"Mąż namówił mnie na koty. Zostałam z nimi całkiem sama"

"Mąż namówił mnie na koty. Zostałam z nimi całkiem sama"

"Mąż namówił mnie na koty. Zostałam z nimi całkiem sama"

Canva.com

"Mój mąż nigdy nie posiadał zwierząt, ale twierdził, że zawsze chciał je mieć! Dlatego do tej pory miał dosyć idealistyczne wyobrażenie o zwierzętach. Jemu się wydawało, że zwierzaczki to takie słodkie istoty, stworzone jedynie do głaskania i zabawy. Najwyraźniej zapomniał, że koty to także obowiązki. Mąż namówił mnie na wzięcie dwóch małych kotków, niestety wkrótce zostałam z nimi sama. To miał być dla nas test przed powiększeniem rodziny, a teraz poważnie zastanawiam się nad rozwodem".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Mąż namówił mnie na koty

Mój mąż tak bardzo nalegał na to, żebyśmy wzięli koty, że w końcu mu uległam. Nie mamy jeszcze dzieci, więc stwierdziłam, że to będzie dla nas dobry sprawdzian i biorąc pod opiekę koty, stworzymy mini rodzinę. Niestety mój mąż kompletnie oblał ten egzamin.

Oczywiście mój mąż zdawał sobie sprawę z tego, że koty trzeba karmić, ale podejrzewam, że tę sprawę również idealizował. Przede wszystkim jednak mój mąż zapomniał o tak prozaicznej sprawie jak to, że skoro koty jedzą, to także wydalają efekty przemiany materii i czasem są z tym problemy!

Wzięliśmy dwa maleńkie koty, bo chcieliśmy, żeby miały siebie i, żeby miały się z kim bawić. Na początku koty były bardzo młode, więc były bardzo ruchliwe. Nagle okazało się, że nasze 35-metrowe mieszkanie, które dla nas było wystarczające, okazało się jednak za małe dla naszej nowej 4-osobowej rodziny!

2 białe koty Canva.com

Zostałam kompletnie sama z kotami

Koty były dosłownie wszędzie! Były młode, a więc i ciekawskie i musiały sprawdzić każdy kąt. Gdyby tego było mało, ja pracuję w domu i były momenty, że naprawdę trudno mi było się skupić na pracy! Koty wszędzie biegały, a najbardziej lubiły wchodzić w zakazane miejsca! Wskakiwały na szafki, wchodziły do wanny, czy ukradkiem wchodziły do szafy, a później szukałam je w całym mieszkaniu.

O ile kotka szybko nauczyła się załatwiać do kuwety, o tyle z kocurkiem niestety był problem. Kotek notorycznie załatwiał się tuż przy drzwiach do toalety obok kuwety i gdyby tego było mało, nie umiał zakopywać swoich efektów przemiany materii.

Po całodziennej opiece nad kotami byłam wykończona, ale mąż tego nie rozumiał, bo on całe dnie spędzał w pracy! Chciałam, żeby po przyjściu z pracy do domu wybawił się z kotami, żeby się zmęczyły, ale mój mąż zawsze się wykręcał i znajdywał inne zajęcia! Nagle okazało się, że on ma tyle innych pasji i innych pomysłów, które może robić zamiast opieki nad kotami!

W efekcie cała opieka nad kotami spadła na mnie i mogę powiedzieć, że zostałam z nimi całkiem sama. Do tej pory byłam pewna, że chcemy mieć razem dzieci i to tylko kwestia czasu, aż na nie się zdecydujemy. Jednak oblany przez mojego męża "test z kotami" sprawił, że poważnie zaczęłam się zastanawiać, czy chce mieć z nim dzieci i zastanawiam się nad rozwodem. Coś mi mówi, że przed opieką nad dzieckiem będzie się podobnie wykręcać. Czy mam słuszne obawy?

Praktycznie samotna mama dwójki kotów

Koty na choinkach to najlepsze, co dziś zobaczycie! 25 zdjęć. Jesteście gotowi? Zobacz galerię!
Reklama
Reklama