Katarzyna Warnke to bez wątpienia jedna z najbardziej rozpoznawalnych aktorek. Wydawać by się mogło, że taka gwiazda z pewnością opływa w luksusach i stać ją na absolutnie wszystko. A jednak nie do końca. Popularna aktorka ujawniła, że był czas, gdy naprawdę klepała biedę.
Katarzyna Warnke ostro zaciskała pasa
Dzisiaj Katarzyna Warnke to bez wątpienia jedna z najpopularniejszych polskich aktorek. Widzowie mogą kojarzyć ją przede wszystkim z głównej roli w filmie "W spirali" oraz z filmu "Botoks". Nie każdy jednak zdaje sobie sprawę z tego, że życie popularnej aktorki wcale nie było usłane różami.
Katarzyna Warnke udzieliła wywiadu dla magazynu "Wprost", a w czasie rozmowy ujawniła, że w pewnym życia, jej sytuacja finansowa była katastrofalna. Aktorka musiała oszczędzać na jedzeniu, bo jak sama przyznała "nie chciała grać w tasiemcu".
Nigdy nie grałam w tasiemcu, a zdarzały się momenty, że nie miałam bardzo - ale to bardzo! - kasy. Jadłam wyłącznie kaszę gryczaną i pomidorka kroiłam, o tak, na pół. Jedną połówkę zjadałam, a drugą zostawiałam na później. Normalne byłoby, że skoro nie mam pieniędzy, staram się o cokolwiek.
Wojciech Mann wyciągnął pomocną dłoń
Katarzyna Warnke przyznała w wywiadzie dla "Wprost", że przez pięć lat była muzą, liderką jednego z teatrów, ale później "na dwa lata trafiła na ławkę rezerwowych". W najtrudniejszej dla niej chwili rękę wyciągnął do niej Wojciech Mann.
I przyszła kasza gryczana. I myślenie, głowienie się, co tu zrobić. I doszłam do wniosku, że albo zdywersyfikuję działania, albo pewnego dnia utonę, bo uzależniłam wszystko od jednego człowieka, który zaczął mnie odcinać stopniowo. Byłam asystentką w programie Wojciecha Manna „KTCL". Ta praca uratowała mnie finansowo.
Zdjęcia Katarzyny Warnke w cekinowej sukni znajdziesz w naszej galerii.