• Doosia odsłony: 14573

    Ja nie chcę być tą Matką Chrzestną :(

    Macie może pomysł jak się wykręcić od bycia Matką Chrzestną?
    jedna kuzynka mnie poprosiła o to i ja z grzeczności się zgodziłam, ale zupełnie mi to teraz nie na rękę, bo:
    1. to jest na drugim końcu Polski i dojazd we własnym zakresie
    2. finansowo nie jestem przygotowana na taki wydatek jak drugi chrześniak (za rok mój pierwszy chrześniak przystępuje do komunii i to dopiero będzie wesoło :( )

    no i teraz kombinuję co zrobić, bo nie chcę kobity urazić...

    Odpowiedzi (64)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-09-30, 14:14:09
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2010-09-30 o godz. 14:14
0

Doosia napisał(a):czuję się źle z myślą że nie poświęcę mu tyle czasu ile bym chciała...
Jak będziesz chciała mu poświęcić, to poświęcisz raczej..

Odpowiedz
Doosia 2010-09-30 o godz. 14:09
0

ufff
problem transportu jakoś się rozwiązał - zabieram się samochodem z rodziną mojego pierwszego chrześniaka i będę miała podwózkę pod sam kościół :)

jedyna wątpliwość jaka pozostała to późniejszy kontakt z małym - bo nie jestem pewna czy w ogóle raz na pół roku będę w stanie się z nim zobaczyć... z jednej strony wygodne, ale z drugiej - czuję się źle z myślą że nie poświęcę mu tyle czasu ile bym chciała...

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 21:04
0

markdottir napisał(a):weźcie mnie nie straszcie.
na prawdę trzeba chrześniakowi kupować prezenty z każdej okazji?!
nie trzeba, zależy od rodziców i podejścia, do moich dzieci jak przychodzą chrzestni i napierają co kupić, to mówię żelki i mocno je poprzytulajcie i pół godziny pobawcie, zamiast prezentu... ale musiałam ich tego nauczyć bo parli na coś materialnego
8)

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 19:17
0

Po powrocie do domu miałam z mężem rozmowę nt. prezentu z okazji dnia dziecka dla chrześniaka. No i kupimy "Bo tak jest przyjęte i ja nie będę się wyłamywał, by mi głowę suszyli"

Ale nie jest źle.

Tak of topikowo dodam (bo miłość do męża rozpiera mi serce, ze muszę bo się uduszę), ze szwagierka - ta od babci na strychu, własnie odebrała mieszkanie. No i wymyśliła sobie ze mój mąz ( a jej ukochany braciszek) jej elektryke zrobi (projekt i położy instalacje) - w sumie po co brać ekipę, skoro kochany braciszek może to zrobić w ramach miłości siostrzanej? A mąz na to " Nie. Nie mam czasu. Ja mam teraz gorący okres w pracy, po pracy żonę, dom i dodatkowe zlecenia z których mam pieniądze i to dla mnie jest teraz istotne. Poza tym zabieram zonę na wakacje i musimy się przygotować ". W końcu zaczęłam być ważniejsza. Jeszcze kilka miesiecy temu niedosypiałby po nocach i zawalałby prace i fuchy by zrobić to czego oczekuje od niego rodzina. Wraca mi nadzieja.

Odpowiedz
m. 2010-09-27 o godz. 19:14
0

No to ja jakiegoś takiego dylematu prezentowego nie mam. Pisałam już w innym wątku, że moim chrześniakiem jest mój bratanek, więc bardzo bliska rodzina i prezent na imieniny/urodziny/dzień dziecka/święta kupuję i tak, ponieważ jest synem mojego brata i święta te zazwyczaj spędzamy razem.

Odpowiedz
Reklama
zieleniack 2010-09-27 o godz. 16:59
0

Nela5 napisał(a):
a tak wracając do meritum sprawy bycie chrzestna to przede wszystkim odpowiedzialność, a co za tym idzie budowanie więzi również, nie rozumiem dlaczego wybiera się kogoś z kim kontaktu się nie ma

ja tez nie rozumiem. Tzn czesciowo rozumiem - jesli blizsze osoby z rodziny, ktore moglyby byc chrzestnymi, "wyczerpały sie" w tym temacie - tzn m.in. sa chrzestnymi starszych dzieci danego malzenstwa i zeby rodzenstwo nie mialo jednego i tego samego chrzestnego (da sie tak w ogole? O_o'), to wybieraja kogos innego. Tak było w mojej rodzinie: starsza siostra dostała za chrzestnych rodzenstwo rodziców (w tym jedno z nich to ciocia, ktora mieszkala i wciaz mieszka w Gdansku i z którą sie wszyscy czesto widujemy; jej chrzestny niestety juz nie zyje, ale tez co jakis czas przyjezdzal), a ja dostalam juz dalszą rodzinę i powiem szczerze, ze kontaktu prawie nie mam :( z chrzestną rozmawiałam ostatnio jako uczennica gimnazjum-to było hmm... jeny, z 8 lat temu? z chrzestnym w zeszłym roku, ale kontakt tez jest rzadko. Wiadomo, z mojej strony to tez wina, bo moglabym ja nawiazac-ale jakos nie czuje wiekszej potrzeby, skoro kontakt jest neutralny...

Kiedys - czysto teoretycznie - zastanawiałam sie, kogo bym chciała na chrzestnego/chrzestna, gdybym miala dziecko. Oprocz mojej siostry przyszła mi do głowy jeszcze pewna bardzo madra zyciowo osoba, która jest dobrym wzorem chrzescijanskim... i tu padła watpliwosc, bo ta dziewczyna stara sie o dziecko i byloby mi conajmiej niezręcznie w takiej sytuacji ... co ciekawe, motyw finansowy ani przez chwile nie postał mi w głowie - moze dlatego, ze u mnie w rodzinie nie ma zwyczaju, aby chrzestni obsypywali prezentami (moj chrzestny sie tu wybija i kilka razy w zyciu dał mi wiekszy prezent, było mi troche niezrecznie ze wzgledu na niewielki kontakt z nim ).

Chociaz przyznam, ze mam niechlubna cicha nadzieje, ze troszke troszeczke (nie bardzo bardzo, bo bysmy sie niezrecznie czuli) nas finansowo wespra z okazji slubu... i troche mi glupio, bo jakkolwiek D. ma ze swoimi chrzestnymi kontakt wysmienity (nic dziwnego, skoro mieszkaja w Gdansku/okolicach), tak ja mam kiepski i ... no same wiecie, głupio...

na prawdę trzeba chrześniakowi kupować prezenty z każdej okazji?!
oczywiscie, ze nie trzeba! moje prezenty od chrzestnej to miś pluszowy na 1sze urodziny, medalik na Komunie, notesik i ołówek w 1 klasie podst oraz list w 2-3 klasie podstawówki. I nie mam o to zalu, bo kontaktu nie mamy, wiec z jakiej racji mialaby mi kupowac prezenty? Ma dwoje dzieci, wiec niech im kupuje, mnie nic do tego:)

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 16:43
0

rodzice chrześniaka mojego meża nie mają parcia na kasę.
czyli pojawienie sie bez prezentu dla małego nie będzie potraktowane jako zniewaga. ufff. :)

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 16:30
0

kurczak napisał(a):
No u mnie szwagierka wprowadziła taki niepisany "obowiązek". W końcu to przyjemnośc robić dziecku przyjemność? Nie?

No przeciez nie będziesz zyłowała na dziecku? Przeciez on tak się cieszy na Twój przyjazd? A Ty tak zaniedbujesz swojego chrzesniaka? Tak zadko go widujesz. Ja wiem ze Ty cięzko pracujesz by zarobic te pieniądze. No nie stać Cię? No nie mów. Przeciez na wakację Cię stać. I mieszkanie masz. A to przecież znacznie większe wydatki. A taki mały drobny prezent? Co to jest 100 zł?
A od chrzestnej to dostał takie fajne "cuś".
- dodam ze nigdy dosłownie w tej formie. Ale z tym przesłaniem.

:o Ja bym nie byla w stanie rozmawiac z ta kobieta.. trzeba miec niezly tupet..

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 16:07
0

markdottir napisał(a):weźcie mnie nie straszcie.
na prawdę trzeba chrześniakowi kupować prezenty z każdej okazji?!
No u mnie szwagierka wprowadziła taki niepisany "obowiązek". W końcu to przyjemnośc robić dziecku przyjemność? Nie?

No przeciez nie będziesz zyłowała na dziecku? Przeciez on tak się cieszy na Twój przyjazd? A Ty tak zaniedbujesz swojego chrzesniaka? Tak zadko go widujesz. Ja wiem ze Ty cięzko pracujesz by zarobic te pieniądze. No nie stać Cię? No nie mów. Przeciez na wakację Cię stać. I mieszkanie masz. A to przecież znacznie większe wydatki. A taki mały drobny prezent? Co to jest 100 zł?
A od chrzestnej to dostał takie fajne "cuś".
- dodam ze nigdy dosłownie w tej formie. Ale z tym przesłaniem.

No i dajesz się wkręcić w spirale. Bo wszyscy w rodzinie uważają ze to Twój psi obowiązek. Od babci przez tesciową po sąsiadkę z drugiego piętra.
W sumie swoich dzieci nie masz to jest to mega przyjemnośc rozpieszczac i kupowac prezenty chrzesniakowi.

Ale mówię - ja jestem uprzedzona.
Gdybym miała zostać chrzestną dziecka mojej siostry bez najmniejszego sprzeciwu powiedziałabym "tak". Nawet nie konsultowałabym tego z męzem. Natomiast w momencie gdy on zgodził się na bycie chrzestnym dziecka swojej siostry - własnie ot tak, chciałam wbić mu się w gardło i puścić dopiero wtedy gdy przestanie dychać.

Odpowiedz
Moniqueee 2010-09-27 o godz. 15:59
0

markdottir napisał(a):weźcie mnie nie straszcie.
na prawdę trzeba chrześniakowi kupować prezenty z każdej okazji?!
Nie trzeba ;) Ja kupuję kiedy chcę, nikt mi nie narzuca kiedy, za ile, i co mam kupić :)

Odpowiedz
Reklama
kem 2010-09-27 o godz. 15:58
0

markdottir napisał(a):weźcie mnie nie straszcie.
na prawdę trzeba chrześniakowi kupować prezenty z każdej okazji?!
Ja swoim chrześniakom nie kupuję często prezentów i mało mnie to obchodzi co sobie pomyślą o mnie ich rodzice, a z dziewczynkami mam świetny kontakt i zawsze się cieszą jak się spotykamy. Przynajmniej wiem, że mnie lubią, a nie prezenty ode mnie.

Odpowiedz
kem 2010-09-27 o godz. 15:55
0

Może to małe pocieszenie, ale aby do "ożenku" chrześniaka- później już skączą się okazje do wyciągania kasy od chrzestnych ;)

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 15:53
0

weźcie mnie nie straszcie.
na prawdę trzeba chrześniakowi kupować prezenty z każdej okazji?!

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 15:37
0

W mojej mentalności jest niestety wyryte niczym w skale czysta zależnośc "chrzesniak= obowiązek finansowy".
Widoczne po zachowaniach, o których mówi Carrie - ile dostaniemy od chrzestnych z okazji ślubu

I o ile ja jestem rozrzutna i uwielbiam robić prezenty i patrzec jak ktoś się cieszy - zwłaszcza dziecko, tak nałożenie na mnie takiego "obowiązku" i zaglądanie do mojej kieszeni z czystego wyrachowania, wywołuje we mnie odruch odwrotny od oczekiwanego. Bez okazji kupuję prezenty dzieciom swoich znajomych - jak coś mi się spodoba - bo mam taki kaprys i życzenie.

No telepie mną teraz i tak srednio 4 razy do roku, bo czuję na karku obowiązek kupienia prezentu, którego kupić nie chcę. Nie, bo nie. Bo jestem podła.

No poprostu nie lubię być dojona i wykorzystywana przez moją szwagierkę. Ba, nie tylko do mojego cyca się przyssała. Ale to tej imprezy wykorzystywania frajerów pod hasłem " jak my Was cenimy i szanujemy" właczani są tez moi rodzice

Odpowiedz
kem 2010-09-27 o godz. 15:19
0

kurczak napisał(a):Szczerze nienawidze instytucji chrzestnej/chrzestnego.

Wg. moich obserwacji dawno zatraciła ona swoje pierwotne założenie i przynajmniej na moim przykładzie jest okazją do wymuszenia jakiegoś drogiego ( w moim przypadku) prezentu w przy każdej okazji i bez okazji ( no przecież głodem nie przymieram i moge coś dziecku kupić od czasu do czasu).

Nie, nie jest to wprost powiedziane, ale czuć tą presję np. poprzez wzbudzanie poczucia winy : "bo tak rzadko widujesz swojego chrzesniaka" , a w domyśle "na koleżaneczki i przyjemności to czas masz" wypowiadane ustami teściowej, babci, szwagierek lub telefony przed dniem dziecka, urodzinami, świetami itd. "co planujecie kupić, byśmy się nie zdublowali". No i z pustymi rękoma przyjezdzać nie wypada " w końcu do dziecko, będzie się cieszyc. A on tak ładnie się cieszy"
No to wymuszanie gdzie argumentem jest kluczowe słowo "chrzesniak" - " no ale dla chrzesniaka to tego nie zrobisz? To w końcu Twój chrzesniak"
No ale ja jestem uprzedzona do matki dziecka i zła za wytypowanie nas na podstawie grubości portfela. "nie zbiedniejecie" . Dlatego argumentacja przytoczona przez Kam doprowadza mnie do szału.

A gdyby spróbowała nie kupić - na zasadzie ze przeciez chrzestny nie jest od kupowania prezentów i nie o to w tym chodzi, to żywcem by mnie zjedli :|
Jestem już negatywnie nakręcona bo niedługo jest ten cholerny dzień dziecka :mur:
To co opisujesz to już są chyba sytuacje ekstremalne. Telefony przed urodzinami, dniem dziecka itp. to już gruba przesada. Ja bym takich rodziców - naciągaczy totalnie zlała. I widzę, że mnie nie zrozumiałaś, bo nie jestem zwolenniczką "dojenia" chrzestnych. Po prostu uważam, że rok czasu miedzy imprezami u chrześniaków to sporo czasu i wydatki na nich są w takiej sytuacji mniej odczuwalne. Ja swoją chrzestną bardzo lubię, a dostałam od niej 3 prezenty: na chrzciny, komunię i osiemnastkę i wcale nie mam do niej żalu, że tylko tyle.

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 14:37
0

Doosia napisał(a):Kontaktowałam się z tą kuzynką. Powiedziałam że mam wątpliwości. Jako argumenty podałam, że daleko i że będę baaardzo rzadko odwiedzać chrześniaka.
Ona się zupełnie nie przejęła tym faktem (bo podobno pozostałe jej dzieci mają tak samo ze swoimi chrzestnymi) i że nie szkodzi. :mur:
I jeszcze wpadła na "genialny" pomysł żeby na chrzest zaprosić moich rodziców to będzie weselej.
Już to widzę...
Doosia, przykro mi, twarda ta Twoja kuzynka ;) :)
Sluchaj, no to moze juz sie nie martw. Uprzedzilas, ze jestes daleko, powiedzialas o swoich watpliwosciach, wiec moze faktycznie chodzilo jej o odnowienie kontatkow. A ze rodzicow zaprosi.. no to bedzie Wam razem razniej po drodze.. ;)

Ja chrzestna widzialam 3 razy w zyciu (1 raz, rzecz jasna nie pamietam, bo to bylo na chrzcie.. ;)) A i tak ja lubie. Chrzestny jest blizej i widuje go czesciej, ale nigdy wymslnych prezentow mi nie dawal, i ja ani tego nigdy nie oczekiwalam, ani nawet o tym nie pomyslalam.. Ciesze sie, jesli mozemy sie spotkac. Bo to rodzinka. :)

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 13:00
0

Szczerze nienawidze instytucji chrzestnej/chrzestnego.

Wg. moich obserwacji dawno zatraciła ona swoje pierwotne założenie i przynajmniej na moim przykładzie jest okazją do wymuszenia jakiegoś drogiego ( w moim przypadku) prezentu w przy każdej okazji i bez okazji ( no przecież głodem nie przymieram i moge coś dziecku kupić od czasu do czasu).

Nie, nie jest to wprost powiedziane, ale czuć tą presję np. poprzez wzbudzanie poczucia winy : "bo tak rzadko widujesz swojego chrzesniaka" , a w domyśle "na koleżaneczki i przyjemności to czas masz" wypowiadane ustami teściowej, babci, szwagierek lub telefony przed dniem dziecka, urodzinami, świetami itd. "co planujecie kupić, byśmy się nie zdublowali". No i z pustymi rękoma przyjezdzać nie wypada " w końcu do dziecko, będzie się cieszyc. A on tak ładnie się cieszy"
No to wymuszanie gdzie argumentem jest kluczowe słowo "chrzesniak" - " no ale dla chrzesniaka to tego nie zrobisz? To w końcu Twój chrzesniak"
No ale ja jestem uprzedzona do matki dziecka i zła za wytypowanie nas na podstawie grubości portfela. "nie zbiedniejecie" . Dlatego argumentacja przytoczona przez Kam doprowadza mnie do szału.

A gdyby spróbowała nie kupić - na zasadzie ze przeciez chrzestny nie jest od kupowania prezentów i nie o to w tym chodzi, to żywcem by mnie zjedli :|
Jestem już negatywnie nakręcona bo niedługo jest ten cholerny dzień dziecka :mur:

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 12:15
0

Carrie napisał(a):alguna napisał(a):Carrie napisał(a):markdottir napisał(a):Rozwala mnie za to argument finansowy. Zawartosć portfela nie bedzie dla mnei miała najmniejszego znaczenia przy wyborze rodziców chrzestnych dla moich ewentualnych dzieci...
Markdottir, niestety to argument coraz częściej spotykany przy wyborze chrzestnych Wystarczy spojrzeć na wątki nt. prezentów na komunię czy niegdysiejsze (sporo czasu temu był taki wątek) pretensje Panien Młodych, że chrzestny, a tak mało dał..
Ja właśnie argumentów typu wydatki, kasa nie rozumiem.
Sama jestem chrzestną, mój mąż ma 3 chrześniaków, na wszystkie uroczystości religijne, a były w tym juz dwie komunie i 4 chrzty, dawaliśmy pamiątki religijne, symboliczne.
Na komunię nie było zegarków, rowerów, gier komputerowych bo nas po prostu nie stac, a głownym argumentem jest chyba to, ze to nie przezenty świadcza o tym jakim jest sie chrzestnym.

Chrzestny to nie skarbonka :x
Tylko niektórym rodzicom trudno to wytłumaczyć ;)

Zazwyczaj ambicje mają większe niż potrzeby dziecka
a to u Was chrześni nie dostają dodatkowej premii w pracy z okazji chrztu, komunii, 18 czy ślubu chrześniaka ;)

nie rozumiem argumentu, że dziecku będzie przykro jak inne dzieci w klasie dostaną wypasione prezenty, a ono nie chyba od tego są rodzice, żeby wytłumaczyć co jest istotne tego dnia

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 11:25
0

Ja bym to olała sikiem prostym, może trzebaby było rodziców wysłac na kolejne nauki przed chrztem.
8)

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 11:20
0

alguna napisał(a):Carrie napisał(a):markdottir napisał(a):Rozwala mnie za to argument finansowy. Zawartosć portfela nie bedzie dla mnei miała najmniejszego znaczenia przy wyborze rodziców chrzestnych dla moich ewentualnych dzieci...
Markdottir, niestety to argument coraz częściej spotykany przy wyborze chrzestnych Wystarczy spojrzeć na wątki nt. prezentów na komunię czy niegdysiejsze (sporo czasu temu był taki wątek) pretensje Panien Młodych, że chrzestny, a tak mało dał..
Ja właśnie argumentów typu wydatki, kasa nie rozumiem.
Sama jestem chrzestną, mój mąż ma 3 chrześniaków, na wszystkie uroczystości religijne, a były w tym juz dwie komunie i 4 chrzty, dawaliśmy pamiątki religijne, symboliczne.
Na komunię nie było zegarków, rowerów, gier komputerowych bo nas po prostu nie stac, a głownym argumentem jest chyba to, ze to nie przezenty świadcza o tym jakim jest sie chrzestnym.

Chrzestny to nie skarbonka :x
Tylko niektórym rodzicom trudno to wytłumaczyć ;)

Zazwyczaj ambicje mają większe niż potrzeby dziecka

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 11:11
0

Carrie napisał(a):markdottir napisał(a):Rozwala mnie za to argument finansowy. Zawartosć portfela nie bedzie dla mnei miała najmniejszego znaczenia przy wyborze rodziców chrzestnych dla moich ewentualnych dzieci...
Markdottir, niestety to argument coraz częściej spotykany przy wyborze chrzestnych Wystarczy spojrzeć na wątki nt. prezentów na komunię czy niegdysiejsze (sporo czasu temu był taki wątek) pretensje Panien Młodych, że chrzestny, a tak mało dał..
Ja właśnie argumentów typu wydatki, kasa nie rozumiem.
Sama jestem chrzestną, mój mąż ma 3 chrześniaków, na wszystkie uroczystości religijne, a były w tym juz dwie komunie i 4 chrzty, dawaliśmy pamiątki religijne, symboliczne.
Na komunię nie było zegarków, rowerów, gier komputerowych bo nas po prostu nie stac, a głownym argumentem jest chyba to, ze to nie przezenty świadcza o tym jakim jest sie chrzestnym.

Chrzestny to nie skarbonka :x

Odpowiedz
Doosia 2010-09-27 o godz. 10:53
0

Kontaktowałam się z tą kuzynką. Powiedziałam że mam wątpliwości. Jako argumenty podałam, że daleko i że będę baaardzo rzadko odwiedzać chrześniaka.
Ona się zupełnie nie przejęła tym faktem (bo podobno pozostałe jej dzieci mają tak samo ze swoimi chrzestnymi) i że nie szkodzi. :mur:
I jeszcze wpadła na "genialny" pomysł żeby na chrzest zaprosić moich rodziców to będzie weselej.
Już to widzę...

Odpowiedz
kem 2010-09-27 o godz. 10:42
0

Carrie napisał(a):kem napisał(a):Carrie napisał(a):
Generalizujesz. Nie wiem, jaka jest sytuacja Doosi i fakt, rok to sporo czasu, żeby odłożyć. Pod warunkiem, że ma się z czego. A nie wszyscy mają, choć dla niektórych może to być "nie do wiary" ;)
Przecież nie musi sprawiać chrześniakom nie wiadomo jak drogich prezentów, chyba nie ma ustalonego cennika ile dać na chrzciny, komunię itp.- dajesz tyle na ile Cię stać.
Kolejny raz polecam lekturę wątku o prezentach komunijnych 8) (i ślubnych przy okazji też).
Czytałam ten wątek, ale i tak nie mam zamiaru się nim sugerować przy dawaniu prezentu na komunię chrześniaczki. Jeśli się komuś (czyt. rodzicom dziecka) nie podoba ile dam na komunię, to jego problem- nie zamierzam wyprówać sobie żył żeby sprostać czyimś, jak dla mnie dużo za dużo wygórowanym wymaganiom.

Odpowiedz
wirtualna24 2010-09-27 o godz. 10:28
0

Joaśka napisał(a):Doosia napisał(a): fakt że ja z tą kuzynką nawet nie bardzo mam o czym rozmawiać bo właściwie nie utrzymujemy kontaktu od lat...
I to już dla mnie jest sensowniejszy argument.

Porozmawiaj z nią. Może ona właśnie w ten sposób chce odnowić stosunki (chociaż z tym różnie bywa).
Jak dla mnie to co najmniej dziwne, żeby prosić na chrzestną osobę, którą sama ledwo znam/ nie mam prawie kontaktu... zazwyczaj bierze się bliskie osoby...
W takiej sytuacji bym się nie „patyczkowała”, wole tak niż potem mieć wyrzuty sumienia względem dziecka!

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 10:27
0

A pewnie, ale ponieważ mam optymistyczne podejście do życia, to zakładam tą lepszą możliwość :)

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 10:27
0

kem napisał(a):Carrie napisał(a):
Generalizujesz. Nie wiem, jaka jest sytuacja Doosi i fakt, rok to sporo czasu, żeby odłożyć. Pod warunkiem, że ma się z czego. A nie wszyscy mają, choć dla niektórych może to być "nie do wiary" ;)
Przecież nie musi sprawiać chrześniakom nie wiadomo jak drogich prezentów, chyba nie ma ustalonego cennika ile dać na chrzciny, komunię itp.- dajesz tyle na ile Cię stać.
Kolejny raz polecam lekturę wątku o prezentach komunijnych 8) (i ślubnych przy okazji też).

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 10:26
0

Joaśka napisał(a):Doosia napisał(a): fakt że ja z tą kuzynką nawet nie bardzo mam o czym rozmawiać bo właściwie nie utrzymujemy kontaktu od lat...
I to już dla mnie jest sensowniejszy argument.

Porozmawiaj z nią. Może ona właśnie w ten sposób chce odnowić stosunki (chociaż z tym różnie bywa).
albo jakies rodzinne zależnosci i układy zadecydowały

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 10:23
0

Doosia napisał(a): fakt że ja z tą kuzynką nawet nie bardzo mam o czym rozmawiać bo właściwie nie utrzymujemy kontaktu od lat...
I to już dla mnie jest sensowniejszy argument.

Porozmawiaj z nią. Może ona właśnie w ten sposób chce odnowić stosunki (chociaż z tym różnie bywa).

Odpowiedz
kem 2010-09-27 o godz. 10:23
0

Carrie napisał(a):
Generalizujesz. Nie wiem, jaka jest sytuacja Doosi i fakt, rok to sporo czasu, żeby odłożyć. Pod warunkiem, że ma się z czego. A nie wszyscy mają, choć dla niektórych może to być "nie do wiary" ;)
Przecież nie musi sprawiać chrześniakom nie wiadomo jak drogich prezentów, chyba nie ma ustalonego cennika ile dać na chrzciny, komunię itp.- dajesz tyle na ile Cię stać.

Odpowiedz
wirtualna24 2010-09-27 o godz. 10:21
0

Doosia napisał(a):no i fakt że ja z tą kuzynką nawet nie bardzo mam o czym rozmawiać bo właściwie nie utrzymujemy kontaktu od lat...
:o :o eee to powiedz szczerze, nic złego się nie stanie ;)

Odpowiedz
Doosia 2010-09-27 o godz. 10:19
0

ten pierwszy chrześniak jest spokrewniony z tą kuzynką - więc ona doskonale wie, że już jeden chrześniak jest na rzeczy
o ile kwestie finansowe mnie jeszcze aż tak nie martwią to najgorzej jest z tą odległością... no i fakt że ja z tą kuzynką nawet nie bardzo mam o czym rozmawiać bo właściwie nie utrzymujemy kontaktu od lat...

Odpowiedz
madzia 2010-09-27 o godz. 10:17
0

Na fali kwestii finansowej chcialam tylko zaznaczyc, ze mimo iz chrzestni Wiki w sumie do biednych nie naleza to absolutnie nie wybieralam ich patrzac przez pryzmat kasy.Ja ich po prostu lubie :D

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 10:17
0

Joaśka napisał(a):Ale chyba rodzice zdają sobie sprawę kogo na chrzestnych wybierają.
I jeśli biorą kogoś, kto tej kasy nie ma, to chyba akurat na chrzestnym od dawania drogich prezentów im nie zależy.
njagorzej jak biora kto kase ma apotem sa jakies wymyślne prezenty.....

a tak wracając do meritum sprawy bycie chrzestna to przede wszystkim odpowiedzialność, a co za tym idzie budowanie więzi również, nie rozumiem dlaczego wybiera się kogoś z kim kontaktu się nie ma
ja bym zadzwoniła i po prostu powiedizął, ze to duzy obowiązek a z racji zamieszkania w drugim końcu Polski nie dasz rady fizycznie sprostać wymaganiom typu imieniny , urodziny czy normalna wizyta bo listownie czy Paczkowo raczej nie wypada... jak nei zrozumie trudno, całego świata się nie zbawi

Odpowiedz
Jo76 2010-09-27 o godz. 10:17
0

Mysle, ze jak juz dziewczyny wspomnialy najlepiej powiedziec po prostu prawde, a nie wymyslac udziwnione scenariusze.

Ja jestem chrzestna, chrzesnica mieszka 950 km ode mnie. Widzimy sie ze dwa razy w roku, ale nadrabiamy na skype... na jej urodzinach jestem zawsze. Mam nadzieje, ze nie jestem najgorsza chrzestna :)

Odpowiedz
wirtualna24 2010-09-27 o godz. 10:15
0

Doosia a nie możesz zwyczajnie powiedzieć, że przemyślałaś sobie sytuację,( że masz już jednego chrześniaka) i zdajesz sobie sprawę, że jesteś daleko, więc dziecko raczej nie będzie miało z tobą kontaktu, a przynajmniej nie taki jaki byś chciała mu zapewnić będąc matką chrzestną.. powiedzieć, że jeśli nie mają nikogo bliższego z rodziny, to oczywiście czujesz się zaszczycona, ale przez wzgląd na choćby odległość poproś ich żeby jeszcze raz się zastanowili..

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 10:11
0

Joaśka napisał(a):Ale chyba rodzice zdają sobie sprawę kogo na chrzestnych wybierają.
I jeśli biorą kogoś, kto tej kasy nie ma, to chyba akurat na chrzestnym od dawania drogich prezentów im nie zależy.
Oczywiście :)

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 10:09
0

Ale chyba rodzice zdają sobie sprawę kogo na chrzestnych wybierają.
I jeśli biorą kogoś, kto tej kasy nie ma, to chyba akurat na chrzestnym od dawania drogich prezentów im nie zależy.

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 10:07
0

markdottir napisał(a):Rozwala mnie za to argument finansowy. Zawartosć portfela nie bedzie dla mnei miała najmniejszego znaczenia przy wyborze rodziców chrzestnych dla moich ewentualnych dzieci...
Markdottir, niestety to argument coraz częściej spotykany przy wyborze chrzestnych Wystarczy spojrzeć na wątki nt. prezentów na komunię czy niegdysiejsze (sporo czasu temu był taki wątek) pretensje Panien Młodych, że chrzestny, a tak mało dał..

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 10:03
0

jedyny sensowny argument przeciw to: nie nadaję się na chrzestną bo katolik(wymiennie z inną religią) ze mnie kiepski albo zaden. Jednak nie dotrze on do rodziców, którzy wybierają chrzestnych ze względu na rodzinne układy i powiązania, a nie ze względu na religijny charakter tej uroczystosci.

Rozwala mnie za to argument finansowy. Zawartosć portfela nie bedzie dla mnei miała najmniejszego znaczenia przy wyborze rodziców chrzestnych dla moich ewentualnych dzieci...

OT, mama chrzestna mojej sis, za każdym razem jak ją widzi dopytuje się, czy nie zamierza wyjść wkrótce za mąż. Jak Sis odpowiada, ze nie, ciocia wyraźnie uradowana mówi: to dobrze, bo jeszcze nie uzbierałam na prezent dla CIebie (nie musze dodawać, ze na moim weselu nie była...) :|

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 09:46
0

Doosiu - napisałaś 2 powody dla których chrzestną być nie chcesz.
Tylko, że wg mnie te powody sa żadne. Bo ani odległość (ja tam nie słyszałam o sponsorowaniu przejazdów na chrzest przez rodziców dziecka), ani wydatki na prezenty to nie powód do rezygnacji. Rodzice dziecka zapewne zdają sobie sprawę z Twojej sytuacji finansowej i jeśli byliby materialistami, to pewnie poszukali by chrzestnej gdzieś bliżej i z dużą kasą. Zapewne tez wiedzą gdzie mieszkasz.
Albo powody dla których nie chcesz być chrzestną sa inne, albo przesadzasz.

Odpowiedz
madzia 2010-09-27 o godz. 09:39
0

Z punktu widzenia matki, ktora poprosila dwojke przyjaciol o bycie chrzestnymi mysle, ze najlepiej poprostu powiedziec. Napewno bedzie im przykro, ale lepiej tak niz ciagnac to i sie meczyc.
Ja sama zrezygnowalam z proszenia mojej przyjaciolki na chrzestna bo akurat w tym czasie ma urwanie glowy z przeprowadzka do innego kraju i nie chcialam jej stawiac w glupiej sytuacji (ale nic straconego ;))
Chociaz ja osobiscie nie rozumiem problemu, dla mnie bycie chrzestna byloby zaszczytem. Jezeli chodzi o chrzestnych moich dzieci to nie oczekuje prezentow itp, to ja jestem od tego zeby moje dzieci mialy to co miec powinny ( a tak naprawde duzo wiecej ;) ). Wybierajac chrzestnych dla corki ( dla syna dalam sie wrobic w rodzinna tradycje i chrzestnymi zostali moj kuzyn i kuzynka meza, fajni ludzie, ale o urodzinach nie pamietaja, i zaznaczam, ze nie chodzi mi o prezent, ale np mail albo sms; co jakis czas podsylam im zdjecia, ale na razie bez rezultatu; na razie dla Maksa nie ma to znaczenia, zobaczymy jak bedzie pozniej, moze chrzestni sie rozkreca bo to w sumie mlodzi ludzie;) ) licze na to, ze w poszerzam jej tym samym grono fajnych ludzi. Nie musza widywac sie z nia co tydzien ( chrzestny mieszka ok 140 km od nas, widujemy sie co najmniej co miesiac, chrzestna ok 700 km, ale mamy czesty kontakt na skypie), ale licze na to, ze beda mieli w swoim sercu miejsce dla chrzesniakow i jak bedzie im z jakiegos powodu zle beda mogli zadzwonic/ wpasc i pogadac/ pojsc na cole ( piwo ;)).
Moze dlatego tak na to patrze, ze i ja i maz jestesmy jedynakami i nasze dzieci na starcie maja mniej kochajacych i wspierajacych osob...
A ja baardzo chcialabym byc chrzestna, ale jak na razie sie nie udalo ;)

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 09:29
0

kem napisał(a):Moim zdaniem powinnaś się zgodzić.
No dobrze, ale jeśli ktoś nie chce, nie czuje się na siłach czy cokolwiek innego, to chyba ma prawo odmówić? Czy powinien się zgodzić tylko dlatego, że go poproszono i tak wypada?

a np. mam w tym roku komunię chrześniaczki, dwa tygodnie później swoje wesele a tydzień później wesele siostry ciotecznej, więc widzisz twoja sytuacja nie jest taka tragiczna.
Generalizujesz. Nie wiem, jaka jest sytuacja Doosi i fakt, rok to sporo czasu, żeby odłożyć. Pod warunkiem, że ma się z czego. A nie wszyscy mają, choć dla niektórych może to być "nie do wiary" ;)

Odpowiedz
kem 2010-09-27 o godz. 09:20
0

Moim zdaniem powinnaś się zgodzić. Wydaje mi się, że rodzice dziecka prosząc Cię o bycie matką chrzestną byli świadomi tego, że nie będziesz mogła się widywać z dzieckiem zbyt często i chyba nie będą mieć do Ciebie żalu o to. A zresztą przecież nie musisz wychowywać tego dziecka zamiast rodziców.
A argument, że za rok Twój drugi chrześniak ma komunię też nie jest za dobry według mnie, bo masz rok przerwy między wydatkami na chrześniaków i jakoś można przeżyć takie obciążenie finansowe. Ja np. mam w tym roku komunię chrześniaczki, dwa tygodnie później swoje wesele a tydzień później wesele siostry ciotecznej, więc widzisz twoja sytuacja nie jest taka tragiczna.

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 08:53
0

Co najmniej dziwny ten pomysł z ciążą Taki, hmmmm... niedojrzały? Nie chcesz być chrzestną z jakichś powodów to po prostu o tym powiedz.

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 08:28
0

kurupira napisał(a):a nie możesz po prostu skłamać, że jesteś w ciąży?
Po prostu??
No jak dla mnie to troche...hmmm... Ciąża jest zbyt powaznym tematem, wiele z nas się o nia stara i ma problemy z zajściem i zeby zartowac/klamac na ten temat.... To chyba nie na miejscu. To kłamstwo nie jest dobrym argumentem, którym można sobie żonglować, tak mi się wydaje.
No ale wszystko zalezy od podejscia konkretnej osoby.

Moim zdaniem, odległość jest dobrym argumentem. Nie chcesz byle jak "odbębnić" roli chrzestnej, a odległość niestety nie będzie sprzyjac dobrym relacjom z dzieckiem. Ja sama mieszkam w Wawie, a moja 3-letnia Chrześnica 400km stąd i czasami mam naprawdę wyrzuty sumienia, jak odwiedzając ją raz na 2 miesiące ona płacze i nie do konca mnie poznaje :(

Odpowiedz
Gość 2010-09-27 o godz. 08:12
0

Zupełnie nie rozumiem pretekstu z ciążą. Osobiście bym wolała szczerą odpowiedź, że ktoś się nie czuje, że będzie dobrym chrzestnym, niż wymyślanie i kłamanie.
To, że ja sobie wymyśliłam, że ktoś będzie dobrym chrzestnym, nie znaczy, że on chce wziąć taką odpowiedzialność.

Odpowiedz
Gość 2010-09-26 o godz. 22:26
0

zieleniack napisał(a):
ja bym sie akurat o to bała najmniej - "zapeszanie" to tez swego rodzaju przesąd ;P
Jesli staranie sie o bejbika trwa dlugo, to czlowiek na wszelki wypadek losu nie kusi, i przesadami zaczyna sie przejmowac.. ;)

Odpowiedz
Gość 2010-09-26 o godz. 22:23
0

Wiecie co, ten pomysł z ciążą rzeczywiscie chyba idiotyczny jest

Odpowiedz
zieleniack 2010-09-26 o godz. 22:21
0

Kasia_G napisał(a):zieleniack napisał(a):m. napisał(a):Wy chyba sobie żartujecie o argumencie ciążowym :o
I co tydzień potem zadzwonić zalewając się łzami, że niestety poroniłaś

Trochę to tchórzliwe i conajmniej nieodpowiedzialne!
wg mnie to niedojrzałe po prostu....
ja bym sie jedynie bala, ze zapesze..,

ja bym sie akurat o to bała najmniej - "zapeszanie" to tez swego rodzaju przesąd ;P

Odpowiedz
Gość 2010-09-26 o godz. 22:19
0

zieleniack napisał(a):m. napisał(a):Wy chyba sobie żartujecie o argumencie ciążowym :o
I co tydzień potem zadzwonić zalewając się łzami, że niestety poroniłaś

Trochę to tchórzliwe i conajmniej nieodpowiedzialne!
wg mnie to niedojrzałe po prostu....
ja bym sie jedynie bala, ze zapesze..

Odpowiedz
zieleniack 2010-09-26 o godz. 22:18
0

m. napisał(a):Wy chyba sobie żartujecie o argumencie ciążowym :o
I co tydzień potem zadzwonić zalewając się łzami, że niestety poroniłaś

Trochę to tchórzliwe i conajmniej nieodpowiedzialne!
wg mnie to niedojrzałe po prostu....

Odpowiedz
m. 2010-09-26 o godz. 22:17
0

Wy chyba sobie żartujecie o argumencie ciążowym :o
I co tydzień potem zadzwonić zalewając się łzami, że niestety poroniłaś

Trochę to tchórzliwe i conajmniej nieodpowiedzialne!

Odpowiedz
zieleniack 2010-09-26 o godz. 22:08
0

Dżej napisał(a):Wybaczcie, ale pomysł z ciążą jest moim zdaniem po prostu idiotyczny
a mnie on jakoś zniesmacza... no i jest egoistyczny, bo a nuz rodzina się przejmie, zacznie cieszyc, a potem co, kłamać, że pomyłka czy że poronienie moze? :/ mi sie osobiscie nie podoba i odradzałabym takie rozwiązanie....

Odpowiedz
Gość 2010-09-26 o godz. 22:07
0

Dżej napisał(a):Wybaczcie, ale pomysł z ciążą jest moim zdaniem po prostu idiotyczny Fakt - abstrahując od tego, że głupio kłamać i przyjmować od nich szczere i serdeczne gratulecje przez telefon to w dodatku może się okazać, że oni wcale nie przesądni i powiedzą "My się tym nie przejmujemy! I tak chcemy cię na chrzestną!" I co? Wtedy następny wykręt...?

Odpowiedz
Moniqueee 2010-09-26 o godz. 22:05
0

Dżej napisał(a):Wybaczcie, ale pomysł z ciążą jest moim zdaniem po prostu idiotyczny
bo jest idiotyczny :|

Odpowiedz
Gość 2010-09-26 o godz. 22:04
0

Wybaczcie, ale pomysł z ciążą jest moim zdaniem po prostu idiotyczny

Odpowiedz
Gość 2010-09-26 o godz. 21:55
0

Trudna sytuacja. Może rzeczywiście skłamać że jesteś w ciąży

Dodam tylko że ja sama mam trzech chrześniaków i mój mąż też ma już trojkę lol Jakoś dajemy radę ;)

Odpowiedz
kurupira 2010-09-26 o godz. 20:30
0

a nie możesz po prostu skłamać, że jesteś w ciąży? U nas istnieje przesąd, że kobieta w ciąży nie może być chrzestną bo odbiera szczęście własnemu dziecku. W końcu to i tak dalsza rodzina z drugiego końca Polski to i tak nie będą potem się dopytywać, albo potem powiecie, że test oszukał lub po prostu fałszywy alarm.
Ja tak zrobiłam - miałam podobną sytuacje jak ty ;)

Odpowiedz
Gość 2010-09-26 o godz. 19:17
0

tylko czasem proszą cię o bycie chrzestna osoby z którymi nie jesteś blisko związana i w sumie wcale nie chcesz tworzyć takiej więzi pomiędzy sobą a ich dzieckiem - po co dziecku chrzestny którego widzi dwa-trzy razy w życiu? ... ja bym powiedziała, że nie jestem w stanie poświecić dziecku czas i dawać przykład życia - co należy poniekąd do obowiązków chrzestnej; opcja ze staraniami o dziecko tez jest dobra, tu każdy powinien zrozumieć

Odpowiedz
Gość 2010-09-26 o godz. 17:52
0

Razem z moją siostrą cioteczną już w dzieciństwie wymyśliłyśmy sobie, że będziemy chrzestnymi naszych dzieci i to ma znaczenei bardziej emocjonalne niż finansowe (kiedy zostawałam Chrzestną byłam studentka na utrzymaniu rodziców). Dziewczyny nie dajmy się zwariować z tym materialnym podejściem. Czy same oczekiwałyście od swoich Chrzestnych gwiazdki z nieba? Moja siostra ma dwóch synków i każdy oczekuje prezentu jak to dziecko. Nie wyróżniam mojego Chrześniaka czymś lepszym niz dla jego brata. Za dwa tygodnie Komunia, umówiłam się z siostrą na kasę wedle uznania. Nie usłyszałam nie mniej niż:). Nie obchodzą mnie te bzdury z gazet, że powinnam kupic skuter albo laptopa. Nawet gdyby były takie sugestie a zwłaszcza wtedy chyba poprzestałabym na bombonierce. Moja siostra obdarowuje mojego Piotrusia sprzętami po swoich chłopcach i to jest gest, trzymać w małym mieszkaniu wózek, słonia na biegunach, karuzelki, zabawki i co lepsze ubranka dla dziecka, o którym nie wiadomo było czy się wogóle kiedyś pojawi.
Od ewentualnego spełniania drogich zachcianek są rodzice a nie dziadkowie, ciotki i inni. Trochę off topic ale nikt mi nie wmówi, że lepsza ciotka od wielkiego dzwonu ale z gestem od tej, która pamięta o zyczeniach na urodziny, wspólnie bawi się i rozmawia z dzieckiem, kiedy je odwiedza i da wsparcie wtedy, kiedy naprawdę jest taka potrzeba a nie żeby pokazać się przed innymi.

Odpowiedz
Gość 2010-09-26 o godz. 16:18
0

Moja przyjaciółka ostatnio została poproszona przez kogoś ze swojej dalszej rodziny o bycie chrzestną, ale odmówiła tłumacząc, że ona nie chodzi regularnie do kościoła i w dodatku żyje facetem bez ślubu, więc co z niej za przykład chrześcijańskiego życia... Było trochę "kwasów", ale w końcu przyjęli to do wiadomości.

Odpowiedz
Gość 2010-09-26 o godz. 16:11
0

karola78 napisał(a):- wtedy starałam sie o dziecko i nie było łatwo, powiedziłam, że będzie to dla mnie bolesna sytuacja.

Takie były moje powody rezygnacji z bycia chrzestną, nie wiem czy w twoim przypadku będą odpowiednie. Chociaż odległość może być argumentem, że nie będziesz mogła mieć takiego kontaktu z dzieckiem jakbyś chciała.

Doosia, to jest powod do rozpatrzenia.. :)
Mnie osobiscie byloby przykro, gdyby ktos, kogo poprosze o to, nie zgodzil sie.. ale tez wiem, ze bede wybierac na chrzestnych osoby mi naprawde bliskie.

Odpowiedz
karola78 2010-09-26 o godz. 16:05
0

Moja przyjaciółka mnie prosiła o bycie chrzestną jej syna. Na początku też się zgodziłam, ale później to odkręciłam, bo:
- jestem chrzestną już jednego dziecka i widzę, że się nie sprawdzam (nie chodzi o finanse lecz światopogląd),
- wtedy starałam sie o dziecko i nie było łatwo, powiedziłam, że będzie to dla mnie bolesna sytuacja.

Takie były moje powody rezygnacji z bycia chrzestną, nie wiem czy w twoim przypadku będą odpowiednie. Chociaż odległość może być argumentem, że nie będziesz mogła mieć takiego kontaktu z dzieckiem jakbyś chciała.

Wymienione przez Ciebie argumenty nie nadają się do powtórzenia rodzicom dziecka. No chyba, że im zależy tylko na kwestii finansowej.

Odpowiedz
Gość 2010-09-26 o godz. 15:54
0

Doosia, przykro mi, ze tak nie w pore Cie poprosili, ale powiem szczerze, wyjscia nie widze. Wiadomo, ze takiej prosby sie nie odmawia..
Ja moge Ci powiedziec, ze nigdy nie bylam matka chrzestna i troche zaluje... choc rozumiem problem z wydatkami.

Moze pomysl sobie, ze skoro to jest faktycznie na drugim koncu Polski, to zrozumieja, jesli bedziesz sie widywala z chrzesniakiem/chrzesniaczka rzadziej.. a takie wieksze wydatki z tym zwiazane nie beda sie powtarzac co roku.. :)

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie