"Odebrałem byłej żonie prawa rodzicielskie. Nie mam pojęcia, jak sobie poradzę, ale zrobię wszystko, żeby moja córka była szczęśliwa"

"Odebrałem byłej żonie prawa rodzicielskie. Nie mam pojęcia, jak sobie poradzę, ale zrobię wszystko, żeby moja córka była szczęśliwa"

"Odebrałem byłej żonie prawa rodzicielskie. Nie mam pojęcia, jak sobie poradzę, ale zrobię wszystko, żeby moja córka była szczęśliwa"

Canva

„Moja była już żona nie jest złą kobietą. Jest tylko bardzo zagubiona. Bardzo ją kocham, ale nie mogłem dłużej pozwalać na to, by nasza córeczka wychowywała się w takich warunkach. Musiałem odejść dla dobra dziecka. W dniu, kiedy odebrałem żonie prawa rodzicielskie, moje serce pękło na pół. Sąd nie miał wątpliwości i pozbawił ją władzy rodzicielskiej. Nie mam pojęcia, jak sobie teraz poradzę, ale zrobię wszystko, żeby Małgosia była szczęśliwa...”

Reklama

Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Nie było kolorowo

Oświadczyłem się Patrycji po tym, jak zaszła w ciążę. Zarówno dla niej, jak i dla mnie, było to ogromne zaskoczenie. Wzięliśmy ślub i mieliśmy żyć długo i szczęśliwie. Kiedy Małgosia podrosła i mogła pójść do przedszkola, moja żona wróciła do pracy. Moim zdaniem nie było to konieczne, bo na pieniądze nigdy nie musieliśmy narzekać, ale bardzo się uparła.

Trochę ją rozumiem, siedzenie w domu z dzieckiem, choć nie jest nudne, jest bardzo monotonne. Brakowało jej kontaktu z dorosłymi, chciała znów poczuć się potrzebna gdzieś indziej niż w naszych czterech ścianach. Nie miałem nic przeciwko, Małgosia była już na tyle duża, że byłem spokojny, że poradzi sobie bez całodobowego dostępu do mamy.

No i tu zaczynają się schody, a właściwie przepaść, w którą wpadła moja żona. Zła atmosfera w pracy sprawiła, że ciągle chodziła poddenerwowana i zaczęła zapijać smutki. Niestety wiązało się to z wiecznymi awanturami w domu. Kilka razy nawet doszło do rękoczynów z jej strony. Nie chcę się wdawać w szczegóły, ale nie było kolorowo.

Ojciec w czerwonej pelerynie trzymający na rękach córkę Canva

Zrobiłem to dla dobra dziecka

Błagałem ją, żeby poszła na odwyk i odstawiła alkohol. Obiecałem jej wsparcie, ale to wszystko na nic. Ona nie widzi problemu. Każdego dnia niszczyła naszą rodzinę coraz bardziej, upokarzała mnie przy ludziach, a mała ciągle płakała.

Uznałem, że nasza córeczka nie może dorastać w takich warunkach. Decyzja o rozwodzie, choć złamała mi serce na pół, była jedynym słusznym rozwiązaniem. Bardzo kocham moją byłą już żonę i nadal uważam, że nie jest złą, tylko bardzo zagubioną osobą. Jednak dla dobra dziecka musiałem od niej odejść.

Złożyłem też wniosek o odebranie jej praw rodzicielskich. Sąd, po zapoznaniu się z dowodami, przyznał mi rację i nie miał wątpliwości, że taka kobieta nie może posiadać władzy rodzicielskiej. Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, jak ja sobie teraz poradzę. Wiem jedynie, że zrobię wszystko, żeby moja córeczka była szczęśliwa. Mam też nadzieję, że Patrycja przejrzy w końcu na oczy i się zmieni. Jeśli rzeczywiście to zrobi, pozwolę jej do nas wrócić i zadbam o przywrócenie jej praw rodzicielskich.

Krzysztof

Martyna Wojciechowska pozuje z rodzicami, którym tak wiele zawdzięcza! Zebraliśmy ich rodzinne zdjęcia. Poznajecie na nich małą Martynkę? Więcej w galerii!>
Źródło: instagram.com/martyna.world
Reklama
Reklama