7-latek i jego mama przeżyli chwile grozy na odkrytym basenie w Powsinie. Podczas zabawy chłopiec został zassany przez dyszę. Według słów jego matki, nikt z pracowników nie zareagował na krzyki chłopca.
7-latek zassany przez dyszę basenu
Cała sytuacja rozegrała się w ostatni piątek około 15. Mama i jej syn wybrali się na wyremontowanym w zeszłym roku basen w Powsinie. Na obiekcie przebywało wówczas około 600 osób, czyli tyle ile wynosi limit. 7-latek i jego mama znajdowali się w części dla dzieci, niedaleko zjeżdżalni.
W pewnym momencie kobieta zorientowała się, że jej dziecko zostało przyssane do dyszy w ścianie basenu. Według jej słów syn krzyczał, ale żaden z ratowników nie zareagował. Matka nie mogła oderwać 7-latka od dyszy, bo siła była zbyt duża. Pomógł jej dopiero starszy mężczyzna.
Brak ratowników i posiniaczone plecy
Po wszystkim kobieta szukała ratowników, których znalazła dopiero w przeznaczonym dla nich budynku. Tam jeden z nich udzielił posiniaczonemu 7-latkowi pomocy. Zaczął masować plecy i okładać je zimnym ręcznikiem. Kobieta była przerażona wypadkiem syna i jego obrażeniami:
Przecież mi chodzi o bezpieczeństwo dzieci, które będą tu się bawić w nadchodzący weekend. Dostałam adres mailowy kogoś od badań jakości wody i propozycję darmowego wejścia następnym razem. Byłam załamana. Mój syn ma 7 lat, jest duży, waży prawie 30 kilogramów i boję się nawet pomyśleć, co mogłoby się stać, gdyby zostało przyssane mniejsze dziecko na przykład buzią
Siedmioletni chłopiec został przyssany do dyszy w powsińskim basenie. - Żaden z ratowników ani obsługi nie zareagował na krzyki dziecka, chociaż sytuacja miała miejsce w miejscu przeznaczonym dla dzieci tuż przy samej zjeżdżalni – relacjonuje mama chłopca.https://t.co/ZudElXFcNh
— TVN Warszawa (@tvnwarszawa) August 10, 2020
Na basenie przeprowadzono kontrolę
Szefostwo basenu zapytane o to, dlaczego ratowników nie było na miejscu, stwierdziło, że na basenie było dużo osób. Dlatego mogli w tamtej chwili pilnować innego miejsca. Po przeprowadzeniu kontroli stwierdzili, że nie istnieje żadne niebezpieczeństwo. Według nich do wypadku doprowadziła niebezpieczna zabawa dzieci, które zasłaniały dysze. Nie ma mowy o przypadkowym zassaniu.
Byliście już na basenie w Parku Kultury w Powsinie❓ ?♀ Jeśli na pływanie jest teraz trochę za chłodno, możecie skorzystać z krytych kortów tenisowych ?, placu zabaw, mini golfa ? oraz boiska do siatkówki plażowej ?. @RKaznowska #AktywnaWarszawa pic.twitter.com/TdqLuruwuP
— Warszawa (@warszawa) July 3, 2019
Taką wersję wydarzeń potwierdza warszawski ratusz. Rzecznik prasowy Urzędu Miasta potwierdził te słowa i tłumaczył, jak mogło dojść do zdarzenia:
Żeby zasłonić czerpnię, konieczne jest użycie przedmiotu lub części ciała wielkości dwóch dłoni dorosłego mężczyzny i bardzo dokładnie ją zasłonić. Przy zablokowanej jednej czerpni siła strumienia zasysanej wody nadal nie jest na tyle silna, aby przyciągnąć osobę przebywającą w bezpośrednim jej sąsiedztwie. Konieczne jest w tym przypadku umyślne zasłonięcie dwóch
Jednak to nie tłumaczy, dlaczego to miejsce nie jest szczególnie pilnowane przez ratowników. Zwłaszcza, że szefostwo basenu wie, że istnieje możliwość zassania dziecka przez dyszę.