"Odkąd urodziłam, nie przespałam ani jednej nocy. Mój synek jest bardzo absorbujący, a jego aktywność jest najczęstsza zwykle właśnie w nocy. Przez to czasem uda mi się przespać łącznie cztery godziny, ale zwykle jest to mniej. Na pokładzie mam też 3-letnie bliźniaczki, które także wymagają opieki i zaangażowania, a przede wszystkim obecności mamy. Pamiętam, jak to z nimi było, więc teraz zatrudniłam opiekunkę do dziecka na noce. Mąż mnie kompletnie nie rozumie i wywiązała się z tego afera".
Publikujemy list naszej czytelniczki. Tekst został zredagowany przez Styl.fm. Masz historię do opowiedzenia? Prześlij ją na: [email protected]. Wybrane teksty opublikujemy. Zastrzegamy sobie prawo do redakcji tekstu.
Dzieci mam bardzo wymagające
Mam w domu 3-letnie bliźniaczki, które w miarę przesypiają noce, ale czasem zdarza im się przyjść do nas do sypialni w ciągu nocy lub nas wołać. Do tego 4 miesiące temu urodziłam syna, który najwięcej śpi w dzień, za to w nocy prawie wcale. Nie chce sam leżeć, tylko cały czas płacze lub wydaje z siebie inne dźwięki.
Przez to ja tak naprawdę nie mam kiedy spać. W nocy niemowlę, a w dzień córki. Wszystkie dzieci potrzebują mnóstwa uwagi i czasu, a ja nie mam go za wiele. Mordowałam się po nocach z dziewczynkami, teraz scenariusz się powtarza. Mąż przy dzieciach czasem pomoże, ale w nocy nie mogę na niego liczyć. Od niedzieli do czwartku twierdzi, że musi się wyspać do pracy, w piątek odespać cały tydzień, a w sobotę ponoć jest bardzo zmęczony.
Całymi dniami i nocami zwykle siedzę z dziećmi sama i nie mam pomocy z zewnątrz. Tak więc postanowiłam znaleźć opiekunkę, która będzie zajmowała się dziećmi, głównie synem w nocy, abym ja mogła odpocząć.
Mąż się wściekł
Powiedziałam mu o tym, jak już znalazłam odpowiednią kandydatkę i miała przyjść na pierwszą noc. Oczywiście skontrolowałam ją i miałam zamiar przez pierwszą noc i tak nie spać, aby sprawdzić, czy wszystko jest ok. Niestety, jak mój mąż się o tym dowiedział, to wściekł, i zrobił awanturę.
Zarzuca mi, że przecież nie pracuję, to mogę zająć się dziećmi, abym nie przesadzała, bo co jest męczące w tym, abym się zajęła własnymi dziećmi i inne matki, w tym jego, zawsze radziły sobie ze wszystkim same i nikt nie narzekał. Poza tym podobno trwonię jego pieniądze na głupoty.
Przyznam, wydarłam się. Powiedziałam mu, żeby role się odwróciły, bo ja chętnie pójdę do pracy, a później będę mu narzekać, jak bardzo jestem zmęczona. Poza tym już teraz jestem wykończona, nie zjadłam ciepłego posiłku ani nie skorzystałam z toalety w spokoju od 4 miesięcy. Od kilku dni się do siebie nie odzywamy. Kto ma rację?
Julka