"Prowadziłam zbiórkę dla umierającego dziecka. Teraz wszyscy mnie hejtują"

"Prowadziłam zbiórkę dla umierającego dziecka. Teraz wszyscy mnie hejtują"

"Prowadziłam zbiórkę dla umierającego dziecka. Teraz wszyscy mnie hejtują"

CANVA

Wielu rodziców chorych dzieci staje przed koszmarnym wyzwaniem. Często życie ich pociech zależy od pieniędzy. To okropna niesprawiedliwość. Niestety NFZ często nie refunduje kosztów leczenia. Nie pozostaje nic innego, jak próbować zebrać pieniądze na własną rękę.

Reklama

Rodzice muszą zbierać pieniądze na leczenie dzieci

Napisała do nas Pani Zofia. Kobietę spotkała ogromna tragedia:

Dwa lata temu usłyszeliśmy okropną diagnozę. Moja córcia Amelcia zachorowała na raka. Świat nam się zawalił. Zaczęła się gonitwa z czasem. Konsultacje, szpitale, badania. Rozpoczęliśmy leczenie. Niestety okazało się, że w Polsce nasza córka nie ma szans na nowoczesne leczenie. Musieliśmy szukać ratunku zagranicą

-dzieli się swoją historią mama dziewczynki.

Wielu rodziców staje pod ścianą. Koszty leczenie nierefundowanego przez NFZ w naszym kraju często sięgają milionów złotych. Rodzina zdecydowała się na zbiórkę:

Lekarze w Niemczech wycenili terapię na 3 miliony złotych. Po zliczeniu całego naszego majątku i ewentualnego kredytu okazało się, że brakuje nam 2,5 miliona. Serce nam pękało. Wstydziliśmy się poprosić o pomoc, ale nie było wyjścia. Błagaliśmy, pukaliśmy do każdych drzwi. Cudem udało się zebrać pieniądze. Niestety było za późno. Amelka zmarła

-z bólem opisuje Pani Zofia.

Zapłakana kobieta w objęciach męża CANVA

Ludzie myślą, że ich oszukałam

Rodzina doświadczyła ogromnego dramatu. Niestety po śmierci dziecka musieli się zmierzyć z okrucieństwem ludzi:

Amelka nawet nie skorzystała ze złotówki z zebranych pieniędzy. Zmarła tydzień przed rozpoczęciem leczenia. Pieniądze zostały przeznaczone na inne zbiórki, prowadzone przez portal. Miesiąc po pogrzebie ludzie zaczęli nas obgadywać. Niektórzy doszukiwali się u nas "wzbogacenia". Sugerowali, że żyjemy z pieniędzy ze zbiórki

- rozpaczliwie pisze kobieta.

Podłość ludzka nie zna granic. Regulamin takich zbiórek zakłada, że każda złotówka idzie na leczenie. Nie ma możliwości wydać tych pieniędzy na inne wydatki.
Jak można tak okrutnie potraktować kogoś, kto stracił ukochane dziecko:

Na początku się tłumaczyliśmy, teraz już nie mamy na to sił. Każdy nasz zakup jest komentowany wśród sąsiadów. Nie wytrzymam tego dłużej. Naprawdę ktoś myśli, że byłabym w stanie wzbogacić się na śmierci własnego dziecka

- podsumowuje zupełnie zrezygnowana.

Brak słów! Serce się łamie czytając te słowa.
Ludzie! Opanujcie się!

Reklama
Reklama