"Mąż mnie zostawił, bo urodziłam niepełnosprawnego syna. Gdzie szukać nadziei?"

"Mąż mnie zostawił, bo urodziłam niepełnosprawnego syna. Gdzie szukać nadziei?"

"Mąż mnie zostawił, bo urodziłam niepełnosprawnego syna. Gdzie szukać nadziei?"

canva.com

"Wszyscy bliscy powtarzają mi, że nie ja jedna zostałam sama. To ma być wsparcie? Sebastian zawinął się kilka miesięcy po porodzie, bo nie wytrzymał. Jak sam stwierdził, dla niego to zbyt wiele, nie da rady... A ja? Ja każdego dnia muszę dawać radę. Już tracę nadzieję, że uda mi się odzyskać radość życia. Gdzie szukać wsparcia i pociechy?"

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Wyszłam za mąż z miłości

Z Sebastianem byliśmy taką udaną parą. Znaliśmy się całe życie. Ja nie od razu poczułam, że to "ten jedyny". Znaliśmy się od dziecka, bo mieszkaliśmy na jednym osiedlu. Tyle że on był kumplem mojego brata i nie bardzo mnie interesował. W sumie ja dla niego też byłam jedynie "młodszą siostrą Maćka". No nie było nam razem szczególnie po drodze, ale nasze losy zawsze gdzieś tam się przeplatały.

Zupełnie inna energia była między nami w dorosłości. Oboje skończyliśmy już 30 lat i nie ułożyliśmy sobie życia. Sama nie wiem, kiedy coś między nami się zmieniło. Połączył nas kościół, oboje śpiewaliśmy w chórze. Częste próby i wyjazdy nas zbliżyły. W końcu daliśmy sobie szansę, a już po roku stanęliśmy przed ołtarzem.

mały chłopiec z kaskiem na głowie canva.com

Urodziłam niepełnosprawnego syna

Oboje jesteśmy wierzący i z tymi sprawami czekaliśmy do ślubu. Początkowo byliśmy dość nieporadni, ale z czasem i w łóżku układało nam się obłędnie. Zaraz po ślubie zaczęliśmy się starać o potomstwo. Niestety nie wszystko szło po naszej myśli. Po roku byłam już zaniepokojona, przekonywałam Sebastiana, żebyśmy udali się do specjalisty, gdy nagle okazało się, że już nie musimy! Ujrzałam upragnione dwie kreski.

Mąż mnie prawie na rękach nosił ze szczęście. Ja też czułam, że dziecko jest nam bardzo potrzebne, bo te niepowodzenia trochę nas od siebie odsunęły. W ciąży byłam trochę przeczulona, no i nie zbyt dobrze ją znosiłam. Dwa razy leżałam w szpitalu, bo lekarzy coś niepokoiło. Wszystkie badania pokazywały, że nasz synek jest zdrowy, a ja już nie mogłam się doczekać, kiedy urodzę!

Poród zaczął się trochę przed czasem, ale wszystko przebiegało książkowo. Lekarze byli zgodni, że mały jest gotowy i sobie poradzi. Niestety ja nie dałam rady, tętno Leona zaczęło spadać, wszystko się bardzo przedłużało. Skończyło się cesarką, ale mały urodził się z niepełnosprawnością. Szybko wyszło, że będzie zmagał się z wieloma deficytami.

Zaczęła się trudna codzienność. Lekarze, rehabilitacja. Leoś jest bardzo wymagającym dzieckiem, a ja musiałam wszystko podporządkować pod jego potrzeby, bo mąż nie chciał mi pomagać. Bał się brać małego na ręce i zostawiał mnie ze wszystkim samą. Kilka miesięcy po porodzie zebrał się na poważną rozmowę. Zostawił nas samych, bo dla niego to było zbyt wiele. Powiedział, że nie chce mnie obciążać swoim żalem, ale czuje, że to moja wina, bo nie umiałam urodzić sprawnie.

Do dziś jego słowa brzmią mi w uszach. Cały świat się ode mnie odwrócił. Własna matka mówi, żebym się nad sobą nie użalała, bo nie ja jedna zostałam sama. Mam się skupić na dziecku i cieszyć, że Sebastian dobrze na niego płaci, bo faktycznie pod tym względem stanął na wysokości zadania.

Codzienna walka i samotność sprawiły, że nic mnie nie cieszy, nawet postępy Leosia. Bez wsparcia, samotna zastanawiam się każdego dnia, czym sobie na to zasłużyłam?

Mama Leosia, 34 lata

 

 

 

 

 

 

 

 

Natalia Siwiec pokazała zdjęcie z córką. Ktoś pisze: "Dziecko z przerażoną miną". Zobacz!
Źródło: instagram.com/nataliasiwiec.official
Reklama
Reklama