• Pucia odsłony: 33440

    Jak znaleźć namiary na położną z Inflanckiej? Jak oceniacie szpital?

    Kochane,nie wiem, czy był temat, jeśli tak to ten zamknijcie, ale niestety nie idzie mi odnaleźć informacji - a szukam namiarów na położne z Inflanckiej i generalnie ostatnich opinii o rodzeniu tamże.Dziś widziałam Madalińskiego, wszystko fajnie, ale te ceny... zabijające. Tym bardziej, że podczas pierwszego porodu połowa "atrakcji" się nie przydała, bo nie ruszałam się wcale. Nie wiem więc, jak to wszystko pogodzić.Inflanckiej nie widziałam, do Madalińskiego przekonuje mnie certyfikat i zachowanie po porodzie, no ale z Inflanckiej nie odsyłają i mam tam prowadzącego. I co teraz? Jestem w kropce. Może gdyby tak namiar na super położną z Inflanckiej...? Jest w ogóle sens? A może iść na żywioł??? pomóżcie

    Odpowiedzi (35)
    Ostatnia odpowiedź: 2013-07-22, 14:15:30
Odpowiedz na pytanie
Zamknij Dodaj odpowiedź
sandie 2013-07-22 o godz. 14:15
0

Witam,

Rodziliśmy niedawno na Inflanckiej. Wcześniej uczęszczaliśmy do szkoły rodzenia. Poród był naturalny, długi, "ciężki" :( Opłaciliśmy położną, p. Anię Barwińską i muszę przyznać że się bardzo opłaciło. Pomagała obu niuniom w trakcie jak się dało i bardzo mobilizowała. W dniu gdy rodziliśmy wszystkie 13 sal porodowych było zajętych, więc wyobraźcie sobie jak to wszystko wyglądało i jak byłoby bez "własnej" położnej.
Położna wizytowała nas także po porodzie (oględziny żony i niuni) oraz zawsze odbierała telefony od zaniepokojonych rodziców. Myślę, że było warto i p. Anię mogę z czystym sumieniem polecić. Zresztą pozytywne wrażenie dot. jej osoby odniosłem już w trakcie szkoły rodzenia. No i się nie pomyliłem :)

Co do opieki poporodowej, to raczej wszystko ok, choć warunki kiepskie. Sale kilkuosobowe i dzieci płaczą na zmianę. Nie pytaliśmy o salę pojedynczą i to mógł być nasz błąd. Mam wrażenie, że żonę zmuszono do porodu naturalnego. Chcieliśmy rodzić naturalnie, ale nie za wszelką cenę. Teraz gdy emocje już opadły jestem w stanie powiedzieć, że lekarze wiedzieli chyba co robią. Ja oczywiście zareagowałem uszczypliwie w stosunku do lekarzy widząc metody. Nie mogłem inaczej, bo żona się strasznie męczyła (brak znieczulenia w ostatniej fazie) i nie mogłem być obojętny. W każdym bądź razie wszystko się udało i dzisiaj uciekamy do domu.

Polecam położną drogie Panie, bo nie wiadomo jak będzie wyglądał Wasz poród. Nie wiadomo także jakie będzie obłożenie oddziału, a uwierzcie mi że może to być noc w której się będzie sporo dziać. Wiele osób napisze - nie ma co płacić rodziłam i położna się nie napracowała. Położna to Wasze ubezpieczenie. Jeśli możecie sobie na nie pozwolić to wykupcie. Polecamy z żoną Panią Anię.

Pozdrawiam
Paweł

Odpowiedz
marsie 2013-07-22 o godz. 14:13
0

A tak w ogóle to wcześniej chodziłam tam do szkoły rodzenia, wiec było mi jakoś łatwiej:) Ale w szpitalu nie mówiłam o tym- choć może wtedy szybciej by mnie przyjęli ;)

Odpowiedz
marsie 2013-07-22 o godz. 14:09
0

Też rodziłam na Inflanckiej i jestem zadowolona...poniekąd ;)
Trafiłam do szpitala rano bo miałam skurcze co 4min (zresztą jakoś to wszytko dziwnie mi sie zaczęło. Od 5 rano poczułam pierwsze skurcze, najpierw co 5 min, potem co 4 a jak po 2 h zaczęłam sprzątać to były już co 3 min i to mało bolesne,ale że skurcze były całkiem często, także wybrałam się do szpitala). Jak na złość jadąc samochodem skurcze zelżały i były rzadsze, tylko jak chodziłam to robiły się częstsze i bardziej bolesne. Pan doktor w izbie przyjęć zapytał mnie czy ja w ogóle rodzę, bo szyjka mi się nie skróciła- także rozwarcia zero (a byłam u niego ok. 10 rano). Ale podłączyli mnie do KTG, wykazało skurcze (choć mnie napierdzielał brzuszek bardzo) ale zdaniem lekarza słabiutkie, więc dalej zastanawiał sie czy ja rodzę- doszłam do wniosku, ze jestem w takim razie b. mało odporna na ból;) Na wszelki wypadek zadzwonił do kogoś tam czy są wolne miejsca- to by mnie już na porodówkę położyli...ale nie było :( Powiedział więc, żebym przyszła o 14... To poszłam z mężem do Arkadii, ale że bolało coraz bardziej i głupio mi było wykrzywiać się z bólu w takim publicznym miejscu, więc pojechaliśmy w bardziej intymne miejsce (nie wróciliśmy do domu, bo mieszkamy poza Warszawą- nie opłacało nam się wracać). O 14 wróciliśmy- ja jeszcze pospacerowałam pod szpitalem, żeby skurcze się wzmocniły (choć i tak były dość silne) i żeby mnie przyjęli.
Lekarz ponownie mnie zbadał, znowu nie było rozwarcia, znowu KTG i silniejsze skurcze. Spytał gdzie mieszkam, a jak odpowiedziałam, ze za Warszawą to stwierdził, że kładą mnie na porodówkę bo nie ma sensu żebym do domu taki kawał jechała (pewnie jakbym mieszkała w Wawce to by mnie odesłał- ale tak tylko gdybam). Na porodówkę trafiłam chyba po 16...nie pamiętam dokładnie. Szybko przyszła położna, zbadała i przychodziła co chwilę ( o ile nie odbierała w tym czasie porodu;).
Co chwile biegała tez salowa i sprzątała, ciągle zmieniała nam prześcieradła więc było czyściutko.
Modliłam sie o rozwarcie bo nic się nie działo a bolało niemiłosiernie.
O 21 miałam upragnione 4 cm rozwarcia i dostałam ZZO za free. Co za ulga ;D
O 22.40 Florcio był ze mną, ale zabrali go szybko do ważenia i szybko przynieśli.
Niestety krocze miałam nacinane- nie wiedziałam kiedy, tylko usłyszałam brzdęk nożyczek, bo oczy przez cały czas miałam zamknięte- tak się bałam. Rodziłam z mężem w sali gdzie było pełno lekarzy i położnych, ale mi to nie przeszkadzało.
Minus taki że lażałam tam 3 doby, bo lekarze chcieli coś sprawdzić u mojego dziecka, jakąś bakterię i to że lażałam w sali 4 osobowej- w ogóle do głowy mi nie przyszło żeby wykupić sale jednoosobową. Przez te 3 doby spałam łącznie 7 godzin- a to przez te wrzeszczące non stop dzieci- mój synek w ogóle nie płakał- ale ja za to tak- z tego zmęczenia i zwątpienia. Był moment kiedy w rozpaczy chciałam wyjść ze szpitala i przespać się gdzieś na ławce ;) Poważnie!
Ale co najlepsze w tym wszystkim- przemiła i super opieka. Przez te 3 dni nie zdarzyło się, żeby jakaś położna mi nie pomogła- robiły to zawsze- w ciągu dnia i nocy i to z uśmiechem!!!! Te młodsze i te starsze- zabawne babki:D I gdyby nie one to bym zwątpiła. Dzięki nim pobyt w szpitalu był duuuużo lepszy i zapewne ze względu na nie, znowu tam urodzę:) Tylko tym razem wykupię pokój poporodowy ;)

Odpowiedz
Magda G. 2013-07-22 o godz. 14:06
0

Laura, dokładnie, takiej relacji i ja szukałam ;)
Co do ochrony krocza, mnie jakoś bardziej przeraża wizja pęknięcia niż cięcia, chyba się po prostu zastosuję do zaleceń. Gojenie musi być faktycznie niewdzięcznym okresem, ale ja tam raczej taka zachowawcza jestem...
Wszystkiego najlepszego dla Ciebie i maluszka ;)

Odpowiedz
Pucia 2013-07-22 o godz. 00:54
0

Laura,
wieeeelkie, naprawdę wielkie dzięki za całe sprawozdanie. Tego mi było trzeba, serio.
O tę ochronę krocza to ja muszę też zawalczyć. W poprzedniej ciąży, tzn. przy porodzie pękłam sama, ale nieznacznie, szwy były ledwo ledwo, jakieś 3 bardzo blisko siebie. Korzystałam przed porodem z epi-no i tym razem zrobię to samo, może też pomoże nie rodzić przy nacinaniu. Muszę uczulić męża, żeby pilnował razem ze mną tego nacinania...

Laura, a jak szwy po nacięciu? Jesteś zadowolona z gojenia itd.? I kto szył, położna czy lekarz?

Odpowiedz
Reklama
Gość 2013-07-21 o godz. 05:21
0

Dziewczyny ja rodziłam ponad 4 m-ce temu na Inflanckiej i jestem zadowolona. W poniedziałek przyjęli mnie na patologię, ponieważ byłam tydzień po terminie i mimo, że wszystko było ok to lekarze powiedzieli, że zawsze jest bezpieczniej położyć się w szpitalu. Strasznie tego nie chciałam no ale cóż... Na patologii było bardzo miło (leżałam z 3 super dziewczynami) ale krótko, ponieważ tego samego wieczora ze strachu zaczęłam rodzić :D . Około 00.30 zbadał mnie lekarz i potwierdził, że rodzę. Miałam to szczęście, że wszystkie sale na porodach rodzinnych (blok A) były wolne. Zjechałam z pielęgniarką na dół, tam podłączyli mnie pod KTG i czekałam na męża. Trafiłam na super położną - bardzo miłą, delikatną. Nie zdążyłam skorzystać z wanny, ponieważ akcja bardzo szybko postępowała i pare minut po 4 Marcel był już na świecie. Brałam znieczulenie i nie było z tym żadnego problemu. Cały poród kosztował nas 600zł. Na sali zostaliśmy prawie do obiadu - tuż przed nim pojechaliśmy na górę na "normalną" salę. Aha, w punkcie kulminacyjnym przeszłam do innego pokoju, właśnie z tym łóżkiem porodowym. Powiem szczerze, że w ogóle mi to nie przeszkadzało. Chciałam jak najszybciej urodzić i tyle. Położna mówiła, że mogę pojechać na wózku ale spokojnie przeszłam sama. Mąż był cały czas przy mnie, przecinał pępowinę i w ogóle nie było takiej opcji, że zostaje na zewnątrz - nikt mu tego nie proponował. Położna od razu powiedziała gdzie ma się ustawić, jak parłam to trzymał mi głowę itd. Jestem niezadowolona z jednej rzeczy: przecięcie krocza :zle: . Strasznie się tego bałam i jak zobaczyłam nożyczki to położyłam ręce w wiadomym miejscu i powiedziałam, że nie dam przeciąć. Nie pamiętam co mi lekarz i położna powiedzieli ale ofkors skończyło się cięciem... Nie bolało w ogóle i nawet nie wiem kiedy to się stało ale nie o to chodzi. Może gdybym bardziej się uparła to by mnie nie cięli - nie wiem. Teraz tak sobie myślę, że gdyby opłacona położna mi zapewniła ochronę krocza to bym za nią zapłaciła... A jeszcze kilka m-cy temu uważałam, że to zbędny wydatek. Choć z drugiej strony moja kuzynka miała położną a i tak ją cięli... Ja mimo wszystko żałuję, że o tą ochronę krocza nie zadbałam.

Na górze było ok choć ciasno. Leżały ze mną jeszcze dwie dziewczyny i ja sobie to chwalę, bo raz, że było do kogo gębę otworzyć a dwa miał mi kto dziecka przypilnować jak szłam do łazienki. Łóżka były bardzo wygodne, nowe, w ogóle nie zniszczone. Pościel czysta, nieporwana (takie też widziałam w innych szpitalach), poduszka wygodna, "nieskudkona" w środku. Miła babka od mycia noworodków (myła dzieciaki sama), bardzo fajni pediatrzy i cudna pani Małgosia od laktacji, która przed wypisem zbiera grupę kobitek i robi wykładzik na temat karmienia. Aha, i co najważniejsze - pokazuje jak w razie nawału odciągnąć ręcznie pokarm. Ja nie kupowałam laktatora i jak miałam nawał to doskonale poradziłam sobie dzięki niej. Opieka nam mamami rutynowa, obchód trwał minutę. Krótko i bez zaangażowania ale mi nic więcej nie było potrzeba.

No i jeszcze jedna ważna rzecz - nie wypisują tam na siłę. Leżała ze mną dziewczyna, która miała wątpliwości czy jej synek się najada dostatecznie, ponieważ wisiał cały czas na cycu i lekarze powiedzieli, że jeśli ma ochotę to może zostać jeden dzień dłużej w szpitalu i go poobserwować. Mój Marcel był chudy (urodził się z wagą 3320 i 57 cm a w dniu wypisu ważył 3000 więc podobno mało jak na taką długość) i też mogłam zostać dłużej gdybym chciała.

Oj, rozpisałam się :] .

Powiem tak: poród to hardcore, szybko się o tym zapomina i zostają dobre wspomnienia. Ze szpitala jestem zadowolona ale żałuję, że zostałam przecięta i że nie dbają tam o ochronę krocza.

Odpowiedz
Pucia 2013-07-21 o godz. 02:52
0

Marchefka napisał(a):Pucia jak bedziesz po ogledzinach daj znac !
No i byłam. Wprawdzie krótko bardzo, ale zawsze. Widziałam porodówkę rodzinną, jedną salę, bo pozostałe zajęte (i to mi się podobało, że mnie tam nie wpuszczono, bo na Madalińskiego kazali mi zajrzeć do rodzących... ja bym tak nie chciała mieć wycieczek w trakcie :O ). Porodówka wygląda nieźle, jak to w nowoczesnych szpitalach i już. Do tego sam szpital sprawia wrażenie kameralnego, jakiegoś takiego bardziej przytulnego, cichego. Położna powiedziała, że teraz nie ma takiego tłoku, bo pozostałe szpitale się pootwierały.

Znieczulenie za darmo, za resztę się płaci, można kartami w kasie szpitala. Izba przyjęć wygląda przynajmniej z zewnątrz super.

Poporodowych sal nie widziałam, bo nie miałam chwili a synek chorawy czekał w samochodzie. I chyba podjęłam decyzję, choć Madalińskiego zostawiam w odwodzie. Jeszcze pogadam z lekarzem swoim, może coś zdradzi, doradzi, nie wiem.

No, to tyle.

Odpowiedz
Magda G. 2013-07-18 o godz. 14:28
0

Ha, no to pewnie zobaczymy jak będzie wzrastać moja adrenalina i z jakimi położnymi spotkamy się na szkole rodzenia ;)
Aha, dziewczyny, nie wiem czy wiecie (ja byłam zdumiona ;), ale na inflanckiej jak ktos jest zameldowany w warszawie można bez problemu zapisać się do programu "Mama zdrowie i ja" i mieć darmowe prowadzenie ciąży. Zadzwoniłam z ciekawości - i byłam pod wrażeniem, nie dość ze zapisali mnie już na wczoraj, nie dość że przemiły personel, to od razu wydali mi skierowania na wszystkie możliwe badania, podali szczegółowy program opieki aż do porodu, założyli kartę, książeczkę, zbadali... Przy okazji obejrzalam sobie super-odnowiony hall główny, wraz z elektronicznymi monitorami z informację :) No naprawdę polecam ;)

Odpowiedz
Gość 2013-07-18 o godz. 02:31
0

Magda G. napisał(a):chociaz w praktyce nie wiem czym rózni się taka "indywidalna opieka" od polożnej z dyzuru, wiele dziewczyn pisze, że w zupelności to wystarcza... macie jakies porownania?
Pewnie w praktyce to niewiele się różni ;)
Jak umówisz się z konkretną położną, to po prostu masz pewność, że przy Twoim porodzie od początku do końca będzie właśnie ona. Jeśli się nie umówisz, to rodzisz z kim się trafi. Można trafić bardzo dobrze albo niekoniecznie ;) można też rodzić na dwóch zmianach ;)

Odpowiedz
Magda G. 2013-07-17 o godz. 18:29
0

Dzięki za relacje! Na szczęscie z decyzjami tego typu mam jeszcze czas, zapisaliśmy się też do szkoły rodzenia na Inflacką więc myślę że kiedy obejrzymy sobie trochę oddział trochę nam się rozjaśni. Moja siostra rodziła na inflanckiej i też poleca salę jednoosobową po, nie powiem, nęci mnie ta wizja bardzo...
u nas to pewnie bedzie zalezalo od tego czy wykupimy położną i czy starczy jeszcze kaski... mój 1-szy poród i jakos mam wrazenie ze czulabym się pewnie z "własną" położną... chociaz w praktyce nie wiem czym rózni się taka "indywidalna opieka" od polożnej z dyzuru, wiele dziewczyn pisze, że w zupelności to wystarcza... macie jakies porownania?

Odpowiedz
Reklama
Gość 2013-07-16 o godz. 22:47
0

Poprzednio (w innym szpitalu, ceny tez nizsze) chcialam pokoj jednoosobowy, ale mieli wszystkie zajete. Trafilam na dwuosobową salę - pelen komfort ;) ale w trakcie pobytu zepsulo sie ogrzewanie i przeniesli mnie (za darmo) do tej prywatnej sali. Tam to dopiero mialam luz :) I teraz tez bym woalala taką opcję - szczegolnie w sytuacji kiedy mozna trafic do sali 3 czy 4 osobowej :/
Moja kolezanka ma srednie wspomnienia wlasnie z pobytu w takiej przeludnionej sali, plus goscie plus placzace dzieci plus duchota (bo o wietrzenie ciagle byla walka).

Pucia jak bedziesz po ogledzinach daj znac !

Odpowiedz
Pucia 2013-07-16 o godz. 16:47
0

Jasne, da się wytrzymać. Poza tym można trafić całkiem nieźle, a wtedy, gdy chcesz się umyć (co po porodzie nie zajmuje minuty niestety) jest zawsze ktoś obok, kto zerknie na malucha ;)
Ja miałam poprzednio 3 towarzyszki, jedna służyła wieloma radami, druga koiła nasze dzieci, trzecia ... no cóż, trzecia do dziś nie ma konkurencji lol Z drugiej strony - normalnie w życiu bym takich scen nie zobaczyła. Kto wie, jak kiedyś będę pisała powieść to może to wykorzystam ;) czyli są i plusy.
Zobaczymy, jakie będą moje wrażenia po sobocie :)

Odpowiedz
Gość 2013-07-16 o godz. 03:56
0

No właśnie na wieloosobowych salach to nigdy nie wiadomo jak się trafi :/
Z drugiej strony, jak wszystko jest w porządku, to tylko 2 doby :) Da się zacisnąć zęby i wytrzymać ;)

Odpowiedz
Pucia 2013-07-16 o godz. 03:49
0

Kama24 napisał(a):Pucia napisał(a):
Kama, a czemu żałujesz, że nie skorzystałaś? Tak źle było na poporodowej??...
Pucia ja może po prostu źle trafiłam
Leżałam w sali 4-osobowej mega ciasnej, m.in. z 15-latką, do której codziennie przychodziło chyba całe podwórko :/ Łóżko (strasznie niewygodne, w pojedynczych salach są inne ) miałam pod oknem i żeby wyjść z sali musiałam się przeciskać przez tłumy kolesi w dresach. :/
No właśnie, to też wspominam z Solca. Ja trafiłam na królewnę, która nie dość, że normalnie pewnie jest maksymalnie męcząca to jeszcze miała płaczące bez przerwy dziecię i depresję poporodową w zwiększonym zakresie.... Jak sobie przypomnę, jak powyzywała położne... brrr.
Natomiast te łóżka - właśnie, to mnie okrutnie martwi. To łóżko dawało mi sie we znaki właśnie na Solcu, marzyłam o powrocie do domu, noce były straszne i dni też, okrutnie się męczyłam... Muszę to obejrzeć dokładnie na Inflanckiej.

Odpowiedz
Gość 2013-07-16 o godz. 03:45
0

Pucia napisał(a):
Kama, a czemu żałujesz, że nie skorzystałaś? Tak źle było na poporodowej??...
Pucia ja może po prostu źle trafiłam
Leżałam w sali 4-osobowej mega ciasnej, m.in. z 15-latką, do której codziennie przychodziło chyba całe podwórko :/ Łóżko (strasznie niewygodne, w pojedynczych salach są inne ) miałam pod oknem i żeby wyjść z sali musiałam się przeciskać przez tłumy kolesi w dresach. :/

Odpowiedz
Pucia 2013-07-16 o godz. 02:54
0

Kama24 napisał(a):majcik napisał(a):w ramach prezentu urodzinowego rodzina zafundowala mi pobyt w pokoju jednoosobowym. Cena okropna (z tego co pamietam ok. 300 zl za dobe :/ powariowali jak w hotelu pieciogwiazdkowym), ale w pokoju mialam wlasna lazienke (toaleta + prysznic), wanienke + przewijak dla dziecka, duza szuflada + poleczki na ubranka/rzeczy dla dziecka, stolik + fotele, krzesla..byl chyba nawet telewizor ;) spokojnie moglam dochodzic do siebie i cieszyc sie Norbertem razem z bliskimi..mogli przebywac ze mna w pokoju swobodnie caly dzien i oprocz posilkow dla mnie w cenie byl rowniez posilek dla osoby towarzyszacej, wiec maz zawsze mial cieply obiad (jedzenie nie najgorsze).
Ja niestety bardzo żałuję, że z tej opcji nie skorzystałam
Kama, a czemu żałujesz, że nie skorzystałaś? Tak źle było na poporodowej??

Dziewczyny, a co z nacinaniem rutynowo? Słyszałam niezbyt pochlebne opinie niestety...

Odpowiedz
Gość 2013-07-16 o godz. 02:29
0

majcik napisał(a):a my zablokowalismy druga od godz. 12 do 21:30 ;)
majcik my zablokowaliśmy salę dokładnie w tych samych godzinach :D

majcik napisał(a):Gdy juz urodzilam i spacerowalam z Norbisiem po oddziale noworodkow (blok B miesci sie na tym samym pietrze) to czesto widzialam przerazonych tatusiow, ktory niestety czekali przed sala na korytarzu.
Pamiętam podobny widok :)

majcik napisał(a):w ramach prezentu urodzinowego rodzina zafundowala mi pobyt w pokoju jednoosobowym. Cena okropna (z tego co pamietam ok. 300 zl za dobe :/ powariowali jak w hotelu pieciogwiazdkowym), ale w pokoju mialam wlasna lazienke (toaleta + prysznic), wanienke + przewijak dla dziecka, duza szuflada + poleczki na ubranka/rzeczy dla dziecka, stolik + fotele, krzesla..byl chyba nawet telewizor ;) spokojnie moglam dochodzic do siebie i cieszyc sie Norbertem razem z bliskimi..mogli przebywac ze mna w pokoju swobodnie caly dzien i oprocz posilkow dla mnie w cenie byl rowniez posilek dla osoby towarzyszacej, wiec maz zawsze mial cieply obiad (jedzenie nie najgorsze).
Ja niestety bardzo żałuję, że z tej opcji nie skorzystałam

Odpowiedz
Gość 2013-07-16 o godz. 02:17
0

Kama24 napisał(a):Pucia napisał(a):O płatny blok A starać się nie trzeba ;) jedynie może nie być tam miejsca i szczerze mówiąc nie wiem co wtedy #/
to bylo moje glowne zmartwienie, ale gdy przebili mi pecherz plodowy nie bylo juz odwrotu a miejsca na bloku A na szczescie byly. Sa cztery sale..jak zjechalismy na dol jedna byla juz zajeta a my zablokowalismy druga od godz. 12 do 21:30 ;) trzecia rodzaca zjawila sie gdzies ok godz. 19..czwarta sala stala pusta.
Jak bylam 'zwiedzac' szpital przed porodem polozna mowila, ze w przypadku gdy rodzaca chce miec porod rodzinny na dole na bloku A a nie ma miejsc to trzymaja ja na sali przedporodowej na bloku B i jak tylko zwalniaja sie miejsca przewoza na dol.
Na bloku B sa bezplatne porody a maz moze byc obecny do jakiegos momentu i inne rodzace musza wyrazic zgode na jego obecnosc.
Gdy juz urodzilam i spacerowalam z Norbisiem po oddziale noworodkow (blok B miesci sie na tym samym pietrze) to czesto widzialam przerazonych tatusiow, ktory niestety czekali przed sala na korytarzu.

Magda G. pytalas o sale po porodzie...w ramach prezentu urodzinowego rodzina zafundowala mi pobyt w pokoju jednoosobowym. Cena okropna (z tego co pamietam ok. 300 zl za dobe :/ powariowali jak w hotelu pieciogwiazdkowym), ale w pokoju mialam wlasna lazienke (toaleta + prysznic), wanienke + przewijak dla dziecka, duza szuflada + poleczki na ubranka/rzeczy dla dziecka, stolik + fotele, krzesla..byl chyba nawet telewizor ;) spokojnie moglam dochodzic do siebie i cieszyc sie Norbertem razem z bliskimi..mogli przebywac ze mna w pokoju swobodnie caly dzien i oprocz posilkow dla mnie w cenie byl rowniez posilek dla osoby towarzyszacej, wiec maz zawsze mial cieply obiad (jedzenie nie najgorsze). Pieniadze, ktore planowalam wykorzystac na wykupienie prywatnej poloznej wykorzystalam na pobyt w sali jednoosobowej po porodzie. Moglam duzo kasy zaoszczedzic, ale straszna panikara bylam jezeli chodzilo o porod i pobyt w szpitalu teraz juz wiem, ze i bez tego bym sobie znakomicie poradzila

Odpowiedz
Gość 2013-07-16 o godz. 02:06
0

sylwunia99 napisał(a):Pucia dzięki za wątek, majcik dzięki za info :)

Zamierzamy z mężem tam rodzić. Rozumiem, ze poród rodzinny kosztuje 600zł, bo inaczej męża na sale nie wpuszczą?
chyba, że skończycie tam szkołę rodzenia -wtedy 100 taniej ;)

koszt porodu rodzinnego to tak naprawdę koszt rodzenia na bloku A w 1osobowej sali (1 z pięciu do rodzenia)
Przenoszenie do głównej porodówki daje ten plus, że tam mają całą apararurę i jest połączona z pokojem gdzie się waży i bada dziecko (z 4 pozostałych sal dziecko jest przewożone w asyście taty na badanie a mama rodzi w tym czasie łożysko i jest ewentualnie szyta)

Kama -można rodzić z opłaconą położną z dołu na górnym piętrze -to słowa położnej z bloku A

Odpowiedz
Gość 2013-07-15 o godz. 18:59
0

Pucia napisał(a):Co do bloków porodowych - rozumiem, że są dwa, A jest gorszy a B lepszy, czy tak? Czyli że trzeba się starać, co by rodzić na A.
Dziewczyny - czy wykupienie położnej "gwarantuje" poród w części A??
Pucia blok B jest bezpłatny, kilka łóżek oddzielonych parawanami i z mężem nie można być cały czas, chociaż to pewnie zależy ile jest jeszcze innych rodzących i czy się godzą na obecność osób towarzyszących ;)
O płatny blok A starać się nie trzeba ;) jedynie może nie być tam miejsca i szczerze mówiąc nie wiem co wtedy #/
Na bloku A pracuje inna ekipa położnych niż na B, więc wykupienie położnej z dołu oznacza poród na dole ;) tylko nie wiem właśnie co wtedy jeśli nie ma miejsc...

Odpowiedz
Pucia 2013-07-15 o godz. 18:00
0

Majcik,
wielkie dzięki za obszerne informacje. Powiem szczerze - tego mi trzeba było. Co do przewożenia - chyba bym się nie zgodziła, jeśli tylko można. Skoro Kama nie przechodziła, to może i nam by się tak udało? Hm, bardzo mi to potrzebne.
Co do bloków porodowych - rozumiem, że są dwa, A jest gorszy a B lepszy, czy tak? Czyli że trzeba się starać, co by rodzić na A.
Dziewczyny - czy wykupienie położnej "gwarantuje" poród w części A??

Szpilunia widziałaś szpital? Rozmawiałaś z kimś konkretnie? Dam znać na priva.

Dziewczyny, mam jeszcze takie pytanie - jak blok poporodowy? Jak tam opieka? Słyszałam, że jest wiele porodów tam właśnie, więc jest uczucie tłoku... Hm, chociaż z drugiej strony to jednak kosztowo wychodzi znakomicie taniej.

Odpowiedz
Magda G. 2013-07-13 o godz. 14:27
0

Majcik, a jak jest w kwestii innych opłat? Np. ew. opieka położnej i pobyt w jednoosobowej sali po porodzie? Jak oceniasz zwykłe sale po porodzie - iloosobowe, warunki itp? Jest niby trochę na stronie szpitala ale nie wiem na ile aktualne i z pierwszej ręki zawsze łatwiej ;)

Odpowiedz
sylwunia99 2013-07-13 o godz. 01:56
0

Pucia dzięki za wątek, majcik dzięki za info :)

Zamierzamy z mężem tam rodzić. Rozumiem, ze poród rodzinny kosztuje 600zł, bo inaczej męża na sale nie wpuszczą?

Odpowiedz
Gość 2013-07-13 o godz. 00:25
0

znieczulenie dostalam x 2 a zaplacilismy tylko za sale - 600 zl.
zzo jest bezplatne

Odpowiedz
Gość 2013-07-12 o godz. 23:46
0

I na serio zzo jest tam za darmo ??

Odpowiedz
Gość 2013-07-12 o godz. 21:53
0

Kama24 napisał(a):Położna mówiła mi, że tam przechodzi się tylko w wypadkach zagrożenia porodu.
u mnie byla wlasnie taka sytuacja wiec zapewne dlatego tam wyladowalam.
a jezeli chodzi o anastazjologow - potwierdzam!
Panicznie balam sie zzo - wklucia igly itp. a nic a nic nie bolalo. Anastazjolog mowil w jaki sposob mam oddychac zeby latwiej poszlo. Po porodzie tez nie odczuwalam zadnego bolu kregoslupa. Gdy wjechalam na gore na ciecie cesarskie przywital mnie z usmiechem "o to znowu Pani" ;)

Odpowiedz
Gość 2013-07-12 o godz. 20:36
0

majcik napisał(a):Ps. Jedyny minus - gdy zaczynaja sie skurcze parte zabieraja Cie na fotel do dyzurki poloznych, a maz zostaje na korytarzu...moj porod zakonczyl sie cesarka, a pozatym bylam juz tak wykonczona, ze bylo mi wszystko jedno ;)
majcik nie do końca tak jest ;)
Wystarczy powiedzieć, że chcesz rodzić do końca w swojej sali i nikt nie każe Ci tam przejść. Ja nigdzie nie przechodziłam, mimo, że dyżurka położnych była akurat wtedy wolna (jest jedna, a porody mogą być w tym czasie cztery, więc siłą rzeczy trzy będą w salach) ;) Położna mówiła mi, że tam przechodzi się tylko w wypadkach zagrożenia porodu.


Jeszcze jedna rzecz jest na Inflanckiej fajna - bardzo profesjonalny zespół anastazjologów. :) ZZO podane miałam nawet nie wiem kiedy, nie czułam żadnego wkłucia. Nie miałam też po nim żadnych skutków ubocznych.

Odpowiedz
Gość 2013-07-12 o godz. 19:41
0

Marchefka napisał(a):bez sensu to przewozenie na ostatnią czesc porodu plus wypraszanie meza w kulminacyjnym momencie
zgadzam sie z Toba dlatego tez zaznaczylam, iz jest to minus, ale warto sie przejechac i porozmawiac z poloznymi. Ja rodzilam w lutym, a widze, ze szpilunia ma juz nowe informacje..wiec mozliwe, ze cos sie zmienilo w tej kwestii.

Odpowiedz
szpilunia 2013-07-12 o godz. 19:04
0

majcik, nie wiem czy cos sie pozmienialo czy polozna z ktora rozmawialismy cos sciemniala, ale powiedziala nam, ze teraz jest mozliwosc rodzic "do konca" w tych salach porodowych.

Odpowiedz
Gość 2013-07-12 o godz. 18:18
0

Powiem szczerze, ze nie zachecilo mnie jednak to co piszesz :( bez sensu to przewozenie na ostatnią czesc porodu plus wypraszanie meza w kulminacyjnym momencie hmmm. No nic, zobaczymy jak bedzie.
A jedynka ile tam kosztuje ?

Odpowiedz
Gość 2013-07-12 o godz. 15:43
0

Marchefka sala na zdjeciu to sala porodowa - jedna z sal do porodow rodzinnych na bloku A. Po porodzie masz sale jeszcze do dyspozycji przez 2 godz. Mielismy porod rodzinny i jak zaczely sie skurcze parte to zostalam przeniesiona do dyzurki poloznych - miescila sie naprzeciwko naszej sali (przewiezli mnie na wozku bo nie moglam chodzic po tych wszystkich znieczuleniach) tam na fotelu probowalam urodzic naturalnie, ale w zwiazku ze spadajacym tetnem dziecka zostala podjeta decyzja o cesarce.
Maz zostal poproszony o pozostanie przed dyzurka- dopiero jak sie o niego upomnialam to zostal wpuszczony i trzymal za reke podczas partych..jest tez mozliwosc, aby maz byl z Toba podczas cesarki i kosztuje to dodatkowo 150 zl z tego co pamietam - ale nie korzystalismy z tej opcji.

Odpowiedz
Gość 2013-07-12 o godz. 14:57
0

Dzieki Puciu za wątek ;)
Tez mam ciagle dylemat gdzie rodzic. Poprzedni porod nie skonczyl sie jakąs traumą, ale nie wspominam najmilej, szczegolnie nacinania i jego skutkow. Dlatego teraz wazne jest dla mnie znalezc szpital, gdzie nacinanie nie jest rutynowym zabiegiem, a polozne starają sie o ochrone krocza.

majcik co to znaczy, ze jak sie zaczynja skurcze parte to zabieraja cie do dyzurki poloznych ? tak jest w przypadku normalnego porodu, czy porodu rodzinego ?
Ta sala na zdjeciu to sala poporodowa ? Musze sprawdzic ile kosztuje i przejechac sie tam. Zaczelam sie juz sklaniac ku zelaznej, ze wzgledu na polozne, bo wszystko inne mnie tam nie przekonuje

Odpowiedz
Gość 2013-07-12 o godz. 14:39
0

Pucia rodzilam na Inflanckiej w lutym tego roku. 3 miesiace przed terminem porodu wybralam sie tam z mezem na mala inspekcje i jak tylko zobaczylam blok porodowy A to powiedzialam, ze nie chce gdzie indziej rodzic. Zachecil mnie rowniez fakt, iz nie odsylaja pacjentek. Nie mialam z tego szpitala lekarza prowadzacego ani nie bylam zapisana w przychodni przyszpitalnej. Zaczelam tam chodzic na zapisy KTG po skonczonym 38 tc i 4 dni przed terminem porodu zatrzymali mnie na patologii ze wzgledu na wysoki cisnienie.
Mialam okazje zobaczyc i lezec nawet na bloku porodowym B - ale to juz jest inna bajka.
Gdy lekarze podejmowali probe wywolania porodu i stwierdzili, ze mam dobre warunki i zapytali czy chce dzisiaj urodzic to odpowiedzialam "tak, ale tylko jesli sa miejsca na bloku A" :) sala bardzo ladna, czysta..kameralna. Jest pilka, worek sako..mielismy w srodku nawet sofe :) sa 4 sale - dwie z wanna i dwie z prysznicem. Ze wzgledu na wydluzony czas porodu mialam okazje rodzic z dwoma poloznymi - obydwie przemile kobiety..bardzo dobrze wspominam opieke, ktora mialam podczas porodu. Nawet jakby mnie wczesniej nie zatrzymali na patologii i tak mialam zamiar rodzic w tym szpitalu. Poszlabym na zywiol i nie wykupywala poloznej. Podczas porodu dostalam na zyczenie dwie dawki znieczulenia - bezplatnie. Porod zakonczyl sie cesarka i "kosztowal" 600 zl.
Pieniadze, ktore ewentualnie mialabym przeznaczyc na polozna przeznaczylam na pobyt w jednoosobowym pokoju po porodzie. W czwartek przed 22 urodzilam a w niedziele o 15 bylam juz w domu. Opieke po porodzie i opieke nad dzieckiem tez bardzo dobrze wspominam. Trafialy sie jakies opryskliwe i niemile pielegniarki, ale to wszystko zalezalo od dyzuru. Z moich doswiadczen polecam szpital i drugie dziecko tez bede chciala tam urodzic.
A tutaj mam jeszcze fotke sali (az mi sie lezka w oku zakrecila ;) )

http://imageshack.us

Najlepiej pojedz sama i zobacz jak wszystko wyglada.

Ps. Jedyny minus - gdy zaczynaja sie skurcze parte zabieraja Cie na fotel do dyzurki poloznych, a maz zostaje na korytarzu...moj porod zakonczyl sie cesarka, a pozatym bylam juz tak wykonczona, ze bylo mi wszystko jedno ;)

Odpowiedz
Pucia 2013-07-12 o godz. 12:49
0

Kama,
dzięki za informację. Takie właśnie dane są mi teraz potrzebne, bo czas najwyższy się zdecydować. Może udałoby mi się tam pojechać i zobaczyć na żywo? Ponoć trochę się pozmieniało..., ale na opiekę poporodową wiele osób narzekało.
Z drugiej strony - Jacka rodziłam ponad 1,5 roku temu na Solcu, nikt nie narzekał a ja poporodowe chwile wspominam źle po prostu. Sala obskurna, zimno (koniec grudnia), musiałam spać z małym, żeby się nie przeziębił (zalecenie odgórne lekarki!!!) i fatalna obsługa. Jeszcze trafiłam na sylwestra a to był 2 dzień i pytań więcej niż by człowiek mógł zliczyć a tu tymczasem atmosfera w szpitalu imprezowa. Wiesz, pielęgniarki w kabaretkach, nadmuchane rękawiczki, ogólny zapach pieczonej (chyba w mikrofali) kiełbasy. :/
no cóż, więc jak widać wszystko da się przeżyć. Może więc Inflancka? Kasa do ew. zaoszczędzenia jednak ogromna...


No tak teraz porównuję: 600 złotych sala na Inflanckiej, zzo bez opłat. Pytanie ile za położną?

Odpowiedz
Gość 2013-07-12 o godz. 03:36
0

Pucia ja coprawda rodziłam 2 lata temu, ale polecam Inflancką, jeśli chodzi o poród - blok porodowy A na dole. Przytulnie, kameralnie i bardzo sympatycznie. Wtedy poród na bloku A kosztował 500zł. Rodziłam z położną Agnieszką Korejwo, super babka, rzeczowa, konkretna, widać, że zna się na rzeczy, uwzględniła wszystkie moje życzenia ;) Urodziłam bez nacinania i myślę, że to głównie jej zasługa ;) Lekarkę też miałam bardzo fajną (z dyżuru) i ogólnie poród wspominam bardzo miło :)

Opieka poporodowa natomiast była kiepska, warunki fatalne, sale ciasne 3-4 osobowe. Żałuję bardzo, że nie wziąłam jedynki, bo była akurat wolna, ale cena była dosyć wysoka i zrezygnowałam :/

Odpowiedz
Odpowiedz na pytanie