka, ale z tego co przejrzałam, to Kiniak nie wypowiada sięw tym wątku, więc wrzuciłaś dwie dyskusje do jednego wora.

Ale ja nie napisałam o tym ze Kiniak wypowiadała się w tym wątku . Obok siebie są 2 dyskusje - obie dotyczą odżywiania .
W jednej Kerala pisze :

``Jestem tej tendencji przeciwna i nie uwazam jej za przegięcie. Przegięciem jest dla mnie za to przeżywanie ciąży jak pierwszej_takiej_na_świecie, szukanie najlepszej położnej, najlepszego szpitala i tak dalej, kupowanie muzyki dla małego geniusza oraz wszechstronna stymulacja, a to wszystko po to, aby w wieku paru miesięcy napakować dziecko danonkami i napoić kubusiem.
To co, zapał już przeszedł?
Śmieszą mnie młode matki histeryzujące z powodu zjedzenia sera plesniowego w ciązy, ale z pełnym spokojem podające swojemu dwulatkowi Jupika czy wodę owocową Nestle (to dopiero jest paskudztwo- woda z cukrem i aromatem). Gorliwość neofity szybko mija. ``

i kilka innych osób pisze o szajsie i o tym ze argument ze dziecko nie je zadnych produktów mlecznych nie jest powodem do podawania danonków i ze lepiej nie podawać nic mlecznego niz podawac danonka .

Obok jest druga dyskusja o wędlinach . Kiniak podaje coś co może być uznane za bardziej kontrowersyjne niż danonek ale nikt nie pisze o szajsie i o błędach zywieniowych .
Sama trochę przyznajesz mi rację pisząc w watku wędliniarskim o tym ze osoba z krotszym stazem pewnie by musiała się nasłuchać .

Poprostu pytałam gdzie się podziały te mamy podające same zdrowe jedzenie . Nikt Kiniaka nie skrytykuje bo poprostu to oznajmiła , nie ma zamiaru się tłumaczyć się i nie uważa tego za złe .
Ja popełniłam błąd tłumacząc się ze moje dziecko je danonka raz na jakiś czas i ze poza tym odzywia się prawidłowo .
Mój błąd . Teraz jestem forumową zadymiarą ale trudno .
Nie zawsze wszyscy mają takie samo zdanie i ja po prostu po takiej wypowidzi jak wypowiedz Kareli nie mogę siedzieć cicho , bo uznałam ja za krzywdzacą . To co juz wczesniej pisałam - jesli ktos daje danonka nie oznacza ze pozostale posilki sa równie syfiaste .
Dlatego już w zadnej dyskusji udziału brać nie będę - chociaż wymiana poglądów jest ciekawa .

Teraz jeszcze nawiaze do tego co wyśledziła Kasik_cz .
Wygląda na to ze do 3 roku życia można podawać tylko mleko modyfikowane i ze nawet jogurt naturalny nie jest zalecany .
Jogurt HIPP też jest fermentowany , jest w nim cukier (tak jak w danonkach !) a do tego jest paskudny w smaku . Jak dla mnie bardziej sztuczny niż danonki .

Po tej dyskusji mogę tylko napisać ze na razie poobserwuję Maćka - liczę na to ze wróci do mleka , jeśli nie wróci to pojde do lekarza zeby uzgodnić jak postepowac , dalej będę dawać danonki tylko bede do nich dodawać trochę serka bieluch zeby był mniej słodki , codziennie trochę więcej a może zacznie jesc poprostu bielucha z owocami .
I będę dawać mu inne produkty niemleczne które zawierają trochę wiecej wapnia .

Odpowiedz
Gość 2013-11-16 o godz. 03:09
0

no ale wchodzimy bardziej w wybory typu 'na wszelki wypadek' / 'ideologiczne' niz stricte zywieniowe czy zdrowotne, nie?

ja wole kupic jogurt zwykly, nie targetowany specjalnie pod dzieci, najchetniej polski, gdzie pol paletki kosztuje tyle co jeden sloik tego hippa - nie tylko ze wzledu na koszty, ale i ze wzgledu na uogolniona niechec do firm, ktore zbijaja wielka kase na wbijaniu rodzicow w przekonanie, ze tylko ich super ekstra cudownosci z piecioma kupionymi znakami jakosci i rekomendacjami telewizyjnych ekspertow zapewnia dzieciom wlasciwy rozwoj.

podobnie raczej nie kupuje Bartkow - nie przystaja wg mnie swoja strategia cenowo-marketingowa do polskiej rzeczywistosci.

pewnie, ze wszystkie tego typu wybory sa mozliwe tylko tam, gdzie jest sporo roznych produktow dostepnych na rynku - i dlatego tez sie nie zarzekam, ze nigdy przenigdy nie kupie Bartka czy Hippa (Hippy zreszta kupowalam, ale w ramach pierwszych zetkniec Mlodej z ukwaszanymi produktami mlecznymi - ktore zreszta w schemacie zywieniowym niemowlat sie pojawiaja, wiec to 'ekspert' na stronie Danone cos troszke nagina).

Odpowiedz
kasik_cz 2013-11-16 o godz. 02:32
0

silenca napisał(a):Na stronie danonków
http://www.danonki.pl/index_mam3latka.php?id=czM3bWs1NmJwMTE1MQ%3D%3D

Moje dziecko ma 9 miesięcy. Od kiedy mogę zacząć podawać mu Danonki?

Wprowadzanie produktów mlecznych do diety małego dziecka trzeba zawsze konsultować z lekarzem prowadzącym, który zna dziecko i może pomóc dostosować dietę do indywidualnych potrzeb, a tym samym wykluczyć indywidualne przeciwwskazania (np. alergia na białko mleka krowiego, skaza białkowa). Danonki, tak jak wszystkie fermentowane produkty mleczne polecane są dla dzieci od trzeciego roku życia.
Dzięki za uświadomienie
Czyli rozumiem że nie tylko danonki ale wszystkie fermentowane produkty mleczne (kefir, jogurt naturalny, maslanka, bakuś) dopiero od 3 rż?
Więc stosując się do tego nie powinnam podawać dziecku żadnych produktów mlecznych fermentowanych jeszcze 1,5 roku?
A mleczne nie fermentowane?
Juz nic nie wiem :|

Odpowiedz
Gość 2013-11-16 o godz. 02:31
0

(1) nie daje danonkow - co nie znaczy, ze w jakiejs sytuacji szczegolnej typu impreza gdzie czestuja lecialabym z pasem, zeby tylko Mloda lyzeczki czy dwoch nie zjadla

(2) jesli podoba jej sie cos i trujace raczej nie jest - nie widze powodu, zeby nie miala sprobowac. tak bylo z kaszanka cos kolo polotra roku ;)

ale widze roznice miedzy danonkiem co 2 dni a kaszanka raz w zyciu.

chociaz oczywiscie juz natychmiast moge sie zapisac do grupy osob, ktore 'danonkow nie, a kaszanke i kabanosy tak'.

(3) przepisy na wedliny alternatywne mam wrazenie, ze krazyly juz po forum - tyle, ze nie w watkach dzieciowych.

(4) jesli na produkcie nie ma adnotacji, ze jest to 'produkt spozywczy specjalnego przeznaczenia zywieniowego' czy jakos tak, to znaczy, ze nie jest on przeznaczony dla dzieci ponizej 3 lat.

tylko jak podejrzewam to podobnie, jak z atestacja zabawek... kwestia przejscia przez jakiestam procedury i zaplacenia za nie. ja tam np wole jak juz, to podawac Mlodej 'dorosle' soki niedosladzane, niz slodzone bobofruty.

Odpowiedz
becja 2013-11-16 o godz. 02:24
0

natalia25 napisał(a):becja napisał(a):a nie, przepraszam! ostatnio Jagoda nakarmiła kochaną młodszą siostrę pączkiem lol
tak to jest jak matka na necie siedzi ;)
wchodze wczoraj do pokoju, a ania karmi brata piernikiem z choinki lol
popatrz jakie my cudowne opiekuńcze dzieci na świat wydałyśmy :love:
lol

Odpowiedz
Gość 2013-11-16 o godz. 02:24
0

Cóż na to mogę poradzić, ze mój syn lubi kaszankę a danonków nie jada?
Nie daję danonków bo mu nie smakują. Je za to z wielkim upodobaniem jogurty Fruttis, czy jakoś tak. Inne mu nie podchodzą. Nie wiem jak się mają do danonków Fruttisy i które są lepsze. A i zeby nie było - jak ma ochotę je jogurt codziennie. Jest zapas w lodówce.

Odpowiedz
becja 2013-11-16 o godz. 02:20
0

a nie, przepraszam! ostatnio Jagoda nakarmiła kochaną młodszą siostrę pączkiem lol
tak to jest jak matka na necie siedzi ;)

Odpowiedz
becja 2013-11-16 o godz. 02:17
0

WhiteRabbit napisał(a):TYGRYS napisał(a):WhiteRabbit napisał(a):Zresztą... Czy trzeba dawać wszystko, co zdrowe?
Chyba już nic nie rozumiem ...

Chodziło mi o to... Ech, rany ;)
Chodzi mi o to, że są rzeczy zdrowe (warzywa na parze), są niezdrowe (w moim mniemaniu Danonki, lizaki-serduszka) oraz obojętne (kisiel zrobiony samemu, sok, woda, chleb).
Pytałam, czy zawsze trzeba dawać same rzeczy, które coś dadzą dziecku i czy nie można czasem dać czegoś bezsensownego...

Nie chce mi się polemizować, dyskutować, tak więc jeśli to będzie niejasne, to z góry uprzedzam, że więcej się nie wypowiadam 8)
Moim zdaniem nie trzeba i tego się będę trzymać :D
Jagoda zna smak danonka, czekolady, frytek z McDonalds, że o hamburgerze nie wspomnę. Uwielbia flaczki, zawsze prosi o dokladkę "kluseczek" Spożywa cukier w różnych daniach i sokach, co gorsza jak mi robi histerię wieczorem, że nie chce myć zębów to nie nalegam (jak na razie dentysta nas chwali, że ząbki zdrowe lol )
Badania robimy często, bo Jagódka niejadek i chudzina i zdrowa jest dziewczyna. Jak była malutka miała zbyt niski poziom żelaza (ale nie anemię) który uzupełnialiśmy syropem Ferrum czy jak mu tam albo sparzonymi pokrzywami, zbieranymi na nieskażonych terenach wokół wiejskiego domu moich rodziców, które dodawałam gdzie się dało (co podkreślam, żeby nie było, że jestem całkiem na bakier z tym, co naturalne lol ) Ostatnio wszystkie wyniki idealne.

Hania jeszcze nie próbowała żadnej z tych kiepściejszych ;) rzeczy i jeśli w przeciwieństwie do starszej siostry będzie chciała jeść zgodnie z tabelami żywienia, to prędko nie spróbuje.
i taka to sprawiedliwość... ;)

Odpowiedz
Gość 2013-11-16 o godz. 02:15
0

Na stronie danonków
http://www.danonki.pl/index_mam3latka.php?id=czM3bWs1NmJwMTE1MQ%3D%3D

Moje dziecko ma 9 miesięcy. Od kiedy mogę zacząć podawać mu Danonki?

Wprowadzanie produktów mlecznych do diety małego dziecka trzeba zawsze konsultować z lekarzem prowadzącym, który zna dziecko i może pomóc dostosować dietę do indywidualnych potrzeb, a tym samym wykluczyć indywidualne przeciwwskazania (np. alergia na białko mleka krowiego, skaza białkowa). Danonki, tak jak wszystkie fermentowane produkty mleczne polecane są dla dzieci od trzeciego roku życia.

Odpowiedz
kasik_cz 2013-11-16 o godz. 02:10
0

uświadomcie mnie (bardzo proszę) gdzie na danonkach jest napisane od którego roku życia je podawać?

Odpowiedz
Gość 2013-11-16 o godz. 01:57
0

TYGRYS napisał(a):kaszanke dla niemowlaka w pełni akceptują
kaszankę to sam dorwał ... wyrwać trzeba? I nie miał pół roku, pół roku miał jak szynkę jadł (nie wiadomo czy dobrą czy szajs, zakładam,że dobą jakościowo) ... danonki sam producent zaleca od któregoś tam roku, danonki to słodycze jak batonik ... MIlkiWAY, też ma wapń, tylko producenci nie wpadli na pomysł takiej reklamy

Odpowiedz
WhiteRabbit 2013-11-16 o godz. 01:56
0

TYGRYS napisał(a):WhiteRabbit napisał(a):Zresztą... Czy trzeba dawać wszystko, co zdrowe?
Chyba już nic nie rozumiem ...

Chodziło mi o to... Ech, rany ;)
Chodzi mi o to, że są rzeczy zdrowe (warzywa na parze), są niezdrowe (w moim mniemaniu Danonki, lizaki-serduszka) oraz obojętne (kisiel zrobiony samemu, sok, woda, chleb).
Pytałam, czy zawsze trzeba dawać same rzeczy, które coś dadzą dziecku i czy nie można czasem dać czegoś bezsensownego...

Nie chce mi się polemizować, dyskutować, tak więc jeśli to będzie niejasne, to z góry uprzedzam, że więcej się nie wypowiadam 8)

Odpowiedz
TYGRYS 2013-11-16 o godz. 01:47
0

To się przekop bo idę na spacer i nie mogę pisać .

Odpowiedz
Gość 2013-11-16 o godz. 01:32
0

To może personalnie, bo nie chce mi się przekopywac przez wątek wędliniarski. Kto to taki (bo widzę liczbę mnogą), kto daje kaszankę/kabanosy/wędliny, a nie daje danonków?

Odpowiedz
TYGRYS 2013-11-16 o godz. 01:31
0

WhiteRabbit napisał(a):Zresztą... Czy trzeba dawać wszystko, co zdrowe?
Chyba już nic nie rozumiem ...

Nie rozumiem dlaczego podawanie połtoraroczniakowi danonka raz na 2 dni jest złe a podawanie kaszanki i kabanosów niemowlakowi to taka super sprawa .

Nie czepiam się osób które podają dzieciom takie wędliny bo to ich sprawa , ich dziecko .
Tylko zastanawia mnie to ze osoby które piszą o zdrowym zywieniu , błędach żywieniowych popełnianych przez matki podające ``szajs`` jakim są danonki , kaszanke dla niemowlaka w pełni akceptują .
Dlaczego nie podają zamienników i przepisów na pieczone wędliny własnej roboty .

Chyba wszystko zależy od osoby która produkt podaje .

Znowu napiszę ze te uwagi nie są dyktowane moim trudnym charakterem tylko Was po prostu nie rozumiem .

Odpowiedz
Gość 2013-11-16 o godz. 01:25
0

No ja kisiel podaję jako podwieczorek, jak do kaszy wieczornej jeszcze czas. Mały pije tylko wodę, więc jeden dylemat mniej.

Odpowiedz
Gość 2013-11-16 o godz. 00:36
0

Nat, Mad dzięki za przepisy :)
zrobie kisiel Bobsonowi jak mu zasmakuje to bedzie dodatkowa opcja podawania owoców :)

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie