W sierpniu tego roku Rachael Knappier poszła na botox party z zamiarem, by co najwyżej odrobinę wygładzić zmarszczki i wypić z koleżankami parę kieliszków szampana. Co do szampana, plan został zrealizowany. Koleżanki wprawiły się w doskonały nastrój, a Rachael odrobinę za bardzo zaszalała. Bo zgodziła się powiększyć i wymodelować usta wypełniaczami.
Kosmetyczka miała opinię doświadczonej specjalistki...
Osoba, o której myślałam, że ma przygotowanie medyczne, nie poprosiła mnie o podpisanie zgody na zabieg, i już wtedy powinnam była się zorientować, że coś jest nie tak - opowiada Rachael.
Atmosfera imprezy sprawiła jednak, że dziewczyna zlekceważyła ewentualne zagrożenia. Po tym, co ją z tego powodu spotkało, nieprędko zdecyduje się na jakikolwiek zabieg poprawiania urody...
W ustach Rachael rozwinęła się infekcja, a wargi dziewczyny, zwłaszcza górna warga, powiększyły się do karykaturalnych rozmiarów. To, co początkowo wzięła za reakcję alergiczną, w rzeczywistością było o wiele groźniejszą komplikacją. Wypełniacz dostał się do naczyń krwionośnych powodując martwicę tkanek. Mało brakowało, a kobieta w ogóle straciłaby część wargi...
Zdecydowała się pokazać swoje zdjęcia w mediach społecznościowych ku przestrodze. Imprezy typu botox party stają się coraz popularniejsze. Kosmetyczki zwietrzyły w tym dobry interes: zapraszają do siebie całe grupy koleżanek. Nie zawsze mają odpowiednie kwalifikacje!
Zobaczcie, jak bardzo poszkodowana była Rachael. I uważajcie na swoje wargi!