• Gość odsłony: 1426

    Oszczędność i ekologia - tylko w domu czy i w pracy?

    Tak się zastanawiam... sporo z nas przyznało się do uważania na wydatki, dbania o środowisko naturalne w ramach możliwości. Ale robicie to tylko w domu czy postawa przenosi się do pracy?

    Przyznam, że zawodowo jestem chyba jeszcze większym dusigroszem, niż prywatnie. Jak mam jechać na konferencję to mogę siedzieć 8h na lotnisku w weekend, byle mniej wydać na bilet (jadąc na wakacje pewnie bym się nastawiła na relaks i nie zdecydowała na to). A tak więcej kasy zostanie w labie. Zawsze rezerwuję pokój dwuosobowy z koleżanką. Staram się sama konstruować stanowiska pomiarowe, zamiast kupować gotowe (spincoater z wiertarki działa jak ta lala, lejek z obciętej butelki, żarówka przylutowana do bateryjki zamiast iluminatora etc)

    Wolę też poszukać połączenia samolot-pociąg, niż samolot-samolot, bo przy starcie i lądowaniu zużywa się najwięcej paliwa, więc jak mogę ominąć choć jeden - tyle dla świata lepiej.

    Ale widzę też, że niektórzy mają schizofrenię - mój szef każe mi w pracy recyclingować aceton, ale w domu zainstalował mi klimatyzator z otwartym obiegiem wody (chyba by mi serce pękło, gdybym go włączyła). A w drugą stronę - na konferencjach też widuję ludzi, którzy za własne pieniądze nie kupią butelki wody, ale na służbowych kolacjach zamawiają najdroższe wino...

    Odpowiedzi (10)
    Ostatnia odpowiedź: 2010-06-19, 11:40:27
    Kategoria: Pozostałe
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
Gość 2010-06-19 o godz. 11:40
0

markdottir napisał(a):pracuję w duzej firmie, więc recycling mamy narzucony.
ja tez pracuje w molochu, ale o recyclingu mowy nie ma :/ a szkoda.
nie wyrzucam źle wydrukowanych papierów, używam tych kartek do robienia notatek, zawsze wyłączam komputer, natomiast lampy sufitowej z żarówami-gigantami NIGDY nie świecę bo po prostu nie lubie (w domu też sporadycznie zapalam), więc świeci mi sie tylko lapmka na biurku a to też rzadko.

co do wyjazdów służbowych, to raczej nie mam wplywu na wybor linii lotniczych (w drodze przetaru wybrano jedna firme i ona zamawia bilety u przewoznika), a hotele musza się mieścic w cenach - "limitach", no a diety wiadomo, narzucone rozporzadzeniem :)

Odpowiedz
Gość 2010-06-19 o godz. 10:59
0

pracuję w duzej firmie, więc recycling mamy narzucony.
Poza tym drukujemy na makulaturze (czasem jak sie rozpędzimy, to nawet RMUy czy umowy mamy na makulaturze).
Jak ktoś nie wyłączy komputera, to i tak ochrona mu wieczorem wyłączy ;)

A poza tym, jak w każdym molochu trudno mówić o oszczędzaniu. Do niedawna mielismy panią, która zajmowała sie kupowaniem art. biurowych. Szło się do niej po długopis, a ona przekonywała, ze wystarczy nam wkład 8) no i pisalismy samymi wkłądami, bo nijka ich sie nie dało wepchać do naszych jednorazowych długopisów :D . Pani odeszła na emeryturę i teraz zamawiamy art. biurowe "z systemu" i wreszcie każdy ma długopis, jak normalny człowiek ;) ale w ramach oszczędzania, połowy rzeczy, które są w systemie, nie ma w magazynie i będą na św. nigdy, więc jakaś oszczędnosć jest ;) (za to u mojego męża jest firma zajmująca sie dostarczaniem mat. biurowych i maja ceny kilka razy wyższe niz w normalnych sklepach).

Odpowiedz
madziula 22 2010-06-19 o godz. 10:47
0

U mnie w pracy od niedawna jest recykling szkła i papieru .
Rozdzielam z zapałem, ale niestety nie wszyscy to robią- wolą wszystko wrzucić do czarnego worka i załatwione :/

Odpowiedz
Gość 2010-06-19 o godz. 10:36
0

U męża w firmie są pojemniki na surowce i pracownicy muszą rozdzielać. Raz na ileśtam firma sadzi jakieś drzewka, włącza się w jakieś akcje ekologiczne, nie pamiętam, jakie.

Ale co do oszczędzania, to nie bardzo. Mąż, jak firma płaci, chętnie korzysta z lepszego hotelu, dogodniejszego, ale droższego lotu, itp. I ja mu się nie dziwię, bo jak z nim gdzieś lecę, to mi też wygodnie. A wiadomo - drożej.

Odpowiedz
Gość 2010-06-19 o godz. 10:08
0

ja mam w robiecie wplyw na strasznie malo. owszem, gotuje wode w czajniku na tyle szklanek, ile robie herbate, mazgam, po 'drugiej stronie' niepotrzebnych juz zadrukowanych stron, ale na tym sie konczy, wylaczam zawsze kompa i swiatlo jesli jestem ostatnia wychodzaca z biura, otwieram okno, zamiast wlaczac klime, ale to praktycznie wszystko. cala reszta jest ode mnie niezalezna.

Odpowiedz
Reklama
Magae 2010-06-19 o godz. 09:50
0

W pracy wyłączamy na noc, co tylko się da - komputery, radia, drukarki. Nie zapalamy światła nadaremno ;) Przykręcamy kaloryfery w zimie. Nie zamawiamy niepotrzebnych długopisów, pisaków, i innych biurowych pierdółek. Ja jeżdżę namiętnie pociągami. Ogólnie - staramy się zużyć wszystkiego tyle, ile faktycznie potrzebujemy.
Jedyny ból, to ilości papieru, jakie - bywa - idą w ciągu jednego dnia. Papierologia stosowana. Ale czasem mus to mus. Ewentualnie jak coś nie wyjdzie, i kartka jest do wyrzucenia, to zostawiam ją jeszcze na brudnopisy.

Odpowiedz
labi 2010-06-19 o godz. 09:42
0

No ja na jesli chodzi o konferencje to oszczedzam w sumie to nie mam wyjscia ... nie mamy kasy na szalenstwa....

2 osobowe pokoje, tanie linie lotnicze lub pociag gdzie mozna....standard

W labie własne konstrukcje... to uwielbiam i jestem mistrzem w robieniu ich "z niczego" :D :D Wzieły sie z braku kasy.. ale czesto sa lepsze niz firmówku bo dostosowane do naszych warunków i potrzeb :D

Ogólnie oszczedzamy i na granicy skompstwa jestesmy

Co do ekologii w pracy... segregujemy ostro wszelkie odpady :D

Odpowiedz
darksmile 2010-06-19 o godz. 09:04
0

Nie rozumiem takich zachowań, ze jak się wydaje swoją kasę to się ściubi, a jak firmową to rozrzutnie. Co to za różnica w sumie. Jak firma nie zarobi, tylko ogromne koszty będzie miała to i pracownicy nie zarobią...
Mnie najbardziej denerwowało, że cały sprżet firmowy zostawiało się na noc i weekendy w uśpieniu. Tak długo smęciłam żeby współpracownicy wyłączali drukarki/plotery/komputer/ekspresy do kawy i wszystko co można zostawić na stand-by, aż w końcu dla świętego spokoju każdy wyłącza i przynajmniej tyle dla świata i siebie robimy :)

Odpowiedz
Gość 2010-06-19 o godz. 09:02
0

Ja nie na swoim, ale oszczędzam prąd, papier, wodę, segreguję śmieci, przykręcam kaloryfery.
W szoku byłam, jak zobaczyłam, że panie w labie leją wodę cały czas.
Na pytanie czemu, odpowiedziały, że zawsze tak było.
Byliśmy z kumplem pierwszymi osobami, które zakręciły tą wodę.
Oddaje tonery, nie zamawiam niepotrzebnych rzeczy z tzw biuromatu (w głowę zawsze zachodzę po co ludziom 10 długopisów co miesiąc)

Odpowiedz
Gość 2010-06-19 o godz. 08:52
0

pracuję 'na swoim', więc jedyna schizofrenia, jakiej się dorabiam, to ta, że podatki płacić szkoda, więc koszty by się chciało mieć, ale z drugiej strony wydawać też szkoda ;)

ale też powiedzmy, że w ramach obowiązków służbowych czasem pozwalam sobie na trochę więcej, niż prywatnie - na spacer czy bieganie po mieście mogę sobie wziąć kanapki z domu, na konferencję czy negocjacje mi się nie chce (tym bardziej, że zazwyczaj karmią, więc w tych nielicznych przypadkach, kiedy nie, swobodnie sobie coś na miejscu kupuję), i tak dalej.

a moje służbowe nietajne papiery recykluje Młoda :D

służbowe co tajniejsze zaś w formie strzępków tak ładnie dopychają paczki żeby nic nie latało.

itepe.

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie