• Gość odsłony: 2281

    Chcę męża

    Chcę męża. Który w swoje wolne dni wstaje przed zmierzchem. Który idzie wspólnie z żoną spać częściej niż kilka razy w miesiącu. Który oprócz tego, że zauważa, że żona mu się oddala, jest jeszcze w stanie coś z tym zrobić. W dzień nastawić budzik i wstać przed południem. W nocy wyłączyć komputer i odstawić oczyszczanie wirtualnego świata z bardzo złych potworów. Oderwać się od tego pudła przed świtem.
    I nie mówić "nie chcę Cię stracić", tylko zacząć tak postępować, żeby to nigdy nie nastąpiło.
    Mam ochotę go pobić, mocno dać w zęby, potrząsnąć nim, wyrwać z tego marazmu, wykrzyczeć w twarz "jeśli widzisz, że mnie tracisz, to zrób coś! to proste!". On to wszystko wie. Nic nie robi.

    Poza tym jest dobrym mężem. Poza TYM
    Dziękuję za uwagę.

    Odpowiedzi (13)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-02-18, 23:51:49
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2010-02-18 o godz. 23:51
0

Dzięki dziewczyny. Jedno trzeba przyznać. Jestem grzeczną dziewczynką, ale bez przesady

Izajka :supz:

Odpowiedz
Gość 2010-02-17 o godz. 07:23
0

amst napisał(a):izajka - gratuluję :)
Wierzę że jesteś nadal przewrażliwiona ale tak naprawdę to był jedyny skuteczny sposób. Niestety tak to jest, że aby "go" odzyskac najpierw trzeba go stracić...
I niestety boli to najbardziej ciebie. On zacznie działać dopiero wtedy gdy jego zacznie boleć - u Ciebie to były 2 miesiące...ale co to jest w porównaniu z resztą życia?
maż nadal gra i duzo czasu spedza przed kompem,ale nie zaniedbuje innych spraw. ewidentnie widac ze ma teraz prawidłowo poustawiane priorytety.

z perspektywy czasu zaluje ze tak duzo czasu poswiecilam na klotnie i proby przemowienia do rozumu, zamiast zajac sie soba. pewnie łatwiej bym przyzyła rozstanie.

Odpowiedz
Gość 2010-02-17 o godz. 02:04
0

izajka - gratuluję :)
Wierzę że jesteś nadal przewrażliwiona ale tak naprawdę to był jedyny skuteczny sposób. Niestety tak to jest, że aby "go" odzyskac najpierw trzeba go stracić...
I niestety boli to najbardziej ciebie. On zacznie działać dopiero wtedy gdy jego zacznie boleć - u Ciebie to były 2 miesiące...ale co to jest w porównaniu z resztą życia?

Odpowiedz
Gość 2010-02-16 o godz. 21:53
0

nie wiem co mozesz zrobic. u mnie oddalanie np. wychodzenie gdzies wieczorami dzialalo na krotko-dzien-dwa. wystarczylo ze przez chwile znow bylam pod reka i J. spokojnie wracal do swojego komputerowego swiata. potem probowalam rozmaiwac, polakac, krzyczec. dzialalo to na niego w ten sposob ze albo traktowal to jak nic nie znaczace czepianie sie albo sie wkurzal. po 1,5 roku ja nie mialam kompletnie sily z nim w jakikolwiek sposob rozmawiac, a J. non stop twierdził ze całkiem mi sie cos poprzestawialo, ze przeciez tylko odpoczywa w ten sposob itp.

ktoregos pieknego weekendu trzasnelam drzwiami z mysla ze pojade do rodzicow na pare dni. po 2 J. zadzwonil, z tekstem w stylu ze tak jest dobrze jak jest tzn. osobno. i ze musimy ustalic kto sie wyprowadzi z wynajmowanego mieszkania.
kompletnie nie moglam uwierzyc w to ze komp jest wazniejszy ode mnie. po 3 tygodniach odpuscilam, przeprowadzilam sie do rodzicow. po 2 miesiacach ze łzami w oczach powiedzial ze chialby sprobowac jeszcze raz.
minely juz dwa lata, jest ok, ale przewrazliwienie na punkcie siedzenia przed kompem mi zostalo:(

Odpowiedz
Gatka 2010-02-16 o godz. 20:56
0

amst napisał(a):A ja powiem inaczej - oddal się.
Sceny i krzyki raczej niewiele dadzą.
To samo przyszło mi do głowy. Włącznie ze znikaniem na tak długo żeby po obaleniu tych wszystkich potworów stwierdził że np. nie ma żony obok (jakieś nocowanie u koleżanki czy coś ...) Jak nie zadziała w tydzień to pewnie wcale ta metoda nie zadziała i będzie trzeba znowu wykrzyczeć ;)

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-02-16 o godz. 08:01
0

Elmirka, naciskanie w tej sytuacji nic nie da. Będzie się tylko otrzepywał jak od natrętnej muchy coraz bardziej pogrążał w swoim wygodnym wirtualnym świecie...

Odpowiedz
Gość 2010-02-16 o godz. 06:24
0

Uważam że oddalanie się nic nie pomoże, ponieważ to On się cały czas oddala i danie mu spokoju tylko sprawi, że nie będzie mu nic przeszkadzać w siedzeniu przed kompem.
Trzeba działać , a nie sobie odpuścić.

Odpowiedz
Gość 2010-02-16 o godz. 03:32
0

A ja powiem inaczej - oddal się.
Sceny i krzyki raczej niewiele dadzą.

Znajdz ciekawe zajęcie, zainteresowanie, basen, siłownia i zajmij się swoim życiem a nie "gonieniem królika"- intensywnie i dłuuugo bywaj poza domem - jesli zauwazy że Ciebie nie ma przy nim to zacznie coś robić. Nie pytaj co będzie jesli nie zauważy..

Jesli mówisz że jest dobrym mężem - powinien zauważyć.

Odpowiedz
Gość 2010-02-15 o godz. 09:43
0

Nie poddawaj się, a na dodatek RÓB SCENY!!!

Krzycz i wymagaj, niech jak coś powie to dotrzymuje słowa, a mówienie "Przecież się kochamy" do czegoś zobowiązuje.

Odpowiedz
Gość 2010-02-15 o godz. 03:48
0

hm.

znaczy, przepraszam za szczerosc, ale nie wstrzasnelas dostatecznie, skoro da te proby wstrzasu zamiesc pod dywan czy uznac za muchy w nosie.

nie podpowiem zadnych drastycznych krokow czy metod dotarcia, nie jestem specjalistka... no ale co? paprac sobie dluzej? i bardziej?

no tak, wiem, kulturalni ludzie nie robia sobie scen, nie wyprowadzaja sie do kolezanki, nie wyrzucaja komputera przez okno... i milion innych nie, w sumie pokrewnych stwierdzeniom typi 'grzeczne dziewczynki to czy tamto'.

nie daj sie, serio.

Odpowiedz
Reklama
Gość 2010-02-15 o godz. 01:37
0

Shiadhal napisał(a):A w zasadzie czemu nie wykrzyczec? nie wstrzasnac? i tak dalej?
Shiadhal, bo już to zrobiłam. Skuteczność: zero.
Po co zmuszać się do czegoś niewygodnego, skoro można wysłuchać, nie zareagować, przeczekać, zamieść pod dywan...niepotrzebne skreślić.
Przecież w sumie jest ok, można nic nie zmieniać, przecież żyje się wygodnie, trzeba tylko najwyżej raz na jakiś czas przetrzymać muchy w nosie u żony. Przecież kobieta nie rzuci z takiego głupiego powodu, no nie? Przecież się kochamy?

Ja już się nawet nie denerwuję i nie jestem smutna. Raczej przyglądam się ze zdziwieniem jak jakiemuś interesującemu biologicznemu okazowi, nie pojmując, jak tak inteligentna jednostka może w taki głupi sposób paprać sobie życie. A-ha. Nienawidzę komputerów.

Odpowiedz
Gość 2010-02-15 o godz. 01:01
0

po pierwsze - wspolczuje...

po drugie - a w zasadzie czemu nie wykrzyczec? nie wstrzasnac? i tak dalej? jemu pewnie tez nielatwo przelamac marazm (nie zebym sie rozczulala, ale tak to bywa, ze w rozne sytuacje sie brnie, brnie i brnie) - bez silnego impulsu szansa, ze lagodnie przerwie - pewnie niewielka.

trzymam kciuki.

Odpowiedz
Gość 2010-02-15 o godz. 00:55
0

irish_girl napisał(a):Chcę męża. Który w swoje wolne dni wstaje przed zmierzchem. Który idzie wspólnie z żoną spać częściej niż kilka razy w miesiącu. Który oprócz tego, że zauważa, że żona mu się oddala, jest jeszcze w stanie coś z tym zrobić. W dzień nastawić budzik i wstać przed południem. W nocy wyłączyć komputer i odstawić oczyszczanie wirtualnego świata z bardzo złych potworów. Oderwać się od tego pudła przed świtem.
I nie mówić "nie chcę Cię stracić", tylko zacząć tak postępować, żeby to nigdy nie nastąpiło.
Mam ochotę go pobić, mocno dać w zęby, potrząsnąć nim, wyrwać z tego marazmu, wykrzyczeć w twarz "jeśli widzisz, że mnie tracisz, to zrób coś! to proste!". On to wszystko wie. Nic nie robi.

Poza tym jest dobrym mężem. Poza TYM
Dziękuję za uwagę.
pewnie nie pociesze ale hm.. jakbym siebie czytala? :(

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie