Warszawiacy znów mają problemy z oczyszczalnią. Czajka właśnie zmaga się z kolejną awarią, a ścieki ponownie popłynęły do Wisły. Sytuacja wygląda źle, a w dodatku okazuje się, że urzędnicy mieli wiedzieć o kiepskim stanie rurociągów.
Kolejna awaria Czajki
22 grudnia po raz kolejny doszło do awarii warszawskiej oczyszczalni ścieków. Jako jeden z pierwszych o wszystkim poinformował Przemysław Daca. Prezes Wód Polskich podkreślił, że już wcześniej pojawiały się informacje, że rurociąg w Warszawie jest niewydolny, co może kolejny raz doprowadzić do awarii, a w konsekwencji do spuszczania ścieków do Wisły:
Zgodnie z naszymi ostrzeżeniami podziemny rurociąg jest niewydolny i nadmiar ścieków właśnie jest kolejny raz zrzucany do Wisły. Przypominam, że MPWiK nie ma na ten zrzut pozwolenia i są to działania bezprawne!
Co ciekawe, MPWiK odpowiedziało na zarzuty Przemysława Dacy, twierdząc, że są nieprawdziwe. Rzecznik MPWiK podkreślał, że to jedynie zrzut burzowy i że w przypadku deszczu w taki sposób postępują inne miasta. Jednak prezes Wód Polskich w odpowiedzi zaznaczył, że tai zrzut to mieszkanka wód opadowych ze ściekami bytowymi, przemysłowymi i poszpitalnymi. Przy tak skromnych opadach rurociąg nie powinien mieć problemów z wydolnością.
Ze względu na próby manipulacji faktami wyjaśniam, że jest to mieszanina ścieków bytowych, przemysłowych i poszpitalnych z wodami opadowymi. To tzw ścieki komunalne. Mieszają się w kanalizacji ogólnospławnej, jaką mamy w Warszawie.
— Przemysław Daca (@DacaPrzemyslaw) December 22, 2020
Urzędnicy wiedzieli o problemach z oczyszczalnią?
Okazuje się, że o zagrożeniu było wiadomo już dawno. Już dwa lata przed słynnymi awariami Czajki urzędnicy z MPWiK mieli wiedzieć o problemach z rurociągami w Warszawie. Z zamówionej przez nich ekspertyzy wynika, że tworzywo wykorzystywane w budowach kanalizacyjnych w Warszawie wchodzi w reakcję ze ściekami. To może prowadzić do degradacji infrastruktury i nawet 20 proc. spadku wydajności.
Według informacji uzyskanych przez dziennikarzy Wirtualnej Polski, ekspertyza została utajona. Jednocześnie MPWiK twierdzi, że urzędnicy wyciągnęli wnioski z analizy i "podjęli działania zmierzające do wyjaśnienia zjawisk".