"Co wnusiu przyjdzie, to na głowie staję, żeby mu dogodzić. Ale ciągle słyszę jedną rzecz"

"Co wnusiu przyjdzie, to na głowie staję, żeby mu dogodzić. Ale ciągle słyszę jedną rzecz"

"Co wnusiu przyjdzie, to na głowie staję, żeby mu dogodzić. Ale ciągle słyszę jedną rzecz"

canva.com

"Całym światem jest dla mnie. Zawsze tak było. Tylko jego już mam na tym świecie. Od kiedy męża już nie ma, nie mam nawet do kogo ust otworzyć. A on jednak zawsze zadzwonił i odebrał, jak potrzebowałam poczuć, że jest jeszcze ktoś, kto jest mi życzliwi. Ale ostatnio jest jakoś inaczej. Co wnusiu przyjdzie, to ja na głowie staję, żeby mu dogodzić. Nagotuję samych dobroci, bo wiem, co lubi. Czasem ostatnie pieniądze na to wydaję. Cieszyło mnie, jak pałaszował ze smakiem. Jak miałam czym poczęstować. Choć pracy to ode mnie wymagało mnóstwo. Ostatnio jednak słyszę wciąż jedną rzecz".

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Niesprawiedliwe to życie

Najpierw daje nam wszystko, żeby później nam wszystko odebrać. I to w najmniej spodziewanym momencie.

Byłam naprawdę szczęśliwa. Skłamałabym, mówiąc, że nie zaznałam w życiu tego szczęścia, bo poznałam prawdziwą miłość. Tę z motylami w brzuchu. Do osoby, która świata poza mną nie widziała i oddałaby mi wszystko.

Nie potrzebowaliśmy nikogo więcej. A owocem naszej miłości był nasz syn.

Niczego więcej nie było nam potrzeba.

A gdy na świat przyszedł nasz wnuk, to już była naprawdę pełnia szczęścia.

Ale los z nas zadrwił

Nikt się tego nie spodziewał. Syn jechał razem z rodziną na wakacje. Na które nie dojechał. Miał wypadek. On zginął na miejscu. Synowa walczyła o życie, ale też przegrała tę walkę. Wnuk się wykaraskał i dla mnie to było oczywiste, że teraz to ja będę sprawować nad nim opiekę.

Dorastał ze mną i z mężem. Przypominał mi mocno syna, co trochę zagłuszało tęsknotę za nim.

Ale później dorósł. Znalazł sobie partnerkę i zamieszkał z nią.

Dalej jednak nas regularnie odwiedzał, co nas bardzo cieszyło.

smutna babcia w łóżku canva.com

Później los zadrwił z nas po raz kolejny

Zmarł mój mąż. Niespodziewanie. Zawsze był okazem zdrowia.

Nie mogłam się po tym pozbierać. Wnuk wtedy otoczył mnie opieką, za co jestem mu wdzięczna.

Gdy trochę stanęłam na nogi, przyjeżdżał już rzadziej. Dzwonił wprawdzie. No i ja też mogłam zadzwonić do niego zawsze. Ale to były krótkie rozmowy, a o odwiedziny musiałam go prosić.

Ale zawsze wtedy stawałam na głowie, żeby mu dogodzić. Piekłam pączki, robiłam pierogi, kupowałam wszystko to, co on lubił.

Tylko że słyszałam od niego, że NIEPOTRZEBNIE. Do tej pory zawsze mi dziękował. Był wdzięczny. A wtedy już nie umiał tak docenić.

To przykre, gdy wydaje się ostatnie pieniądze i poświęca czas, by kogoś zadowolić. A ten ktoś jest na to obojętny i rani swoimi słowami.

Boli też to, że muszę prosić wnuka o to, żeby był. Ja wiem, że on już ma swoje życie, ale ja kiedyś też je miałam, a jednak poświęciłam się opiece nad nim. Nie mogę wymagać, żeby od poświęcał się dla mnie. Ale chciałabym, żeby chociaż raz na jakiś czas sobie o mnie przypomniał. Czy naprawdę tak wiele od niego oczekuję?

Babcia Halinka

Agnieszka Dygant pokazała babcię.
Źródło: www.instagram.com/agnieszka_dygant_official/
Reklama
Reklama