"Jestem mamą rezolutnego czterolatka. Synek jest bardzo bystry i jest jedynakiem. Mogę powiedzieć, że mam farta, bo trafiło mi się dziecko, które rzadko marudzi! Ostatnio jednak poczułam się zmieszana jego najnowszym życzeniem... Ma tyle schludnych, estetycznych ubrań w szafie, a chce, żebym kupiła mu sukienkę! W pierwszym odruchu się zdenerwowałam, ale gdy porozmawiałam z synem, okazało się, że powód jest ZUPEŁNIE inny, niż się spodziewałam..."
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Mój synek chce mieć w szafie sukienki
Jestem mamą czteroletniego chłopca. Antek już drugi rok chodzi do przedszkola, ma tam fajnych kolegów, z którymi spotykamy się na osiedlowym placu zabaw. Ogólnie jest bystrym i koleżeńskim dzieckiem.
Mogę powiedzieć, że jestem szczęściarą, bo ominęły nas typowe problemy jak skoki rozwojowe, histerie itp. - Antek rzadko marudzi bez powodu. Jeśli już, to zazwyczaj wiem, co spowodowało wybuch emocji lub narzekań, albo jestem w stanie to potem namierzyć.
Jednak nie tym razem. W życiu bym nie przypuszczała, że będę musiała się zmierzyć z takim problemem.
Antek od pewnego czasu prosił mnie bowiem, żebym mu kupiła... sukienkę! Mało tego, on chce w niej chodzić do przedszkola. Oniemiałam... W pierwszym odruchu pomyślałam sobie: co te panie w przedszkolu mu nagadały, nie za wcześnie na mieszanie dzieciom w głowach?! Bawienie się lalkami jest OK i nie mam z tym żadnego problemu, ale sukienki?!
Zbyłam jego prośbę milczeniem, bo kompletnie nie rozumiałam, o co mu chodzi! Przecież ma w szafie tyle ładnych, estetycznych ubrań. Granatowe koszulki, ciemne spodnie, wzory w dinozaury, auta, Psi Patrol itd. Wiecie, takie praktyczne i niebrudzące się w piaskownicy.
Ale następnym razem, gdy poszliśmy do sieciówki odzieżowej, Antek znów wyskoczył z pytaniem o sukienkę. Tak się uparł, że w końcu nic nie kupiliśmy, bo nie chciał patrzeć na żadne chłopięce bluzy i spodnie. Na nic tłumaczenie, że chłopcy nie chodzą w sukienkach w naszej kulturze. On chce i koniec.
Byłam bardzo zdziwiona, gdy poznałam prawdziwy powód...
W domu postanowiłam z nim szczerze pogadać w dogodnym momencie i rozwikłać tę zagadkę. Nie należę do rodziców, którzy pozwalają dzieciom na wszystko... Ja rozumiem, że ubrania ani kolory nie mają płci, ale jednak chłopiec w kiecce i falbankach w przedszkolu to już zjawisko przekraczające moje granice. Wielce ryzykowne.
Fakt, ja sama jako dziecko łaziłam po drzewach i marzyłam o tym, żeby być chłopakiem, ale po latach okazało się, że to nie o płeć chodziło, tylko o zakres wolności (ile razy słyszałam, że tego czy tamtego nie mogę, bo dziewczynce nie wypada...) - teraz jestem 100% kobietą i całe szczęście, że moi rodzice nie słuchali mnie wtedy, gdy mówiłam, że nie chcę być dziewczyną.
Gdy w końcu Antek zdradził prawdziwy powód, dosłownie kopara mi opadła! Wcale nie chodziło mu o to, że jakoś tam identyfikuje się z dziewczynką i nagle pokochał sukienki... Synek powiedział mi w końcu:
Mamo, bo te sukienki są takie kolorowe i błyszczące...
Od słowa do słowa okazało się, że moje dziecko kocha brokat, cekiny, róż, pstrokaciznę i błysk! Szok... Ubranka dla chłopców w tym zestawieniu wypadały raczej... nudno i ponuro. Nawet z ulubionym tyranozaurem.
Ale co ja mam robić, skoro na dziale chłopięcym są tylko takie! Faktycznie te na dziale dziewczęcym mają o wiele więcej polotu.
Kochany dzieciak wymarzył sobie sukienkę, bo chciał też mieć obrazki z ruchomych cekinów i róż! Na to bym nie wpadła...
Cóż, chyba jednak czeka nas wymiana garderoby. Ale teraz, gdy już wiem, spróbuję go namówić, żeby jednak zgodził się na t-shirt z różowym brokatowym jednorożcem, a nie upierał na te kiecki...
Jak Wy byście zrobili?
Edyta