Marcela Leszczak nieczęsto wypowiada się na temat mrocznej przeszłości swojego ukochanego, lecz tym zebrała się na bardzo osobiste wyznanie. Michał Koterski przez pół życia wychodził z uzależnień, a dziś w trzeźwej codzienności może liczyć na wyjątkowe poświecenie ze strony najbliższej osoby. Jak go wspiera?
Marcela Leszczak: „Nie chodzimy po miejscach, gdzie leje się alkohol”
Michał Koterski przez wiele lat żył tak, jakby jutra miało nie być, totalnie nie zwracając przy tym uwagi na swoje zdrowie, finanse i przede wszystkim relacje z najbliższymi. Całe szczęście dziś jest już innym człowiekiem, a mroczne demony w postacie uzależnienia od środków odurzających zostawił daleko za sobą.
Ukochana aktora Marcela Leszczak postanowiła wesprzeć go w trzeźwości wspaniałym wyrzeczeniem, do czego przyznała się w przeprowadzonej na swoim Instagramie sesji pytań i odpowiedzi. Zapytana o to, czy obawia się powrotu swojego partnera do destrukcyjnych nałogów, rozwiała wszelkie wątpliwości i zdradziła, jakie zwyczaje są nieodłącznym elementem ich wspólnej codzienności.
Nigdy ani razu nie przeszło mi to przez myśl, ale mam na uwadze, że jest osobą trzeźwiejącą i nie wziąłem ani łyka alkoholu, od kiedy poznałam Michała i nie chodzimy po miejscach, gdzie leje się alkohol.
Michał Koterski w szponach nałogu upadł na samo dno
Uwielbiany przez wielu aktor w szponach nałogu sięgnął życiowego dna, o czym niejednokrotnie wspominał zarówno w swojej książce, jak i udzielanych wywiadach. Uzależnienie od wszelkiej maści środków odurzających było nieodłącznym elementem jego codzienności przez 23 lata. Choć dziś trudno w to uwierzyć, to przez pewien czas Michał Koterski nie miał gdzie mieszkać.
Nie miałem co jeść, spałem na klatkach, to była tragedia. Byłem takim żulem, że to się w pale nie mieści.
– wyznał w rozmowie ze znanym influencerem podczas transmisji live na kanale Twitch.
Trzeba przyznać, że te kilka lat temu patrząc na jego twarz, nie sposób było przeoczyć problemy, z którymi się zmagał. Zajrzyjcie do poniższej galerii i przekonajcie się sami...