"Kupiłam wymarzonego psa z hodowli. Spotkałam się z wielką krytyką znajomych"

"Kupiłam wymarzonego psa z hodowli. Spotkałam się z wielką krytyką znajomych"

"Kupiłam wymarzonego psa z hodowli. Spotkałam się z wielką krytyką znajomych"

Canva

"Od wielu lat marzyłam o radowym pudlu. Kiedy byłam mała, miałam takiego psa i bardzo chciałam kupić takiego moim dzieciom. Jednak kiedy pochwaliłam się moim nowym pupilem znajomym, ci na mnie napadli, że psy to się bierze ze schroniska. Dwie koleżanki już ze mną nie rozmawiają. Czy naprawdę zrobiłam aż taki błąd?"

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Wspomnienie z młodości

Kiedy byłam mała, miałam białego pudelka o imieniu Pusia. Bardzo ją kochałam. Pamiętam, że zawsze kiedy wychodziłyśmy z nią na spacer, wszyscy ludzie się za nami oglądali i zaczepiali, taka była piękna. Kiedy dorosłam, zawsze marzyłam, że jeszcze kiedyś będę miała takiego pieska. Chciałam jednak jej zapewnić jak najlepsze warunki, dlatego zdecydowałam się na posiadanie psa, kiedy znalazłam pracę zdalną, a dzieci były trochę starsze. 

Najpierw długo szukałam odpowiedniej hodowli, potem zbierałam pieniądze, bo koszt pudla to obecnie kilka tysięcy złotych. Kiedy już uzbierałam, zapisałam się na długą listę oczekujących na miot. W końcu się udało! Po kilku miesiącach od zamówienia trzymałam moje maleństwo w ramionach! Dzieci cieszyły się jak szalone! Ja też byłam zachwycona. Przygotowałam dla Pusi, bo tak nazwałam nowego pieska, wyprawkę. Kiedy już była z nami w domu, stwierdziłam, że się nią pochwalę. Zrobiłam jej zdjęcia i wrzuciłam na media społecznościowe. Dodałam też informacje o hodowli, z której wzięłam Pusię i dodałam podziękowania na pięknego pudla. 

Pudel stoi na trawniku Canva

Nienawistne komentarze

Z niecierpliwością wypatrywałam komentarzy, w których znajomi będą się rozpływać nad moim nowym nabytkiem. Jakież było moje zdziwienie, kiedy zamiast zachwytów zaczęłam otrzymywać nienawistne komentarze. Kilka osób napisało też do mnie prywatne wiadomości. 

Fajnie, że wydałaś kilka tysięcy na psa i tym samym wzbogaciłaś kolejną pseudohodowlę, ale mogłaś najpierw pomyśleć o tysiącach porzuconych psów, które mieszkają w schroniskach i nie mają nikogo. Wstyd! 

- napisała jedna z moich dawnych znajomych. 

Podobnych komentarzy i wiadomości otrzymałam kilka. Zrobiło mi się bardzo przykro i usunęłam post. Owszem, brałam pod uwagę przygarnięcie psa ze schroniska, ale naprawdę zależało mi na tym, żeby był to pudel. Kiedy przeglądałam pieski w schroniskach, serce mi się łamało, ale wiele z tych zwierząt miało problemy behawioralne, a przy dwójce dzieci muszę myśleć przede wszystkim o ich bezpieczeństwie. Słyszałam o niejednej historii, gdzie ktoś przygarnął psa ze schroniska, a potem nie mógł sobie z nim poradzić, bo zwierzę było nieufne i agresywne. Rozumiem, że jest wiele schorowanych i porzuconych zwierząt w schroniskach, ale nie każdy ma możliwość, żeby od razu adoptować. Czasami wystarczy wspierać takie miejsca w inny sposób. A Wy jak uważacie?

Angelika

 

Poznaj 10 sposobów, by żyć szczęśliwie. Zobacz naszą galerię!
Źródło: Canva
Reklama
Reklama