"Zaczęłam przygotowywać grób na Wszystkich Świętych. Rodzina jak zwykle nie kiwnie palcem!"

"Zaczęłam przygotowywać grób na Wszystkich Świętych. Rodzina jak zwykle nie kiwnie palcem!"

"Zaczęłam przygotowywać grób na Wszystkich Świętych. Rodzina jak zwykle nie kiwnie palcem!"

Canva

"Czasami czuję się, jakbym była straszną naiwniaczką. Bo w końcu to siostra dostała mieszkanie po rodzicach, a grobem zajmuję się tylko ja. Nikt nawet palcem nie kiwnie, ani wiązanki nie kupi. Za spadek balowali, ale na kwiaty na grób im szkoda. Wstyd! Ciekawe co będzie na Wszystkich Świętych…"

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Najstarsza w rodzinie

Moja matka, Krystyna, zawsze faworyzowała moją młodszą siostrę. Ja byłam z trojga rodzeństwa najstarsza. Po mnie był jeszcze brat Eugeniusz, a najmłodsza — Małgorzata, zbierała całą sympatię matki. Mnie za to się zawsze najbardziej obrywało. Trzeba przyznać, że nie miałam lekko. Miałam w domu zawsze najwięcej roboty — jako najstarsza musiałam zawsze wykonywać najcięższe prace domowe, w tym sprzątanie i mycie okien. W tym czasie Małgosia malowała sobie paznokcie z mamą albo gotowała z nią obiady. Ależ się przy tym zaśmiewały! Eugeniusz jak to chłopak nie musiał robić nic, bo mówił, że mu się nie chce.

Życie też mi się nieciekawie potoczyło. Małgosia pierwsza wyfrunęła z gniazda. Mimo że była ulubienicą matki, nie chciała już dłużej mieszkać z rodzicami. Znalazła sobie pierwszego lepszego faceta i w wieku 20 lat się wyprowadziła. Ja za to mieszkałam z matką do trzydziestki. Dość późno poznałam mojego męża, któremu też nie spieszyło się do wspólnego mieszkania. Kiedy rodzice zachorowali, zgadnijcie, kto się musiał nimi zająć? Najpierw padło na ojca. Dostał raka i chorował dwa lata, po czym zmarł. Jego śmierć odcisnęła wielkie piętno na matce, która nie potrafiła bez niego żyć. W dodatku Małgosia nie była wcale zainteresowana, żeby odwiedzić swoją rodzicielkę. To ja po śmierci ojca ją codziennie odwiedzałam, robiłam jej zakupy i się nią zajmowałam. Najbardziej bolało mnie to, że mimo całego mojego poświęcenia, widziałam, że mama nadal czeka tylko na telefon albo wizytę swojej najmłodszej córki. A ta nawet nie była łaskawa odebrać od niej telefonu. Kilka miesięcy po śmierci ojca matka dostała wylewu i zmarła. Był to szok i cios dla nas wszystkich. Dla mnie jednak podwójny.

Pomarańczowe kwiaty na grobie Canva

Podwójny cios

Kiedy było już po pogrzebie i odczytano testament, ku mojemu zdziwieniu główną dziedziczką została… Małgorzata. Jak się okazało, matka, już po śmierci ojca, poszła do notariusza i zmieniła zapis w testamencie. Wcześniej wszyscy mieliśmy dziedziczyć po równo. Tymczasem ja z Eugeniuszem dostaliśmy po połowie marne oszczędności życiowe rodziców, a Małgosia duże mieszkanie, w którym się wychowaliśmy. Byłam zdruzgotana.

Znowu zbliża się święto zmarłych i wiem, że ani Eugeniusz, ani Małgosia nic nie przyniosą. Zaczęłam już przygotowania. Zamówiłam nową wiązankę, kupiłam nowe znicze. Za tydzień pojadę na cmentarz oporządzić grób, póki pogoda pozwala. Założę się, że moje rodzeństwo nawet nie zapyta, czy się do czegoś dołożyć, a przecież ceny wiązanek są teraz horrendalne. Jestem bardzo zawiedziona ich zachowaniem, a szczególnie zachowaniem Małgosi. Przecież dostała od rodziców mieszkanie, w którym teraz mieszka a swoje wynajmuje, więc nie brakuje jej pieniędzy. A na pewno będzie to samo co zwykle. Przyniesie najtańsze znicze po 5 złotych i nawet się ze mną nie spotka. Ten, kto powiedział, że z rodziną wychodzi się dobrze tylko na zdjęciach, miał świętą rację...

Elżbieta

Syn Sylwii Peretti nie żyje! Zginął w tragicznym wypadku samochodowym!
Źródło: AKPA
Reklama
Reklama