"Mąż dał mi wychodne z koleżankami. Nie spodziewałam się, że potem tak się zachowa!"

"Mąż dał mi wychodne z koleżankami. Nie spodziewałam się, że potem tak się zachowa!"

"Mąż dał mi wychodne z koleżankami. Nie spodziewałam się, że potem tak się zachowa!"

Canva

"W weekend Mariusz pozwolił mi wyjść z dziewczynami do pizzerii. Bardzo się ucieszyłam, bo jedno babskie spotkanie już przegapiłam... Będzie w końcu okazja, żeby odetchnąć, nadrobić zaległości towarzyskie i powymieniać się ploteczkami! Dzieci akurat nocowały u teściów, a mąż miał sobie odpocząć i obejrzeć mecz w telewizji. Zapewniał, że wszystko jest OK. Tymczasem wcale nie było..."

Reklama

Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.

Mąż dał mi wychodne. Sam został w domu

W sobotę umówiłam się z koleżankami w pizzerii. Miało być fajne babskie wyjście, a ostatecznie dało mi sporo do myślenia. Ale od początku...

Mieliśmy z Mariuszem inne plany na weekend, dlatego na sobotę i niedzielę zawieźliśmy dzieci do teściów. Ale z tego wspólnego wyjścia nic nie wyszło, bo w końcu mojemu mężowi nie chciało się nigdzie ruszać... Wolał obejrzeć sobie mecz telewizji niż wydawać kasę na mieście.

Mnie za to w międzyczasie bliskie koleżanki zaprosiły na babskie spotkanie. Trzy miesiące temu już jedno opuściłam, dlatego tym chętniej umówiłabym się z dziewczynami teraz, żeby nadrobić zaległości i posłuchać nowych ploteczek.

Mąż nie miał żadnych przeciwwskazań — stwierdził, żebym szła. Powiedział, żebym się dobrze bawiła i nie martwiła o niego, a ewentualnie jak wrócę, to coś razem porobimy. Pytał jeszcze, o której będę, więc stwierdziłam, że nie wiem, ale pewnie koło 22:00.
pizza na białym talerzu i męska ręka posypująca pizzę serem zdjęcie ilustrujące/Canva

To był koszmar

Gdy na miejscu była już cała nasza babska piątka, zamówiłyśmy dwie największe pizze, coś do picia i zaczęłyśmy gadać... A właściwie to one zaczęły, bo ja nie mogłam się skupić. Mój telefon co chwilę się uaktywniał!

Mariusz wysłał mi chyba z dziesięć SMS-ów z pytaniem, jak się bawię i o której zamierzam wrócić do domu, bo może poszlibyśmy jednak gdzieś razem, jak zjem już tę pizzę. Odpisałam, że nie wiem, zobaczymy, co dziewczyny ustalą. Póki co jemy.

Myślałam, że temat zamknięty, a ten dalej... Już nawet nie wiem, co mu na odczepne odpisałam i wrzuciłam telefon na dno torby. Dopiero w łazience, gdy szukałam chusteczek, wyciągnęłam go i zorientowałam się, że Mariusz dzwonił kilka razy, a potem przysłał jakąś wiadomość z fochem, dlaczego nie odbieram!

Napisałam mu, że byłam w łazience i nie widziałam. Koniecznie chciał wiedzieć, co dalej robimy, bo jeśli chcemy jeszcze gdzieś iść, to on by z chęcią dołączył... Chyba moim koleżankom nie będzie przeszkadzał jeden rodzynek wśród nich! Hm...

Nie byłam taka pewna, ale zgodnie z prawdą napisałam mu, że dziewczyny myślały o zmianie lokalu, bo ten za chwilę zamykają... Dochodziła już 22. Tymczasem mąż zaraz wyskoczył z zarzutem, że wciskam mu kit, bo zamykają dopiero za godzinę, a nie zaraz! Oskarżył mnie, że coś kręcę.

Koniec końców, dziewczyny poszły dalej na śledzika, a ja... wkurzona wróciłam do domu i nie chciałam już nawet z nim gadać. Miałam już dość. Nie rozumiem, co tu się zadziało. Czemu on się tak zachował?

Basia

"Ślub od pierwszego wejrzenia": Kinga miała pretensje, że Marcin zapalił w nocy światło w łazience! Zobacz tę sytuację!
Źródło: Facebook.com/slubodpierwszegowejrzeniaTVN
Reklama
Reklama