"Jak ciotka Helena mogła mi coś takiego zrobić?! Zawiozłem ją na Wszystkich Świętych, a ona zapluła mi cały samochód, a to jeszcze nie wszystko!"

"Jak ciotka Helena mogła mi coś takiego zrobić?! Zawiozłem ją na Wszystkich Świętych, a ona zapluła mi cały samochód, a to jeszcze nie wszystko!"

"Jak ciotka Helena mogła mi coś takiego zrobić?! Zawiozłem ją na Wszystkich Świętych, a ona zapluła mi cały samochód, a to jeszcze nie wszystko!"

Canva

"Ciotka Helena truła mi tylną część ciała już od wielu lat. Zawsze przed świętami do mnie dzwoniła z prośbą, czy ją zawiozę na cmentarz. Na początku jeszcze się zgadzałem, ale ostatnio to już mam serdecznie tego dość. Już więcej jej nie wezmę do samochodu".

Reklama

Publikujemy list naszego czytelnika. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Ciotka ciągle chciała, żeby ją wozić

Tak się zdarzyło, że ja mieszkam w Krakowie, ale moja rodzina i wszyscy pochodzimy z małej miejscowości pod Krakowem - 45 kilometrów drogi. Zawsze jak były jakieś święta czy to Wszystkich Świętych, czy Boże Narodzenie, to brałem matkę i ojca do samochodu, i zawoziłem na cmentarz.

W ostatnich jednak latach przyczepiła się do nas ciotka Helena, która mówiła, że jak jadę, to mogę ją wziąć. Taktycznie pomyślałem, że jak tak chce jechać, to na pewno się dołoży, chociaż finansowo do benzyny, albo da mi jakiś symboliczny prezent. Niestety, myliłem się - ciotka udawała miłą, ale jak tylko już wracaliśmy, to się zaczynało wypominanie mi różnych rzeczy, jakieś chamskie odzywki i komentarze. Pojechałem z nią trzy razy i za każdym razem było to samo.

Najgorzej jednak było w minionym roku. Ciotka nie dość, że narzekała, to jeszcze na dodatek zaraziła moich rodziców poważną chorobą. Wiem, że zaraziła, bo potem się chwaliła, że miała groźną bakterię pokarmową i brała te same antybiotyki co rodzice!

Kobieta chce wejść do samochodu Canva

Znowu zawiozłem na cmentarz swoją ciotkę

W tym roku postanowiłem, że nie będę od ciotki odbierać telefonu. Przez miesiąc tak robiłem, a nie było to łatwe, bo ciotka dzwoniła 3 razy w tygodniu. Niestety, ostatnio czekałem na telefon od znajomego i szybko odebrałem, nie spojrzawszy, że to ona dzwoni. Zapytała, kiedy jedziemy, a ja odparłem taktycznie, że dzisiaj (czyli kilka dni przed Wszystkimi Świętymi) z myślą, że się ona na to nie zgodzi. Niestety, myliłem się i powiedziała, że dzisiaj jest okej. No to zadzwoniłem do matki i ojca, a że są na emeryturze, i mają czas, to od razu się zgodzili. Trzeba było jechać. Nie sądziłem jednak, że w samochodzie wydarzą się takie dantejskie sceny...

Zacznę może od tego, że ciotka jak zwykle wszystko negatywnie komentowała, a jeszcze na dodatek jak mówiła, pluła nie tylko jadem, ale jeszcze śliną. Świeciło słońce, więc wszystko było widać. Oczywiście siadła obok mnie i te zarazki na mnie leciały, ale to jeszcze nie wszystko. W pewnym momencie stało się coś naprawdę okropnego, co zapamiętam do końca życia.

Ciotka złowrogo na mnie spojrzała i tak głośno pierdnęła. Potem się uśmiechnęła i powiedziała, że to po bigosie. Takiego czegoś nie życzę najgorszemu wrogowi. Wyobraźcie sobie, że to był taki smród, że o mało się nie zwymiotowałem. Nigdy więcej już jej nie wezmę...

Marek

Magda Stępień pokazała grób synka i zwróciła się do osób, które zapaliła przy nim znicz. Łzy odbierają mowę... Zobacz galerię!
Źródło: instagram.com/magdalena___stepien
Reklama
Reklama