-
asieczek odsłony: 5279
Drugi poród z mężem czy bez?
Mam pytanie do mam które rodziły drugie dziecko: czy mąż był obecny przy drugim porodzie?
U nas chyba nie będzie takiej możliwości bo nie mamy z kim zostawić Szymka i nie wiem jak to bedziee jak bede rodzić sama :(
Pierwszy z mezem, co do drugiego to nie wiem - byla dosc nie mila dla mnie sytuacja przy okazji rodzinnego spotkania. Okazalo sie, ze jedna salowa, ktora byla na oddziale kiedy rodzilam jest jakas tam znajoma mojego tescia i opowiadala mu o tym, ze krzyczalam itd i tesc razem z moim mezem sie z tego smiali. Tak, ze nie wiem czy jezeli sie zdecyduje to on bedzie przy porodzie :/
OdpowiedzW tym przypadku obstawiam ze moja przyjaciólka byla duzo bardziej przytomna niz moj mąż by tam był :D :D :D :D
Odpowiedzpierwszy z mezem (vacum), drugi mam nadzieje tez z mezem (bo poza trzymaniem za reke w miare przytomna osoba na sali sie przydaje) :)
Odpowiedz
matylda_zakochana napisał(a):Jedyne co przynosi ulgę przy skurczach (prócz zzo) to ściskanie dłoni bliskiej osoby.
Tylko mogą być rozne bliskie te osoby nie? ;)
Pierwszy bez męża bo byl poza granicami kraju i w ogole bez nikogo i to byłam lipa.
Drugi z mężem zaraz za drzwiami (bo wiedząc co mnie czeka tak wolalam) a na sali ze mną byla przyjaciolka i to jej rękę ściskalam - jak tylko mały się pokazal przyjaciolka zamienila się z mężem - wszedl on i juz został az mnie na salę przewieźli.
Mnie ta sytuacja odpowiadala najbardziej.
adriana napisał(a):Oba sn, oba z mężem. Nie wyobrażałam sobie inaczej ;)
Doładnie jak u mnie :)
Miałam rację, bez męża się nie da ;)
Jedyne co przynosi ulgę przy skurczach (prócz zzo) to ściskanie dłoni bliskiej osoby.
Ja chciałam rodzić za drugim razem też z mężem, ale on nie zdążył dojechać. Byłam już w szpitalu i miałam regularne skurcze. Dzwoniłam do niego, że ma jechać, ale że nie musi się aż tak śpieszyć, bo pewnie trochę jeszcze czasu minie. O, jakie było moje zdziwienie, że się myliłam ;) Mój mąż był w szpitalu 10 minut po przyjściu na świat Jeremiego...
We dwójkę zawsze raźniej i teraz też bym chciała, żeby był ze mną. A jak wyjdzie to się okaże...
Mimo wszystko asieczek wiesz już co Cię czeka i nawet bez męża dasz sobie radę... Nie jest to już taka wielka niewiadoma ;)
kometa napisał(a):Pierwszy to byla cesarka bez meza, drugi tez taki bedzie bo inaczej sie nie da.
Hmmm, czy ja coś ominęłam? lol
Martuś napisał(a):Pierwszy poród był z mężem sn.
Drugi planuję również z mężem.
Ja tak samo. Nie wiem tylko, co z planów wyjdzie, bo nie wiadomo, czy będzie miał kto z Maksem zostać
Pierwszy to byla cesarka bez meza, drugi tez taki bedzie bo inaczej sie nie da.
Odpowiedz
Martuś napisał(a):Pierwszy poród był z mężem sn.
Drugi planuję również z mężem.
Chociaż on się trochę miga, bo "niby wszystko już widział co chciał zobaczyć" ale ja mu odpowiedziałam, że w takim razie nich sobie sam urodzi to dziecko "w końcu ja już byłam, urodziłam, przeżyłam i wcale się nie obrażę, jak drugi raz mnie przy tym nie będzie" ;)
hihi, oj kokietuje cie i tyle.... 8)
ja pierwszy i drugi z mężem i sobie inaczej tego nie wyobrażałam ;) , obydwa SN
Pierwszy poród był z mężem sn.
Drugi planuję również z mężem.
Chociaż on się trochę miga, bo "niby wszystko już widział co chciał zobaczyć" ale ja mu odpowiedziałam, że w takim razie nich sobie sam urodzi to dziecko "w końcu ja już byłam, urodziłam, przeżyłam i wcale się nie obrażę, jak drugi raz mnie przy tym nie będzie" ;)
Oba porody z mężem. Pierwszy - przez 12 godzin razem pracowalismy na rozwarcie, ale skończyło się cc, przy którym mąż mógł być obecny tylko duchem. Dziecko zobaczył zaraz po wyjęciu z brzucha, ale nie na sali operacyjnej.
Drugi - naturalny, mąż cały czas był ze mną. Z Maćkiem była wtedy moja sis z chłopakiem, którzy akurat przyjechali do nas na weekend majowy.
I nie wiem, jak by to wyglądało wszystko, gdyby Pawła ze mną nie było. Chyba bym nie urodziła :D
U mnie się nie dało, ktoś musiał być z Maksem. A na miejscu w szpitalu bardziej niezbędna była moja mama, która kierowała ruchem 8) Przez moment była koncepcja, żebym pojechała z mężem, ale jakoś bezpieczniej medycznie się czułam z mamą lol
Odpowiedz
Obie dziewczyny rodziłam z mężem, sn. Drugi poród zaczął się w nocy więc zadzwoniłam do mamy, żeby przyjechała do Matyldy. Ma jakieś 1,5km więc 10 minut po telefonie już była a ja z mężem pojechaliśmy do szpitala.
Lenka urodziła się o 5:15 więc mąż pobył z nami do 7-8 a potem pojechał do domu przebrać się, okąpać i do pracy na 10 a moja mama zgarnęła Matyldę do siebie.
Matylda przez te 3 dni mojego pobytu w szpitalu była u mojej mamy bo mąż kończy pracę o 18 a codziennie jeździł po pracy do mnie i dzidziusia.
Obydwa cc, obydwa bez męża. Operacyjna atmosfera cc nie nastraja mnie do trzymania się za ręce:)
OdpowiedzJa na wszelki wypadek jeszcze nie zaznaczam, ale już jestem pewna, że maż będzie przy drugim porodzie. Mamy taką możliwość, bo starszak jest pod opieką dziadków i jeżeli wszystko pójdzie wg planu, to nie wyobrażam sobie rodzić bez męża.
OdpowiedzU nas obydwa porody z mezem, obydwa cc. Kilka dni przed drugim przyjechala moja mama, rano w dniu ciecia pojechalismy do szpitala, Maks zostal z babcia. Maz byl ze mna a potem z znami ;) do 16, potem pojechal pobawic sie z Maksem i polozyc go spac, wrocil ok 20, posiedzial z nami do 23-24 ( nie chcialam zeby spal z nami bo wtedy Maks mial okres nocnych pobudek i byl przyzwyczajony,ze ktores z nas jest). Nastepnego dnia maz przyjechal po nas ok 10 i ok 15 wrocilismy do domu ( wrocilibysmy o 10, ale czekalismy na lekarza, na ktorego i tak z reszta sie nie doczekalismy ;)).
OdpowiedzPodobne tematy