Beata Fido dostała pracę w TVP dzięki znajomościom. Jest wybranką kuzyna Jarosława Kaczyńskiego, dzięki czemu nie tylko zagrała w filmie i dwóch serialach, ale także stała się dziennikarką TVP. W trakcie swojej pracy dla stacji otrzymała pensję z rzędu 332 tysięcy złotych w ciągu roku, a 241 701 złotych musi teraz oddać. Wszystko dlatego że nie wywiązała się ze swych obowiązków.
Beata Fido musi oddać 241 701 złotych
Beata Fido, to partnerka Jana Tomaszewskiego, który z kolei jest kuzynem Jarosława Kaczyńskiego. Nic więc dziwnego, że kobieta rozpoczęła karierę aktorską i dziennikarską, za czasów rządów PiS. Najpierw zagrała w filmie "Smoleńsk", gdzie wcieliła się w dziennikarkę, wyjaśniającą przyczyny katastrofy lotniczej, a później zaczęła grać w serialach TVP.
Przyjęła rolę w "Komisarzu Aleksie", a także "Leśniczówce". Jednak było jej mało, więc otrzymała także etat redaktor prowadzącej telewizji TVP World, gdzie w języku angielskim można było zapoznać się z informacjami. Łącznie w tej pracy spędziła 32 godziny, a w redakcji była 20 razy. To wszystko od czasu jej zatrudnienia, aż do listopada 2023 roku.
Za tę "pracę" otrzymała sowite wynagrodzenie w wysokości 332 tysiące złotych. Teraz jednak będzie musiała oddać znaczną część tych pieniędzy.
Beata Fido ma kłopoty
Czarne chmury nad leniwą dziennikarką wzmogły się, kiedy nadeszła zmiana władzy w Polsce i Prawo i Sprawiedliwość musiało uznać wyższość innych partii. Wtedy Beata Fido zwolniła się z pracy. Jednak teraz okazało się, że musi zwrócić "zarobione" 241 701 złotych, gdyż tak naprawdę otrzymała te pieniądze za nic.
Na zwrot ma tydzień.
W galerii znajdziesz wiele zdjęć aktorki. Warto!