-
matylda_zakochana odsłony: 2970
Poród II - Julek "podkołdernik"
Chciałabym napisać na początku "wszystko zaczęło się...", ale właściwie to się nie zaczęło, leniwe dzieciątko nie chciało słuchać rodziców, ani próśb, ani gróźb, więc 10 dni po terminie stawiliśmy się w szpitalu na Karowej zgodnie z zaleceniami.
Byłam już gotowa na wszystko, spędziłam na IP pół dnia i gdy już dostaliśmy się to oczywiście okazało się, że miejsc nie ma niestety. Normalnie zostalibyśmy odesłani do innego szpitala, ale doktor powiedziała, żebyśmy spróbowali następnego dnia, bo to sobota i nie będzie już tyle planowych przyjęć.
Smutno mi troszkę było, bo bardzo chciałam urodzić 6 czerwca, to były urodziny mojej kochanej babci, która drugiego wnuka już nie doczekała. Nawet chciałam, żeby mnie odesłali, ale po tylu godzinach na IP już nawet nie miałabym siły urodzić :(
07.06 r.
Rano stawiliśmy się na IP na Karowej na drugie podejście. Wyczekaliśmy ponownie swoje i gdy zabrali mnie na dłuuuugie KTG znowu okazało się, że brakuje miejsc, a bardzo chcieli położyć mnie na patologię. Doszukiwali się choćby najmniejszego skurczyku, bo na porodówce to miejsca akurat były ;) Miejsc nie było niestety i musiałam czekać jeszcze godzinę na drugą zmianę lekarzy, bo może oni znajdą mi jakieś łóżko ;)
Lekarze przychodzili, wychodzili, kombinowali, zbadali (okazało się, że mam dobre warunki, cokolwiek to znaczy) i podjęli decyzję, że jednak jadę na porodówkę, ale mam szybko urodzić.
Mężowi kazali wracać do domu, musiał zostawić mnie samą i wtedy zaczęłam się naprawdę bać, płakać mi się chciało.
Weszłam na salę porodową z przepięknym widokiem na zamek królewski i pomyślałam, że przynajmniej będzie miło rodzić ;)
12:00
Położna się zdziwiła, że nie pojechałam na patologię, ale zapytała czy chcę urodzić, odpowiedziałam z wielkim uśmiechem na ustach "oczywiście" i co się dalej działo to po kolei nie pamiętam. Była wielka igła, kroplówki, przebicie pęcherza płodowego (aż Julcio miał później podrapaną główkę :() i pierwszy skurczyk z którego ucieszyłam się jak dziecko. 5 minut później położna kazała mi dzwonić po męża, który biedny nawet do domu nie zdążył dojechać lol
13:00
Mąż dojechał w samą porę, akurat zaczęły się mocniejsze skurcze i miałam komu ściskać (miażdżyć) rękę. Bez tego byłoby na prawdę ciężko. Leżałam sobie tak, siadałam, aż położna popędziła mnie pod prysznic. Woda przyniosła ukojenie, ale i spać mi się zachciało więc wróciłam na łóżko i poprosiłam anestezjologa o znieczulenie :)
I nagle zrobiło się błogo, poszłam spać :D Po godzinie druga porcja zzo i już chciałam dalej spać gdy poczułam parcie na odbyt. Położna co chwilkę pytała czy tego nie czuję i przestraszyłam się, że to źle, ale położna najspokojniej przyszła i powiedziała, że rodzimy. OK :)
Na początku byłam troszkę przerażona, ale za chwilkę stwierdziłam, że będzie fajnie i szukałam lusterka lol
Położna się troszkę wystraszyła, bo nie zdążyła zwołać reszty pomocy przy rodzeniu, a Julek już zaczął wychodzić mimo że nie parłam. Leżałam sobie więc tak spokojnie, uśmiechałam się ze szczęścia, a tam rodził się synek (a ja nadal nie miałam lusterka :(). Mąż na szczęście widział wszystko i mi opowiadał :)
NAJBARDZIEJ NIESAMOWITE PRZEŻYCIE NA ŚWIECIE!
O 15:19, po 3 godzinach... no nie męczarni, leżenia (?) Julinek maleńki leżał mi już na brzuszku :) Czterokilogramowe maleństwo zapłakało, otworzyło oczka i patrzyło na moją twarz :love: :love: :love: :love: :love:
I to chyba tyle :) Później było równie pięknie ;)
Dziękujemy :)
Prawdę mówiąc chciałabym przeżyć to jeszcze raz, za trzecim razem już na pewno nie będę się bała jak będę wiedziała co mnie czeka :D
matylda_zakochana napisał(a):Weszłam na salę porodową z przepięknym widokiem na zamek królewski i pomyślałam, że przynajmniej będzie miło rodzić ;)
to samo pomyślałam rodząc, tyle że była noc, Zamek Królewski był podświetlony, a klimatu dodawał śnieg :love:
Matylda zazdroszczę łatwości porodu i jeszcze raz GRATULUJĘ synka :D
Odpowiedz
Poród wymarzony wręcz, zazdroszczę.
Szkoda że u mnie nie ma już zzo.
Syn piękny :)
Pięknie dziękuję :)
elek napisał(a):matylda aby następny poród córki był taki sam... tego życzę... :)
Na nic innego się już nie nastawiam 8)
gratuluję , Julinek przepiękny....
opis porodu rewelacyjny :lizak: super to opisałaś 8)
Matylda, super opis a tego porodu to Ci bardzo zazdroszczę :)
OdpowiedzGratuluję. I porodu, ale przede wszystkim czterech kilo szczęścia :)
Odpowiedz
Dziękuję bardzo :D
ewan napisał(a):aniek napisał(a):Ja sie zdecuduję na drugie dziecko to mam nadzieję że mój poród taki właśnie będzie jak twój Matylda ;)
A ja marzę, żeby mój pierwszy poród wyglądał chociaż troszeczkę podobnie do II Matyldowego :D Taki spokój...Jeszcze raz gratulacje!
Pierwszy też nie był dużo cięższy :)
ankha napisał(a):Ściskanie ręki męża faktycznie jest nie do przecenienia lol
ba jest ...bezcenne, a za wszystko inne możesz zapłacić... ;) lol
Matyldziu - serdecznie Ci gratuluję drugiego zdrowego syneczka lol
Odpowiedz
Ściskanie ręki męża faktycznie jest nie do przecenienia lol
Super opis, super mama, super Julek! Gratuluję serdecznie lol
Ja sie zdecuduję na drugie dziecko to mam nadzieję że mój poród taki właśnie będzie jak twój Matylda ;)
Odpowiedz
Matyldo jakoś tak lekko miałaś ;)
Superr, że tak szybko urodziłaś. Po tylu dniach czekania Julek stanął na wysokości zadania i szybko wyszedł na świat :D Jeszcze raz gratuluję :)
I jeszcze zdjęcia Julinka i widok z okna (przez siatkę ;)).
Podobne tematy