W mediach od lat można przeczytać wiele historii na temat tego, jak niektóre kobiety wartościują poród. Dla jednych cesarskie cięcie to "wydobycie" dziecka, a nie poród i w dość krzywdzący sposób odnoszą się do wszystkich mam, które powitały na świecie swoje maleństwa właśnie poprzez CC. Ania z Torunia nigdy nie myślała, że na własnej skórze doświadczy takiego ataku ze strony bliskiej osoby.
"Cesarskie cięcie to nie poród!"
26-latka jest mamą uroczej 3-miesięcznej Gabrysi i dopiero teraz doszła do siebie po cesarskim cięciu. Lekarze uznali, że taki poród będzie najbezpieczniejszy dla mamy i dziewczynki. Ania nie spodziewała się, że to wywoła takie poruszenie w rodzinie.
Pochodzę z małej miejscowości, ale na co dzień mieszkam w Toruniu. Gdy pierwszy raz po porodzie pojechałam do rodzinnego domu na wieś, w czasie obiadu dowiedziałam się od żony brata, że cesarskie cięcie to pójście na łatwiznę i taka matka nigdy nie poczuje więzi z dzieckiem. Zrobiło mi się cholernie przykro. Dodała także, że cesarskie cięcie to nie jest poród
"Miastowe zachcianki" - usłyszała od teściowej
Jednak nie skończyło się na tym. Przy obiedzie Ania dowiedziała się także od swojej teściowej, że trochę racji jest w tym, co mówi żona brata synowej. Starsza kobieta uznała, że gdyby Ania rodziła w mniejszym szpitalu, to by nie było takiego wyboru.
Usłyszałam od teściowej, że cesarskie cięcie to zachcianki miastowych kobiet, którym nie chce się rodzić i lubią wygodnictwo. Jak można kogoś w ten sposób oceniać? To miałam umrzeć ja albo dziecko w imię jakichś chorych zasad? O co tym kobietom chodzi?!
Czy dla Ciebie ma znaczenie to, w jaki sposób dziecko przyjdzie na świat?