• Kocurowa odsłony: 8162

    Kocurowa już po ślubie-relacja i zdjęcia

    Postanowiłam założyć tu nowy temat, ponieważ niedługo będę się chwaliła fotkami z tej pięknej uroczystości i chciałabym zebrać wszystkie moje przygotowania w jedną "kupkę" a raczej wielki kopiec, ponieważ do tej pory porozrzucane wszystko jest po różnych tematach, buty, obrączki, fryzury, sala itd.
    Jak już będzie PO... to zobaczymy jak co wyszło, na ile to co planowałam przed udało się i sprawdziło, co bym zmieniła, a co dodała....
    Mam nadzieję, że może ułatwię kilka rzeczy komuś, kto przygotowuje się dopiero do tego pięknego dnia.
    --------------------------------------------------------------------------------------
    Tak więc:
    Kiedy zaczęliśmy planować ślub, szczerze mówiąc mieliśmy mgliste pojęcie o tym wszystkim… Myślałam, że zaczynając przygotowania na rok wcześniej to i tak przesadzam, ale ponieważ jestem zapobiegliwa i dość poukładana, więc chciałam zacząć na tyle wcześnie, żeby na spokojnie sobie wszystko załatwić….
    Szybko sprowadzono nas na ziemię…..
    Wizyta w pierwszej Sali weselnej… terminy zajęte na 2 lata do przodu :szok:
    Wizyta w kolejnej…. To samo…. Jakoś nie wyobrażałam sobie czekać na ślub 2 lub 3 lata.
    Wróciliśmy do domu z lekka zawiedzeni…. W kolejny weekend podjechaliśmy do Wyszkowa do kościółka św. Idziego nad Bugiem, weszliśmy do środka, śliczny stary, mały, biały kościółek, poszliśmy dookoła… piękna trawka z drogą krzyżową z kamienia… No i decyzja zapadła, tam właśnie chcemy mieć ślub. No ale co z terminem ? postanowiliśmy najpierw jednak zająć się salą, później dopasować termin w kościele.
    Podjechaliśmy do Baśniowej w Rybienku, piękny ogród, śliczny dom, piękna sala, kelnerzy kulturalni, jakaś Pani nas zaczepiła i zapytała w czym może pomóc…. Porozmawialiśmy chwile….
    Terminy zajęte na rok 
    Podjechaliśmy jeszcze do 2 sal… nikt nas tam nie zauważył, musieliśmy czekać aż łaskawie ktoś do nas podejdzie, miałam wrażenie, że przeszkadzamy i robią nam łaskę poświęcając te kilka minut….
    Powrót do Baśniowej… rozmowa z p.Danusią… Nie ma innej opcji, chcemy tu i KONIEC!
    Pani Danusia obiecała, że wieczorem podzwoni po osobach, które zarezerwowały salę, ale nie wpłaciły jeszcze zaliczki i da nam znać, czekaliśmy jak na zbawienie….
    Telefon… JEST ! są 3 terminy, jeden z nich był taki jak bardzo chcieliśmy, początek lipca
    NASZA DATA TO 05.07
    Zaczęło się… teraz wszystko będzie zdeterminowane tą właśnie datą.
    Wizyta w kościele, rozmowa… godzina 17 już zajęta… szkoda… wybraliśmy więc 16:00.
    Telefon do zespołu, jednego z tych, które poleciła nam właścicielka Sali. Spotkanie, okazuje się, że świat jest mały i mój M. zna jedną osobę z zespołu, pogadaliśmy, pośmialiśmy się, było miło…
    Dogadaliśmy się co do terminu, tylko godzina… hmmm.. dlaczego ślub tak wcześnie ? Nie mogliście wziąć 18:00 ?
    Myśleliśmy, że to za późno, ale po krótkiej dyskusji, stwierdziliśmy, że zespół ma rację, 18:00 to lepsza godzina…
    18-ślub, około 19 życzenia i dojazd na salę, powitanie na dworze, sesja z gośćmi do około 20-20:30
    Jeszcze jest jasno, ale już przyjemniejszy chłodek a i słonko już nie tak rażące do zdjęć, 21-22
    to świetny czas na rozpoczęcie zabawy.
    A gdybyśmy mieli na 16:00, 17 pod salę, do 18 sesja i pewnie ciężko byłoby ludzi o tej godzinie rozbawić, bo za jasno, bo nie ma jeszcze wieczornej atmosfery i do 24 ludzie byliby zmęczeni…
    No dobrze, ale co tu teraz zrobić… biegiem do kościoła… uff wolny jest jeszcze ten termin na 18:00, zmieniliśmy godzinę i już zadowoleni wróciliśmy do domu, to był bardzo owocny weekend ale i męczący.
    Podekscytowanie ślubem i załatwianiem było OGROMNE, wszystko chciałam JUŻ !
    A tu jeszcze rok…. Zdawało mi się to dziwne, że ludzie panikują z tym załatwianiem, u nas już prawie wszystko załatwione i tak łatwo poszło….
    Teraz z perspektywy czasu widzę jak bardzo się myliłam 
    Zaczęłam szukać sukni w necie…. Jak tu ją wybrać, tyle ich, tak różne od siebie a jednocześnie większość piękna…
    Zrobiłam sobie kilka folderów w komputerze, z wiązankami, tortami, wystrojem kościoła, z sukniami itp. Zrobiłam też plik gdzie wpisywałam wszystkie ważne rzeczy jakie znalazłam w necie, kalendarz przedślubny, co kiedy i gdzie załatwić, na ile przed ślubem itd.
    W osobne zakładki wrzucałam piosenki, które mi się spodobały, tradycyjne wierzenia i pomysły na wesele, później te pliki ulegały dość drastycznym przeróbkom w miarę tego jak dochodziło nowych rzeczy o których wcześniej nie pomyślałam….
    Oczywiście namiętnie studiowałam Forumę, która dostarczała mi wiele pomysłów i tu dopiero dowiedziałam się jak wiele jeszcze przed nami i że to całe załatwianie wcale nie jest takie proste…
    Upatrzyłam sobie kilka sukni, wszystkie w podobnym stylu, duże, księżniczkowe i ecru 
    Pojechałam w sobotę pomierzyć, ale jak mówiłam, że ślub dopiero za rok, to nie bardzo byli chętni do poświęcania mi czasu….
    W październiku stwierdziłam, że muszę chyba troszkę pokłamać….
    Mówiłam więc, że ślub mam za 5 miesięcy i faktycznie zaczęto na mnie zwracać uwagę w salonach…
    Pomierzyłam sobie suknie, ale jakoś nie bardzo się w nich czułam, miałam wrażenie, że ja jestem sobie, suknie sobie….
    Poszłam do pracy i marudzę, że nic mi nie pasowało itd. Zgadałam się z koleżanką, że ona kiedyś pracowała w takim salonie, no i trochę mi doradziła, poprosiłam żeby ze mną pojeździła i popatrzyła na to wszystko fachowym okiem, pojechałyśmy, pomierzyłyśmy baaardzo dużo różnych modeli, każdy inny, tylko po to, żeby dobrać model który do mnie pasuje, okazuje się, że to co najpierw mi się podobało nijak do mnie nie pasuje, a najlepiej mi w delikatnych sukniach z szelką…
    No cóż to teraz trzeba odszukać taką, która mi się będzie podobała i będzie właśnie w takim stylu, ukierunkowana już na coś konkretnego zaczęłam poszukiwania na nowo.
    Trafiłam do salonu na Floriańskiej, tam miłe panie wrzuciły na mnie wszystkie suknie jakie tylko miały w takim stylu, we wszystkich czułam się bardzo dobrze, ale… nie było tego „czegoś”
    W końcu jedna z pań przypomniała sobie o jeszcze jednej sukni, a ja już szczerze mówiąc miałam serdecznie dość tego mierzenia, więc stałam tam z miną znudzoną i trochę podłamana tym wszystkim…
    Pani przyniosła suknię, założyłam ją i :szok: zapadła cisza…. Patrzyłam się w lustro… TO JA ?
    Jak już doszłam do siebie, to nie chciałam jej zdejmować, to właśnie była ta suknia, wszystkie byłyśmy jednego zdania.
    Zamówiłam ją, wpłaciłam zaliczkę i zaczęło się czekanie… straaaszneee… ;)
    I muszę przyznać, że dobrze zrobiłam zamawiając ją już w październiku, niby po sezonie, więc nie powinnam długo czekać…
    A jak się okazało, suknia doszła do Polski dopiero na początku kwietnia czyli po 5 miesiącach….
    Nawet nie chcę myśleć, co by było, gdybym posłuchała się innych pań w salonach i wstrzymała się z zamawianiem do nowego roku…. Weszłyby już nowe kolekcje od lutego, musiałabym znowu szukać jakiegoś modelu dla mnie, a później by się okazało, że czasu brak…
    W międzyczasie dalej obmyślałam sobie plany weselne, wymyśliłam zaproszenia jakie chcę mieć, robiliśmy je sami, zaczęliśmy też dużo wcześniej, ponieważ każde zaproszenie wymagało trochę pracy. Robione było na 2 kartkach czerpanego papieru, zrobiliśmy nadruk, później każde trzeba było odpowiednio złożyć, a każdą kartkę postrzępić na brzegach, przywiązać rafię i wypisać.
    Tworzyła się także lista gości, jak sobie kogoś przypomnieliśmy to wpisywaliśmy do pliku na bieżąco.
    Zaproszenia wyszły tak:


    Minął nowy rok… czas leciał… ale u nas na razie był spokój, nie było co załatwiać, bo na większość było jeszcze za wcześnie.
    Ale to co ważne, to postanowiliśmy systematycznie wpłacać zaliczki, co miesiąc jakąś inną, ponieważ za ślub płacimy sami, więc łatwiej wpłacić kilkaset złotych miesięcznie, niż później na raz kilka tysięcy.
    Tak więc zaliczka za salę, orkiestrę, suknię już wpłacone.
    Zaczęliśmy szukać fotografa, ponieważ ślub w Wyszkowie to i fotograf musiał być z tamtych okolic, bo jeśli będzie padał deszcz (odpukać) to podjedziemy do niego do studia i tam coś cykniemy.
    Obeszliśmy chyba 6 fotografów… tragedia… albo terminy zajęte, albo nie znali nawet cen za swoje usługi… albo jacyś mało konkretni się wydawali…
    Na koniec trafiliśmy do jednego, gdzie milo nas przywitano, zapytali o co chodzi i czego po tej sesji oczekujemy, sprawdzili termin, okazało się, że jest jeszcze jedno wolne miejsce, więc zaczęliśmy dalsze omawianie, zobaczyliśmy sporo fotek, także takie które robione były w naszej sali, bardzo nam się spodobały, były takie z pomysłem, nie jakieś sztuczne.
    Dogadaliśmy się, wpłaciliśmy zaliczkę za sesję i za słońce tego dnia 
    No i nagle czas ruszył jak z kopyta!
    Trzeba załatwiać kurs przedmałżeński, szukamy… wszystko w takich terminach, że nie bardzo nam odpowiada, bo długo pracujemy… może coś w weekend…
    Koleżanka podpowiedziała Pallotynów, ale tam trzeba celować w termin i bardzo szybko się zapisywać, poczekaliśmy, aż na stronie pojawi się informacja o nowych terminach kursów i kiedy będzie dostępny formularz zapisu. Piątek godzina 17. Siedzę w pracy przed komputerem, ponieważ zapisy były tylko przez Internet, wcześniej wpisałam sobie w worda wszystkie potrzebne dane i czekam. Pyk i 17:00. Kliknęłam na formularz, pojawił się, Ctrl+c, Ctrl+v, wkleiłam dane, co trwało kilka sekund, wysłałam formularz, ale dla pewności chciałam jeszcze kliknąć na inną datę kursu…
    Miejsc brak :szok: po kilkunastu sekundach na 3 terminy po 140 osób… brak wolnych miejsc…
    A okazało się że i tak przyjęli za dużo osób, bo formularze nawaliły…
    Ale ważne, że my się dostaliśmy. Kurs był w niedzielę, cały dzień, razem z mszą, było fajnie, a najważniejsze, że za jednym zamachem mieliśmy 10 spotkań odhaczonych+ jedną poradnię.
    Poszukaliśmy innej poradni i odbyliśmy kolejne 2 spotkania.
    Mamy już jakiś papierek hurrraaa!!!! Teraz reszta zakupów.
    Mam już suknię, czas na dodatki… pomysłów brak… butów nie mogłam znaleźć… tragedia…
    Po długim szukaniu, buty kupione, rękawiczki też, poszukiwanie biżuterii też zakończone sukcesem, choć nie było łatwo…
    Wybrałam również świadków, poprosiliśmy ich ładnie, nie obeszło się bez wzruszeń, zgodzili się, czyli jest dobrze 
    Zrobiłam wstępny plan wesela, wstępny plan ceremonii w kościele, wybraliśmy piosenkę na pierwszy taniec. Przystrojenie samochodu postanowiłam robić sama, pojechałam na giełdę kwiatową, kupiłam dużo różnych kwiatów, porozmawiałam z ludźmi jak to się powinno najlepiej zrobić, dużo się dowiedziałam cennych rzeczy, usiadłam wieczorem, rozłożyłam wszystko na podłodze i obmyślałam plan.
    Powpinałam kwiaty w specjalnie przygotowaną gąbkę florystyczną i wyszło całkiem ładnie, wieczorem przymierzyłam na samochodzie, efekt taki:

    Welon zrobiła mi koleżanka, podwiązka też kupiona razem z bielizną, której się naszukałam po całym mieście.
    Szukaliśmy skrzypka, tak sobie zamarzyliśmy… brak…
    Przypadkiem wracając z cmentarza od mojego taty, patrzymy na słupie… ogłoszenie skrzypka…
    Zadzwoniliśmy, podjechaliśmy do kościoła jak grał, zrobił nam specjalny pokaz… TAK, to jest to…
    Dogadaliśmy się.
    Znalazłam fryzjera, kosmetyczkę i umówiłam się na próbną fryzurę i makijaż na tydzień przed ślubem, mimo, że umawiałam się dużo wcześniej (kilka miesięcy) i tak ciężko było z terminem…
    Na 3 miesiące przed ślubem odebraliśmy akty chrztu z adnotacją o bierzmowaniu, zebraliśmy świadectwa z ostatniej katechezy, podjechaliśmy do Urzędu Stanu Cywilnego, musieliśmy być tam razem, co było nie lada sztuką, udało się, dokument spisany, zawieźliśmy to wszystko do kościoła i spisaliśmy protokół. Zastanawiałam się jak zapytać księdza ile będziemy musieli zapłacić za ślub, jakoś tak było mi głupio, a ksiądz nagle sam wypalił… Rozliczymy się na tydzień przed ślubem, 500 pln dla księży, 400 pln dla kościelnego i organisty, 100 za jedne zapowiedzi, 100 za drugie…
    Yyy… ale my mamy swojego organistę i skrzypka…. To nic… tamtemu i tak musimy zapłacić, czy gra, czy nie…. Cóż…
    Zrobiłam sobie listę : ZAŁATWIONE i DO ZAŁATWIENIA
    Przeklejałam rzeczy, które udało się nam załatwić, lista przerażająco długa… a czas ucieka…kasy brak…
    Zaproszenia porozdawane, oj było latania….
    Wystrój kościoła, ksiądz doradził nam, żebyśmy umówili się z parą przed nami i ta po nas i się zrzucili na wystrój, cóż… z parą przed nami mamy totalnie inne gusta, a poza tym 1000 pln to jak dla mnie za dużo, a para po nas całkiem olała sprawę… Pojechałam na giełdę i kupiłam kilka delikatnych kwiatuszków, śliczną śnieżnobiałą organzę i sama zrobiłam wystrój na ławki, wkleję jak będę miała fotki z kościoła. Byliśmy, przymiarki zrobione, wyglądało bardzo ładnie i w sumie za wystrój na samochód i kościół wyszło mnie nie więcej niż 150 pln
    Pojechaliśmy kupić garnitur, nie było problemu, cały osprzęt także kupiliśmy w tym samym sklepie, młody wygląda….mmmm, nie będę nic pisać bo już się doczekać nie mogę :D
    Dorwałam jakiś kalendarz, bo na kilka miesięcy do przodu ciężko mi już zapamiętywać te terminy.
    Suknia wisi w domu, czeka na przymiarki ostatnie, bolerko czeka na uszycie, reszta już jest.
    Zamówiłam wiązankę, zwisającą, lejącą, dość długą w kolorach herbacianym i białym, dużo zieleni.
    Nerwów jeszcze brak….
    Ale nie ma też czasu na poznanie rodziców… wszystkie weekendy zajęte… Coś trzeba będzie wymyślić.
    Na razie inne rzeczy mamy na głowie….
    Został jakiś miesiąc… czas ustalić menu… ale jakie ???? Całe szczęście że Pani Danusia we wszystkim jest pomocna, wspólnymi siłami wybraliśmy takie:

    1 danie gorące
    zupa borowikowa, rosół z makaronem
    zapiekana kieszeń schabowa z pieczarkami,
    ziemniaczki zapiekane w ziołach/ziemniaczki z wody,
    warzywa, zestaw surówek

    2 danie gorące
    kluseczki śląskie z 2 różnymi sosami do wyboru,
    karkówka
    warzywa, zestaw surówek

    3 danie gorące
    pieczona rolada z indyka z czymś w środku (zapomniałam z czym)
    krokiety-bezy z ziemniaków
    surówki

    4 danie gorące
    żurek z jajeczkiem i kiełbaską

    Przystawki i inne :
    tatar,
    kieszeń po warszawsku nadziewana pastą jajeczno-chrzanową,
    galantyna drobiowa,
    roladki z kurczaka,
    ryba po węgiersku (na ostro),
    rybka w galarecie,
    łosoś,
    łosoś w czymś... (w jakimś pysznym smaku) skleroza nie boli
    śledziki w oleju,
    śledź w sosie czosnkowym,

    półmiski wędlin,
    półmiski mięs pieczonych,
    jajka w majonezie,
    jajka faszerowane

    sałatka grecka,
    sałatka meksykańska na ostro,
    sałatka tradycyjna jarzynowa,

    napoje
    wszystkie bez limitu
    cola, fanta, sprite, woda gaz., woda niegaz.,
    kawa, herbata
    4 rodzaje soków

    8 rodzajów ciast
    + tort
    Ślinka cieknie….
    Ustaliliśmy szczegóły także z orkiestrą, zrobią nam kilka niespodzianek, ale gustownych i delikatnych, nie będzie żadnego molestowania gości do dziwnych zabaw…
    Bałam się strasznie spowiedzi przedślubnej… poszłam do kościoła z marszu, w konfesjonale proboszcz… o kurcze… powiedziała, że to spowiedź przedślubna, wysłuchał mnie i jedyne co powiedział to, żebyśmy zawsze pamiętali, co jest tak naprawdę w życiu najważniejsze, żebyśmy nie zatracili się w pogoni za pieniądzem i karierą, bo teraz będziemy tworzyć rodzinę a to jest największe dobro.
    I po strachu 
    Pojechałam na przymiarkę sukni, okazało się, że nic nie trzeba robić, tylko skrócić, doszyć szelkę i uszyć bolerko, zadowolona czekałam na odbiór.
    Odebrałam, powiesiłam w domu i zakazałam Młodemu patrzeć w tamtym kierunku, w sumie i tak jej nie widać bo jest w pokrowcu, ale żeby go nie korciło 
    Zamiast przywieszek na butelki kupiliśmy kokardki, wpadłam też na pomysł, żeby kupić baaardzo dużo takich mini baloników, wielkości piąstki i wysypać je wszystkie na podłogę podczas 1 tańca, baloniki zakupione, pompki też.
    Potwierdziliśmy wszystkie terminy, u fotografa, na Sali, u orkiestry, skrzypka, obdzwoniliśmy gości, ostateczna lista zrobiona.
    świadkowa kupiła płatki róż do obsypania nas na powitanie przed salą i pewnie jeszcze obmyśliła kilka innych niespodzianek….
    Wszystkie rzeczy powrzucałam do jednej wielkiej torby, żeby przypadkiem czegoś nie zapomnieć, przybornik kosmetykowy, tak zwana skrzynka ratunkowa też już spakowana.
    Generalnie plan jest taki:
    W piątek jedziemy do kościoła dostarczyć resztę dokumentów i obgadać ceremonię, Pan młody zostaje u rodziców ja wracam do domku. Rano pakuję się, zabieram świadkowi i jedziemy na salę, zostawiamy tam wszystkie graty, ubieramy samochód, lecimy na 12:30 do fryzjera, na 14:30 do kosmetyczki, odbieramy wiązankę i wracamy na salę, tam się ubieramy i czekamy na brata, który wiezie nas do kościoła.
    Koleżanki przybiorą kościół jak ślub przed nami wyjdzie, zajmie im to nie więcej niż 5 minut, Świadkowie idą podpisać dokumenty, które my podpiszemy już w piątek.
    Pan Młody czeka pod ołtarzem a mnie do kościoła wprowadza brat i mu oddaje (albo i nie) :D
    Po kościele, goście, goście i życzenia, jedziemy na salę, zostawiamy gości na 10 minut żeby zaparkowali itd. Podjeżdżamy, wysiadamy, przechodzimy przez szpaler gości sypiących płatki róż, fotograf cyka fotki i jest bosko 
    Później pijemy szampana ze wszystkimi, rodzice witają nas chlebem i solą, zapraszamy wszystkich do ogrodu na sesję zdjęciową, odcinamy baloniki z helem, które polecą do nieba, później idziemy na salę zjeść coś pysznego, pierwszy taniec… i zabawa do rana 
    Zostały nam już tylko 4 dni, alkohol kupiliśmy w sobotę, wybraliśmy wyborową + miniaturki wyborowej dla gości dla śmiechu, winka białe, czerwone i szampany.
    W sobotę byłam też na próbnej fryzurze i makijażu, pięknie 
    Na sali podaliśmy już ostateczną ilość gości i dogadaliśmy wszystkie szczegóły, nawet to, że w szampanie będą wisienki :D
    Już się nie mogę doczekać, chociaż stres mnie nadal nie dopadł, może dlatego, że sala i jej właścicielka jest taka, że się nie martwię, że osoby, które będą są wybrane i wiem, że będę się wśród nich czuła dobrze.
    Oby wszystko się sprawdziło tak jak sobie zamarzyliśmy, to będzie NASZ dzień i nic innego nie jest ważne!
    Na dzień dzisiejszy:
    Środa spotkanie ze skrzypkiem i organistą, czwartek kosmetyczka, piątek do kościoła, trzeba jeszcze nadmuchać te setki balonów, oj będzie się działo :D
    Poniżej moja biżuteria, buciki i loki przed zrobieniem upięcia ślubnego:




    Tyle relacji na dzię, postaram się teraz już na bieżąco opisywać co się dzieje. A później będzie obszerna relacja PO: :D

    edytowalam tytul. malenka

    Odpowiedzi (63)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-02-07, 00:42:36
    Kategoria: Ślub
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Kocurowa 2010-02-07 o godz. 00:42
0

w piątek pakowałam wiązankę, żeby spalić ją na działce, nie chciałam wyrzucać bo jakoś tak dziwnie a skolei trzymać taką zasuszoną w domu... nie mamy gdzie.
Patrzę a storczyki sobie nadal kwitną 8/ normalnie jestem w szoku... trzymają się już 24 dzień....
poobcinałam więc je i wstawiłam do wazonika, nadal wyglądają ślicznie :)

Odpowiedz
jasiuniek 2010-02-06 o godz. 10:58
0

Kocurowa napisał(a):baaardzo, bardzo Wszystkim dziękuję za cieplutkie słowa no i mam nadzieję, że u co niektórych też już niedługo będzie taka szampańska zabawa, czego z całego serca im życzę, a szczególnie Baśniówkom
ja również dziękuję! u nas jeszce trochę ponad 10 miesięcy, ale czytając Twoją relację i oglądając zdjęcia utwierdzam się w wyborze (najlepszym z najlepszych) i mam nadzieję, że u nas też będzie tak cudnie...

Pozdrawiam baśniowo! ;)

Odpowiedz
Kocurowa 2010-02-03 o godz. 10:32
0

BAŚNIOWE SCHODY :)

PŁATKI... PŁATKI....

dodam jeszcze kilka nowych jak odbiorę płytki od pozostałych znajomych, marazie już uzbierałam całkiem pokaźną ilość, ale wiem, że jeszcze kilka osób szalało dość ostro z aparatami i mam u nich obiecane foteczki, no i w połowie sierpnia odbieramy te z sesji :D


baaardzo, bardzo Wszystkim dziękuję za cieplutkie słowa no i mam nadzieję, że u co niektórych też już niedługo będzie taka szampańska zabawa, czego z całego serca im życzę, a szczególnie Baśniówkom :)

Odpowiedz
kasiacleo 2010-02-03 o godz. 07:55
0

wyglądałaś przepięknie, a relacje i te przed i po super :)

Odpowiedz
jasiuniek 2010-02-03 o godz. 06:59
0

Kocurowa, proszę o więcej zdjęć... :prayer:

;)

Odpowiedz
Reklama
OneGirlWho 2010-01-29 o godz. 11:04
0

Gratulacje :prosze:. Wszystkiego najlepszego na nowej-wspólnej drodze życia :stokrotka:.

Odpowiedz
Aga_tka:) 2010-01-29 o godz. 08:51
0

Wszystkiego naaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaj i wielkie gratulacje!
:love:

Świetna relacja! No i piękna Młoda Para!

Pięknie, pięknie, pięknie!!!! :prosze:

Odpowiedz
Gość 2010-01-29 o godz. 07:32
0

Gratulacje :D

Odpowiedz
Wanderer 2010-01-28 o godz. 11:26
0

gratuluję!
dużo szczęścia i miłości na nowej drodze życia :)

Odpowiedz
mise 2010-01-28 o godz. 08:14
0

Gratulacje!
Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia! :)

Odpowiedz
Reklama
kkarutek 2010-01-27 o godz. 12:18
0

Kocurowa gratuluję i z racji wejścia na nową drogę życia i z racji takiej polotu pisarskiego :D

Odpowiedz
Marcia24 2010-01-27 o godz. 08:52
0

Super relacja - jeszcze raz serdeczne gratulacje!

Odpowiedz
jasiuniek 2010-01-27 o godz. 07:55
0

Kocurowa! Te Twoje/Wasze zdjęcia z Baśniowej są jak miód na moje serce... :D
Poproszę o więcej...

Odpowiedz
pusiaczek 2010-01-27 o godz. 05:35
0

Cudowna relacja :lizak: Wszystkiego Najlepszego dla Was!!! :partyman:

Odpowiedz
Kocurowa 2010-01-27 o godz. 04:34
0

aachhh ta baśniowa.......

Odpowiedz
Gość 2010-01-27 o godz. 04:17
0

Wszystkiego naj naj na nowej drodze życia, zdjęcia bardzo ładne a sukienka i panna młoda urocza :D

Odpowiedz
Gość 2010-01-27 o godz. 03:38
0

Piękne zdjęcia! Gratulacje i najserdeczniejsze życzenia :)

Odpowiedz
Gość 2010-01-27 o godz. 03:33
0

ślicznie wyglądałaś :)
Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia :)

Odpowiedz
wirtualna24 2010-01-27 o godz. 03:28
0

Bardzo fajna relacja!
Wyglądaliście pięknie!
:brawo: :prosze: :prosze: :lizak: :stokrotka:

Odpowiedz
Demoiselle 2010-01-26 o godz. 09:47
0

Pięknie wyglądałaś!!! Super relacja i fotki!!!Gratuluje i życzę duuuuo szczęścia!!!!!!!!!!

Odpowiedz
jasiuniek 2010-01-26 o godz. 09:26
0

Kocurowa, jeszcze raz gratuluję i zyczę szczęścia! :usciski:
Wyglądaliście pięknie!
I cieszę się z tak bardzo pozytywnych wrażeń z naszej Baśniowej... ;)

PS.Czekam na więcej zdjęć...

Odpowiedz
poleczka 2010-01-26 o godz. 09:17
0

Wszystkiego najlepszego! :D
Swietna relacja od samego poczatku :)

Odpowiedz
Kocurowa 2010-01-26 o godz. 06:43
0

dziękuję !!!
a tort.... do samego końca wiedzieliśmy tylko, że będzie biały i prostokatny.... ale opłacało się zaufać właścicielce Baśniowej, torcik piękny i co najważniejsze smaczny :)

Odpowiedz
Gość 2010-01-26 o godz. 05:37
0

Gratulacje!
Piękna relacja, super zdjęcia. A tort, ech - spełnienie moich marzeń!

Odpowiedz
Zaynah 2010-01-26 o godz. 05:18
0

Świetna relacja!

Jeszcze raz GRATULACJE!

Czekamy na więcej fotek ;)

Odpowiedz
Gość 2010-01-26 o godz. 05:16
0

Kocurowa jeszcze raz wszystkiego naj! :prosze: :prosze:

niezadęta relacja...to lubię :ok:

Zdjęcie halki jest rewelacyjne :ia:

Odpowiedz
madziula 22 2010-01-26 o godz. 04:34
0

Bardzo fajna relacja:)
Piękna para młoda , a tort jaki ładny!

Odpowiedz
aga077 2010-01-26 o godz. 04:02
0

Kocurowa świetnie się czyta taką relację, szkoda że ja nie mam takiego talentu i moja relacja była "sucha".
Gratuluję, zdjęcia super fajne :prosze: :prosze: :prosze: :prosze:

Wszystkiego naj na nowej drodze życia. :love: :love:

Odpowiedz
Kocurowa 2010-01-26 o godz. 03:15
0

Czas zmienić temat na Kocurowa – po ślubie :D
A teraz zabiorę się za jakąś relację z tego naszego najpiękniejszego dnia :)
Po wszystkich przygotowaniach nastał piątek przedślubny….
Część już o tym napisałam, dopiszę tylko to co się okazało później, para młoda, która miała mieć ślub przed nami, była jakaś dziwnie zła, kościelny naskoczył na nas, że dlaczego nie chcieliśmy się z tamtą parą dogadać, dlaczego nie chcieliśmy im zapłacić i razem wziąć dekorację kościoła…
My staliśmy z lekka zaskoczeni… ale o co chodzi… ???
Nie zrzucaliśmy się z nimi, bo to dla nas trochę za dużo pieniędzy i zrobiliśmy sobie sami wystrój i w czym problem ?
No tak ale oni teraz będą Jezusa okradać !!!???
Wybałuszyłam na niego oczy i grzecznie pytam o co chodzi ?
Okazało się, że tamta para w zakupionym wystroju kościoła ma także wystrój ołtarza, więc kościelny zabiera stojące tam bukiety i ich firma wstawia swoje, oraz swój wystrój ławek. Kościelny myślał, że
Oni po ślubie zabiorą wystrój ławek, ale to co stało na ołtarzu już tam zostanie, a oni po złości chcą to zabrać….
Ja powiedziałam, że to w sumie ich sprawa co zabierają, ja osobiście to co na ołtarzu z żywych kwiatów bym zostawiła, ale nam na tym nie zależy niech zabierają, kościół jest i tak piękny nawet bez dodatkowych kwiatów pod ołtarzem…. Więc nie widzę problemu… Kościelny pomruczał coś pod nosem, że tak nie powinni i że mu się to nie podoba, my na to, że jutro jest nasz dzień i na pewno nie zamierzamy się denerwować takimi pierdołami jak kwiatki, my swoje które dostaniemy od gości (przynajmniej część) zostawimy w kościele, a oni niech robią jak chcę, chcą zabierać… proszę bardzo.
Później przećwiczyliśmy ceremonię i odwiozłam M. do jego rodziców, a sama wróciłam do domku.
Było już dość późno, a jeszcze tyle do zrobienia, wzięłam się za dokańczanie pazurków a później za dmuchanie baloników na pierwszy taniec. Do 2 w nocy udało mi się nadmuchać około 600 baloników i stwierdziłam, że chyba już czas się kłaść.
Rano wstałam około 5:30, spakowałam wszystko do samochodu, suknię i wszystkie dodatki i graty.
O 7:00 byłam na giełdzie kwiatowej, kupiłam 2 piękne kosze dla rodziców i kwiatki na inne życzenia o których napiszę później.
Podjechałam do świadkowej, zjadłyśmy u niej śniadanko i poleciałyśmy na salę.
Tam po miłej pogawędce z właścicielką i jej mężem, wzięłyśmy się za przystrajanie samochodu, było przy tym sporo śmiechu, ale najważniejsze, że wcale nie czułam się zdenerwowana.
Przed 12:00 przyjechał teściu i zabrał nas do fryzjera, fryzura bardzo mi się podobała, zamiast stroika, miałam we włosy wpięte kilka białych żywych różyczek, długo się zastanawialiśmy czy welon podpiąć pod różyczkami czy na górze, i tak było ładnie i tak, w końcu stwierdziłyśmy, że różyczki i tak będzie widać po oczepinach, kiedy welon już poleci do nowej panny młodej, więc podczepiamy na górze.
Stwierdziłam, że nie będę już zdejmowała welonu, ponieważ został tylko makijaż i zaraz na salę i ubieram suknię, więc nie ma sensu odpinać i za godzinkę przypinać, także chodziłam sobie po salonie w welonie i bojówkach :D
Makijaż zrobiony, teściu odebrał wiązanki i przyjechał po nas. Pojechaliśmy na salę, tam czekał już mój brat z żoną, mama i kilka osób z rodzinki. Zostało jeszcze trochę czasu, więc pogadaliśmy sobie i pośmieliśmy się, później właściciele podrzucili nam kawkę, herbatke i rosołek (zdjęcia poniżej) :D
Na spokojnie zaczęło się ubieranie, nie było to łatwe, bo miałam na głowie fryzurę i welon… ale dałyśmy radę
Kilka fotek z przygotowań też wrzucam poniżej. Wsiedliśmy do autka i brat zawiózł mnie i świadkowi pod kościół, tam pan na rowerze zrobił nam bramkę, ale go pogoniłam, bo powiedziałam, że bramkę to sobie może robić jak będą jechali państwo młodzi a nie sama bezbronna panna młoda :D więc obiecał, że pojawi się później. Wyglądałam co chwila z samochodu, czy już mogę bezpiecznie wyjść, żeby mnie młody nie zobaczył, posłałam świadkowi na zwiady, czy już się i on i świadek podpisali na dokumentach, wróciła z wiadomością, że droga wolna i możemy teraz my iść się podpisywać.
Tak też zrobiłyśmy. Później czekaliśmy razem z częścią gości pod kościołem (a młody już w kościele) aż ksiądz wejdzie na ołtarz i brat będzie mógł mnie wprowadzać….
Oczywiście nie chciałam zerkać co chwila czy ksiądz już jest, czy nie (żeby młody mnie nie przyuważył)
Nagle usłyszałam, że organista zaczął grać, zgarnęłam brata biegiem pod pachę i do kościoła, ksiądz czekał już na nas jakąś chwilkę, a młody chyba miał stracha, że mnie tam nie ma skoro jeszcze nie wchodzę :D
W połowie kościoła brat oddał mnie młodemu, który to poprowadził mnie już pod ołtarz.
Było cudownie, nie denerwowałam się, trzymaliśmy się za ręce i byliśmy w siebie wpatrzeni.
Ślubowanie, patrzyliśmy sobie w oczy mówiąc, nie pomylił się ani M. ani ja.
Ksiądz rzucił kilka anegdot i cała msza odbyła się w bardzo miłej atmosferze, nasz organista o bardzo niskim i donośnym głosie zaśpiewał nam po łacinie, skrzypek też pięknie wszystko odegrał, na koniec podeszliśmy do ołtarza pomodlić się. Jak zaczęli grać marsza powoli wstaliśmy i wyszliśmy z uśmiechem z kościoła, zeszliśmy na trawkę i tam wycałowaliśmy się z większością gości, zaczęło kropić, więc uciekliśmy pod daszek kościoła, popadało 5 minut (podobno deszcz pada „na szczęście”) i znowu była piękna pogoda i przejrzyste niebo.
Zapakowaliśmy się do wozów, wtedy pojawił się pan na rowerku… bramka  dostał butelkę od świadka i zadowolony sobie pojechał.
Zanim dojechaliśmy na salę drogę zastąpił nam pan o kulach i kulą zagrodził drogę… kolejna buteleczka i kolejny uśmiech.
Goście zostali zatrzymani pod salą i parkowali a my podjechaliśmy kawałek dalej z fotografem na zrobienie kilku fotek.
W tym czasie goście dostali woreczki z płatkami róż i czekali na nas w szpalerze.
Jak podjechaliśmy i szliśmy do Sali obsypywali nas płatkami, ślicznie to wyglądało a i nie małą frajdę sprawiło gościom.
Powitanie szampanem, chlebem i solą, orkiestra grała, kielichy się pobiły :D
Kolejną atrakcją były przyczepione w kiściach balony, odcinaliśmy je po kolei, niektóre leciały wysoko w całym kiściu inne leciały osobno, niebo było prawie bezchmurne, balony poleciały tak wysoko, że ciężko już było je zauważyć, frajda była duża i wszystkim się bardzo to podobało.
Zaprosiliśmy gości na salę, podano przepyszną borowikową i ciepłe danie. Jak goście jedli, my robiliśmy sobie zdjęcia w ogrodzie.
Później poszliśmy zjeść a ja zauważyłam, że coś się nam goście przerzedzili…..
Hmmm… przecież tyle osób nie pali, więc gdzie oni są….
Poszłam przed salę a tam wszyscy cykali sobie zdjęcia w tym Baśniowym pięknym ogrodzie.
Pobiegłam i nakrzyczałam na nich, że jak to ???? na moim ślubie robią sobie fotki bez panny młodej ??? o nie, nie nie :D
No i tym sposobem porobiliśmy sobie jeszcze sporo zdjęć razem z gośćmi.
Po chwili wszyscy weszli na salę, ja poszłam na górną salę, młody został na parkiecie, orkiestra zaczęła grać „chcę tu zostać…” ja powoli zeszłam ze schodów, na podłodze było pełno baloników, które wcześniej dmuchałam… Tańczyło się bosko…
Później już wszyscy wyskoczyli na parkiet i zaczęła się zabawa, kelnerzy spisywali się na medal, orkiestra również.
Zanim się zorientowałam była już 23:45…. A tu jeszcze tyle do zrobienia przed oczepinami, które miały być o 24:00….
Ale na spokojnie… dostaliśmy kosze… orkiestra zagrała dla rodziców, podziękowaliśmy im i zatańczyliśmy razem.
Później złożyłam życzenia mojemu bratu i bratowej z okazji ich 10 rocznicy ślubu.
Był taniec dla nich, gorzko, gorzko i kilka śmiesznych gadżetów 
Kolejna dedykacja i życzenia były dla koleżanki, która właśnie tego dnia miała imieniny, daliśmy jej różyczkę i młody odtańczył z nią piosenkę specjalnie dla niej.
Oczepiny… poleciał welon, poleciał fular i mieliśmy nową parę młodą 
Po krótkiej zabawia wjechał tort, pokroiliśmy go, zjedliśmy i wszyscy dalej zabrali się za brykanie na parkiecie – straty – jeden złamany obcas koleżanki i kilka siniaków na obitej pupie innej koleżanki.
Generalnie zabawa była super, dużo śmiechu i tańców, skończyliśmy po 5 rano, rozdaliśmy gościom wałówki i wódki weselne, po gadaliśmy jeszcze na koniec z orkiestrą i wypiliśmy z nimi toast i około 6 rano poszliśmy do pokoju. Około 9 rano weszliśmy do wielkiej wanny i relaksowaliśmy się dłuuugo. Później śniadanko, pozbieraliśmy nasze graty i pojechaliśmy do domku. W nocy wyjeżdżaliśmy w podróż poślubną, także musieliśmy się jeszcze spakować i choć troszkę wyspać.
Podsumowując było bosko…. Teraz oglądam fotki i cały czas mam wszystko przed oczami.
Postaram się dodać później jeszcze kilka fotek, na razie to co mi wpadło w łapki.


Obiecane zdjęcia:
- tu wisiała sobie moja halka i czekała aż nadejdzie jej czas :D

- przystrajanie samochodu

- ostatni posiłek przed ślubem

- ubieram się



- i wychodzimy....


- zaglądam, czy droga wolna :D


- w kościele


- powitanie płatkami róż...

- baloniki

- pierwszy taniec

- bez cenzury

- baśniowy ogród

- dobra zabawa

- i pyszny torcik

Odpowiedz
jasiuniek 2010-01-22 o godz. 10:58
0

Kocurowa, jak już wrócicie i się chociaz troszkę sobę poślubnie nacieszycie (ale mi się zrymowało), to bardzo proszę o relację - ze szczegółami i z dużą ilością zdjęć... :poklon:

Odpowiedz
Demoiselle 2010-01-16 o godz. 12:20
0

Gratulacje!!! Bardzo sie cieszę, ze wszystko udało się tak pięknie! Pozdrawiam i życzę cudownej podróży poślubnej!

Odpowiedz
Gość 2010-01-16 o godz. 03:53
0

Gratulacje!
Wspaniale czytać, ze wszystko się udało jak zaplanowałaś :D

Teraz pozostaje nam czekać na relację i furę zdjęć 8)

Odpowiedz
Gość 2010-01-15 o godz. 23:26
0

Kocurowa wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia :stokrotka:

Udanego wypoczynku!

Odpowiedz
Zaynah 2010-01-15 o godz. 23:01
0

Kocurowa
GRATULUJEMY! Życzymy udanej podróży i z niecierpliwością czekamy na sprawozdanie wraz z foto :D

Odpowiedz
jasiuniek 2010-01-15 o godz. 12:15
0

Kocurowa!
Udanej podróży poślubnej! :D

Odpowiedz
Gość 2010-01-15 o godz. 11:42
0

Gratuluję życzę dużo radości na nowej drodze życia!!! :D
Cieszę się że wszystko się ułożyło po Waszej myśli!

Odpowiedz
Kocurowa 2010-01-15 o godz. 11:37
0

Powiem tyle.........
BYŁO BOSKO !!!!!!!!!!
relacja na szybko:
- było piękne słońce i 5 minut deszczu pod kościołem (musiało popadać "na szczęście")
- skrzypek i organista - extra
- sala - rewelacja
- zabawa - do świtu (skończyliśmy około 5 rano)
rozwinę to jak wrócimy z podróży w którą właśnie się pakujemy i jedziemy w nocy.

Jestem bardzo szczęśliwa :D
(zdjęć będziemy mieli tyle, że chyba już muszę zacząć zbierać albumy, żeby je wszystkie tam pomieścić)
Dziękuję za kciuki - jak zwykle się sprawdziły, szczęście dopisywało i niech tak zostanie :D a teraz lecę się dalej pakować.

Odpowiedz
jasiuniek 2010-01-15 o godz. 10:47
0

Kocurowa!

Gratuluję! :usciski:

I czekam na relację z dużą ilością zdjęć...

Odpowiedz
Zaynah 2010-01-14 o godz. 11:33
0

Hmmm... to chyba można już powiedzieć... KOCUROWA PO śLUBIE :D

Czekamy na relacje i życzymy upojnej zabawy do rana!

Odpowiedz
Gość 2010-01-14 o godz. 09:54
0

piękny pamiętnik :) czekamy na relację i zdjęcia!!

Powodzenia!

Odpowiedz
Demoiselle 2010-01-14 o godz. 06:47
0

Jak pięknie wszystko opisałaś!!! Cudny pamiętnik :brawo: :brawo: :brawo:
Czekam z niecierpliwością na relację z Waszego Dnia. Życzę duuuużo szczęścia i trzymam kciuki by wszystko wyszło w Tym Dniu tak, jak sobie tego wymarzyłaś.

Odpowiedz
jasiuniek 2010-01-14 o godz. 03:59
0

Kocurowa napisał(a):...żeby było pięknie.
I TAK WŁAŚNIE BĘDZIE.... choćby nie wiem co :D
Będzie pięknie, słonecznie i ciepło! :D
Trzymam kciuki Baśniowa PM!!! :D

Odpowiedz
Zaynah 2010-01-13 o godz. 12:34
0

Kocurowa
... trzymamy kciuki :D i zamawiamy słoneczną pogodę dla Was 8)

Odpowiedz
Kocurowa 2010-01-13 o godz. 11:48
0

więc tak....
stresiku nie ma :D zobaczymy co będzie jutro, chociaż pewnie nie będzie czasu na myślenie o stresie i dobrze.

Dziś mała scysja z organistą, który u nas nie będzie grał... i całe szczęście.
Poszliśmy do księdza donieść resztę papierków, tak jak się umawialiśmy miały być dostarczone na dzień przed.
Ksiądz nie mógł zrozumieć, że jutro nie chcemy się z M. widzieć przed ślubem, chcemy zobaczyć się dopiero pod ołtarzem.
Ale przecież trzeba podpisać dokumenty... To przyjdziecie tu, podpiszecie i dalej już możecie się nie widzieć :o no ale my nie chcemy się WCALE widzieć... no ale dokumenty musicie podpisać... a czy możemy to zrobić osobno ? a nie możecie razem ? wrrr... no i weź tu z nim rozmawiaj... w końcu ustalone, że najpierw podpisze młody, później ja i jednak się nie zobaczymy przed uffff.
Później wizyta u organisty (pełniącego chyba rolę kościelnego chwilowo...)
Pierwsze słowa:
A wy to co ??? nic na jutro nie przygotowane, dokumentów nie ma, akt nie podpisany, co wy sobie myślicie, że to się samo zrobi ?
yyyyyyyy :o
ale... jakie dokumenty ?
przecież wszystkie daliśmy księdzu...
ALE NIE MNIE ! A akt wypisuję JA !
Ale my nie wiedzieliśmy, że mamy dać panu a nie księdzu, bo bierzemy ślub 1 raz i pan i ksiądz są od tego, żeby nas o takich rzeczach odpowiednio wcześnie poinformować, bo dokumenty są tu już od 3 miesięcy, więc niech pan nie podnosi tonu.....
No i tak to właśnie człowiek się zawsze musi zdenerwować....

Później kazał nam podać dane świadków, ja myślałam, że my musimy podać tylko kto to będzie, a resztę sobie spiszą przed ślubem już z dowodów osobistych....
ależ nieee
imię i nazwisko ? wykonywany zawód ? ile ma lat ? ades zamieszkania ?
yyyyyy no tragedia.... a na co to komu już dziś, teraz, natychmiast ?

Wyszliśmy z lekka zniesmaczeni...... cóż... bywa....
Poszliśmy do kościoła, kościelny bardzo miły, po mszy przeszkolił nas, co i jak ma wyglądać, jak mamy wchodzić, jak i gdzie stać, klęczeć, gdzie podejść do ślubowania, kiedy odejść itd. bardzo szczegółowo ale i bardzo miło i z humorem. Na koniec powiedział nam, ale się nie martwcie, ja tu będę z boczku stał i machał do was, jak zapomnicie coś zrobić to podpowiem cichutko :)
Nie denerwowałam się, dziwne, chyba raczej byłam troszkę podekscytowana....
Jutro rano pobudka i plan dnia trzeba wykonać.
Samochód umyty i wysprzątany, paznokcie prawie zrobione, alkohol zawieziony, Pani Danusia od rana będzie rozdmuchiwałą chmury, żeby było pięknie.
I TAK WŁAŚNIE BĘDZIE.... choćby nie wiem co :D

Odpowiedz
Wanderer 2010-01-13 o godz. 04:55
0

świetna relacja :)
tydzień temu byłam na tym samym etapie...a teraz się czuję jakby minęło już sto lat lol
trzymam kciuki,żeby jutro wszystko się pięknie udało !

Odpowiedz
wirtualna24 2010-01-13 o godz. 01:52
0

Zaynah napisał(a):Będziemy bardzo bardzo bardzo mocno ściskać za Was kciuki, by wszystko potoczyło sie po Waszej myśli i by ten dzień był najpiękniejszym w Waszym życiu! :D
:supz: cudny pamiętnik :love:

Odpowiedz
Zaynah 2010-01-13 o godz. 00:35
0

Będziemy bardzo bardzo bardzo mocno ściskać za Was kciuki, by wszystko potoczyło sie po Waszej myśli i by ten dzień był najpiękniejszym w Waszym życiu! :D

Odpowiedz
Kocurowa 2010-01-12 o godz. 23:36
0

wczoraj wieczorem robiłam sobie pazurki i trochę przeczyściliśmy samochód, ale pazury zaczęłam około 23:00 więc położyłam tylko żel i lakier podkładowy, padłam czołem na biurko i stwierdziłam, że jeśli natychmiast nie udam się w kieruku łóżka, to do rana przekimam w ubraniu na krześle lol
Dziś rano zabrałam cały alkohol do pracy, po pracy jedziemy na salę, zostawić te graty, później do kościoła, załatwić resztę z księdzem, dogadać szczegóły mszy, ostatnia spowiedź, przymiarka wystroju kościoła (próba generalna) podpisy i już koniec papierologii przedślubnej.
Później odwiozę M. do rodziców i tam go już zostawię....

ZOBACZYMY SIĘ JUTRO PRZED OŁTARZEM !!!

lol

Odpowiedz
Gość 2010-01-12 o godz. 22:06
0

lol też tak miałam. Licząc gości notorycznie zapominałam o parze młodej ;)

Odpowiedz
Kocurowa 2010-01-12 o godz. 14:29
0

właśnie sobie przypomniała, że podałam bardzo dokładnie liczbę gości weselnych, + 2 dzieci, + 3 osoby z orkiestry...
następnego dnia sobie przypomniałam, że do tej liczby zapomniałam dodać NAS... :o
całe szczęście, że jeszcze dało się nas dodać :)

Odpowiedz
Kocurowa 2010-01-11 o godz. 11:08
0

bardzo dziękuję za życzenia i mam nadzieję, że forumowe kciuki będą trzymane :)

A po drodze kilka "niespodzianek" tak myślałam, że się nie obejdzie....

Jak zapisywałam się kilka miesięcy temu na fryzurę próbną, to chciałam, żeby uczesała też świadkową, żeby się nie okazało, że jej się nie spodoba czesanie w dniu ślubu i będzie nie do końca zadowolona, pani się troszkę zdziwiła, że świadkowa na próbną fryzurę.... więc się zastanowiłam i powiedziałam, ok, to w takim razie ja się z nią skontaktuje i jak świadkowa jednak nie będzie chciała, to zadzwonię i odwołam wizytę. Jak się okazało jak przyszłam do fryzjerki o umówionej godzinie.... ona zrozumiała, że miałam zadzwonić i potwierdzić czy świadkowa będzie i jej nie zapisałą... cóż... olałyśmy, ja też miałam mieć kładziony kolor i przy okazji zrobioną próbną, a okazało się, że w soboty to tylko próbne robią i nie farbują... a ja czekałam na tą wizytę bo już odrosty do połowy głowy...
No ale po rozmowie z szefową zrobiła mi kolor z rozjaśnieniami i fryzurę, a świadkową sobie odpuściłyśmy.... no ale atmosfera nie była za fajna....

Kolejna rzecz z serii "niedogadane" umawialiśmy się ze skrzypkiem na granie w kościele, dogadaliśmy się na daną kwotę, jak pojechaliśmy go posłuchać, to bardzo się nam spodobało, chłopak faktycznie rewelacyjny, ale zaczął coś przebąkiwać, że on wolałby grać ze swoim organistą, bo z obcym będzie mu się kiepsko zgrać, więc powiedzieliśmy, ok, niech bierze ze sobą organistę. Organiście, który był w tamtym kościele powiedzieliśmy (żeby mu się przykro nie zrobiło, że go nie chcemy) że chcielibyśmy, żeby grał u nas jeden osobnik z naszej rodziny i on ma swojego organistę, więc temu musimy podziękować. On na to, że czy gra, czy nie i tak mamy mu zapłacić tyle samo cóż... zapłaciliśmy. Dziś spotkaliśmy się ze skrzypkiem, okazało się, że tamten jego organista wyjechał na wakację, ale on ma innego z którym też grywał, na spotkanie stawili się wszyscy, obgadaliśmy szczegóły, faktycznie wszystko bardzo profesjonalnie, widać, że robią to od lat...
Jak przyszło do podpisania umowy i płacenia, okazało się że i owszem taka kwota, ale za osobę, czyli x2 no cóż, za dużego pola manewru już nie mieliśmy, bo bardzo chcieliśmy, żeby zagrali u nas, ale cóż... kaski poszło troszkę więcej.
Zostało kilka dni, a ja jeszcze muszę dokończyć wystrój kościoła, choć zbieram się do tego jak.......
Wracamy z pracy późno, zanim coś zjemy to już noc... i kiedy mam to zrobić ? No dobra, dobra, lenia mam i tyle lol
Jutro kosmetyczka i delikatna solarka (sprawdzona) i mam nadzieję, że już wszystko pójdzie gładko.
:D

Odpowiedz
Gość 2010-01-10 o godz. 23:54
0

;)
super pamietnik przed-ślubny.
Jak Wam sie niesamowicie wszystko układa i wiedzie prosto do celu.
Życzę aby ostatnie dni też sie tak pieknie składały, prosciutko do soboty ;).

Odpowiedz
Gość 2010-01-10 o godz. 11:31
0

Wow 8) Relacja super, możesz książki pisać bo czyta się to z zapartym tchem, nie mówiąc już o tym że w tym całym zgiełku spraw zawsze można odnaleźć siebie :) Życzę Ci aby wszystko się udało zgodnie z planem :)

Odpowiedz
jasiuniek 2010-01-10 o godz. 11:02
0

Kocurowa! Jestem pod olbrzymim wrażeniem - super płynna relacja, czyta się jak powieść... :) Już się nie mogę doczekać zdjęć i relacji poślubnej.
Wszystkiego dobrego i trzymam kciuki żeby wszystko wypadło tak cudnie i perfekcyjnie, jak to sobie wymarzyliście i zaplanowaliście! :usciski:

Odpowiedz
Zaynah 2010-01-10 o godz. 05:31
0

Kocurowa napisał(a)::lol: wiecie jacy są faceci...
No dobra, rozumiem lol choć ciekawość mnie zżera

Odpowiedz
madziula 22 2010-01-10 o godz. 04:41
0

Bardzo fajnie się czytało, życzę pięknej pogody i przepięknego ślubu.

Odpowiedz
Kocurowa 2010-01-10 o godz. 04:39
0

fotki sukni wstawić nie mogę, bo mój M. bywa, że zagląda sobie co ja tu piszę itd. a sukni jeszcze nie widział, wie tylko, że jest prosta bez falban i biała, nic poza tym, więc musicie mi wybaczyć, że zobaczycie ją dopiero z moich relacji ślubnych lol wiecie jacy są faceci...
on i tak ledwo może wytrzymać z ciekawości, jak pokazywałam ją w katalogu teściowej, to później go przyłapałam na oglądaniu katalogu z boku, żeby zobaczyć na której stronie był mocniej otwierany
ale mu się nie udało, bo katalog był już stary i rozginany na wielu stronach lol
ale muszę się mieć na baczności.....

Odpowiedz
msklodowska 2010-01-10 o godz. 04:21
0

Pomysł świetny :D

a relacja przed przeczytana jednym tchem, aż się boję pomyśleć co to będzie PO :D a zapowiada się rewelacyjnie

Czekam z niecierpliwością :D

Odpowiedz
Zaynah 2010-01-10 o godz. 03:31
0

Kocurowa
Świetny pomysł miałaś! Mi brakuje tylko fotki Twojej sukni.

Odpowiedz
Kocurowa 2010-01-10 o godz. 03:19
0

pewnie i tak sto tysięcy rzeczy pominęłam, ale czas już było wydzielić wątek, bo się sama gubiłam co gdzie napisałam, a po ślubie i tak trzeba by coś załóżyć, żeby się pochwalić fotkami, a pomyślałam sobie, że fajnie jest tak zweryfikować w jednym miejscu plany i to co z nich wyszło :)

Odpowiedz
Perła 2010-01-10 o godz. 02:50
0

Bez komentarza, po prostu :prayer:

Odpowiedz
Gość 2010-01-10 o godz. 02:11
0

Widzę, że nowa tradycja sie kształtuje lol lol

Kocurowa powiem jedno - jestem pod wrażeniem :o

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie